Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2009, 19:37   #15
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Tym razem sny były inne.... Nigdy wcześniej nie nawiedzał go zakapturzony mnich... choć miał dziwne wrażenie, że zna tę postać od dawna.

-Nie, walka Ci ich nie przywróci. Spokój Twojej duszy da Ci tylko zemsta. Wiem kto Ci to zrobił, wydam Ci go ale Ty mi pomożesz. Zabijesz dla mnie parę osób, co to dla Ciebie. To jak Randzie? Kilka żyć za spokój Twojej duszy i dusz Twoich bliskich...


Zgodził się… zgodził się... zgodził się… i zaczął zabijać z zemsty. Stał się bezwolnym narzędziem wypranym z uczuć. Mordował bez litości wskazane cele, by z każdym aktem przemocy być bliżej prawdy o śmierci najbliższych. Przelana krew, krzyki mordowanych ofiar odciskały jednak na nim swoje piętno… Wreszcie pękł… któregoś dnia dostał polecenie zabicia… dziecka. Tego już jego pogrążone w rozpaczy i zapomnieniu sumienie nie zniosło. Wbił krótki miecz w ciało… ciało tajemniczego mnicha zleceniodawcy… z niemą satysfakcją patrzył jak wiotczeje i podryguje na przemian osuwające się z klingi truchło.

Poczuł się wolny… ale tylko przez chwilę. Wróciły krzyki… wrócił zapach świeżej krwi i twarze pomordowanych. Wracały co noc…

*****

Obudził się zlany potem… światło księżyca niemrawo wpadało do środka. Położył się z powrotem na łóżku, wpatrując się tępo w sufit… nienawidził swoich snów… nienawidził ich za to, że przypominały mu kim naprawdę był. Był wyklęty… rankor bez skrupułów…


*****

Nawet nie pamiętał kiedy zamknął oczy z powrotem, ale kiedy je otworzył miał wrażenie, jakby przed chwilą się położył. Potrząsnął głową kilka razy, pozbywając się resztek senności. W rogu pokoju stała miednica z czystą, zimną wodą. Podszedł do niej i opłukał w niej twarz. Krystaliczna ciecz przyniosła wytchnienie rozpalonej emocjami głowie… stał pochylony przed nią przez chwilę… wracała mu przytomność umysłu.

Ubrał się szybko, przypiął pas z mieczem i pistoletem i wyszedł na korytarz. Nikogo jeszcze nie było widać. Podszedł cicho do pokoju Selvyna i Argana… uchylił drzwi i wszedł do środka. Barbarzyńca już nie spał, leżał spokojnie na posłaniu… Selvyn za to chrapał w niebogłosy… Rand uśmiechnął się pod nosem. Podszedł do łóżka rzezimieszka i z całej siły kopnął w jedną z jego nóg. Spróchniałe drzewo z łatwością ustąpiło pod uderzeniem ciężkiego jeździeckiego buta. Selvyn wylądował na podłodze z okrzykiem:

- Co do kurwy?- wyplątywał się z prześcieradeł. Wzrok miał mętny, chyba wczoraj przesadził z alkoholem…

- Grzeczniej!!! – warknął Rand, tak by awanturnik wiedział, że ma dzisiaj zły humor – Gadaj co wiesz i ubierz się wreszcie…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 14-05-2009 o 21:11.
merill jest offline