Wątek: Front
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2006, 21:09   #6
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Dzięki za kilka dobrych rad Temp. Sesja wyszła niezła.
Nawet sam początek. "Jest cicho i spokojnie, moglibyście odnieść wrażenie, że jesteście jedynym patrolem, spośród 4, które powinny odbywać dzisiaj obchód". Ogólnie dałem im do zrozumienia, że żołnierze są zmęczeni i co ważniejsze znudzeni. Część desperatów tak bardzo pragnęła walki, że zdezerterowali, reszta zamiast się pilnować beztrosko chleje gdzieś w kantynie. Potem nagłe zadanie z dowództwa. Wyjeżdża ponad 1/3 całego garnizonu czyli około 12 ludzi w dwóch transporterach. Ogólnie moi gracze byli przekonani, że wyjazd ma na celu odciągnięcie ich od bazy, a potem będą musieli ją bronić/odbijać. Stąd na szybko, prawie bez zastanowienia weszli do zruinowanej fabryki i zaczęli ją przeszukiwać. Jeden z BG radiooperator od razu rozłożył aparaturę i wysłał umówiony kod do bazy. Niestety nie skojarzył moich uwag, że słyszy szumy, jak gdyby ktoś jeszcze był na tej częstotliwości :P Jakie było ich zdziwienie, gdy usłyszeli nagłe strzały jednego z "marines", któremu odcięło co ważniejszy fragment ciała. Radiooperator, tak jak i reszta zrywa się szybko z miejsca. Nie mogłem nie wykorzystać okazji. Pociągnął za sobą aparaturę, która rozbiła się o podłogę (naciągane to było troszkę, wiem). W każdym razie kolejna godzina to była ucieczka po labiryncie korytarzy. Smaczku dodawał osioł (mój kumpel, który strzelił bazooką w środku hali. Nie muszę dodawać, że połowa sufitu zawaliła się, zabijając niektórych BN-ów, a graczy rozdzielając na dwie grupy, które w końcu spotkały się strzelając do siebie nawzajem. Było to już przy ostrzale cięższych maszyn, więc hałas i stres zrobiły swoje. . Wcześniej jeszcze dołożyłem wątek, że jedna z grup znalazła w ruinach ich żywych mieszkańców- grupkę dzieci.
Koniec końców udało im się dotrzeć do transportera, przed wejściem, jako żywi choć mocno pokiereszowani. Potem była szybka ucieczka przy mocnym ostrzale z ciężkich maszyn, które stanęły na obrzeżach miasta i szczęśliwy koniec
Nie było to może mistrzostwo świata, ale mojemu MG nawet się spodobała. Teraz ja czekam na sesje w jego wydaniu
 
Glyph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem