Pojawienie nowej osoby przyjął z mieszanymi uczuciami.
Z jednej strony - każda pomoc była mile widziana. Z drugiej...
No, zawsze była jakaś druga strona.
- Filip - przedstawił się, z odrobiną powątpiewania patrząc na dumny napis, jaśniejący na czerwonej szarfie.
- To jest królewna Śnieżka - powiedział na tyle cicho, by inni goście nie słyszeli tych słów. Śnieżka skinęła wdzięcznie głową.
- Ta panienka to Czerwony Kapturek. Ci panowie to Szewczyk i Phil. A tamten, z pyskiem w pianie, to mister Wilk.
- Proszę spocząć - dodał, wskazując wolne krzesło.
No cóż... Przedstawianie niektórych osób okazało się bez sensu.
Wystarczyło kilka gestów karczmarki, by znaczna część kompanii rozpłynęła się w powietrzu.
- Pewnie faktycznie tutaj nie pasowali - powiedział cicho Filip. - Mam nadzieję, że trafili tam, gdzie by chcieli.
Spojrzał na leżące na stole przedmioty - wszystko co pozostało po detektywie. Może niedługo się przekona, co do czego służy.
- Zakłócenie baśniowości... Dobre określenie... - Skinął głową. - Też mam wrażenie, że dzieje się zbyt wiele zbyt dziwnych rzeczy. Całkiem jakby ktoś ukradł różdżkę dobrej wróżce i machał nią na prawo i lewo.Dobrze by było znaleźć tego kogoś.
Co prawda i tak nie było wiadomo, co wówczas można by zrobić, z tym kimś, kto winien był temu bałaganowi.
Na oczach wszystkich kobieta zaczęła się rozpływać.
Co znaczyły słowa o trzech pytaniach? W sumie trzy?
Mężczyzna, który pojawił się na miejscu karczmarki na głowie miał turban. Tego typu nakrycia głowy kojarzyły się Filipowi z odległą Arabią. I dżinami, spełniającymi życzenia.
Ale żaden dżin nie bawił się w odpowiadanie na pytania.
- Zanim zaczniemy zadawać pytania, trzeba będzie się zastanowić. Żeby nie tracić pytania na coś w stylu "Skąd jesteś" albo "Czemu tylko trzy pytania" - zażartował.
Czekając na pełną materializację pana Muhammada zabrał i schował przedmioty, które zostały po Philu.
W wolnej chwili można się będzie nimi zająć. |