Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2009, 16:48   #81
Gantolandon
 
Reputacja: 1 Gantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodzeGantolandon jest na bardzo dobrej drodze
Duncan miał wielką ochotę pokłócić się wreszcie z Valentine. Na nieszczęście, nie było już czasu. Trzeba było jak najszybciej uciekać ze stacji. W tym momencie szlachcic mocno żałował, że nie zdecydował się zabić tego przeklętego.

(zarządcy)

Ani tej przeklętej dziwki - telepatki.

Wychylił się razem z Sunne, trzymając w dłoni karabin szturmowy. Nie do końca zgadzał się z Amx-Rotem. Skoro ich zatrzymano, podejrzewając o coś, to już bez znaczenia był fakt, kogo zabiją podczas próby ucieczki. Na lennach Decadosów takie drobiazgi się nie liczyły. Sam fakt próby ucieczki przed aresztowaniem zagwarantował im karę śmierci. Ród Modliszki wierzył w odstraszający przykład.

Puścił długą serię, tuż ponad głowami żołnierzy. Nie po to, żeby ich trafić, a jedynie zmusić do padnięcia na ziemię i poszukiwania osłony. To sprawiło, że musieli wybierać pomiędzy chmarą kul, a nadlatującym właśnie granatem ogłuszającym. Jedynie ci, którzy znajdowali się już za jakąś przeszkodą, mogli liczyć na uniknięcie obu.

Póki klapa się nie zamknęła, Duncan zasypywał żołnierzy ogniem zaporowym. Karabin szturmowy doskonale nadawał się do tego zadania, przynajmniej dopóki nie brakło w nim amunicji. Miał nadzieję, że załoga statku zdąży rozwalić drzwi na tyle szybko, aby wylecieć. Jeśli nie, to trudno. Mieli przesrane już w momencie, kiedy Decadosi ogłosili alarm.
 
Gantolandon jest offline