Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2009, 23:28   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Plan jaki był, taki był.
Koronkową robotę przypominał tym przynajmniej, że parę dziur można było zauważyć.
Jeśli smok, głód swój zaspokoiwszy, zaśnie i, wzorem węży, niemal letragiem sen ów będzie, to zadanie ułatwione przed nimi stanie. Chwalić się co prawda nie będzie czym, ale nie o sławę tu szło, ale o smoczy łeb, z szyi bestii w dowolny sposób zdjęty.

Gdyby gad nie spał... Inaczej sprawa wyglądać by mogła. Ze smokiem się zmierzyć bohaterski to czyn i chwałę każdy zyska. Oraz w pieśni wzmiankę.
W tym problem jeno, że łacniej śmierć w paszczy bestii znaleźć, niźli samemu ją zadać. I w pieśniach nieraz stało, że wielu rycerzy smok życia pozbawił, nim mu wreszcie szczęściarz jakowyś jego żywot zabrał.

Myślami tymi podzielił się Filip z resztą, gdy po nocy niczym nie zakłóconej dalej ruszyli.


Bączek czerwony, gaduła przeokropna, odrobinę nieco męcząca była, jako że do Wilka się przyczepiła, z nim więcej czasu spędzając. A ten uszy po sobie położywszy cierpliwość nadzwyczajną okazywał i fanaberie dziewczęcia znosił, nawet kłów zbyt wiele nie pokazywał.



Do gospody, która nagle zza zakrętu się wyłoniła, Wilk pierwszy wbiegł, od progu o piwo, i to dużo, wołając. Co z przychylnymi spojrzeniami goszczących tam ludzi się spotkało i od razu "swoim chłopem" go nazwano, na wygląd nijak nie patrząc. A gdy za Wilkiem Szewc i Pan Piotruś weszli, z życzeniem takim samym, nikt na resztę przybyłych uwagi nie zwracał. A pozostała trójka z miejscowymi trunkami raczyć się zaczęła, o smoka mimochodem wypytując. I zagadując, jak iść, by bestii nie spotkać. Co sposobem mądrym było, bo z zaprzeczeń też wiele dowiedzieć się można, zaś na smokobójców potencjalnych różnie ludzie patrzą, to za bohaterów, to za idiotów mając. A i tacy się zdarzają, co smoka bronić chcą, bo, jak rzeką, 'kolorytu' okolicznym rejonom bestia dodaje.

Gdy kompanii reszta przy stole z boku stojącym się rozsiadła, kelnerka informacją ciekawą nieco ich zaskoczyła.
Trudno bowiem spodziewać się było, że wieści o nim ktokolwiek mógł i chciał roznosić.

- Tu i teraz rozmawiać będziemy - spytał cicho Filip - pod pozorem, iż na nocleg i w sprawie jadłospisu się umawiamy? Czy też pokoje jakieś dostaniemy i później na rozmowę pani przyjdzie? Wiedzieć też chciałbym, kto mówił o nas, iż się pani nas spodziewała.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-05-2009, 14:05   #42
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Wydęte w grymasie pozornego lekceważenia wargi przygryzała co chwilę w pełnym cierpienia grymasie. Była ładniejsza. Nieznacznie , ale jednak. Jej pełne życia zielone oczy, falująca miedź włosów i figura rozpustnicy... Śnieżka niezbyt dobrze czuła się w takim towarzystwie, a Krwinka wręcz nienawidziła pięknych kobiet.

Odbieranie blasku księżniczce, to ciężka ujma, to powód do zbrodni niemal. Drapieżny uśmiech pojawił się kiedy myśl taka nasunęła sie Krwince. Śnieżka zdołałą wywalczyć kompromis, że w razie czego zamęczą karczmarkę szybko, by nie cierpiała dłużej niż kilka godzin.

Nastawienie Śnieżki uległo lekkiej przemianie, kiedy Ruda oznajmiła, że ma im coś do zakomunikowania. Powsciągając atawistyczną niechęć, spojrzałą na ślicznotke, jak na zwykłego herolda, mającego coś do obwieszczenia. Pomogło.

- Mów więc nam szybko w czym rzecz. Jesteśmy spóźnieni w naszej podróży, wolelibyśmy pokrzepieni jadłem i napitkiem rychło w drogę podążyć. - Neutralnym tonem popędziła karczmarkę Śnieżka.
 
Solis jest offline  
Stary 08-05-2009, 14:09   #43
 
Vermillion's Avatar
 
Reputacja: 1 Vermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znany
Wietrząc przygodę, jaka niewątpliwie wypisana była na zatroskanych obliczach zacnej kompanii, która narobiła tyle szumu w karczmie, Krawczyk podjął natychmiastową decyzję.

Poprawił swą szarfę, ukośnie biegnącą przez chudą pierś. No nie, skoro ma być bohaterem, to raczej szczupłą nie chudą pierś. I nie szczupłą może, a w zasadzie nieotłuszczoną nieróbstwem. Właśnie. Właściwie to przecież jest nawet dobrze zbudowany, a co. Uśmiechnął się głupkowato, jak to miał w zwyczaju od narodzin.

Napis na czerwonej szarfie głosił dumnie: "SIEDMIU ZA JEDNYM ZAMACHEM".
Taka rekomendacja czyniła z Krawczyka idealny materiał na przyszły model do stawiania pomników. Teraz pora sobie na to zasłużyć.

Podszedł lekkim krokiem do naradzającej się grupki, przecisnął się koło wilka któremu piana z piwa na mordzie przydawała wyglądu zarażonego wścieklizną, skinął głową a potem dokonał tradycyjnego cechowego przywitania z milczacym Szewczykiem ( rąsia,rąsia,zaplatamy kciuki, stukamy się łokciami, przybijamy piątkę z klaśnięciem, a na koniec robimy żółwika w geście szacunku), złożył ukłon rycerskiemu panu wyglądającemu na szefa, a potem jeszcze głębszy pani, wyglądającej jak wschód słońca nad ośnieżonymi szczytami - pięknie, ale mroźnie.

- Jam jest Krzysztof Krawczyk - zaczał miłym niskiem głosem emerytowanego trubadura - Jesliście o mnie słyszeli, to wiecie wszystko, jeśli nie - to dowiecie się niebawem.

Ponownie skłonił się z szacunkiem.

- Moim pragnieniem największym, jest chronić was i brać udział w waszych przygodach. Czy zgodzicie się dzielić blaskiem swej chwały z kimś kto tego pragnie nade wszystko?
 
Vermillion jest offline  
Stary 13-05-2009, 22:12   #44
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
- Cichaj Krzysiu, nie rób tyle hałasu. Przysiądź na ławie i daj sobie na wstrzymanie. - Karczmarka kręcąc wdzięcznie biodrami, przyniosła jedzenie i podała je z wprawą wielką, niczym usługująca od lat wielu kelnereczka.

Spojrzała na nich z rozbrajającym uśmiechem, mówiącym : „nie chcę cię uwieść” i „nie jestem twoją konkurencją”, po czym rzuciła konfidencjonalnie:

- Coś dziwnego dzieje się w naszym świecie. Nie patrzcie tak na mnie. Nie wiem zbyt wiele. Ktoś nie tylko zmienia wydarzenia, ale niszczy postacie i miejsca. Nie wiem jakie są jego pobudki, jaki cel przed sobą postawił. Zostaliście wybrani, nie łudźcie się - to był przypadek... On tu jest, węszy, obserwuje... knuje. Nie wiem na pewno... ale... - tu spojrzała na Phila – wybacz, muszę mieć pewność – dotknęła nieobecnego duchem od jakiegoś czasu detektywa. Tak po prostu.

Czar? Nie zdziwił ich. Przed chwilą tu był, nagle rozpłynął się w powietrzu. Na stole pozostały tylko cztery przedmioty: paczka białych rurek z brązowym środkiem, podłużny czerwony przedmiot z żelaznym kółeczkiem na końcu podobnym do młyńskiego, mała książeczka z zapiskami i obły przedmiot zakończony, z jednej strony dość ostro, z drugiej, dającym się wciskać i wyciskać dzyndzelkiem.

Kasztanowłosa popatrzyła na nich przepraszająco.

- Cały czas wyczuwam obecność nie z tego świata... wasz towarzysz też nie był stąd , a skoro zapadł w swego rodzaju letarg.. wybaczcie... tylko zakłócał ... - wciągnęła głęboko powietrze, a jej nozdrza rozszerzyły się gwałtownie – pachniał realizmem... - kolejny wdech... - już lepiej, ale... nadal czuję naruszenie aury baśniowości... - rozejrzała się trwożnie.

- Jest gdzieś niedaleko... - Podeszła do okna i wpatrzyła się w okolicę otaczającą gospodę. Odwróciła się w końcu do nich. Jej oblicze emanowało głębokim zamyśleniem i ledwo zauważalnym przestrachem. Pstryknęła palcami, ulubionym gestem, bądź tikiem, przywołując się do stanu względnej normalności.

- Ach, zapomniałabym – uśmiechnęła się słodko - w zamian za brakujących towarzyszy otrzymacie wsparcie ze strony innych... jak zwykle losowo wybranych, nie doszukujcie się tutaj jakiejś metody czy planu – zrobiła znaczący ruch szyją w stronę przysłuchującego się wywodowi Krawczykowi.

Rozejrzeli się wokół siebie. Ze zdumieniem odkryli, że nie ma wśród nich wilka i Katarzynki.

Nieme pytania na ich twarzy Karczmarka skwitowała tajemniczym:

- Bajki muszą toczyć się własnym życiem...

- Dziewczynce nic nie będzie, nie martwcie się – dodała po chwili. - Co do Szewczyka... sami zadecydujcie. On też nie wygląda na przytomnego – pokręciła głową z dezaprobatą.

- Jeszcze jedno... nie mam nic wspólnego z wydarzeniami jakie was spotykały do tej pory, nie mogę mieć wpływu na to co nastąpi.
Czas na mnie już. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania czy prośby, słucham... Ach nie! – zaśmiała się gardłowo – za chwilę nastąpi arcyciekawa zamiana miejsc. Ten, kto pojawi się zamiast mnie, odpowie na trzy wasze pytania. Nie męczcie go, Muhammad Ibrahim Aziz nie ma pojęcia „dlaczego”, tak jak i wy został wybrany przypadkiem.
Tylko czy przypadki zawsze są nieprzypadkowe? - retoryczne pytanie towarzyszyło powolnemu zanikaniu zmysłowej kobiety, ustępującej miejsca pojawiającemu się zamazanemu obrazowi mężczyzny w turbanie.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 14-05-2009, 13:00   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pojawienie nowej osoby przyjął z mieszanymi uczuciami.
Z jednej strony - każda pomoc była mile widziana. Z drugiej...
No, zawsze była jakaś druga strona.

- Filip - przedstawił się, z odrobiną powątpiewania patrząc na dumny napis, jaśniejący na czerwonej szarfie.

- To jest królewna Śnieżka - powiedział na tyle cicho, by inni goście nie słyszeli tych słów. Śnieżka skinęła wdzięcznie głową.

- Ta panienka to Czerwony Kapturek. Ci panowie to Szewczyk i Phil. A tamten, z pyskiem w pianie, to mister Wilk.

- Proszę spocząć - dodał, wskazując wolne krzesło.



No cóż... Przedstawianie niektórych osób okazało się bez sensu.
Wystarczyło kilka gestów karczmarki, by znaczna część kompanii rozpłynęła się w powietrzu.

- Pewnie faktycznie tutaj nie pasowali - powiedział cicho Filip. - Mam nadzieję, że trafili tam, gdzie by chcieli.

Spojrzał na leżące na stole przedmioty - wszystko co pozostało po detektywie. Może niedługo się przekona, co do czego służy.

- Zakłócenie baśniowości... Dobre określenie... - Skinął głową. - Też mam wrażenie, że dzieje się zbyt wiele zbyt dziwnych rzeczy. Całkiem jakby ktoś ukradł różdżkę dobrej wróżce i machał nią na prawo i lewo.Dobrze by było znaleźć tego kogoś.

Co prawda i tak nie było wiadomo, co wówczas można by zrobić, z tym kimś, kto winien był temu bałaganowi.
Na oczach wszystkich kobieta zaczęła się rozpływać.
Co znaczyły słowa o trzech pytaniach? W sumie trzy?

Mężczyzna, który pojawił się na miejscu karczmarki na głowie miał turban. Tego typu nakrycia głowy kojarzyły się Filipowi z odległą Arabią. I dżinami, spełniającymi życzenia.
Ale żaden dżin nie bawił się w odpowiadanie na pytania.

- Zanim zaczniemy zadawać pytania, trzeba będzie się zastanowić. Żeby nie tracić pytania na coś w stylu "Skąd jesteś" albo "Czemu tylko trzy pytania" - zażartował.

Czekając na pełną materializację pana Muhammada zabrał i schował przedmioty, które zostały po Philu.
W wolnej chwili można się będzie nimi zająć.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-05-2009, 18:25   #46
 
Vermillion's Avatar
 
Reputacja: 1 Vermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znany
- Moi drodzy, bohaterscy i pewnie nad zwyczaj waleczni kompani. Rycerz Filip dotknął sedna sprawy. Skoro dzieje się coś, co rozrywa ściegi tkaniny naszego świata, musimy szybko odnaleźć żródło rwania i szybko sfastrygować rozdarcie. Kro wie, co się stanie gdy strzępki materiału rozejdą się na sztuki?

Krzysiowi jak zawsze wydawało sie ze mówi mądrze. Dodał do tego swoją minę przewodnią, zadzierając nos, wpatrując się w powałę spod przymkniętych powiek i wydymając wargi. Wyglądał jak skrzyzowanie mysliciela z naburmuszonym sześciolatkiem, ale we własnym mniemaniu, emanował w tej pozie wiedzą, mądrością, samczym magnetyzmem i wzbudzał szacunek.

Materializacja faceta z ręcznikiem na łbie dobiegła końca. Krawczyk westchnął ze smutkiem, ciagle mając przed oczyma falujące łagodnie biodra, płynnie przesuwające się uda co chwile opinane dobrze skrojoną spódnicą, z idealnie dobranymi zakładkami nadającymi wrażenie posągowej kobiecości właścicielce.

Kiedy dostrzegł, że ręcznik spięty jest broszą z diamentem, prawdziwym sądząc po rozkosznym blasku szlifu, nabrał jednak szacunku, więc odruchowo zgiął kark w ukłonie.

Muhammad Ibrahim Aziz wyglądał na zacnego człowieka. Wydatny nos o szlachetnym kształcie, kwadratowa szczęka, jaką widział u setnika Ronalda w swoim mieście , dzięki której to wszelkie dziewki same lazły mu do łoznicy ( wspomnienie niemiłe, bo sam nie miał żadnych sukcesów na tym polu), do tego drobna, lecz muskularna sylwetka, energiczne ruchy, mądre oczy o kolorze hebanu, kaftan wuszywany złota nicią w przepiękne motywy kwiatowe i rozety. Krawczyk odrzuchowo wyciągnął przed siebie zaciśniętą pięść, w oznace cechowego szacunku. Oczywiście schował ją zaraz, bo ktoś z takim nazwiskiem do cechu Wolnych Rzemieślników Tekstylnych na pewno przyjęty by nie został.

- Ja tam proponuję zapytac go po kolei: gdzie winniśmy się udać, co powinniśmy zrobić, jak uciekł z Guantanamo...

Zamilkł zdziwiony, że użył nazwy grodu jakiego nie zna. Czasem plótł od rzeczy, ale teraz jakaś siła wkładała mu zdania w usta... Dobra czy zła? Przestrach kazał mu zamilknąć, zwinąć się w kłębek niemal, zlać z cieniem otoczenia, stać niepozornym i niewidzialnym, może nie stuprocentowo, ale na ile mu sie uda.
 
Vermillion jest offline  
Stary 17-05-2009, 14:32   #47
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Prawdę powiedziawszy, Śnieżka czuła narastająca irytację. Najpierw cnotliwa barmanka o niezwykłych mozliwościach kuszenia, potem na to miejsce śniady mężczyzna, a wszystko okraszone przyprawą i krawieckim sosem.

Zachowała milczenie przez długą chwilę, jednak zamiana jaka dokonała się na jej oczach lekko nadwątliła tolerancję na dziwaczne zdarzenia, jaka do tej pory niemal niewzruszenie jej towarzyszyła.
Zatem po wystąpieniu Krawca, Śnieżka delikatnie zwróciał uwagę:

- Cny Krzysztofie, nie znasz do końca planów naszych, przeto pozwól nam własnymi inspiracjami sie kierować przy rozmowie z imć Ibrahimem. Czuję co prawda, że nasza kompania na tyle Ci rada, że z przyzwoleniem czy bez niego, zyskaliśmy już w Tobie towarzysza, lecz na razie pomiarkuj co tu się święci. Zadanie wielkiej wagi, w sam raz dla walecznego człeka, jakim niechybnie jesteś. Miano tego zadania, to ubicie poczwary, gada smokiem zowionego. Gadzina niedaleko leże swe ma, to dla nas najważniejsze. Przeto na pohybel mu a na pożytek nasz, lza by języka zasięgnąć, wywiedzieć się czy czego pan z Arabii nie wie użytecznego dla nas.

Śnieżka szukała przy okazji oznak, że wzmiankowany Arab rozumie jej mowę. Jego widoczne zainteresowanie utwierdziło ją w przekonaniu, ze posiadł on tą sztukę.

- W imieniu nas wszystkich, jako losem wybranych zbawicieli Baśnioświata, zapytuję Cię, o wiedzący, jakie kroki podjąć mamy, by bestyję sprawić najłatwiej, nie tracąc sił i czasu, a przy okazji nie dając szansy potworze na uniknięcie jej losu. Czy śpi stwór ów teraz?

Wpatrywała się w ciemne oczy, mocno, intensywnie przeszywając spojrzeniem wolę nowego kompaniona. Cały czas zastanawiała się przy tym, czy i on podzieli los baniek mydlanych, pękających przy dotknięciu.

- Proponuję posiłek dokończyć i za szybkim wymarszem obstaję. Pierwej jednak przesłuchać nam trza do końca naszego zagadkowego przyjaciela.

Śnieżka była diabelnie ciekawa tego, co o zmianach w naturze ich otaczającej wie tajemniczy przybysz. Przypadkowo czy nie, zna jednak jakieś odpowiedzi, a dobrze zadane pytanie na pewno pomoże uzyskac dobra odpowiedź.
Kto to robi? jakie ma cele? czym i jak go powstrzymać? Fundamentalne kwestie zajmowały jej umysł, wiedziała jednak, ze warto najpierw bestyję usiec, coby wypełnić pierwszą cześć zadania.

- Filipie, czy uważasz za słuszne wymarsz na kreaturę gadzią teraz? Czy woliny najpierw dowiedzieć się maksymalnie dużo o okolicznościach naszego położenia?

Zerknęła w stronę rycerza, lekko skinęła mu głową oddając głos, po czym zaczełą obserwować siedzących z wyrazem zamyslenia na twarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 17-05-2009 o 14:36.
Solis jest offline  
Stary 17-05-2009, 21:49   #48
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Eryk spojrzał przez moment na Śnieżkę.
Jeśli się nie mylił, to jej również nie podobały się zabawy w stylu "pojawia się i znika".

- Z jednej strony, powinniśmy dokończyć rozmowę ze szlachetnym Muhammadem Ibrahimem Azizem - powiedział spokojnie - zanim zły los skieruje go na ścieżki, którymi wyruszyli wcześniej Wilk czy Phil.

- Powinniśmy również - mówił dalej - tak jak rzekłaś, posiłek zakończyć. W miarę możliwości szybko i, jeśli się uda, jakiś prowiant na drogę zorganizować. Konieczność zdobywania jedzenia to zwykle największa przeszkoda, gdy chce się szybko podróżować.

Rozejrzał się dokoła.
Parę osób, co można było zauważyć, chociaż na pozór kuflami swymi i talerzami było zajętych, to jednak w ich stronę z ciekawością spoglądało. Być może urodą Śnieżki skuszeni, a być może nie.
Ale nawet pierwszy powód przyczyną mógł być perturbacji różnych, bowiem niewiasta ładna w licznym męskim gronie często kłopoty niechciane sprowadzała.
A zatem nie warto było szczęścia na hazard wystawiać.

- Jeśli zatem zjemy szybko, a nasz nowy towarzysz sprawnie językiem obraca i na pytania przez ciebie postawione odpowie, uwiniemy się w mig i ruszać będziemy mogli. Zaś o tarapatach, które imć Muhammada w te strony pchnęły, po drodze dowiedzieć się możemy. Jako też zastanowimy się, jak mu pomóc zdołamy, bo to nie po rycersku w kłopotach kogoś zostawiać.

Śnieżka rycerzem nie była, Krawczyk na takowego też nie wyglądał, ale o pomaganiu bliźnim z pewnością słyszeli.

- Warto by też po drodze pomyśleć, co z panem Szewczykiem zrobić. Może duch żywszy do niego powróci, a może trza będzie, jak i tamtych, do domu go odesłać, choć nie bardzo wiem, jak to uczynić. Być może nowy nasz towarzysz, co karczmarkę zastąpił, znać będzie metodę ową.

- A teraz jedzmy, by sił do marszu dalszego nabrać, co jak najszybciej nastąpić powinno. Chyba, że od zebranych tutaj wieści jakoweś o gadzinie zdobyć się zdoła...
 
Kerm jest offline  
Stary 18-05-2009, 17:52   #49
 
Gadzik's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodze
Zaduch, zgiełk, światło współgrające z chmurkami fajkowego dymu...

Drewniana podłoga, skrzypiąca jazgotliwie pod ciężarem człowieka...

Muhammad Ibrahim Aziz, zwany w pewnych kręgach czterdziestym pierwszym rozbójnikiem i uciążliwym problemem większości lokalnych władz od baśniowego Egiptu aż po równie baśniowe Indie, ze świstem wciągnął przez orli nos powietrze pozbawione swej naturalnej świeżości.

Na Allaha! Jak bardzo tęsknił za podobnym smrodem ludzkich skupisk....

Błyskawicznie przemknął wzrokiem po sali. Wyłowiwszy intuicyjnie z małego tłumku twarze wtajemniczonych, posłał każdej z nich na dźwięk ich godności minimalne skinienie głową jako gest powitania - najcieplejszy pannie królewnie, gdyż połączony z równie minimalnym (ale przy okazji szarmanckim) uśmieszkiem.

Z pewnością sam zarechotałby w duchu na wieść o tym, jak bardzo zakrzywienia czasu i przestrzeni mogą tworzyć iluzje całkowicie niezgodne z bajkową rzeczywistością. Otóż wbrew temu, co zauważył waćpan Krawczyk, Aziz nie posiadał ani kwadratowej szczęki, ani nie nosił na sobie szat, które nie mogłyby pretendować choćby do miana szlachetnego ubioru. Twarz miał wąską, ozdobioną kilkudniowym zarostem, spaloną niemiłosiernie słońcem i do tego wychłostaną południowym wiatrem. Zdawać by się mogło, iż nawet białka jego oczu o wyblakłych, zielonych tęczówkach, zapłaciły swą cenę za egzystencję w najgorętszych miejscach baśniowego świata. Również ciało, smukłe i nie bojące się ciężkiej pracy (co można było stwierdzić o żylastych rękach Muhammada), zdawało się przedstawiać ukształtowany przez geografię i kulturę typ człowieka Wschodu. Krótko mówiąc, na pewno nie wyglądał na sułtana, bądź nawet jego syna. Liche, dziurawe i poplamione szaty bynajmniej tego obrazu nie poprawiały...

W tym zaś tkwił sposób na skuteczną działalność.

Przybysz uśmiechnął się enigmatycznie na przepełnione sztucznym szacunkiem określenie "wiedzący". W miarę postępowania dalszych pytań grymas na jego twarzy coraz bardziej się rozszerzał...
- Pytasz Pani o kroki, jakie podjąć trzeba... - zaczął ochrypłym głosem, sunąc jednocześnie w kierunku wskazanego przez księcia krzesła. Okazało się, że ich nowy sojusznik (ale czy aby na pewno?) kulał na lewą nogę...
- A otóż trza podjąć kroki *intensywne*, acz *roztropne*... Najważniejsze zaś, żeby były *skuteczne*. - stwierdził niespodziewanie ironicznie, rozsiadając się wygodnie przed ławą zastawioną jadłem i trunkami. Po raz kolejny omiótł bystro wzrokiem swoich rozmówców. Bez trudu wytrzymał spojrzenie Śnieżki, nieświadomie odpowiadając na jej wewnętrzne pytanie, iż nie zamierza podzielić losu jej wcześniejszych kompanów. Takie osoby jak Aziz odchodzą dopiero wtedy, gdy zdołają odesłać do Raju wystarczająco dużą grupę wrogich im dusz.
- Nie jestem smokobójcą, a i fortele, które na braciach z rodzaju ludzkiego stosuję, wobec gadziego sprytu zawieść mogą. Pomny zaś będąc przestrogi przestrzegającą przed zbytnią naiwnością, rzeknę tylko, iż mądrzej odrzucić nadzieję o śnie wroga a pod rozwagę wziąć wszelkie możliwe działania z jego strony… O ileż łatwiej skrócić żywot śpiącego za pomocą planu obmyślonego dla wroga na jawie, o tyleż trudniej fortelem na śpiącego osaczać obudzonego… – Muhammad oparł dłonie o blat stołu, wpatrując się z wyrozumiałością w twarze mocno zawiedzionych odpowiedziami „druhów”. Towarzystwo zdążyło już wcześniej rozsiąść się wokół półmisków i dzbanków z piwem.
- Czcigodny Szewczyk zawsze może spełnić rolę owcy, która, jak rzecze baśń rodem z Lechistanu, stała się zgubą pewnego jaszczura mieszkającego pod miastem... – wesoła iskierka zabłysnęła w oczach Araba.
 

Ostatnio edytowane przez Gadzik : 18-05-2009 o 18:23.
Gadzik jest offline  
Stary 19-05-2009, 23:26   #50
 
Vermillion's Avatar
 
Reputacja: 1 Vermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znany
Proces zamiany jak widać sięgał dalej, a biedny Krzysio nie zauważył, że transformacja nie dokonała się do końca.
Kiedy znikła kwadratowa szczęka, Krawczyk od razu bardziej polubił smagłego kompana. Kiedy okazało się że lekko chromy jest, wręcz polubił go serdecznie. Krzysztof wiedział dobrze, zę lepiej jest być szybszym niz otoczenie, a kulawi niekoniecznie sa dobrymi biegaczami.

Zachęcony przez Filipa, bo jak wiadomo rycerskich panów warto słuchać, zwłaszcza wtedy, gdy ku jedzeniu namawiają, począł pałaszować z niezwykłym u zwyczajnych osób apetytem. Jadł za siedmiu, chcą sprostać maksymie ze swej szarfy.

Nasyciwszy się, zamruczał pogodnie:
- Ibrahimie, powiedz nam, czy umiesz nam powiedzieć, czemu zawdzięczamy tą tułaczkę? Czy znasz wyjaśnienie powodu dla którego nasza wędrówka ma się odbywać? Czy znasz miano Złego, który nas nekać zamierza? Wydajesz się być ze złem obeznany, a i magiczne sztuki są Ci nieobce.

Zamarł, wpatrując się w rycinę na ścianie. Rozrysowano na niej dziwaczne, pokryte zawiłymi liniami drzewo genealogiczne. Najbardzeij zdumiewające było to, ze rycinę pokrywały dziesiątki smoczych wizerunków.
Krawczyk podszedł do ściany, wodził palcem dośc długo, po czym z głośnym sapnięciem rzucił:

- Mam! Zerknijcie tutaj. Belferron, latający ognisty smok. Zamieszkuje okolice Ćwieczkowego Królestwa. Źle znosi wszelkie przejawy wilgoci, opancerzenie typu lekkiego, zasięg skuteczny rażenia ogniem do 15 łokci, w trybie burst utrzymuje płomień przez czas potrzebny by wypowiedzieć słowo Konstantynopoliczykowianeczka. Po ataku ognistym, łapie długo oddech, w tym momencie na pewno może walczyc tylko konwencjonalnie. Jak głosi oficjalna broszura Mroczny Krzyzowiec z miesiąca zeszłego, poczwara pewnikiem ma kłopot z lewym okiem, co zasługą jest samobójczej misji sir Reginalda Drecksteina, panie świeć nad jego zwęgloną duszą.

Skończył czytanie, widząc zdumione spojrzenia towarzyszy rzucił zdawkowo:
- No co, nie wiecie , że mądry ma zawsze szczęście?

Okrasił to swym usmiechem przygłupa, po czym wgryzł zębiszcza w ostatni kęs pieczeni z talerza.
 
Vermillion jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172