Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-04-2009, 15:06   #11
 
Lindstrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Lindstrom nie jest za bardzo znany
De Varrejo stał przez chwilę nieruchomo w głównej nawie katedry. Rozglądał się bacznie, próbując ogarnąć wzrokiem możliwie jak najwięcej. Choć dotąd jedynie raz miał okazję odwiedzić katedrę, widział już ten styl w dzieciństwie. Jego oszczędność zaskakująco kontrastowała z użytecznością – ściany świątyni wręcz przeładowane były rodiańskim pismem, jak gdyby miast w katedrze Kordyjczyk znajdował się w starożytnej bibliotece.

„Ciekawe, co księża zostawią po sobie potomnym?” – pomyślał de Varrejo. W kościołach i katedrach Dominium aż roiło się od figuratywnych przedstawień Proroka i świętych, lecz próżno byłoby szukać tam zaklętej w obrazach wiedzy.

„Jakby nie było – czas na mnie” – pomyślał jeszcze Kordyjczyk. Odwrócił się na pięcie do pogrążonego w studiach mnicha. Odchrząknął, by zwrócić na siebie uwagę. W ciszy katedry rozbrzmiała mowa mieszkańców cesarstwa.

- Witaj Ojcze Lucjuszu. Jestem Kapitan Gerhard de Varrejo. Z rozkazu generała Alvensleben przybywam do Saldgardu by prowadzić śledztwo w sprawie morderstwa duchownego i by ukarać winnych, jeśli będzie to możliwe. Oto pismo w tej sprawie.

To mówiąc sięgnął de Varrejo do czarnej sakwy kurierskiej, którą przewieszoną miał przez prawe ramię. Wydobył z niej pismo z rozkazem i pełnomocnictwami od generała. Podczas, gdy mnich przebiegał po nim wzrokiem Kordyjczyk dodał:

- Wiem, że kapitan Neumann darzy cię Ojcze respektem i Tobie powierzył swe śledztwo. Ja również mam nadzieję, że Twa wiedza rzuci nieco światła na okoliczności tej ponurej zbrodni. Wierz mi; masz we mnie w tej sprawie sojusznika.

To rzekłszy czekał kapitan na odpowiedź duchownego.
 
__________________
Ni de ai hao - xue xi hai shi xiu xi?
Lindstrom jest offline  
Stary 28-04-2009, 22:03   #12
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Gerhard de Varrejo
-Witaj Ojcze Lucjuszu. Jestem Kapitan Gerhard de Varrejo. Z rozkazu generała Alvensleben przybywam do Saldgardu by prowadzić śledztwo w sprawie morderstwa duchownego i by ukarać winnych, jeśli będzie to możliwe. Oto pismo w tej sprawie.
Mnich podniósł jedną ze świec i przeczytał uważnie dokument, oddał Ci go i się uśmiechnął.
-Witam panie kapitanie, tytuł ojca mi nie przysługuje. Wystarczy bracie.
Przez zmęczony głos przebijała sie życzliwość.
-Wiem, że kapitan Neumann darzy cię Bracie respektem i Tobie powierzył swe śledztwo. Ja również mam nadzieję, że Twa wiedza rzuci nieco światła na okoliczności tej ponurej zbrodni. Wierz mi; masz we mnie w tej sprawie sojusznika.
Mnich chwile myślał, chyba zbierał myśli.
-Jak pewnie wiesz panie to miasto wyrosło wokół tej katedry, przez wiele lat uczeni próbowali ją otworzyć. Udało nam się to dopiero kilka miesięcy temu, ja wraz z grupką moich braci dokonaliśmy tego. Jeśli interesują Ciebie panie te zagadnienia to chętnie je przybliże jednak są to dość zagmatwane problemy natury logicznej i teologicznej. Szczególnie to drugie może znudzić laika. Gdy katedra została otwarta zostałem tu by ją badać, reszta moich braci udała się do klasztoru, obecnie czekam na przybycie innych teologów. Widzisz panie ta katedra jest dość specyficzna, ma dziwną aurę, której nie potrafię określić, również pismo zastosowane przez Rodian różni się od tego "powszechnie" stosowanego.
Mnich przerwał na chwilę i przełknął ślinę, po sekundzie kontynuował.
-Popełniłem niestety błąd i pozwoliłem na odprawianie mszy w tym kościele. Dziewięć nocy temu miejscowy ksiądz, święć Jedyny nad jego duszą, został zamordowany. Nie wiem co robił tutaj w nocy. Co do morderstwa został dosłownie rozsmarowany po katedrze. Wraz z moim przyjacielem, egzorcystą i kapitanem sprzątaliśmy tutaj. Rozumiesz panie nie chcieliśmy wpuścić tu nikogo by nie dopuścić do dalszych morderstw. Katedra została cała przeszukana nie znaleźliśmy nic, obecnie rozszyfrowuje ten język... Wydaje mi się, że to w nim tkwi klucz do zagadki morderstw...

Kaspar Landos
Nie szukałeś kłopotów dlatego z ulgą patrzyłeś jak dwójka rębajłów staje i odchodzi na piętro karczmy.
Napiłeś się jeszcze piwa i pozwoliłeś sobie na chwilkę relaksu, nie myślenia o niczym.
-Można się dosiąść?
Wzdrygnąłeś sie podświadomie na dźwięk tego głosu. Nie to, że był szorstki i nieprzyjemny, wręcz przeciwnie był miękki i aksamitny. Spojrzałeś na nowo przybyłego.
Mężczyzna stojący przed Tobą miał około trzydziestu lat, długie czarne włosy nosił związane w kucyk. Mierzył dobre dwa metry wzrost. Granatowe ubranie jeszcze podkreślało ciemny kolor włosów. Również uzbrojenie nie było typowe dla szlachcica, już mało kto używał mieczy a przybysz nosił długi jeździecki miecz. Cały wygląd człowieka można podsumować jednym słowem "Nord".

Rand von Horn
Udałeś się z Arganem udałeś się do pokoi. Selvyn został, chciał się jeszcze pokręcić, pogadać. Otworzyłeś drzwi do pokoju i je za sobą zamknąłeś. Pokój był skromny i bardzo mały. Proste łóżko, malutki stolik-szafka z jednym krzesłem i wieszak w rogu zajmowały prawie cały pokój. Przekręciłeś drzwi w zamku i zaklinowałeś klamkę wieszakiem, miałeś wielu wrogów...
Rozebrałeś się i walnąłeś na łóżko, które wbrew pozorom było wygodne. Zawsze kiedy tylko mogłeś brałeś osobny pokój. Mało rzeczy mogło Ciebie złamać, niestety sny zaliczaly się do nich. Zdarzyło Ci się czasem obudzić na mokrej od łez poduszce.
Zasnąłeś szybko, na szczęście czy na nieszczęście?

Nieszczęście, znów ten dzień. Jechałeś wyprostowany w siodle, ojczyzna Ciebie wzywała! Ale nie tylko ona jeszcze pół godziny i zobaczysz się Beatrice i małym Hubertem, w końcu go zobaczysz...
Popędziłeś konia by jak najszybciej się z nimi spotkać. Wjechałeś na niewielkie wzniesienie i widok jaki ujrzałeś Tobą wstrząsnął. Zarówno zamek jak i wioska do niego przylegająca stały w płomieniach.


Popędziłeś konia jeszcze bardziej w nadziei, że uratujesz swoją rodzinę. Wiedziałeś, że to tylko nadzieja...
Wjechałeś do wioski, płonące budynki skwierczały w ogniu, podobnie jak ciała martwych wieśniaków. Koń się nagle zatrzymał? Dlaczego? Przecież nigdy się nie zatrzymywał.
Za jednego z płonących domów wyszedł powoli mnich. Długi czarny habit sięgał prawie do ziemi a kaptur zakrywał twarz.
-Od tylu lat szukasz przebaczenia. Rzucasz się w wir walki licząc na śmierć i odkupienie. Myślisz, że to da spokój Twojej duszy? Myślisz, że to przywróci Ci ukochaną? Że przywróci Ci syna którego nigdy nie widziałeś?
Przybysz głos miał chrapliwy, nieprzyjemny. Jego słowa zaakcentował walący się dom.
-Nie, walka Ci ich nie przywróci. Spokój Twojej duszy da Ci tylko zemsta. Wiem kto Ci to zrobił, wydam Ci go ale Ty mi pomożesz. Zabijesz dla mnie parę osób, co to dla Ciebie. To jak Randzie? Kilka żyć za spokój Twojej duszy i dusz Twoich bliskich...
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 07-05-2009, 22:00   #13
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
-Można się dosiąść?

Kaspar spojrzał na wysokiego nordyjczyka i nie odrzekł nic, ale wymownym ruchem ręki wskazał miejsce za stołem.

Nieznajomy usiadł na krześle, o dziwo nie odpiął miecza, który mu ewidentnie zawadzał.
-Porucznik Kaspar Landos, dobrze mniemam?

Nord był jakiś dziwny... Straszny na pewien specyficzny sposób oddziałujący na pierwotne instynkty. Karczmarz i służba ewidentnie zaczęła omijać stolik, nawet tak doświadczony zwiadowca jak Landos poczuł się w jego towarzystwie nieswojo.

- Może i dobrze, ale ja waści nie znam - odrzekł Kaspar pewnie, choć wcale się tak nie czuł.

-Większość osób mówi do mnie po funkcji, Namiestniku. "Przyjaciele" mówią na mnie Julian.
Mężczyzna zawarł chyba całą swoją ironię w słowie "przyjaciele".

-Waść jesteś namiestnikiem? A czego, jeśli można spytać, czy może raczej kogo?

-Ten tytuł stracił dość dawno znaczenie, teraz przypomina tylko starszemu człowiekowi dni chwały. To było dawno temu. Pozwolisz poruczniku, że ja teraz zadam pytanie?

- Dobrze mości Julianie, ale nie gwarantuję że na nie odpowiem.

Mężczyzna uśmiechnął się serdecznie, mimo to aura wokół niego nie zelżała nawet na moment.
-Przybyłeś tu wezwany przez katedrę?

Kaspara zaskoczyło to pytanie. Mimo tego wyczuł że Namiestnik zna odpowiedź.
-Tak - odrzekł cicho.

-Więc pewnie wiesz, że w katakumbach zebrało się najgorsze zło z którym kler nie potrafi sobie poradzić? Ale Ty możesz, jeśli tylko będziesz chciał.

- Wiedziałem od mnicha że katedra jest przeklęta, ale nic o katakumbach nie wspomniał. Powiedział natomiast że moje umiejętności nie wystarczą w walce ze Złem, dlaczego więc mam wierzyć w twe słowa?

-Bo nie jestem mnichem ograniczony przez narzucone poglądy. Bo widziałem zła od których Twój mnich by oszalał. Walczyłem z potężnymi devirami i wygrywałem. Więc chcesz uwierzyć w moje słowa czy je zignorować wydając mieszkańców na pastwę devira.

- Jak mogę ci uwierzyć skoro widzę cię waćpan pierwszy raz w życiu? Czy jest ktoś kto może potwierdzić twe słowa?

-Jeśli potrafisz panie zejść do piekła to znajdziesz tych, którzy mogę moje słowa potwierdzić. Ale jeśli samo uczucie przyciągania Ci nie wystarczy...

- Równie dobrze mógłbym uznać że jesteś wysłannikiem Złego, bo skąd na przykład znasz moje imię?

-Jeden z moich specjalnych darów. Wybacz ale po co wysłannik Kusiciela by z Tobą rozmawiał?

- Może by skusić kolejną ofiarę?

-Mało ma ofiar w mieście by ściągać Ciebie? No chyba, żebyś mógł mu zaszkodzić. Ale wtedy devir by Ciebie najzwyczajniej w świecie zatłukł.

-Nie wiem nie znam ścieżek Złego.

-A ja tak, nie raz mu je pokrzyżowałem.

-Co więc przyciągnęło mnie do katedry devir, czy Jedyny?

Mężczyzna odpowiedział bez wahania.
-Jedyny

- Ale skąd ta pewność?

-Bo jestem jego sługą.

-Twe słowa nie bardzo mnie przekonują, ale powiedz mi czemu ja miałbym zostać wybranym do tego zadania?

-Niezbadane są ścieżki Jedynego.

-Jak więc miałbym tego dokonać?

-W jednym z pokoi na zapleczu jest kamień z pewnym znakiem. musisz mi go przynieść, tym samym uwięzisz devira w środku katedry a ja będę mógł go zniszczyć.

-Na zapleczu Katedry?

-Tak, każdy budynek sakralny ma takowe pokoje.

-Czym jest ów kamień?

-Magicznym przedmiotem, który znosi więzy rzucone przez Rodian na devira. Póki co w części jednak niedługo devir może wyjść z katedry na żer.

-A może jest to pieczęć wiążąca demona, a ty ją chcesz złamać.

-Może...

-Jak więc mam ci uwierzyć?

Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Sam zdecyduj. Zarówno działaniem jak i jego brakiem możesz skazać niewinnych na śmierć.

- Potrzebuję czasu na zastanowienie.

-Ile?

-Dzień lub dwa.

-Jutro z rana przyjdę po odpowiedź, ta sprawa dłużej czekać nie może. Owocnego myślenia.
Czyżby w głosie norda był cień drwiny??

-Dobrze jutro dam ci odpowiedź.

Namiestnik ukłonił się i odszedł pozostawiając Kaspara samego, by bił się z własnymi myślami.
Po chwili porucznik wstał od stołu, zapłacił karczmarzowi i wyszedł na zewnątrz.
"Może modlitwa nakieruje mnie na właściwą drogę." - Pomyślał kierując się w stronę Kościoła.
 
__________________
"Kto się wcześniej z łóżka zbiera, ten wcześnie umiera" - Mag Rincewind
W orginale -"Early to rise, early to bed, makes a man healthy, wealthy and dead."

Torchbearer dla opornych. Ostatnia edycja 29.05.2017.
Komtur jest offline  
Stary 13-05-2009, 21:05   #14
 
Lindstrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Lindstrom nie jest za bardzo znany
De Varrejo nie był pewien, czy dobrze zrozumiał mnicha.

- Bracie Lucjuszu – zaczął – czy chcesz powiedzieć, że w katedrze sługa Jedynego nie może czuć się bezpiecznie? Jakże to możliwe? Przecież to katedra? Czy mógłbyś mi wyjaśnić Bracie, co masz na myśli? Wspominasz też, że ta jest do innych Ci znanych niepodobna – chętnie coś więcej usłyszałbym w tej sprawie, nawet, jeśli jest to zawiła kwestia teologiczna, bowiem z logiką, dzięki Jedynemu, problemów jeszcze nie mam. Z chęcią obejrzałbym tę świątynię. Czy mógłbyś w trakcie zapoznać mnie choćby pobieżnie z naturą wątpliwości, jakie wzbudza w Tobie to miejsce, Bracie?

Kapitan wpatrywał się w duchownego z lekką rezerwą, co jak na dumnego Kordyjczyka, któremu nie wprost zarzucono niedostatek polotu, odczytać można było jedynie, jako akt najwyższej przyjaźni… bądź świetnego opanowania. Lub właśnie jako jaskrawy dowód zarzucanego niedostatku.
 
__________________
Ni de ai hao - xue xi hai shi xiu xi?
Lindstrom jest offline  
Stary 14-05-2009, 19:37   #15
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Tym razem sny były inne.... Nigdy wcześniej nie nawiedzał go zakapturzony mnich... choć miał dziwne wrażenie, że zna tę postać od dawna.

-Nie, walka Ci ich nie przywróci. Spokój Twojej duszy da Ci tylko zemsta. Wiem kto Ci to zrobił, wydam Ci go ale Ty mi pomożesz. Zabijesz dla mnie parę osób, co to dla Ciebie. To jak Randzie? Kilka żyć za spokój Twojej duszy i dusz Twoich bliskich...


Zgodził się… zgodził się... zgodził się… i zaczął zabijać z zemsty. Stał się bezwolnym narzędziem wypranym z uczuć. Mordował bez litości wskazane cele, by z każdym aktem przemocy być bliżej prawdy o śmierci najbliższych. Przelana krew, krzyki mordowanych ofiar odciskały jednak na nim swoje piętno… Wreszcie pękł… któregoś dnia dostał polecenie zabicia… dziecka. Tego już jego pogrążone w rozpaczy i zapomnieniu sumienie nie zniosło. Wbił krótki miecz w ciało… ciało tajemniczego mnicha zleceniodawcy… z niemą satysfakcją patrzył jak wiotczeje i podryguje na przemian osuwające się z klingi truchło.

Poczuł się wolny… ale tylko przez chwilę. Wróciły krzyki… wrócił zapach świeżej krwi i twarze pomordowanych. Wracały co noc…

*****

Obudził się zlany potem… światło księżyca niemrawo wpadało do środka. Położył się z powrotem na łóżku, wpatrując się tępo w sufit… nienawidził swoich snów… nienawidził ich za to, że przypominały mu kim naprawdę był. Był wyklęty… rankor bez skrupułów…


*****

Nawet nie pamiętał kiedy zamknął oczy z powrotem, ale kiedy je otworzył miał wrażenie, jakby przed chwilą się położył. Potrząsnął głową kilka razy, pozbywając się resztek senności. W rogu pokoju stała miednica z czystą, zimną wodą. Podszedł do niej i opłukał w niej twarz. Krystaliczna ciecz przyniosła wytchnienie rozpalonej emocjami głowie… stał pochylony przed nią przez chwilę… wracała mu przytomność umysłu.

Ubrał się szybko, przypiął pas z mieczem i pistoletem i wyszedł na korytarz. Nikogo jeszcze nie było widać. Podszedł cicho do pokoju Selvyna i Argana… uchylił drzwi i wszedł do środka. Barbarzyńca już nie spał, leżał spokojnie na posłaniu… Selvyn za to chrapał w niebogłosy… Rand uśmiechnął się pod nosem. Podszedł do łóżka rzezimieszka i z całej siły kopnął w jedną z jego nóg. Spróchniałe drzewo z łatwością ustąpiło pod uderzeniem ciężkiego jeździeckiego buta. Selvyn wylądował na podłodze z okrzykiem:

- Co do kurwy?- wyplątywał się z prześcieradeł. Wzrok miał mętny, chyba wczoraj przesadził z alkoholem…

- Grzeczniej!!! – warknął Rand, tak by awanturnik wiedział, że ma dzisiaj zły humor – Gadaj co wiesz i ubierz się wreszcie…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 14-05-2009 o 21:11.
merill jest offline  
Stary 20-05-2009, 17:11   #16
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Kaspar Landos
Modlitwa ponoć pozwala radzić sobie z problemami. Póki co objawienie nie nadeszło ale przynajmniej cichy kościółek pomagał skupić swoje własne myśli. Kościółek był nawet spory oczywiście daleko mu było do katedr. Samych miejsc siedzących było z 300, a kościół mógł pomieścić dwa razy tyle stojących. Owszem nie byłoby wtedy czym tu oddychać a między ludzi nie wcisnąłbyś nawet ostrza sztyletu. Proste obrazy na ścianach miały przedstawiać życie proroka. Kunsztowi malowideł brakował dużo do dzieła sztuki a jeszcze więcej do witraży Rodian, które miałeś niedawno okazje oglądać.
Po za Tobą w kościele była tylko trójka osób. Młody, może dwudziestoletnia kobieta z dzieckiem i barczysty podrostek. Kobieta klęczała zatopiona w modlitwie a jej pięcioletni syn siedział obok wyraźnie się nudząc. Podrostek natomiast klęczał dwie ławki za Tobą i żarliwie się o coś modlił.

Gerhard de Varrejo
-Bracie Lucjuszu czy chcesz powiedzieć, że w katedrze sługa Jedynego nie może czuć się bezpiecznie? Jakże to możliwe? Przecież to katedra?
-Nie wiem panie ale takie są fakty.
-Czy mógłbyś mi wyjaśnić Bracie, co masz na myśli? Wspominasz też, że ta jest do innych Ci znanych niepodobna – chętnie coś więcej usłyszałbym w tej sprawie, nawet, jeśli jest to zawiła kwestia teologiczna, bowiem z logiką, dzięki Jedynemu, problemów jeszcze nie mam. Z chęcią obejrzałbym tę świątynię. Czy mógłbyś w trakcie zapoznać mnie choćby pobieżnie z naturą wątpliwości, jakie wzbudza w Tobie to miejsce, Bracie?
-Ależ oczywiście panie. Nie chodzi mi o braki w logice natomiast o wiedze o Rodianach. Jednak jeśli sobie kapitanie życzysz. Przede wszystkim pismo Rodian sprawia wrażenie jakiejś dziwnej odmiany tego z którym do tej pory się stykałem. Chodzi mi o specyficzny akcent, rozbudowane zdania i słowa jak i nieznane mi konstrukcje gramatyczne. Można to przyrównać do mowy czy pisma szlachcica z Kordu i pasterza z Bardani.

Właśnie obeszliście główną część katedry. Cała zbudowana z wielkich bloków kamienia jakie nie raz widziałeś podczas wizyt w Ragadzie. Witraże w ogromnych, strzelistych oknach barwiły resztki dziennego światła. Kamienne, czarne ławy stały równo poustawiane, zupełnie jakby niedawno tu nie wydarzyła się tragedia. Lampa, którą niósł mnich oświetlała najbliższą przestrzeń ale czyniła mroki w reszcie kościoła jeszcze trudniejszymi do przebicia. Spojrzałeś jeszcze raz na witraże w momencie w którym mnich po odchrząknięciu kontynuował swoją mowę. Patrzyłeś jak resztki nikłego Agaryjskiego światła wpadają przez witraż by po chwili całkowicie zniknąć. Tłum wysokich, idealnie zbudowanych ludzi niósł trumnę do katedry. Sądząc po wyglądzie była to katedra w której teraz byłeś. Nie oświetlani Rodianie stali się dziwnie mroczni, wieko trumny się zatrzęsło jakby ktoś w nie walił. Oni chcą pochować kogoś żywcem! To nie Rodianie! Ktoś złapał Ciebie silnie za ramię i potrząsnął. Zamrugałeś. Witraż znów przedstawiał procesje Rodian, teraz nieśli urnę.
-Może dokończymy naszą rozmowę gdzie indziej a po świątyni oprowadzę w dzień, dobrze? W nocy te witraże źle działają na osoby bez święceń kapłańskich.

Rand von Horn
Selvyn popatrzył na Ciebie nienawistnym wzrokiem.
-Ciszej... Przed chwilą zasnąłem, rzygać mi się chce...
Spojrzał na Ciebie i zaraz zaczął składniej mówić.
-Coś rozwłóczyło miejscowego księżulka ale to już wiesz. Katedra dziwnie działa na ludzi, sprawia, że mają zwidy. Na wszystkich bez święceń. Co odważniejsi mówią, że kapłanek nie był do końca święty i dlatego dopadły go zwidy. Tylko od kiedy zwidy rozwłóczają. Inni gadają, że to devir no ale deviry nie mają wstępu do katedr. W każdym razie zwidy "atakują" dopiero po zmroku, jak ktoś patrzy na witraże.
Argan rzucił Selvynowi bukłak, ten ledwo go złapał, skinął barbarzyńcy głową i się napił. Wyglądał jakby przez ten czas gdy Ty spałeś pił i to nawet ostro.
-Pytałem o innych duchownych. W mieście jest braciszek, ponoć chodząca dobroć i egzorcysta. Ten drugi ponoć jest aspołecznikiem, wiesz o co mi chodzi? Księżulkowie posłali po inkwizytora, jeszcze nie przyjechał. Z ciekawostek to jeszcze dwie osoby rozpytywały się w karczmie. Jeden młody, taki trochę zniewieściały z włosami ściągniętymi w kucyk. Dobry jest, prawie nic o sobie nie mówił a dowiedział się sporo. Drugi był taki trochę niejaki... Uważał na odruchy ale nie tak jak jego kumpel, widać było, że jest wojskowym i to niezłym.
 
Szarlej jest offline  
Stary 31-05-2009, 13:39   #17
 
Lindstrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Lindstrom nie jest za bardzo znany
„ Akcent? Na piśmie?!” – de Varrejo spojrzał krzywo na mnicha nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że jest to jedynie na prędce i do tego nieudolnie sklecone „wyjaśnienie”. Do tego „przykłady” podano skrajnie różne; nawet najmarniejszy hreczkosiej nie miałby problemu z odróżnieniem języka, który z trudem, ale jednak rozumie od mowy obcokrajowca! Jeśli różnica była tak zauważalna czemuż mnich twierdził, że jest to język Rodian? Już miał wytknąć bratu Lucjuszowi tę rażącą nieścisłość, gdy jego uwagę przykuł witraż. Im dłużej się w niego wpatrywał, tym bardziej odnosił wrażenie, że żyje on własnym życiem! Nie był też pewien, czy chciałby ujrzeć do końca historię, którą opowiadał. Właśnie zaczął odwracać głowę, gdy ktoś dotknął jego ramienia. Odwrócił się niespokojnie i skonstatował, że jest to jedynie mnich. Pozwolił, by wyraz niesmaku zastąpił na jego twarzy zaskoczenie. W milczeniu wysłuchał jego propozycji.

- Dziwne to miejsce i dziwne panują w nim obyczaje. Nie przywykłem, by być trącany, niczym służba. Zechcesz w przyszłości uszanować moją osobę, bracie Lucjuszu?

To mówiąc, poruszył barkiem, by strząsnąć rękę mnicha.

- Co zaś się tyczy Twej propozycji; z ochotą na nią przystanę. Proponuję wieczerzę; pora wszak odpowiednia? Mój ordynans za godzinę przyjdzie tu po Ciebie. Czy zgadzasz się bracie?

„Jeśli ów człek ma świadomość tego, co się tu dzieje, dlaczego katedra nie jest zamknięta na głucho? Dawno już winny być w niej odprawione egzorcyzmy!” – pomyślał de Varrejo.

- Zechciej mi tylko wskazać gdzie znajdę ojca Ragnara. Pragnąłbym rozmówić się także z nim.
 
__________________
Ni de ai hao - xue xi hai shi xiu xi?
Lindstrom jest offline  
Stary 13-06-2009, 13:05   #18
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kościół był dość spory, a jego ozdoby proste, można było wręcz powiedzieć że prymitywne. W porównaniu do monumentalnych katedr z Ragady, świątynia ta wyglądała jak przydrożna kapliczka. Mimo tego, łatwo było w tym miejscu uspokoić umysł, zwłaszcza teraz wieczorem gdy nie było w nim wiele osób.

Landos modlił się żarliwie, ale dylemat nie chciał zniknąć. Nie bardzo wiedział co myśleć o nordyjczyku. Z jednej strony sprawiał wrażenie, że jest oddanym sługą Pana. Ale czy można mu było ufać? Słudzy Złego potrafią być przebiegli jak węże.

"Przyjmę jego propozycję, ale będę się miał na baczności"- pomyślał Kaspar- "Odpowiedź dam mu rano, niech nie myśli że tak łatwo mnie przekonał."

Porucznik wstał z klęczek i wyszedł z kościoła, a następnie niespiesznie udał się do swego pokoju.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172