Stając w drzwiach gospody najemnik zobaczył zamachującego się na krasnoluda mężczyznę, zaś na podłodze, zwijając się z bólu leżał elf. Skierował dłoń w kierunku oszczepu, który miał z tyłu. Krasnolud postanowił po raz kolejny popisać się swoją przebiegłością.
-
Draśnij mnie, a mój ochroniarz rozerwie cię na strzępy. Na wschodzie znany jest jako Widmo z Cimbar.
Słysząc te słowa napastnik zatrzymał się w pół kroku i odwrócił się w stronę drzwi. A raczej tego co się z nich zostało. W progu, z włócznią gotową do rzutu, stał elf. Mężczyzna, przełknął ślinę i rozejrzał się szybko szukając możliwości ucieczki.
Słowa jakie dobiegły do uszu Thersosa rozbawiły go niemiłosiernie, jednakże w tej chwili nie zamierzał wybuchać śmiechem. Widząc, że krasnolud zręcznie zdekoncentrował napastnika, najemnik chwycił oszczep i po krótkim zamachu rzucił. Niewielka odległość nie pozwoliła na rozwinięcie odpowiedniej szybkości, jednakże celności nie można było niczego zarzucić. Grot wbił się w lewy bark z wystarczającym impetem, żeby otrzymawszy cios Jorg stracił równowagę i upadł niedaleko swojego elfiego kumpla.
Thersos błyskawicznie znalazł się tuż obok krasnoluda, szybkim ruchem kierując grot włóczni ku twarzy zwijającego się z bólu człowieka. Strużki krwi spływały po jego dłoni, gdy siłował się z oszczepem wbitym pod lewym naramiennikiem. Najemnik spojrzał na krasnoluda, sprawdzając czy ten także nie odniósł jakiś obrażeń.
-
A pomyśleć, że brałem jegomościa za intelektualistę jakiegoś, a nie rozrabiakę. - roześmiał się spoglądając na bojowo nastawionego maga.
Rzut na trafienie (mod.+7)