Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2009, 21:06   #87
Ayame
 
Ayame's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayame nie jest za bardzo znany
Omega Red wygrzebał się z nieciekawej sytuacji, niemal jak komunistyczna podróbka Tarzana. Powstał z klęczek i schował swoje metaliczne macki. Wydawał się niezwykle zadowolony z siebie, co patrząc na to czego przed chwilą dopuścił się względem starszej kobiety mogło budzić pewne kontrowersje. Podszedł do reszty gromady. W tym momencie zmaterializowała się sylwetka w szarej szacie z obszernym kapturem. W dłoni trzymała dwie, niezwykle znajome gladiatorom kule – fragmenty artefaktu.
- Hmm. Gratuluję. Cztery wygrane i…jeden remis. Cóż, zwycięstwo niewątpliwie jest wasze, chociaż wydaje mi się, że Lord Blackheart nie będzie zadowolony z tego obrotu spraw. Niemniej jednak, oto wasza nagroda.
Postać podała kule Samancie, przyglądając się uważnie reakcjom zwycięzców.
Samantha przyjrzała się z początku niepewnie wyciągniętej ręce, jakby za chwilę miała zamienić się w jakąś mackę lubo inne dziwo, ale wyciągnęła swoją w kierunku istoty , pozwalając by kulka spadła jej na dłoń. Amulet błyszczał jej jak szalony- nie było wątpliwości, co do oryginalności przedmiotów. Kiwnęła z aprobatą głową, po czym kołysząc biodrami oddaliła się parę kroków w tył.Bagman, który skończył wpatrywać się w otchłań (nie żeby ta go zbytnio pochłonęła; przezornie wolał nie spoglądać tam zbyt długo, bo jeszcze coś spojrzy na niego, zaczynającego się na B a kończącego na t), jak zwykle stoicki i zrelaksowany, postanowił zostać wujkiem dobrą radą.
-MYŚLĘ, ŻE ZANIM SIĘ WDRAPIE TUTAJ Z POWROTEM, POWINNIŚCIE UGOTOWAĆ DUŻO JEDZENIA I SPROWADZIĆ WIELE ŁADNYCH PAŃ. OCZYWIŚCIE TE OSTATNIE PO TO, BY GRAŁY KOJĄCĄ MUZYKĘ, NA FLECIE CHOCIAŻBY. TO GO NA PEWNO USPOKOI.
Przytaknął sam sobie, pokazując, że jego dźwigacz jest w dobrym stanie.
- Jeżeli jednak chodzi o mnie, to wolałabym przystojnych kelnerów... Oczywiście po tym, jak doprowadzę się do porządku.- dodała kobieta. Tajemniczy osobnik, nie skomentował wywodów grupy, ale najwidoczniej uczta na cześć zwycięzców nie była tym co planował. Pokręcił głową w zaprzeczeniu.
- Cóż. Nie wydaje mi się. Mogę jednak…
Eksplozja siły kinetycznej, oraz gwałtowny podmuch wiatru zatrzęsły całą kamienną „poczekalnią”. Nieopodal przedstawicieli grupy pojawiła się niebieska tafla, której…chyba wszyscy mieli już dość jak na jeden dzień. Przeklęte portale i ich zastosowania.
- Przyzwać astralne drzwi, które zaprowadzą waszą grupę do domu, lub przynajmniej do miejsca, z którego wcześniej tutaj przybiliście.
Postać zrobiła kilka kroków do tyłu i odwróciła się, oceniając stan należącego do niej placu boju. Zniszczenia nie były ogromne, ale do stanu idealnego także brakowało wiele.
- Hyph!- prychnęła rudowłosa, poprawiając sobie włosy do tyłu. No to tyle z flirtu i patrzenia na seksowne męskie pośladki. Szlag by to. Spojrzała na towarzyszy, to na postać.
- Skąd mamy mieć pewność, że zaprowadzi nas tam, gdzie powinien?
Pan Bagman podrapał się po torbie, po czym z milczeniem supermarketów podszedł do międzywmiarowego otworu, penetrując go pierwej swoją dłonią, a następnie konspiracyjnie wystawił przez nią głowę; po chwili oglądania wrócił do piekła.
-PROPONUJE POCZEKAĆ PÓŁ GODZINY, BO ZAGONIĄ NAS DO SPRZĄTANIA PO ULTRONIE.
<<Nie jestem pewien... Pan udaje worek mięsa o niższych walorach intelektualnych czy po prostu pod tym aspektem natura nie była zbyt hojna względem Pana...>>

Istota w zbroi rzuciła beznamiętny komentarz w kierunku Bagmana po czym przeszedła przez portal bez "owijania w bawełnę" nie zwracając już więcej uwagi na wielkoluda.
 
Ayame jest offline