Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2009, 12:04   #33
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Z ciekawością przyglądała się postumentowi. Z ciekawością w spojrzeniu, na tyle dużą, by nawet nie czuć spalonych ciał i fetoru, który wrócił wraz z zamilknięciem magicznego wiatru. Wyszeptała zaklęcie, ale nie poczuła nic konkretnego. To wszystko musiało być jeszcze nieaktywne, wyciszone. Ciekawe kto wybudował coś tak niesamowitego? Spojrzała na Craiga.
-Też tak sądzę. Te runy tutaj, kojarzą mi się z krasnoludami. Spróbujemy?
Wyjęła swój kawałek "mechanizmu" czy jakkolwiek by to nazwać i delikatnie włożyła w miejsce, które było najwyraźniej dla niego przeznaczone. Jej oczy aż błyszczały, gdy Savras robił to samo ze swoim fragmentem. Zabrzmiało ciche kliknięcie, a potem szum jakiegoś mechanizmu, gdy oba fragmenty zapadły się lekko w postument. Wszędzie prawie rozbłysły runy. Postument był ich pełen, a z jego środka błysnęło światło. Również na ścianach pojawiły się te dziwne symbole. To było tak niesamowite, że Keira aż się zachłysnęła. Jej zaklęcia wykrywania magii wciąż było aktywne, lecz widziała jak nici magii wiją się i to nikną, to się pojawiają. Te przy runach wydawały się być w jakiś sposób wchłaniane, chociaż jej zaklęcie działało, nic go nie rozproszyło. W końcu jakieś nici mocy wyleciały z włożonych przez nich fragmentów i objęły ich, rozświetlając podobnie jak runy, tylko, że jedynie na chwilkę. Keira uśmiechnęła się radośnie.
-Chyba dopiero teraz jesteśmy uznani za właścicieli tego miejsca. Czytałam, że te runy potrafią wchłaniać magię. Nie wiem do końca czy dzięki temu wzmacniają ochrony, czy może energia znika, albo pożytkują ją w jeszcze inny sposób. Będę musiała to zbadać. Chodźmy na górę, nie mam już czym wymiotować.

Wyszli na górę, a potem na dziedziniec, by zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Wciąż było jej niedobrze, ale nieprzyjemne uczucie powoli zanikało. Przywołała niewidzialnego sługę, nakazując mu zająć się ciałami nieumarłych z lochów. Potem jeszcze przez długą chwilę jedynie oddychała, łapiąc powietrze ustami.
-Gratuluję, lordzie Savras z... No właśnie, jak nazwiemy to miejsce?
Uśmiechnęła się lekko, zbliżając do mężczyzny. W jej oczach szalała burza uczuć i emocji.
-Będziemy musieli dużo przemyśleć i jeszcze więcej zrobić. Miejmy nadzieję, że się dogadamy. Zresztą, nie może być inaczej prawda?
Zbliżyła się jeszcze bardziej, ale nie przesadnie blisko. Wciąż byli brudni, a Craig na dodatek pokryty był resztkami z zabijanych upiorów.
-Pasowałoby, byśmy byli jak mąż i żona. Podoba mi się twoje nazwisko, mogę go oficjalnie używać. Widzisz, jestem posłuszną kobietą. Przynajmniej czasami.
Roześmiała się.
-Tu dość niedaleko widziałam spory strumień. Nie wiem jak ty, ale ja muszę się umyć. To ostatnie spotkanie było... obrzydliwe.

Idąc ku bramie, zwróciła jeszcze uwagę na runy, które nagle stały się widoczne i na głównych murach zamku. Pokazała je Craigowi.
-Runy są wszędzie, to dlatego zamek utrzymał się w tak dobrym stanie. Jeśli na prawdę pomaga odpierać on magię a mury czyni niezwykle mocnymi, to możemy z tego uczynić potężną twierdzę. Nie bój się, mam gdzieś zaklęcia pozwalające utrzymać młodość. Bo trochę nam to zajmie.
Podjęła przerwany marsz. Słońce wciąż było wysoko, więc mieli jeszcze trochę czasu. Sługa już wyciągał pierwsze ciało na dziedziniec. Kazała mu je przenieść aż prawie pod las i zakopać. Początek nowego cmentarza, oby jak najmniejszego. Przeszła przez bramę i skierowała się do swojego wierzchowca.
-Mogę dziś przywołać już tylko jednego sługę. Utrzymują się około godziny. Jutro już będzie lepiej, bo nie przewiduję walki. Mam też jednego sługę, stworzonego przez mojego mistrza, który został stworzony na wieki i tylko zabicie go może rozproszyć to zaklęcie.
Podeszła do klaczy, poklepując po pysku. Chyba jej się podobało towarzystwo ogiera Savrasa.
-Widzisz, Craig, nawet nasze konie się polubiły.
Mrugnęła do mężczyzny i dosiadła wierzchowca. Tak kobiecemu, wolała nie obcierać sobie ud.
-Pojedziesz ze mną? Jest ciepło, a chyba nie jesteś wstydliwy?
Zaśmiała się i ruszyła, omijając ruinkę pozostałą po magicznie zbudowanej chacie. Szkoda, że takie zaklęcie nie działało wiecznie, bowiem można by było stworzyć z nich całe podgrodzie.
 
Sekal jest offline