Edgar O'Shea.
Zeskok z takiej wysokości nie był prostą sprawą. Już w locie poczułeś, że jak wyjdziesz z tego bez szwanku to tylko dzięki uśmiechowi Ranalda. Zetknięcie z ziemią nie było katastrofą, chociaż nogi o mało co nie wbiły ci się do tyłka, a gruchnięcie na plecy pozbawiło cię na kila chwil oddechu to mimo tego wszystkie kości miałeś całe. Ledwie zebrałeś się w sobie, gdy zobaczyłeś wybiegających z budynku zbirów. Etan Serg.
Wiedziałeś że jak teraz nie wywalisz drzwi to będzie po tobie. Wziąłeś rozbieg i ruszyłeś. W tym momencie drzwi otworzyły się i wpadłeś prosto na co najmniej zaskoczonego lokatora mieszkania, zwalając go prawie z nóg. Za sobą słyszałeś jakieś krzyki, ale nawet się nie obróciłeś. Sam nie wiesz jak znalazłeś się na dole i wybiegłeś prosto na ulicę. Garbacz Joanna.
Elf zrobił skwaszoną minę i wstał od stolika. W karczmie zrobiło się dziwnie cicho. Długouchy podniósł rękę i jak za dotknięciem magicznej różdżki po jego bokach zmaterializowało się dwóch osiłków z bardzo nieprzyjemnymi pałami w rękach. -Brać go - rozkazał elf wymierzając w ciebie palec. |