Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 15:42   #6
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
"Powinienem był przewidzieć, że nic dobrego z tego nie wyjdzie" - myślał drow, gdy wszystko wokół niego zrobiło się nieostre i zaczęło wirować. Uczucie bycia wyrywanym ze swojego ciała, ze swojej rzeczywistości nie należało do najprzyjemniejszych jednak obrazy jakie ukazały się wkrótce jego oczom pozwoliły mu o tym zupełnie zapomnieć. Oto widział ogromną ogromne armie przeróżnych istot toczących bój pośrodku jakiejś kotliny. Strzały i ogromne pociski zarówno kamienne jak i magiczne przeszywające powietrze, przeróżne stworzenia pochodzące zapewne z jednego z piekieł i wojownicy, wielu wojowników. Jedni toczyli walkę w powietrzu wysoko nad ziemią dosiadając grzbietów wielkich skrzydlatych stworzeń inni ścierali się z wrogiem twarzą w twarz na jej powierzchni. Wydawałoby się, że ci ostatni byli aktorami najmniej interesującego widowiska. Nie miotali ognistych pocisków, nie powalali przeciwników falami magicznej energii i wielobarwnymi błyskawicami. W niezbyt wyrafinowany sposób odbierali życie innym by w końcu stracić własne a jednak to właśnie oni przykuwali jego największą uwagę. Ich lśniące zbroje stopniowo pokrywające się krwią i pyłem, ich miecze i inne oręża ścierające się ze sobą z rykiem wściekłości krzyżowanego metalu. To właśnie oni, ich odwaga i umiejętności, ich pot i łzy stanowiły o przebiegu bitwy. To co działo się między najprostszymi żołnierzami decydowało o zwycięstwie lub przegranej.

Byli świadkami czegoś niespotykanie wręcz pięknego jednak tylko wojownik - prawdziwy wojownik - mógł dostrzec i pojąć to piękno. Nathiel miał ochotę wyrwać się spod władania tej siły która go tu przywiodła i rzucić się w otchłań bitwy jednak był zupełnie bez silny. Mógł tylko patrzeć i czekać aż wszystko ustanie, a jego stopy znów dotknął twardego podłoża.

W końcu wszystko ucichło. Drow pomyślał na początku, że wraz z wiedźmą doświadczyli tej samej wizji. Wydawało mu się to jednak dziwne bowiem z tego co mu było wiadomo na temat tego typu praktyk, podobnych doznań doświadczać mogły osoby bezpośrednio korzystające z misy i tylko one. Czemu więc i on się w to wszystko wplątał? 'Przeklęta Phaere...".

Zrozumiał jak bardzo się pomylił dopiero w tedy, gdy doszedł do siebie na tyle by się spokojnie rozejrzeć i stwierdzić, że nie znajdują się już w drzewnej świątyni w której byli przed chwilą. Nie znajdują się nawet w lesie, którym tak długo wędrowali i który zdawał się nie mieć końca. "A więc to nie była wizja. A przynajmniej, nie tylko..." To było to samo miejsce, w którym doszło do tej wielkiej bitwy. Nie było co do tego wątpliwości. Ta sama kotlina, te same formacje skalne i ruiny fortyfikacji wokół. Gdzieniegdzie walały się resztki zbroi i szczątki tych, których miały niegdyś chronić. Drow czuł ogarniającą go zewsząd, tak dobrze znaną aurę śmierci. Patrzył pod nogi na rozpadające się kości i niemal doszczętnie przeżarte przez rdze resztki żelaznych narzędzi zniszczenia. Jak wiele krwi wchłonęła ziemia, po której teraz stąpali?

-No właśnie... - zawtórował kapłanowi, jednak dużo spokojniej od niego.Podejrzewał, że drowka nie zrobiła tego specjalnie i sama nawet nie wie co się dokładnie stało. Mimo wszystko chętnie wysłuchalby jej wersji wydarzeń.

- Przeklęte miejsce, oto gdzie się znaleźliśmy. Jeśli mapy nie kłamią,gdzieś tam jest, lub było Miee'sitil, nie wątpię, że również i Fosth'ka.

Rzeczywiście, spoglądając w końcu po towarzyszach wojownik zauważył, że znaleźli się tutaj tylko we trójkę. Anzelm nie wydawał się jednak zbytnio przejęty ani tym, że po raz kolejny odbyli dość nieoczekiwaną podróż ani tym, że ich towarzyszka pozostała gdzieś tam, daleko od nich. Do pierwszego wszyscy powinni chyba zacząć się przyzwyczajać z resztą, nie mieli najwyraźniej wielkiego wyboru. Może za którymś razem wrącą w ten sposób tam, gdzie ich miejsce? Co się zaś tyczy Fosht'ki to , zakładając, że nic jej nie jest i została tam gdzie była, lepiej dla niej, że nie przeniosła się do tego miejsca. Położone wśród drzew Miee'sitil z pewnością było dla niej odpowiedniejszym niż Imil w którym się znaleźli. Dla nich zaś... Drow nie mógł mówić za wszystkich jednak jemu zupełnie to nie przeszkadzało. Cóż, że nie planowali się tutaj znaleźć i nie bardzo wiedzą co może na nich tutaj czekać. To miejsce, atmosfera, może nawet jakaś siła tkwiąca w powietrzu. Wszystko to sprawiało, że mroczny elf czuł się tu znacznie lepiej niż pośród drzew i leśnych zwierzątek.

Nagle w powietrzu rozległ się potężny ryk. Odbijające się od ruin i skał echo nieco dezorientowało, jednak drow domyślał się, że dźwięk musi pochodzić gdzieś z góry. Uniósł wysoko głowę by dostrzec jego źródło, jednak nawet ze swoim elfim wzrokiem nie mógł niczego dostrzec. No cóż, najwyraźniej i tutaj mają szansę spotkać jakieś "zwierzątka".

- Nie mam nic przeciwko nocnym marszom - rzekł gdy kapłan zaproponował potencjalny kierunek - jednak najpierw przydałoby nam się nieco odpoczynku. Zdaje się, że i tak mieliśmy się zatrzymać na nocleg przed wyruszeniem w dalszą drogę.

"Dalsza droga" będzie wyglądała trochę inaczej niż do tej pory, pomyślał gorzko, i nie chodziło wcale o zmianę scenerii. W tej chwili strata towarzyszki wydawała mu się mniej znacząca niż to, ze nie mieli ze sobą koni, ani niczego co było przy nich zostawione w tym swoich zapasów. Ekwipunek drowa, choć skromny, skurczył się jeszcze bardziej. Zostało mu tylko to co miał na sobie, sztylety, sejmitar i miecz, którego wciąż nie wypuszczał z dłoni. Żałował, że nie miał przy sobie swojej kuszy, jednak teraz było to już bez znaczenia. Będzie sobie musiał poradzić przy pomocy tego co ma.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline