Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 13:31   #80
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Tylko przytaknęła słowom sir Roberta, choć jej umysł rozpalił się możliwością eksploracji dżungli.

W głowie nagle odnalazła się melodia.

Hey, I'm in love,
My fingers keep on clicking to the beating of my heart.
Hey, I can't stop my feet,
Ebony and ivory and dancing in the street.
Hey, it's because of you,
The world is in a crazy, hazy hue
.

***

My heart is beating like a jungle drum.


Pomogła przeciągnąć tą przerośniętą jaszczurkę, ale nie była w stanie patrzeć jak płonie. Odwrócona plecami składała swoje rzeczy przy ognisku. Jakby to się nigdy nie wydarzyło. Forse e' sogno?Może to sen?

***

My heart is beating like a jungle drum.


To, co było koniecznie potrzebne, włożyła do torby. Zrezygnowała z kilku rzeczy jak np szmata czy dodatkowa koszula, żeby zmieściło się jedzenie. Suchy prowiant i woda. Czemu zawsze ważą tak wiele? Westchnęła. Nie miała zamiaru jednak zrezygnować ze szkicownika i kilku kredek. Co jak co, ale z tym nie rozstawała się nigdy. Szybciej zdechnie z głodu niż zostawi coś tak cennego. Torba, mimo że ciężka, zdawała się mieścić cały jej dobytek. Gdzieś tam miała jeszcze kufer z ubraniami, który zapakowała jej matka. Dobrze, że Anand wywlekł połowę, bo Dedalus nigdy by się nie uniósł.

Wybijała rytm palcami w zamyśleniu przyglądając się Volcie wojującej z jakimś patykiem. Panowie, którzy mieli ruszyć razem z nią, zajęci byli całkowicie pakowaniem. Plecaki wypełniały się różnymi bardziej potrzebnymi przedmiotami.

***

Man, you got me burning,
I'm the moment between the striking and the fire.
Hey, read my lips,
Cause all they say is kiss, kiss, kiss.
No, it'll never stop,
My hands are in the air, yes I'm in love.


Pot na każdym fragmencie ciała, zdaje się sklejać w ubraniem. Suchość w ustach, dusząca wilgoć w powietrzu, zapach mokrej kory i mchu. Po zasięgnięciu opinii doktora Wilburna (już mi to nie potrzebne, naprawdę już mnie nie boli. Czuję się DOBRZE, dobrze?) zdjęła opatrunki. Dzięki temu splotła włosy w długi warkocz. Gałęzie zatrzymywały się na jej czole, wyciągały pasma włosów z fryzury, ale to nic niezwykłego. Dłonie zanurzała wielokrotnie w bujnym mchu, poznawała czubkami palców wiekowe szramy drzew.


Volta wolała iść strumieniem. Chiara jej zazdrościła. Mogła zmoczyć łapy i nic jej się nie odparzy. Buty tego nie potrafią. Co jeszcze przeszkadzało? Strzelba. Zaczepiała o gałęzie. W przeciwieństwie do panów, dziewczyna niosła ją przewieszoną przez ramię, obydwie dłonie wykorzystując do przechodzenia przez kolejne korzenie. Robaki, które budziły taki wstręt jej matki, zdawały się być wszechobecne. Żuki, mrówki, komary. Wstrętne komary. Ale cóż na nie poradzić? Wszak też należą do świata natury. Tylko nie wiadomo po co właściwie istnieją. Żeby irytować ludzi? Cel dobry jak każdy inny.

***

W końcu odpoczynek. Chiara nie czuła się zmęczona. Bolała ją podrapana ręka i stopy, tak, ale mogłaby tak jeszcze iść i iść. Z drugiej strony Anand zawsze powtarzał, że ona nie zna swojej granicy zmęczenia. "Vada, vada finche' la morte." Szłabyś, szłabyś aż do śmierci.




My heart is beating like a jungle drum.

Stanęła nad strumieniem, kiedy rozległ się ten zaskakujący dźwięk. Volta zjeżyła się i zbliżyła do Chiary. Jakby chcąc ją chronić. Dziewczyna spojrzała bystro w stronę źródła dźwięku, a potem jakby nigdy nic zmoczyła rękawy bluzki. Otarła twarz i zanurzyła łokcie w wodzie.

Po czym podeszła do miejsca, gdzie pozostali zauważyli ślad. Nie słuchała, bo nie miała ochoty na słuchanie. Ani na mówienie. Dżungla działała na nią wyciszająco. Chociaż...
- Volta a gamba. Volta do nogi. - rzuciła cicho, dorwała się do kawałka materiału. - Volta sniffa. Bene. Volta wąchaj. Dobrze. - poklepała ją po łbie. - E adesso cerca! Volta, cerca! I teraz szukaj! Volta, szukaj!

Bestia pokręciła się dokoła i ruszyła w gęstwinę. Chiara spojrzała po pozostałych, czekając na jakąś reakcję. Po czym ruszyła w kierunku, gdzie w krzaczorach zniknęła Volta. W innej sytuacji po prostu puściłaby się za nią biegiem. Ale teraz musieli się i inni zgodzić.
"A quando pare donne parlano piu' troppo." Podobno to kobiety mówią za dużo.

- Jeśli nie ruszymy od razu, to nam zginie w zaroślach i wtedy będzie problem. - i ruszyła za Voltą.

Rum tum tum, taka tum tum
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 10-05-2009 o 13:41. Powód: rum tum tum hehe ;]
Latilen jest offline