Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2009, 16:16   #39
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Uśmiechnęła się pokrzepiająco do karczmarza. Jego brzuch nieco przeczył słowom o biedzie i tym jak to im źle. Pozostali mieszkańcy wioski nie wyglądali już tak dobrze, co znaczyło, że ten tutaj musiał po prostu podjadać ze swoich zapasów.
-A jak często owi koczownicy się tu pojawiają, gospodarzu?
-Raz na miesiąc bywa panienko, czasem rzadziej.
-I dużo ich?
-Tutaj? Nie, zwierzyny tu mało, tylko małe grupy przyjeżdżają to i o nas zahaczają. A bronić się przed nimi nijak.
- wzruszył ramionami - Jakoś sobie radzim. To co podać?
-Coś chudego, jeśli można.

Podziękowała mu skinieniem. Podano już wino, które jak się spodziewała Keira, nie było zbyt dobre. Do obiadu wystarczało, ale na coś więcej trzeba będzie zamówić skąd indziej. Jak i wszystko inne. Wreszcie przyniósł im również mięsiwo, pachnęło nieźle, chociaż chłopsko - głównie cebulą i czosnkiem, bez lepszych i bardziej egzotycznych przypraw. Nie było złe, a może po prostu była głodna? Zanim mężczyzna odszedł, skinęła mu jeszcze dłonią.
-Jak się zwiecie, gospodarzu?
-Hugo.
-Hugo, ładnie. Ja jestem Keira, a to mój mąż - Craig Savras. A ten zamek w okolicy? Wiecie coś o tym jak się zwał?
-Duart. Zamek Duart. Tak mówiono, bo w nim duchy straszyły. "Straszno jak w Duart", tak powiadają w okolicy.

Sczerwienił się nieco i chciał już odejść, ale złapała go jeszcze za dłoń.
-Pozbyliśmy się już duchów, nie musicie się nimi martwić. - nie uwierzył, ale trudno - Mam tylko jeszcze pytanie o najbliższe miasto. Daleko ono?
-Trzy dni drogi, dwa jak konno. Na wschód. Kazan się zwie, tam na targ jeździm czasem.

Kobieta uśmiechnęła się jeszcze raz do chłopa, kiwając mu głową w podzięce.
-Dziękuję, Hugo. Na pewno ci wynagrodzimy twoją chęć pomocy.
Nie było to dwuznaczne, ale chłop i tak się sczerwienił i cofnął, kłaniając się. Reszta bywalców popatrywała na nich z ukosa. To pożądliwie, to wrogo, to obojętnie. Chyba też trochę z respektem, po tym jak usłyszeli, że nie ma już duchów w zamku. Keira zaś wróciła do jedzenia.

Skończyła dość szybko, zostawiając w glinianej misce większość swojej porcji. Popiła winem i oparła się o ławę. Pozostali ludzie byli dość daleko od nich, więc mogli cicho porozmawiać, nie będąc podsłuchiwanymi. Czarodziejka położyła dłoń na udzie Craiga, zwracając na siebie jego uwagę. Uśmiechnęła się i odezwała cicho.
-Chyba nie warto im mówić za wiele teraz. Że jesteśmy ich panami teraz ogłosimy przez herolda, gdy już jakiegoś będziemy mieli. Inaczej mogą się zdenerwować. Jeśli w tym miasteczku jest targ, może będą i ludzie szukający pracy. Tylko kogo wybrać na gońca, by nie rozpowiedział wszystkiego?
Savras zastanawiał się chwile nad jej słowami:
-Rzeczywiście ludzie tutaj nie są zbyt przyjaźnie nastawieni, ale zazwyczaj pieniądze rozwiązują sporo problemów. Co innego panowie co tylko ściągają ze swych poddanych ostatnią kapotę, a co innego tacy, co dbają o ich bezpieczeństwo i zapewniają im środki na godziwe życie.
-Owszem, ale jak myślisz, jak będą traktować nas, przynajmniej na samym początku? Oni już pewnie się obietnic nasłuchali i dawno przestali w nie wierzyć.

-Więc nie będziemy składać obietnic - mężczyzna wzruszył ramionami. Wyciągnął na stół kilka złotych monet i zawołał do karczmarza:
-Hej gospodarzu stawiam wszystkim kolejna kolejkę piwa, a jeśli jest ktoś chętny by zarobić co nieco zapraszamy do nas na rozmowę.

Wywołało to spore poruszenie, zaś złoto rozświetliło oczy karczmarza.
-Panie, tyle złota... to starczy na kilka kolejek mojego najlepszego trunku dla całej wsi.
Skinął głową i zwinął dwie z nich, posłusznie nalewając trunku. Ludzie po drugiej stronie izby wdali się w dość ożywioną dyskusję, a dłoń Keiry mocniej zacisnęła się na udzie Savrasa.
-Tak prosto przemówić do ludzi. Ale ich lojalności w ten sposób nie zdobędziemy, trzeba będzie obmyślić lepszy sposób.
Pocałowała mężczyznę w policzek. Na dalszą rozmowę nie było czasu, bowiem dwóch chłopów podniosło się i przeszło do ich stolika, siadając ciężko. Zarośnięte twarze i zwaliste cielska przeczyły młodemu wiekowi, który widać było jeszcze po oczach. Jeden z nich odezwał się.
-Czego wam trzeba?
 
Sekal jest offline