Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2009, 23:01   #261
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Nizzre prychnęła śmiechem.
- Nie moja walka? A twoja była walka Isa i Szamila, żeś im miecze podpalił!?
- Jakim prawem w ogóle tknęłaś moją wilczycę, ZAATAKOWAŁAŚ JĄ MIMO FAKTU ŻE STAŁA SPOKOJNIE OBOK, CO?!?!
- Bo widzisz, skarbie... – Nizzre uśmiechnęła się szaleńczo i niby z nudów obejrzała swoje szpony. – Ja nie lubię wilków ^^ . I`m sorry, darling, ale trup został kopnięty, kości rzucone i tak dalej. Nie ma przebacz!
Uniosła ramiona, krzyżując przed sobą metalowe szpony.
- Za honor Samaela, za to, że walczył uczciwie. Za Isendira. Za co tylko chcesz, przyjacielu. Wybacz, muszę wlepić ci kopas w dupas. Przynajmniej spróbuję.
Stanęła w bojowej pozycji, skinęła wyzywająco na wilkołaka.
- Chodź pomścić swoją wilczycę and everything`s gonna be allright – mrugnęła i składając razem palce dłoni kiwnęła nimi prowokująco.
Jeśli nie zaatakuje, cóż, ona ostrzegła i rzuciła wyzwanie. Zaatakuje pierwsza, a jej celem na początek będzie noga, którą wilkołak SZTURCHNĄŁ ciało Samaela. Od małego szturchańca metalowymi szponami nikt jeszcze nie umarł...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-05-2009, 23:13   #262
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Chodź pomścić swoją wilczycę and everything`s gonna be allright
Wilk już nie miał ani ochoty, ani siły żeby walczyć, tym bardziej że miał jeszcze bić się z babą.
"Wal się wariatko" - pomyślał, westchnął jej w twarz, i demonstracyjnie wyminął, czochrając przy tym nieprzytomnego Isa po głowie.

- Iskra! - krzyknął, a wilczyca postawiła uszy i zerwała się na równe nogi. Sathem szczeknął krótko, na co Iskra truchtem zaczęła biec w stronę wilkołaka, który w tym czasie podszedł do baru.
- Karczmarz! Pokój poproszę! - krzyknął, szukając wzrokiem barmana.

Rzut na obronę, tak na zaś
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 12-05-2009 o 14:46.
Amman jest offline  
Stary 12-05-2009, 00:17   #263
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc nie gońcie mnie już

Ignorowanie przeciwnika bywa dobrym sposobem na pozbycie się natrętnego elfa. Większość elfów bowiem potrzebuje do walki przeciwnika, nie zaś obojętnego człowieka z tłumu, kogoś kto się nie broni ani nie atakuje. Większość elfów nawet nie klnie na głos kiedy przeciwnik olewa ich i odwraca się plecami [próbują go grzecznie i dyskretnie obejść, żeby zaatakować frontalnie szczupakiem, ale ten się ‘przypadkowo’ stale obraca dupasem do nich, aaa, są tacy].
Nizzre jako elf [elfia baba] także panowała nad emocjami... przynajmniej chwilę. Krótką chwilę. Zniosła twoje westchnienia, odwracanie się dupasem i próbę demonstracyjnego odejścia [z olaniem oczywiście]. Ale kiedy tylko poczochrałeś nieprzytomnego Isa po włosach w patykowatą elfkę wstąpił naraz diabeł wcielony.
Nie zdążyłeś dojść do baru. Poczułeś nagle silne szarpnięcie i paraliżujący ból w nodze! Zanim zdążyłeś cokolwiek pomyśleć, straciłeś równowagę, straciłeś oparcie na zesztywniałej nodze – była jak z waty! Z wybałuszonymi ze zdumienia oczami z hukiem padłeś jak długi na podłogę i wrzasnąłeś mimowolnie, kiedy próbowałeś się podnieść, a rwący ból przeszył całą twoją kończynę, prądem drąc nerwy i kości od krzyża przez cały kręgosłup, aż do koniuszków palców. Nizzre bez ostrzeżenia wyszarpnęła trzy metalowe szpony, które przeszły na wylot twojego uda. Zaiskrzyło ci przed oczami, poczułeś pod sobą, na futrze i skórze, ciepłą, lepką kałużę krwi. Ból w pękniętej kości był tak potężny, że przy kolejnym ruchu straciłeś przytomność!

Sathem z paskudną raną uda padł przy kontuarze, krew leje się z przerwanej tętnicy udowej jak z wiadra. Nizzre wyprostowała się ponad wilkołakiem, mieliście wrażenie, że wokół niej krąży świetlista aura małych wyładowań elektrycznych. Nie wiedzieliście jeszcze chyba kobiety w takiej furii, głęboko skrywanej furii – bo na zewnątrz, Nizzre po prostu stała, opuściła ramiona i schowała metalowe pazury. Nigdy nie widzieliście żeby jakaś kobieta zadała tak brutalny cios z taką wprawą, taką szaloną sadystyczną chęcią i żądzą mordu. To trwało całą wieczność. Stała nad nim, patrzyła.
- Karczmarz! – odezwała się sucho do karczmarza który ukrył się w kuchni. – Pokój i medyka...
Odwróciła się do wilkołaka plecami.
- Nie próbuj, bo złoję jak psa!!! – ostrzegła zimno Iskrę. – Wiem, że to twój przyjaciel. Więc nie próbuj i żyj dla niego dalej.

Zamknęła oko, westchnęła ciężko. Spojrzała na Isendira, z zupełnie inną już miną, z głębokim smutkiem i żalem. Pochyliła się nad nim, posadziła go porządniej na krześle i delikatnie objęła dłońmi jego twarz. Miał rozcięte brzydko wargi i spuchnięty policzek po którymś ciosie, od Szamila czy Sathema. Przetarła dłonią jego spocone czoło, wyciągnęła rękę w kierunku butelki z wodą, czy szklanki, spoglądając na Elira, z nadzieją, że wilk jej ją przyniesie. Obmyła elfowi twarz na otrzeźwienie. Isendir ocknął się po chwili.
- Przynajmniej jeden się obudził! Witamy z powrotem - uśmiechnęła się Nizzre kiedy otworzył oczy. – Wyglądasz na elfa w jednym, funkcjonalnym kawałku. Nie jest źle. Chodź. Idziemy do łóżka! – zachichotała figlarnie. – No co. Idziesz spać. Musisz odpocząć, a obsługa musi tu posprzątać salę... – bąknęła, po czym dodała ciepło – No, chodź.
Nie wiedziała jak bardzo był poturbowany, a wilkołak wyglądał na siłacza który potrafi zrobić kuku. W razie czego elfka zadeklarowała że zarzuci jego ramie na swoje barki, pomoże Isowi wchodzić po schodach.
- Ciekawe co na to wszystko Samael... – zachichotała.

No i po imprezie. Sathem leży nieprzytomny i krwawi sobie, Iskra krąży nerwowo przy nim, szczerząc się wrogo na was. Kall`eh biesiaduje nieprzytomnie pod stołem. Dobrze że Barbaka tu nie było, ojjjj całe szczęście!... Z kuchni wyłania się przestraszony karczmarz i zagląda za ladę na rannego wilkołaka.
- Łożesz ty! – złapał się za głowę. – Icek leć no po bandaże czy cuś!

Uzjel; Ze spiżarni wybiegł znany ci chłopiec na posyłki i pobiegł do zamkniętych drzwi przy schodach, otworzył kluczem i po chwili wrócił z bandażami.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-05-2009, 11:50   #264
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Karczmarz! - zawołał, lecz nagły ostry ból przeszył mu udo. Czuł jakby ktoś przystawił mu rozgrzane do czerwoności ostrze do skóry, później wbił je w mięsień i zaczął kręcić. Obrócił głowę, żeby dojrzeć sprawcę tego bólu. To była ta wredna elfka na którą nawrzeszczał. Próbował odwrócić się w jej stronę, lecz próbując oprzeć się na rannej nodze, ugięła się pod nim i upadł na podłogę.

- Jeszcze Cię dorwę, ty...ty...t... - Nizzre już nie usłyszała jaka jest, gdyż wilkołak stracił przytomność.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 12-05-2009 o 14:45.
Amman jest offline  
Stary 12-05-2009, 14:29   #265
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Życie potrafiło go zwieść. Potrafiło omamić. Oszukać. Było wredne. Wredne i cudne zarazem. Życie było pięknem. Było cudowną pieśnią śpiewaną przez barda zmieniającą się w najmniej oczekiwanym momencie w straszliwy horror. Czy było warte poświęceń? Czy zasługujemy na nie? A może jest to zbyt wielka potęga jak dla nas? Taki jak Ty z Duszą Potępioną jest w stanie unieść swój żywot do końca? Doprowadzić do kresu podróży bez zmazy, jednolitej plamy? Czy możliwa jest rzecz niemożliwa? Czy paradoks może przestać być nim?



Wilgoć wody ocuciła elfa. Przez krótką jednak chwilę nie otwierał oczu. Nie wiedział czy jest nadal na dworze czy też gdzie indziej. A może zapadł tak jak drow w jakiś dłuższy sen i w stanie wegetacji oczekiwał momentu aż się przebudzi? Może już ktoś odnalazł wszystkie Dusze i zyskał kruczą szable?

Nie było co czekać. Is powoli otworzył oczy. Był w karczmie. Mrok który przysłaniał jego oczy walczył z jasnością tego pomieszczenia. Ból na skroni dawał mu się we znaki...

Była przy nim. Osoba której się nie bał zaufać. Wiedział, a raczej czuł, że nie wbije mu przysłowiowego noża w plecy. Emanowała ciepłem. Elf przymknął oczy by zatopić się w tej błogiej chwili.

- Nie jest źle. Chodź. Idziemy do łóżka!

Taaak! Potrzebował snu. Długiego snu. Próbując wstać oparł się o stół. Nizzre ponagliła go swym kojącym wszystkie bóle głosem. Nie kazał jej dłużej czekać. Nie kazał prosić się jeszcze raz.

- Ciekawe co na to wszystko Samael...

Isem wstrząsnęło. Zapomniał o całym tym zdarzeniu. Na krótką chwilę zapomniał. Szybko odwrócił głowę i omiótł swym spojrzeniem całą karczmę. Zatrzymał swój wzrok na wilkołaku. Też leżał jak długi, choć wiedział, że żyje.

"To nie koniec..."

Widząc rany futrzaka spojrzał pytającym wzrokiem na Nizzre oczekując odpowiedzi na to, co tu się stało...
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 12-05-2009, 22:24   #266
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Ostatkiem świadomości wilkołak próbował pogrozić elfce, ale nie zdołał dokończyć. Nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Tu można umierać wiele razy. A Nizzre była stworzona do tego, aby walczyć i zabijać. Tym razem zemsta dokonała się, ale jeśli będzie trzeba, elfka stanie do walki zawsze i wszędzie. Jeśli będzie trzeba bronić. Ideałów, honoru, życia. Jeśli wyzwie ją na pojedynek. Skopie niecne dupsko zawsze i wszędzie jeśli zajdzie taka potrzeba, miała siły, miała finezję, miała wolę walki, a żadna przegrana nie była w stanie zgasić jej nadziei i zapału. Umrze, powstanie. Niech wszyscy wiedzą, że nie pozwoli na strojenie sobie żartów z honorowych wojowników, z odważnych ludzi, elfów, dwarfów, nieważne. Jeśli wilkołak szukał kogoś do akcji "ząb za ząb" to trafił na kogoś, kogo nie był w stanie pokonać. Żadne szczęście nie trwa wiecznie. Jej klątwa tak.

Nadal była wściekła. Zastanawiała się co pchnęło ją do zadania tak drastycznego ciosu i skąd ta rozkoszne uczucie w sercu na widok krwi. Nie lubiła tego, ale musiała przyznać, to było przyjemne. Powodem, jak w przypadku szturchańca wymierzonego Szamilowi, był dyshonor wobec wielkiego i odważnego wojownika jakim był Is. Widziała w nim kogoś o wielkim sercu i dobrej duszy, kogoś prawego i odważnego, kogoś z ideałami, kogoś kto nie odwraca się plecami do ostrza. Kogoś za kogo warto było walczyć.

Is ocknął się i wstał. Ucieszyła się, że był w jednym, funkcjonalnym kawałku. Elf w zdumieniu patrzył na rannego wilkołaka.
- Za Samaela i dodatkowo za dyshonor wobec nieprzytomnego elfa – uśmiechnęła się po czym dodała – Jeszcze ręka która bezczelnie czochrała twoje włosy jest do ucięcia... Nie jestem tylko pewna, czy to ta sama ręka, która zabrała miecz Samaela... No cóż, najwyżej... Ale to innym razem. Już sobie zanotowałam.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 12-05-2009, 22:59   #267
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Śmierć... Nie była przyjemna. Zdecydowanie nie była przyjemna, bo jak nicość może być przyjemna? Tylko tchórz chciałby umrzeć, Szamil tchórzem nie był. Siedział właśnie rozwalony na łóżku i bawił się kuferkiem obracając go w dłoniach. W końcu odłożył go na łóżko i wyjął spod niego torbę. Wrzucił tam kuferek. Brzęknęło. On nigdy nie nosił w swojej torbie brzęczących rzeczy. Zajrzał. Przedmioty w torbie zdecydowanie nie były jego. Wyłożył je spokojnie na łóżko. Dziwny przedmiot szybko włożył do kieszeni spodni a resztę wrzucił z powrotem do torby. Wstał z łóżka i zdjął kurtkę i koszulę. Nóż który wcześnie ukradł karczmarzowi włożył za pas. Ze stolika wziął świeczkę i zapałki. Teraz był gotowy do wyjścia. Otworzył okiennice i wlazł na parapet. Wdech... Wydech... To tylko pierwsze piętro. Co to jest. Najwyżej kilka złamanych kości. Stanał na skraju i dał duży krok w bok. Po chwili stał na sąsiednim parapecie. I jeszcze jeden krok... I już stał na właściwym parapecie. Za pasa wyjął nóż i wsadził go między okiennice, najprostszy sposób do otworzenia okiennic. Zasuwa odskoczyła, lekkie pchnięcie okiennic i już był w środku. Rozejrzał się szybko po pokoju, nikogo nie było. Zamknął za sobą okiennice i użył dziwnego przedmiotu. Dopiero wtedy zaczął powoli metodycznie sprawdzać pokój. Niestety w pokoju nic się nie znajdowało co nie powinno. Zrezygnowany odwrócił się i otworzył okiennice, wyłączył dziwny przedmiot i zamknął za sobą okiennice. Teraz kolejny krok w bok...
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 14-05-2009, 22:03   #268
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Is, Nizzre; Macie dość na dzisiaj. Udręczeni wspominacie się po schodach na górę, kiedy obok przeciskuje się Elir, wyprzedzając was. Wilk staje na końcu schodów, wpatruje się w głąb korytarza z postawionymi uszami, naprężony, z podniesionym ogonem. Węszy. Po chwili kładzie uszy i sobie i ukazując kły warczy cicho. Kiedy docieracie na szczyt schodów okazuje się, że nerwowy wilk wskazuje końcem pyska drzwi pokoju Isendira. Zarówno elfka jak i elf, właściciel pokoju, czujnie nasłuchując usłyszeli z wewnątrz jakieś szmery. Ktoś tam jest!

Uchyliliście drzwi i natychmiast waszą uwagę przykuł Szamil, który właśnie... wyskakiwał przez okno! 0_-‘ Siup, i już go nie było!

Oba elfy stały na korytarzu, nie wierząc własnym oczom. Nizzre wyjrzała przez okno – po skoczku ani śladu. Zabrała ze sobą miecz Szamila, upewniwszy się że z Isem wszystko dobrze a Elir go pilnuje, pożegnała się z elfem [czule a jak ] i wróciła do swojego pokoju. Była tak zmęczona, że ledwo stała. Is był skonany, położył się „na moment”, by odsapnąć chwilę i przemyśleć to i owo, po czym natychmiast zasnął nieprzytomnie. Nizzre wróciła do siebie, odłożyła miecz Szamila pod wyro, zabezpieczyła drzwi, wlazła do drowiego wyra [nie powiem dosłowniej, na drowa, ups, powiedziałam] i także zapadła w sen.
[kołysanka mode on] YouTube - Fasolki - Mała smutna królewna [karaoke] [sing baby sing! – rozdaje melisę]

Żył przed laty bardzo piękny i zły drow
Był sexowny a w podmroku źle się czuł
Nie miał żony, Nizz goniła go aż żal
Był strapiony bo we włosach glony miał

Młody sexowny Chlebuś
Którego zbudzić nigdy nie mógł nikt
Młody sexowny Chlebuś
Któremu Vincent Bestyja gdzieś znikł

Dnia pewnego Alm Uzjela przywołała
I spytała go co z drowem jest
Drow śpi ciągle jak obsydianowa skała
A elfka ma oko pełne łez
Młody sexowny Chlebuś
Który zasmuca Mgły Chaosu też!

Ujzel rzekł do Mistress; przecież nie jest źle!
Trzeba czekać aż ma Bestia zjawi się!
Lizaczki jej przerażają nawet głaz
Nie zaśnie kto na nią spojrzy chociaż raz!

Młody sexowny Chlebuś
Którego zbudzić nigdy nie mógł nikt
Młody sexowny Chlebuś
Flafie chichocząc zjawiła się w mig

Wnet spotkała się Bestyja z pięknym drowem
I lizaczek hardo wzięła w dłoń
Drow zobaczył co się święci
Skoczył oknem!
Że sam Szamil lepiej by nie mógł!

Młody sexowny Chlebuś
Już bierze dzisiaj z eflką rudą ślub
Wnet spotkała się znowu Mistress z Uzjelem
Szablę złożyła do jego stóp
A co Flafie spojrzy na nią
To się śmieje
I lizaczkiem gmera w gębie znów

Młody sexowny Chlebuś
Jest radośniejszy od swych mrocznych snów
Młoda rudowłosa elfka
Już bierze dzisiaj ze swym mrocznym ślub!

Szamil;
rąbnąłeś w krzaczki i pokrzywy z kandiru znaczy z kleszczami Chaosu! [ktoś musi ci pomóc pozbyć się jednego takiego, który zabrnął naprawdę głęboko!]. Ale poza tym byłeś cały i wesoły. Głupio wyszło, ale grunt to tolerancja no nie? Is zrozumie. Na pewno.
Okrążyłeś karczmę zawadiacko-zawijasowym krokiem [kleszcz!] i z boską miną [KLESZCZ!] wszedłeś do karczmy. Kall`eh zbierał się spod stołu, karczmarz i pucybut zbierali wilkołaka do kupy. Nie chciałeś się temu przyglądać [kleszzszszcz!], po tym upadku z piętra poczułeś wyraźnie, jak zmęczone są twoje poobijane kości i mięśnie. Próbowałeś wywieść dwarfa do lasu er znaczy wyciągnąć Kall`eha na zwiady w poszukiwaniu gościa, który darł się niedawno gdzieś w kniei.
Zwiad jednak nie wypalił. Poszedłeś, nie zobaczyłeś, zbłądziłeś. Nie znalazłeś nikogo, jedynie zmarzłeś i bardziej się zmęczyłeś i aaakh [kleszcz!!! Drugi – na czubku prawego ucha, wymacałeś, już nażarty!]. Wracasz do knajpy. Chciałeś wywieść Nizzre do lasu, ale coś ci mówiło, że elfka się nie zgodzi. Wpełzłeś po schodach krokiem paralityka [ciężki nażarty kleszcz] i doczłapałeś do pokoju gdzie czekał już Barbak.

Barbak; No cóż. Bez komentarza. Szamil wrócił, z liśćmi we włosach, z gałązką w... wczepioną w ubranie. Krokiem świeżego zombi doczłapał do wyrka, a po chwili padł i zasnął. Zieeeew! Poczułeś się nagle bardzo sennym. To całodzienne uganianie się za Błyskami i Kłami... Rodriges już chrapał, echo chrapanie wibrowało pod zbroją. No to na wyrko i lulu...!

Uzjel; Łowienie drowów halabardą było tak męczące...! Czujesz to nadal w.... uh... kościach? W naramienniku, napierśniku...? Zbyt krótko władasz swą nową postacią, dawna potrzeba snu chyba pozostała. Ponieważ żyrandol kołysze się i sufit drży od chrapania Flafie na piętrze, postanawiasz udać się na spoczynek nim ktoś zdąży złożyć skargę na twoją Bestię. Wchodzisz na górę. Wokół jest cicho i spokojnie. Wszyscy chyba już śpią. Wracasz do pokoju. Flafie chrapie gdzieś w czeluściach pod wyrem. Całe wyro dla ciebie! Pora na sen...

Sathem; Ocknąłeś się w wyrze z Iskrą... [niedobrze! Oo’] Leżałeś w ciemnym pokoju, z nogą obwiązaną grubo bandażami. Iskra czuwała przy tobie leżąc obok na łóżku, kiedy otworzyłeś oczy pomachała ogonem. Byłeś tak słaby z utraty krwi ze zaraz znów zapadłeś w sen.

Kall`eh; ..... [czkawka, beknięcia, itp.]
Sssssssssssssschody panie... Ożeszszsz ależ te ssssschody uciekajjjjjją! Stójcie no, ssssstójcie mówię...! Aleee szalone mendy, krrrrrręcą się, wierzgają!... Narowiste jak diabli!... Noooo! *^^* [docierasz na szczyt schodów] O cholipa, ten korytarz coś wąsssski strasznie, tędy normalnie przejść się nie da hyk! Przeprosiłeś grzecznie ścianę z którą się zderzyłeś, to była w zasadzie jej wina ale ty jesteś kulturalny, prawda. Wycelowałeś, rzuciłeś się szczupakiem na klamkę i dopadłeś gadzinę! Wtoczyłeś się do pokoju, rany, wyra dla wielkoludów tu mają, wspinaczka nieziemska na górę! Łooooo, udałooooo się!!! Zadowolony, zasypiasz.

* * *

http://odleglosci.nazwa.pl/galeria/z...37_galeria.jpg

Dzień wstał słoneczny, ciepły i fajny taki ogólnie.
- Obudźcie się – usłyszeliście w myślach głos Kruka. – Pora wyruszać.
Heee, co...? – otworzyłeś jedno oko.
Wyspany...! Wyrka były całkiem wygodne, pokoje ciepłe, noc cicha i spokojna. Obyło się już bez wrzasków, mordów, demonów w kuchni i elfów skaczących przez okno. Wstajesz, poranna gimnastyka, otwierasz drugie oko [nie dot. Nizzre], drapanko po tyłku [nie dotyczy elfów, one mają genetycznie wykluczoną tę czynność], poranna toaleta w misce z wodą, a teraz pora się ubrać i przyszykować do drogi!

Rześcy wspomnieliście wydarzenia zeszłej nocy. Cóż... Jest parę niedokończonych spraw...
Kruk jednak nie czekał dłużej. Błysnęło, poczuliście, że odpływacie!

Wszyscy;

http://sosptma.astrowww.pl/2005/lipiec/wschod.jpg
No to jesteście! Trzeźwi, żywi, cali i w pełni sil, poza Sathemem, coś blady gościu troszkę... Ale stoi na nogach, więc luzik.



Fangorn. Las. Piękny, spokojny las, wysokie, stare drzewa, młode, wzrastające w spokoju drzewka i krzewy. Spiew ptaków, odgłosy zwierzyny leśnej [pierdzenie jeleni, bekanie wilków, err znaczy szczekanie ptaszków!...]. Las jak las. Naturalny taki, ekologiczny, świeży, pachnący grzybkami, malinkami, jagodami. Wszystko co w lesie najlepsze znajdziecie w Fangorn! Pogoda; ranek, słońce, ciepło, lekki wietrzyk.

Kruk milczy póki co. Ruszacie wiec przed siebie.
A tu co się stało?!


Wszystkie drzewa wokół polany są dziwnie zdeformowane! Nie widzieliście jeszcze czegoś takiego, nawet elfy się zdziwiły! Podchodzicie nieco bliżej i dostrzegacie teraz starą chatę stojącą na polanie.

 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-05-2009, 14:21   #269
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Bądź drogowskazem na mej drodze,
Mą latarnią gdy po morzu nienawiści i chaosu
Powracam do domu.

Bądź mym natchnieniem, mą radością, mym smutkiem.
Bądź mą tarczą i mieczem żelaznym
Gdy przyjdzie mi o życie walczyć.

Bądź mi światełkiem na końcu tunelu,
życia.
Bądź mi ramieniem,
na którym wesprzeć się mogę.
Bądź deszczem,
bym spragnione usta mógł zwilżyć.
Bądź radością, codziennością.... szczęściem.

Bądź niedolą.
Bądź złem.
Bądź goryczą.
Bądź bólem.

Bądź mym światem, ciemnością.
Bądź mi życiem, bądź śmiercią.
Radością i udręką.

A z orężem swym gotów na każde wezwanie,
Z czystym sercem, sumieniem
Wierny ork stanie!

Gdy Samael wpadł do pokoju, ork klęczał przy swym łożu. Jego całe ciało oddane było modlitwie. Maleństwo leżało sobie zadowolone na łóżku, ork natomiast, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, z pięściami zaciśniętymi i złożonymi na ramionach, na symbolach Paladine... pogrążony był w głębokiej modlitwie. Klęczał przy oknie, a światło gwiazd delikatną łuną oświetlało jego osobę. Delikatne powiewy wiatru wpływały na orka kojąco. Odpoczywał. Ładował akumulatory wiary. Wiary, która była motorem jego istnienia, która była dlań najcenniejsza. Wiary, której będzie potrzebował bardzo wiele. Wiary w co? W światło, w zasady, które to światło narzuca. A może prosi aby się ich trzymać?

Pierwsze miejsce do jakiego się udali, pokazało mu jak jest łatwowierny. Jak łatwo było wystrychnąć go na dudka. Dał się podejść, dał sobie zasłonić oczy i niczym baranek poprowadzić się na rzeź. To nie powinno się więcej powtórzyć. Teraz będzie bardziej uważny. Teraz będzie mu też odrobinę prościej. Uzjel, człek tak zagadkowy, nie będzie teraz rozdawał kart...

Uzjel.... Czemu tak bardzo zależy mu na informacjach na temat Ast'a? Ork pogrążył się w swych myślach. Widział jakie poruszenie wywołał na pancernym fakt znajomości orka, Wilkołaka i Pana Mgieł.. Ale czemu? Jakież to moce, jakież pobudki pchały Uzjelem? Na pewno trzeba to będzie wyjaśnić. Trzeba będzie w końcu pokusić się o rozmowę z Uzjelem. Oko w oko.

Gdy Synek zaległ, a z głębi jego pancerza dało się słyszeć chrapanie Rodriges'a, ork powstał z klęczek. Ułożył Maleństwo, koło siebie. Popatrzył na nie.
- Widzisz do czego to doszło... dzielę pokój z elfem chrapiącym dużo głośniej niż Fungrimm.
Ork spojrzał zatroskany na Samaela.
- Coś się z nim dzieje... Mówił do łuku. Coś niepokojącego. Oddaje się coraz to bardziej mrokowi. Zatraca się w nim... I co gorsza nie dostrzega tego. Będziemy musieli mu pomóc. Będziemy też musieli na niego uważać. Tak masz racje. Trzeba go pewnie będzie wyciągać z jakiejś kabały. Znowu. Barbak uśmiechnął się do własnych myśli.

Po chwili namysłu, powrócił na klęczki. Sięgnął po coś do za pazuchę. Wkrótce powrócił do pozycji w jakiej przebywał przed kilkoma chwilami. Zaczął medytować.

Medytacje, obok modlitw były tym co pozwalało osiągnąć stan jedności ciała umysłu. Pozwalało osiągnąć stan w którym nie można było dać się wyprowadzić z równowagi... równowaga...w przypadku porywczego orka, do równowagi trza było nieustannie dążyć.
W końcu sen zmorzył i jego. Ileż można było klęczeć? Godzinę? Tak chyba godzinę. Po około godzinie, ork powędrował na łoże.
Zasnął.

Rano obudził się wypoczęty jak nigdy. Już dawno nie mógł przespać się tyle godzin. Już dawno nie spał też w porządnym łóżku. Chrapanie Samaela nie mogło tego nawet zepsuć. Podniósł się zatem z wyra i poprawił stringi. Te miały straszną tendencję do wrzynania się w tyłek. Ale cóż było zrobić? Nie było nic innego, a przeca w jakiejś bieliźnie chodzić trzeba. Zasady higieny, czy czegoś tam o tym mówiły... ponoć.

Podszedł do balii i ochlapał się zimną wodą. Dobrze mu zrobiła.
Następnie nabrał sporo wody w stojące obok naczynie i podszedł do śpiącego (albo udającego) Szamila. Wylał.

- Dzień dobry! Słonko już wysoko na niebie. Wstawaj!

Przytyki i groźby jakie poleciały potem, ork włożył między elfickie sny. Samael, zapewne jeszcze nie do końca się obudził, a już zaczął paplać. Cały Synek.
Ork zabrał się za przytraczanie kolejnych części pancerza, gdy jego uszu dobiegło:
– Pora wyruszać.

Szybkimi ruchami przytroczył elementy zbroi. Kołczan przywiązał do prawego uda. Maleństwo przerzucił przez plecy. Topór zatknął za pasek, młot ujął pewnie w dłonie. Chełm założył na głowę... i tak przypominając przenośną zbrojownię był gotowy wyruszyć dalej.

Nie czekał długo. Kiszki mieszające mu się w brzuchu ewidentnie świadczyły o teleportacji. Umiejętności lecznicze Emanuela były nieocenione, jednak ilość spożytego wczoraj alkoholu była tak duża, że nie mógł tak po prostu od razu wytrzeźwieć... nie mógł po prostu na to pozwolić.
Gdy wylądowali w lesie, skrzywił się. Sięgnął za pazuchę wydobył zza niej flaszkę (tę którą zabrał do pokoju, a której nie udało mu się opróżnić całej). Golnął z niej porządnego "utrwalacza", beknął przeciągle, po czym cisnął naczynie karłowi... niech się biedak nie męczy.

Następne zwrócił się do Uzjela.
- Daruj, że nie odpowiedziałem od razu... biłem się z własnymi myślami. Powiedz co byś chciał wiedzieć na temat Astarotha? Powiedz mi tez, czemu chcesz wiedzieć cokolwiek na jego temat? Jeśli mam Ci powiedzieć cokolwiek o demonie, muszę wiedzieć co Tobą kieruje.

Drzewa jakie mijali nie zrobiły na nim wrażenia.. drzewa jak drzewa. Powyginane i tyle. Urosły sobie tak, albo coś je powyginało. Niech się tym martwią elfy. On by je co najwyżej ściął i napalił nimi w kominku.
Domek. Ten zwrócił baczniejszą uwagę orka. W końcu powinni dowiedzieć się czegoś na temat miejsca, w którym się znaleźli.
Nie podszedł jednak do drzwi i nie zastukał. Zbyt często osoby wychodzące z takich domów miały tendencje to dzierżenia wideł i dźgania nimi przed zadawanymi pytaniami.
Barbak zaczął obchodzić domek poszukując jakiegoś okna, lub sprawdzając czy ktoś jest za domem.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 15-05-2009, 16:50   #270
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Powrót Króla! xD

Kiedy przebudził się na łóżku, Sathem na samym początku nie wstawał. Powoli analizował wszystko, co stało się ostatnimi czasy. Ten kruk conajmniej go denerwował. Ot tak sobie ściągać stworzenia niewinne do jakiegoś wymiaru z popierdzielonymi innymi stworzeniami, które jedynie co, to zamiast dzień dobry rzucają się na nich w pięściami, pazurami, zębami, mieczami czy Światło wie z czym jeszcze.
"Popatrzmy - Samael - postrzelony elf, czy tam pół-elf, z wybitną skłonnością bicia i atakowania czego popadnie na dzień dobry.
Gościu w pancerzu - ok, może i uratował mi tyłek przed strzałą Barbaka, ale z drugiej strony wtrąca się nie wiadomo po co.
Isendir - kulturalny elf, aczkolwiek nieobliczalny i niehonorowy, w dodatku brakuje mu klepki od oceniania sytuacji.
Wredna elfia pinda - może zbyt pochopnie ją oceniłem. Jako jedyna stanęła do jako tako uczciwej walki - w końcu uprzedziła mnie o chęci do walki.

- Co nie oznacza, że nie może dostać nauczki, co nie Iskuś?
- podrapał leżącą obok wilczycę za uchem. Iskra popatrzyła na niego, po czym lekko zaskomlała, i wsunęła mu pysk w dłoń.

- Nie mów mi tylko, że to nie jest jej wina... Przecież sama od niej dostałaś - powiedział cicho. W odpowiedzi otrzymał krótkie szczeknięcie z warknięciem.

- No może w sumie masz rację... Elfie baby nie potrafią panować nad sobą... Skoro mówisz, że widziałaś jak była w furii... Ale, jeżeli znów to zrobi, to nawet nie próbuj jej bronić przede mną! - rzekł do niej, na co ona odpowiedziała wesołym szczeknięciem i pomerdała ogonem.

- Wiedziałem że mnie wesprzesz. - odparł tylko i poczochrał wilczycę po głowie jak to wcześniej zrobił z Isem. Rana prawie wcale go nie bolała, więc chciał zobaczyć co takiego z nim zrobili. Podniósł się, i gdy zobaczył że ubrali go w pierwsze lepsze ciuchy, pod wpływem zmiany ciśnienia spowodowany nagłym podniesieniem głowy, zdążył tylko wyszeptać

- What the... - i osunął się na łóżko.


***


Kiedy obudził się rano, Iskra już czekała na niego gotowa do wyjścia z pokoju. Sathem wstał, założył czekający na niego kapelusz, który doskonale pasował do reszty ubrania, po czym zszedł na dół.

Na schodach, pamiętając wydarzenia z poprzedniego dnia, na zapas podpalił dwie kule ognia na łapach, gotowy do miotnięcia nimi w przeciwnika, a następnie zeskoczył ze schodów w pełnej gotowości przytrzymując rąbek kapelusza. Wtedy go zobaczyliście.



Lecz wasze oczy nie mogły zbyt długo się temu przyglądać, ponieważ chwilę później Kruk poddał wszystkich teleportacji, którą Sathem przeżywał już nie pierwszy raz.

- Gdzie my jesteśmy? - spytał zdziwiony ciągle utrzymując fireballe w łapach. Patrząc na drzewa nie zdziwił się za bardzo.

"Najwyraźniej przetoczył się tędy tabun pijanych krasnoludów lub gnomów' - pomyślał, po czym przeszedł dalej, gdzie zauważył chatkę.

- To Ci chatka w środku dziwnego lasu. - powiedział, choć ciężko było znaleźć jakiś sens w tym zdaniu (). Najprawdopodobniej to właśnie tam znajdowały się te wszystkie krasnoludy lub gnomy. Podszedł do niej, i nie zwracając uwagi na Barbaka, ani na jakiekolwiek inne środki bezpieczeństwa po prostu nacisnął klamkę. Jeśli ustąpiła, wszedł do środka próbując oświetlić pomieszczenie ogniem.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172