Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2009, 14:21   #269
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Bądź drogowskazem na mej drodze,
Mą latarnią gdy po morzu nienawiści i chaosu
Powracam do domu.

Bądź mym natchnieniem, mą radością, mym smutkiem.
Bądź mą tarczą i mieczem żelaznym
Gdy przyjdzie mi o życie walczyć.

Bądź mi światełkiem na końcu tunelu,
życia.
Bądź mi ramieniem,
na którym wesprzeć się mogę.
Bądź deszczem,
bym spragnione usta mógł zwilżyć.
Bądź radością, codziennością.... szczęściem.

Bądź niedolą.
Bądź złem.
Bądź goryczą.
Bądź bólem.

Bądź mym światem, ciemnością.
Bądź mi życiem, bądź śmiercią.
Radością i udręką.

A z orężem swym gotów na każde wezwanie,
Z czystym sercem, sumieniem
Wierny ork stanie!

Gdy Samael wpadł do pokoju, ork klęczał przy swym łożu. Jego całe ciało oddane było modlitwie. Maleństwo leżało sobie zadowolone na łóżku, ork natomiast, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, z pięściami zaciśniętymi i złożonymi na ramionach, na symbolach Paladine... pogrążony był w głębokiej modlitwie. Klęczał przy oknie, a światło gwiazd delikatną łuną oświetlało jego osobę. Delikatne powiewy wiatru wpływały na orka kojąco. Odpoczywał. Ładował akumulatory wiary. Wiary, która była motorem jego istnienia, która była dlań najcenniejsza. Wiary, której będzie potrzebował bardzo wiele. Wiary w co? W światło, w zasady, które to światło narzuca. A może prosi aby się ich trzymać?

Pierwsze miejsce do jakiego się udali, pokazało mu jak jest łatwowierny. Jak łatwo było wystrychnąć go na dudka. Dał się podejść, dał sobie zasłonić oczy i niczym baranek poprowadzić się na rzeź. To nie powinno się więcej powtórzyć. Teraz będzie bardziej uważny. Teraz będzie mu też odrobinę prościej. Uzjel, człek tak zagadkowy, nie będzie teraz rozdawał kart...

Uzjel.... Czemu tak bardzo zależy mu na informacjach na temat Ast'a? Ork pogrążył się w swych myślach. Widział jakie poruszenie wywołał na pancernym fakt znajomości orka, Wilkołaka i Pana Mgieł.. Ale czemu? Jakież to moce, jakież pobudki pchały Uzjelem? Na pewno trzeba to będzie wyjaśnić. Trzeba będzie w końcu pokusić się o rozmowę z Uzjelem. Oko w oko.

Gdy Synek zaległ, a z głębi jego pancerza dało się słyszeć chrapanie Rodriges'a, ork powstał z klęczek. Ułożył Maleństwo, koło siebie. Popatrzył na nie.
- Widzisz do czego to doszło... dzielę pokój z elfem chrapiącym dużo głośniej niż Fungrimm.
Ork spojrzał zatroskany na Samaela.
- Coś się z nim dzieje... Mówił do łuku. Coś niepokojącego. Oddaje się coraz to bardziej mrokowi. Zatraca się w nim... I co gorsza nie dostrzega tego. Będziemy musieli mu pomóc. Będziemy też musieli na niego uważać. Tak masz racje. Trzeba go pewnie będzie wyciągać z jakiejś kabały. Znowu. Barbak uśmiechnął się do własnych myśli.

Po chwili namysłu, powrócił na klęczki. Sięgnął po coś do za pazuchę. Wkrótce powrócił do pozycji w jakiej przebywał przed kilkoma chwilami. Zaczął medytować.

Medytacje, obok modlitw były tym co pozwalało osiągnąć stan jedności ciała umysłu. Pozwalało osiągnąć stan w którym nie można było dać się wyprowadzić z równowagi... równowaga...w przypadku porywczego orka, do równowagi trza było nieustannie dążyć.
W końcu sen zmorzył i jego. Ileż można było klęczeć? Godzinę? Tak chyba godzinę. Po około godzinie, ork powędrował na łoże.
Zasnął.

Rano obudził się wypoczęty jak nigdy. Już dawno nie mógł przespać się tyle godzin. Już dawno nie spał też w porządnym łóżku. Chrapanie Samaela nie mogło tego nawet zepsuć. Podniósł się zatem z wyra i poprawił stringi. Te miały straszną tendencję do wrzynania się w tyłek. Ale cóż było zrobić? Nie było nic innego, a przeca w jakiejś bieliźnie chodzić trzeba. Zasady higieny, czy czegoś tam o tym mówiły... ponoć.

Podszedł do balii i ochlapał się zimną wodą. Dobrze mu zrobiła.
Następnie nabrał sporo wody w stojące obok naczynie i podszedł do śpiącego (albo udającego) Szamila. Wylał.

- Dzień dobry! Słonko już wysoko na niebie. Wstawaj!

Przytyki i groźby jakie poleciały potem, ork włożył między elfickie sny. Samael, zapewne jeszcze nie do końca się obudził, a już zaczął paplać. Cały Synek.
Ork zabrał się za przytraczanie kolejnych części pancerza, gdy jego uszu dobiegło:
– Pora wyruszać.

Szybkimi ruchami przytroczył elementy zbroi. Kołczan przywiązał do prawego uda. Maleństwo przerzucił przez plecy. Topór zatknął za pasek, młot ujął pewnie w dłonie. Chełm założył na głowę... i tak przypominając przenośną zbrojownię był gotowy wyruszyć dalej.

Nie czekał długo. Kiszki mieszające mu się w brzuchu ewidentnie świadczyły o teleportacji. Umiejętności lecznicze Emanuela były nieocenione, jednak ilość spożytego wczoraj alkoholu była tak duża, że nie mógł tak po prostu od razu wytrzeźwieć... nie mógł po prostu na to pozwolić.
Gdy wylądowali w lesie, skrzywił się. Sięgnął za pazuchę wydobył zza niej flaszkę (tę którą zabrał do pokoju, a której nie udało mu się opróżnić całej). Golnął z niej porządnego "utrwalacza", beknął przeciągle, po czym cisnął naczynie karłowi... niech się biedak nie męczy.

Następne zwrócił się do Uzjela.
- Daruj, że nie odpowiedziałem od razu... biłem się z własnymi myślami. Powiedz co byś chciał wiedzieć na temat Astarotha? Powiedz mi tez, czemu chcesz wiedzieć cokolwiek na jego temat? Jeśli mam Ci powiedzieć cokolwiek o demonie, muszę wiedzieć co Tobą kieruje.

Drzewa jakie mijali nie zrobiły na nim wrażenia.. drzewa jak drzewa. Powyginane i tyle. Urosły sobie tak, albo coś je powyginało. Niech się tym martwią elfy. On by je co najwyżej ściął i napalił nimi w kominku.
Domek. Ten zwrócił baczniejszą uwagę orka. W końcu powinni dowiedzieć się czegoś na temat miejsca, w którym się znaleźli.
Nie podszedł jednak do drzwi i nie zastukał. Zbyt często osoby wychodzące z takich domów miały tendencje to dzierżenia wideł i dźgania nimi przed zadawanymi pytaniami.
Barbak zaczął obchodzić domek poszukując jakiegoś okna, lub sprawdzając czy ktoś jest za domem.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline