Diablica doskonale zdawała sobie sprawę z tego jaka jest oszałamiająca i jak to działa na mężczyzn. Co do niego, to nie był w stanie ukryć tego wrażenia, nawet stojąc zanurzonym po pas w zimnej wodzie. Jej piersi zwieńczone ciemnymi, sterczącymi pączuszkami, wzywały jego usta do pocałunku. Wystarczyło tylko pochylić się i skosztować ich nektaru...
Dotarło do niego, że Keira coś mówi, zamrugał powiekami jakby wyrywając się z transu i posłusznie odwrócił do niej plecami.
Dziewczyna dotknęła go lekko swymi delikatnymi palcami, a on miał wrażenie, że przez jego ciało przechodzi rozkoszny płomień, zaczynający się w miejscu dotknięcia, a kończący w najwrażliwszej części jego ciała. Wodziła dłońmi mrucząc coś niezrozumiałego. Poddawał się spokojnie jej zabiegom, ale kiedy przytuliła do jego pleców swe piersi i zaczęła gładzic mu tors. Jedna myśl tylko kołatała się w jego głowie: ~Niżej błagam dotknij niżej~ zacisnął jednak zęby i z jego ust wyrwało się tylko ciche westchnięcie.
Czarodziejka mówiąc coś o zimnie odsunęła się od niego i odeszła. Przez chwilę trwał niezdolny się ruszyć. Potem odwrócił się i popatrzył na kobietę. Owinięta w kawałek mokrej tkaniny wyglądała jak naga. Na jej wargach igrał zagadkowy uśmiech.
Mógł teraz ponownie zanurzyć się w wodzie, by ochłonąć od nadmiernych emocji, albo wyjść i nauczyć tę kusicielkę moresu. Wyraźnie wystawiała jego cierpliwość i opanowanie na próbę. Zaczął się jednak zastanawiać czy w tym momencie ma ochotę na jakiekolwiek opanowanie.
Ruszył wprost do kobiety, zupełnie nie dbając o to, że płytka woda nie zasłania już zupełnie jego wyprężonej męskości. Jeśli chciała obudzić w nim bestię i chyba właśnie jej się to udało. Stanął przed nią, chwycił za ramiona i przyciągnął do siebie. Wbił usta w jej wargi i nie był to grzeczny pocałunek, jak w zamku. W tym pocałunku był długo tłumiony głód.
Oddała mu ten pocałunek, uśmiechając się w myślach. Gdy już się oderwał od jej ust, zamruczała głośno.
-
Wreszcie mi się udało wzniecić w tobie ten ogień, który jest w tobie gdy walczysz i czarujesz.
- Jesteś wiedźmą wiesz? - Szepnął w jej włosy i przytulając do siebie -
Zaklęcia młodości będą zbędne jeśli umrę przez ciebie na zawał serca. No chyba, że chcesz mnie wykończyć i mieć tylko dla ciebie tę całą twierdzę - W jego głosie nie było jednak gniewu lecz rozbawienie.
Klepnął ją w jędrny pośladek i odsuwając się powiedział:
-
Ubieraj się lady Savras jedziemy do wsi zdobyć jakichś ludzi na służbę do zamku.
- O tak, mój panie - dygnęła lekko, również rozbawiona -
Wiesz, ufam ci. Mam nadzieję, że mnie i mojej intuicji nie zawiedziesz.
Te słowa już wypowiedziała z powagą, ubierając drugą suknię, podaną przez sługę. Była podobnego kroju, ale za to błękitna jak niebo.
-
A ze służbą nie spieszyła bym się już dziś. Najpierw dowiedzmy się od miejscowych więcej o tym miejscu, oni mogą się jeszcze bać duchów w środku. No i to mała wieś. Musimy zdobyć też mapę okolicy. Tyle do zrobienia...
Mrugnęła do niego, wygładzając suknię i prężąc się jak kotka, gdy ją podziwiano. Nie wspomniała o tym ani słowem, ale podobała jej się ta męskość, która wyszła z wody. W każdym jej elemencie.
Craig popatrzył na swoje ubranie, które zostało dokładnie oczyszczone i ułożone w zgrabny stosik.
Wkładając je powiedział z uśmiechem:
-
Ten twój służący to prawdziwy skarb. Zdecydowanie musimy bardzo dbać o jego bezpieczeństwo.
Podszedł do kobiety i podając jej rękę powiedział:
-
Skoro jesteś moja damą pozwól, że pomogę wsiąść ci na konia - Powiedział z dwuznacznym uśmiechem. Chwycił ją w pasie i bez większego wysiłku uniósł i posadził na wierzchowcu. Potem roześmiał się, wskoczył na swojego wierzchowca i pogalopował w kierunku wioski. Chociaż raz był pierwszy! Śliczna klaczka Keiry nie miała szans, by dogonić jego pełnokrwistego ogiera.