Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2009, 21:58   #32
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Zupełnie nie rozumiał kobiet. Pewnie dlatego wolał trzymać się od nich z daleka. Na tą jednak, skoro mają mieszkać razem, był skazany i chyba powinien postarać się lepiej ją poznać. Była jednak także piękna, inteligentna i piekielnie niebezpieczna.
Skinął głową słuchając jej dość zawiłych wyjaśnień, zastanawiając się czy w ten dość pokrętny sposób zapraszała go tylko do dzielenie łoża podczas snu, czy czegoś więcej?
Zastanawiał się nad tym mocując z ciężkimi metalowymi drzwiami, co tam było po drugiej stronie, że zamknięto to tak solidnie? Odór jaki dotarł do jego nosa powiedział mu dokładnie, jeszcze nie otworzył ich do końca, a jego umysł już zaczął splatać odpowiednie zaklęcie. Pchnął drzwi mocniej barkiem i otworzył do końca.
Wilk wezwany przez czarodziejkę rzucił się na pierwszego upiora zatrzymując impet pozostałych. Rzuciły się na niego. Zwierze zaczęła skowytać z bólu. Zanim dokończył swego zaklęcia podmuch wiatru poprzewracał część z nich, a pozostałe odrzucił na ściany niewielkiego korytarzyku. Ognista kula średnicy około metra, która pojawiła się przed mężczyzna i zaczęła sterowana jego wola powoli toczyć się po stworach zapalając je po kolei. W wąskiej przestrzeni nie miały szans by ją wyminąć, a te, które przetrwały przysmażanie, dobijane były ostrzem jego płonącego miecza. Jednym precyzyjnym ruchem odcinał odrażające głowy o twarzach wykrzywionych w parodii uśmiechu od pokracznego, gnijącego korpusu.

Smród zgnilizny wywiany czarem Keiry zastąpiony został obrzydliwym odorem palonego ciała. Savras też chętnie jak kobieta oczyściłby żołądek z zawartości, ale nie miał na to czasu. Stłumił odruch wymiotny i dalej dokańczał swego okropnego dzieła. Kula doszła do końca pomieszczenia przygniatając ostatnich przeciwników. Potworne wycie drażniło uszy czarodzieja. Dwa osobniki, wyraźnie silniejsze, wyrwały się z boku z płomieni kuli i niczym żywe pochodnie ruszyły na niego.
Westchnął i wyprowadził szybkie cięcie w pierwszego, potem odskoczył by uniknąć jego zakrzywionych szponów. Pozornie wycofując się przed przeciwnikami wykonał nagle gwałtowny wypad do przodu odcinając wyciągniętą w jego kierunku dłoń i kopiąc go w kolano. Stwór stracił równowagę i upadł dokładnie na drogę drugiego. Zakotłowały się, a wojownik dokończył dzieła zniszczenia.
Teraz nie musiał już dłużej się hamować. Zgięty w pół pozbył się zawartości swego żołądka:
- Widziałaś kajdany Keiro? – Powiedział, gdy jego organizm już się uspokoił – To byli pewnie więźniowie z tych cel. Zostawili ich tutaj na śmierć z głodu i wycieńczenia, a nienawiść trzymała ich w tej formie życia!
Za metalowymi drzwiami z niewielkimi tylko kratkami po środku, rzeczywiście były ciasne, kilkumetrowe pomieszczenia, z kajdanami przykutymi do ściany i brązowymi plamami, dokładnie potwierdzającymi ich przeznaczenie.
Przeszedł po kolei zaglądając do wszystkich, różniły się tylko nieznacznie wielkością, ale wszystkie krzyczały o ogromnym cierpieniu.
- Niech twoi słudzy najpierw zajmą się oczyszczeniem tego miejsca – Powiedział cicho i z powagą w oczach.

Tylko jedno pomieszczenie różniło się od pozostałych: Pierwsze pomieszczenie po prawej stronie od wejścia. Kwadratowa celka zakończona była półokrągłą absydą, a na jej środku znajdował postument w kształcie walca ponad metrowej wysokości, zwieńczony jakby szerokim talerzem z mała miską pośrodku odwróconą do góry dnem. Podszedł bliżej i zauważył, że w przeciwieństwie do kamiennego postumentu i zwieńczenia, misa wykonana jest z metalu, a na jej powierzchni widnieją charakterystyczne krasnoludzkie runy. W „talerzu”zaś widniały dwa jednakowe wgłębienia o kształcie wyciętej w środku połówki koła. Dokładnie taki, jak kształt artefaktów, które posiadali.
- Chyba znaleźliśmy resztę Arlah Day-Khar i chyba rzeczywiście oboje jesteśmy właścicielami tego miejsca.
 
Eleanor jest offline