Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2009, 14:18   #41
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Keira patrzyła na zarośniętych mężczyzn, popijając powoli wino z kufla (wino w kuflu, cóż za obraza!). Craig mówił dobrze, ale nazbyt oględnie. Może specjalnie? Tak czy inaczej, wspólna wyprawa do jakiegoś dużego miasta wydawała się coraz bardziej konieczna. Bo kogo można zatrudnić w ten sposób w małym miasteczku jak nie zwykłych partaczy? Postanowiła się również odezwać.
-Ogłosicie po prostu, że szukamy najemników, zwłaszcza tych doświadczonych. Dodatkowo rzemieślnika i cieślę jednego co najmniej. Dodatkowo kucharza, krawca i służbę. Płacimy złotem i zatrudniamy na stałe, jeśli się sprawdzą oczywiście. Zapamiętałeś?
Przyjrzała się temu, który mówił. Potem przysunęła do niego monety.
-Gdybyś postanowił z nimi uciec, wiedz, że rzucę na ciebie zaklęcie, dzięki któremu zawsze będę wiedziała, gdzie jesteś. Popytaj w mieście o odpowiednich ludzi. Masz łeb na karku do interesów, a i tobie się opłaca. Wystarczy, że znajdziesz chętnych na przybycie do zamku, my wybierzemy kogo trzeba.
Rozejrzała się po coraz ciekawszych twarzach zebranych we wspólnej izbie ludzi.
-Wieś ta będzie pod naszym protektoratem, ale nie będziecie musieli płacić podatków. Kto będzie chciał i będzie dobrze wykonywał swoją pracę, zostanie też zatrudniony do prac przy zamku, wsi lub trakcie. Powiedzcie o tym wszystkim. Nie mamy zamiaru nikogo wykorzystywać.
Zakończyła uśmiechem i przepiciem do wszystkich. Wino było mocne i chyba już powoli czuła je w głowie. Zwróciła się więc ponownie do tych, którzy dosiedli się do ich stolika.
-Decydujcie się teraz. Chcielibyśmy, byście już dziś wyruszyli.
Tamci tylko spojrzeli na siebie i skinęli głowami.
-Zrobione, bylim już w mieście kiedyś. Biedne jest, ale na targ zjeżdża się sporo ludu. Będo chętni.
Wstali od stołu, zgarniając wpierw monety. Ona zaś wróciła do sączenia wina, przytulając się mocniej do "męża".

Dłoń znów wróciła na jego udo, a delikatnie wstawiona kobieta uśmiechała się wciąż.
-Jutro chyba sami będziemy musieli gdzieś wyruszyć. To małe miasteczko nie da nam wszystkiego. Trzeba materiały, żywność, otworzyć najlepiej jakiś szlak handlowy, podpisać z kupcami umowę. I wynająć przynajmniej kapitana najemników z dobrą opinią, inaczej nie ogarniemy. Ale podoba mi się to, ta... władza jaką mogę mieć. A Tobie?
Zamruczała, przesuwając dłoń bliżej jego męskości. Stół na szczęście zasłaniał wszystko dla oczu postronnych. Craig delikatnie ale zdecydowanie chwycił jej dłoń uniemożliwiając dalsza wędrówkę. Nachylił się do jej ucha i szepnął:
-Zachowaj to na chwilę kiedy będziemy sami moja słodka.
Keira westchnęła z wyraźnie udawanym poirytowaniem.
-To może wyjdziemy? Tu dziś i tak nic nie załatwimy, a wolę już przenocować w naszym zamku, niż w tutejszej karczmie. Tak czy inaczej nam jeszcze nie wierzą.
Uśmiechnął się lekko widząc jej minę i wstał podając dłoń i kłaniając się kurtuazyjnie. Czarodziejka przyjęła jego dłoń, delikatnie skłoniła się reszcie bywalców karczmy i skierowała się do wyjścia. Gdy już wyszli, odetchnęła głośno.
-Widać, że ci ludzie potrzebują obycia. Wioska jest najbliżej naszego zamku, poza nią nie ma innych zamieszkałych obszarów w granicy naszych włości, wedle tych papierów. Trzeba ją będzie rozbudować i nauczyć ludzi ogłady i zachowań.
Wskazała głową na konie, wciąż nie rozsiodłane i nie odprowadzone do stajni. Chyba nie mieli tu nawet stajni. Na szczęście zwierzęta potrafiły o siebie zadbać i nikt ich nie ukradł.
-Tak, zdecydowanie wiele mamy do zrobienia - potwierdził, a jego ton świadczył, że ta okoliczność wyraźnie go nie martwi. Podprowadził kobietę do zwierząt i z wesołymi iskierkami w spojrzeniu powiedział ugrzecznionym tonem:
-Pozwolisz milady, że wsadzę cię na konia?
Keira podeszła do niego tak blisko, by się otrzeć o jego ciało i spoglądając w oczy odpowiedziała poważnie.
-Ależ oczywiście cny rycerzu, toż to twój obowiązek!
Nie roześmiała się, ale widać było, że z trudem zachowywała powagę.

Savras objął ją dłońmi w pasie. Miała tak smukłą kibić, że jego palce prawie stykały się na plecach. Przez chwile delikatnie pieścił ją rękoma, a potem chwycił mocniej i uniósł w górę z łatwością sadzając na wierzchowca. Ponownie pomyślał o tym, że jej niewielki ciężar jest niezwykły, ale całkiem dogodny. Noszenie takiej kobiety na ręku mogło być tylko przyjemnością. Storm podziękowała mu uśmiechem i wzięła wodze w swoje szczupłe dłonie, czekając aż Savras również dosiądzie swojego ogiera. Potem ruszyła w kierunku zamku Duart.
-To czym się dziś zajmiemy, mężu? Dziwnie się wypowiada to słowo. - zachichotała radośnie, czasami bywała jak dziecko, czasem jak kobieta, chociaż nie mogła mieć mniej niż dwadzieścia pięć lat - Sprzątaniem czy lepszym się poznawaniem?
-Myślałem, że od sprzątania mamy twoją niewidzialną służbę. - mrugnął do niej wesoło - Co powiesz na przejażdżkę po okolicy?
-Służba jest aktualnie dość nieliczna. Dobrze, że ogr wysprzątał chociaż jedną komnatę.
- spojrzała na niego - Możemy się przejechać. Ale to damskie siodło trochę mnie już denerwuje. Przebiorę się, przywołam ostatniego na dziś sługę i udamy się na zwiedzanie naszych włości.
Nagle sobie o czymś przypomniała. Wypowiedziała słowa jakiegoś zaklęcia, po którym zerwał się lekki wietrzyk, szybko gasnąc.
-Zapomnieliśmy o mapie, więc właśnie kazałam naszym posłańcom jakąś załatwić.
 
Sekal jest offline