Joseph Blackborn jechał swym motorem zdecydowanie wolniej niżeli Technokrata. Wciąż utrzymywał go w polu widzenia lecz wyraźnie odstawał na tyle. Z jednej strony skupiony na jeździe, na nocnym obliczu miasta i wyszukujący błędnym wzrokiem jednego, tego jedynego cienia pośród wszystkich innych. Z drugiej zatopiony we własnych myślach które zaczynały się na dachu świata i z każdą minutą padały w otchłani z czym Eutanatos wielce walczył. Abstrakcyjne idee, niewysłowiona tkanka myśli kołysała się raz w ciemności i rozpaczy aby za kolejnym zakrętem
Joseph poczuł wzbijanie się ku światłości. Nie było w tym huśtawki nastrojów, a tylko walka o utrzymanie siebie i pogody myśli jakże wyrażona w zaciętym, srogim wyrazie twarzy.
Eutanatos nie bał się, szedł z Technokratą jakby nie patrzeć, tam gdzie on pragnął. Tak jak przysiągł się nie bać tak nie czuł staruch czy nawet niepokoju. Zimny rozsądek i kalkulacja kazały zaparkować Eutanatosowi zaraz przy wyjeździe z parkinu wciskając motor pomiędzy dwa samochody. Pewnym, eleganckim krokiem który mąciła nieuchwytna nuta nieporządku szedł przez kasyno spoglądając raz na grających, raz na krupierów i raz na Technokratę.
”Dowcipu to on nie ma za dobrego w stosunku do obecnych okoliczności. Ale lepszy jeden Technokrata o umiarkowanych poglądach i wyglądający dobrze niż dwóch takich...
Mag wszedł do gabinetu
Gustawa Gotalandera i usiadł zahaczając oczyma za okno znajdujące się za plecami Technokraty. Eutanatos wyglądał przy nie co aż biorąc dokumenty i odkładając jakby nie mogąc się zdecydować czy przeglądać je czy też patrzeć na miasto. Nie mrugał, oddychał miarowo. Wreszcie zabrał się za dość błyskawiczne, a zarazem mówił do Technokraty.
-Wyczułem w mieście pewną falę śmierci, zaraz na pocztu. To nie jest dobre... Gunnar jest wielce zmęczony starając się chronić miasto. Jest coś, co zwie się "messa”... Jest źle i będzie gorzej.
Pesymizm
Josepha wystrzelił przez słowa wraz z odkładaną dokumentacją. Uśmiechnął się ironicznie spoglądając na zegarek.
-Hiranygargha... Można zapalić?
Nie czekając zbytnio na odpowiedź, pochwycił papieros z paczki.
Lecz zauważył, że nie ma... Popielniczki. Bez słowa schował papieros kręcąc przecząco głową. Zastanawiał się stukając palcem o blat biurka. Bez rytmu, raz szybko, raz wolno, innym razem wcale. Przełknął ślinę.
-Proponuje zbadać dane dokładniej... Nie, nie, nie... Padanie pod kątem wzorca występowania poszczególnych zdarzeń aby wyprowadzić z niego wzór gdzie możemy się spodziewać poszczególnego wydarzenia i tam zbadać je łącznie z eksploracją fizyczności.