Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2009, 13:13   #145
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
- I co waćpan powie, panie Jacku? Bo mi coś się wydaje, że nasz dobry Żydek Mordka w dalszą drogę na wozie, nie przed wozem ruszy.

Już od jakiejś chwili imć Głodowski przysłuchiwał się z progu, co też ma żydowina do powiedzenia. Ostawiając za plecami kozaków, którzy widać nie próżnowali i szybko poczęli wymieniać jakieś informację od czasu do czasu łypiąc czy jaki Lach za nadto się nie zbliża.

Koroniarz nie dał Litwinowi okazji odpowiedzieć sam zabierając głos.

- Jak te ten cap niechrzczony nie łże to i może, jaką dziewkę dorzucimy na ten wozik. Wprawdzie ozorem klepie i je wcale nie mało, ale niech ma aby mu w życiu za lekko nie było. To rzekłszy uśmiechnął się tylko pełną gębą do Nuszyk, która go piorunowała spojrzeniem. Na szczęście grzyb niemogący się zdecydować czy to trafić do żołądka czy udawać się w drugą stronę nie dał jej wybuchnąć.

- Bierz Żydzie tę siwą chabetę i pókim dobry z oczu mi zejdź.

Nie zaprzątając sobie głowy dalej parchem dał upust życzliwości ku Nuszyk

- Eh waćpanna taka przepadzista za tymi smakołykami, że już ich nie mieścisz w sobie a dalej pakujesz. A ojczulkowie mówią, że obżarstwo grzechem.

Ta już torsje opanowawszy cisnęła w niego glinianym naczyniem, w którym jeszcze przed chwilą było mnóstwo pysznych grzybków. Pan Jerzy uchylić się nie zdążył, więc chciał złapać naczynie. Niestety tak niefortunnie to uczynił, że zawartość na żupan mu wyleciała pozostawiając oślizgłą maź i zapach po sobie. Pokiwał głową z rezygnacją ocierając ręce. Ale zmilczał i do tej złośnicy nie gadał jeno do Litwina, zupełnie jakby sami tu byli.

- Nie ma, co tu czekać, bo nas ta czarnowłosa dziewka utuczy jak prosiaki tymi smakołykami. Trza nam gonić rezunów, póki my wypoczęci a oni zgonieni. Jeno weźmiemy jakie prowianty na drogę, aby gościnności nie urągać.

- Panie Jacku a zostawże naszych kozaków w spokoju – rzucił do Litwina, widząc, że wraca do gospody – widać ważne sprawy dla Siczy omawiają, a nasze szlacheckie uszy im w tym przeszkadzają. Miejmy nadzieję, że mości Czornyj rzeknie nam potem co nieco.

Po czym poszedł obmyć się nieco do studni i powiedzieć imć Łapskiemu co postanowili. Gdy do jego uszu dobiegły krzyki kobiety już wiedział, iż gospodyni wielce nie spodobał się ich szybki wyjazd. Ale nie zawracając sobie głowy zaczął kulbaczyć wierzchowca. Dopiero jak skończył, a krzyki nieco ucichły uznał, że czas wrócić i się pożegnać.
 
baltazar jest offline