Szwed spojrzał na Andrew'a. - Tylko uważaj, żeby go nie zadrapać... - mruknął, mrużąc jedno oko. - Nowy lakier położyłem - dodał i rzucił solosowi kluczyki.
Stan pojazdu pozostawiał co najmniej wiele do życzenia, a wzmianka o nowym lakierze tyczyła się chyba tych na wpół wyżartych przez korozję dziur w karoserii, zamalowanych byle jak jakąś antykorozyjną farbą w sprayu. Zresztą dziury po korozji wcale udanie komponowały się z tymi po pociskach, których również nie brakowało.
Loki podszedł do brudnych, prawie nie przepuszczających światła, składających się z wielu małych szybek okien i przez chwilę spoglądał na halę magazynu poniżej, jakby zastanawiając się nad czymś. - Dla mnie dwa claymore'y, trzy granaty 3w1, czyli huk-błysk-dym... - zaczął mówić - do tego jakiś zgrabny nadajnik, minimum na trzy kanały. No i z osiem zapalników zdalnych, które da się podpiąć pod ten nadajnik. Weź też dla mnie z półtora metra Detcordu... - Solo przerwał na chwilę, drapiąc się swoimi wielkimi paluchami po czole. - To chyba tyle będzie... - dodał. - Masz tu pięć stówek - podał Andrew'owi zwitek banknotów - Pewnie nie styknie, ale myślę, że jak wszyscy dorzucą tyle samo, to będzie w sam raz. W razie czego potarguj trochę - spojrzał na solosa. - A dla ciebie Mike? - zapytał drugiego z mężczyzn. - Mam dla ciebie robotę, jeśli się zgodzisz. Mam nadzieję, że znasz się trochę na spawaniu? - dodał tajemniczo.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |