Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2009, 00:36   #85
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Ada Lovelace, Robert Virigil, James Sutton i lady Courtney


Czwórka chętnych na nocną wyprawę wyruszyła, gdy tylko upewnili się, że reszta towarzystwa zajęła się swoimi sprawami. Wyszli w ciszy, jakby wstydząc się, że nie zabierają ze sobą pana Sharpe, Olimpii, Somerseta i panny Bearnadotte. Obeszli budynek, w taki sposób by spacerujący po ogrodzie Edric ich nie zauważył, i ruszyli w stronę lasu.
Po kilku minutach stali na jego skraju. Mimo iż księżyc był prawie w pełni, a noc była bezchmurna las wydawał się wyjątkowo ponury. Wysokie konary drzew skutecznie zasłaniały srebrne światło, ograniczając widoczność zaledwie do kilku kroków. Mimo to nikt nie zawrócił z powrotem do rezydencji Persona. Panom nie wypadało okazać strachu, a panie chciały udowodnić, że nie są gorsze od panów.
Trzymali się starej kamiennej ścieżki, która – jak słyszeli – prowadziła do serca lasu, a więc do wielkiego dębu i jeziorka. Nie była to droga łatwa, ponieważ kamienne płyty z których ją zbudowano co chwilę znikały by pojawić się równie nagle kilka, a nawet kilkanaście metrów dalej.
Szli powoli, ostrożnie, wsłuchując się w odgłosy nocy, a były to, co tu dużo ukrywać, odgłosy inne niż te do których przywykli w Londynie: zamiast dźwięku jadącego powozu, szelest drzew; zamiast pokrzykiwań pijanych woźniców, rechot ropuchy dochodzący z oddali; zamiast syku latarni gazowych - cisza. Powoli docierało do nich, jak w obcym sobie byli miejsc. „A więc to tak musieli się czuć ludzie pierwotni, pozbawieni ognia i światła jakie daje” pomyślała Ada Lovelace, Lord Lexinton zastanawiał się czy kiedykolwiek był w lesie o takiej porze, zaś Rober Virigil co chwilę spoglądał w górę, starając się znaleźć drogę po gwiazdach. Jedynie pani Davies zdawała się być niewzruszona i odważnie parła na przód. A może było to tylko wrażenie?
Nie potrafili określić jak długo maszerowali nim doszli do jeziora. Mogło to być półgodziny, ale równie dobrze mogła to być godzina - w ciemnościach łatwiej traci się poczucie czasu. Niezależnie od tego jezioro, przynajmniej w opinii Courtney, wyglądało jeszcze cudowniej niż za dnia, ponieważ tworzyło idealne lustro nieba. Cała czwórka przystanęła na chwilę podziwiając widok w niemym zachwycie ; widok, który trudno było opisać słowami. Trwało to nie dłużej niż kilka uderzeń serca. Nie zauważyli kiedy w lesie zapanowała niemal całkowita cisza.
- James czy nie uważasz, że to p... - pani Davies przerwała nagle, a na jej twarzy pojawił się grymas przerażenia. - Uważaj! - krzyknęła popychając swojego kochanka do przodu i ratując mu życie w ostatniej chwili gdy rozpędzona bestia – wilk minęła się z swoją ofiarą dosłownie o pół cala. Sama nie miała tyle szczęścia i pazury przednich łap rozcięły męski strój. Rozległ się krzyk, przeraźliwy krzyk panny Davies.
Bestia nie zamierzała jednak rezygnować z zdobyczy. Z niezwykłą gracją zawróciła i rzuciła się na Ada Lovelace. Kobieta dzielnie zasłaniała się gałęzią, którą chwyciła nie wiedzieć kiedy, ale nie miała żadnych szans – w końcu bestia przewróciła ją i pewnie by ją zabiła, gdyby nie celny strzał Roberta Virigila i Lorda Lexintona. Pierwsza kula trafiła ogromnego wilka w przednią łapę, druga w łopatkę odrzucając go od Lovelace...

*

Bestia uciekła w głąb lasu. Mimo ran poruszała się szybko, bardzo szybko, a Lexinton i Virigil w ciemnościach nie potrafili jej ani dogonić, ani wyśledzić. Na dodatek bali się zgubić w lesie. Wrócili więc do rannej Courtney i Lovelace, które dochodziły do siebie. Od strony rezydencji Persona dało się słyszeć pokrzykiwania ludzi i szczekanie psów...
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 15-05-2009 o 17:20. Powód: poprawki, zmęczenie
woltron jest offline