Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2009, 13:51   #271
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Wreszcie udało się zbudzić z tego dziwacznego snu co zaowocowało pęknięciem tamy blokującej potok wspomnień. Teraz już pamiętał wszystko i potrafił powiązać to z wydarzeniami mającymi miejsce w jego wyobraźni. Ale czy na pewno? Wydawało się to dość realistyczne, ale ta nagła blokada pamięci i inne ekstrawaganckie zjawiska były na tyle nietypowe, że zdecydował się zlekceważyć ten sen uznając go za nic ważnego. Przypomniał sobie, że widział w nim orka podobnego do Garluka, ale takie rzeczy były bardzo pospolite w snach. Jego dywagacje zostały brutalnie przerwane przez strasznie głośny huk dochodzący skądś z niższych partii pałacu. Po chwili dobiegły go odgłosy bardzo głośnych kroków zza drzwi świadczące o tym, że ork już pobiegł żeby sprawdzić źródło tamtego hałasu. On sam nie specjalnie się do tego kwapił. Jaki byłby z niego najemnik, gdyby gwałtownie reagował na każde pierdnięcie dochodzące zza ściany? Zresztą nie musiało to być nic ważnego, źródłem takiego hałasu mogło się stać wszystko wliczając w to drewnianą szafę przypadkiem przewróconą na podłogę.
Ale hałas wcale nie myślał ustać. I przybierał coraz bardziej niepokojące formy.

Poleżał jeszcze przez chwilę aż wreszcie ciekawość zwyciężyła i tak oto Cień wstał z łóżka by podążyć tropem Garluka. Wyszedł z pokoju i wolnym, ostrożnym krokiem zmierzał w kierunku źródła obserwując uważnie wszystko dookoła. Liczył na zobaczenie gdzieś któregoś ze swych znajomych, ale sale i korytarze świeciły pustkami o tej porze. Dziwiło go, że żaden strażnik, ani mag nie pofatygował się żeby to sprawdzić. Tym bardziej, że były to już wyraźne odgłosy walki. W takich sytuacjach żałował, że dobrowolnie oddał swój sztylet straży, choć i tak w żaden sposób nie pomogło mu to w wykaraskaniu się.
„Broń. Potrzebuję broni. Nie mogę ślepo skakać w ogień nie mając choćby manierki z wodą.”
Nawet poproszenie o zwrot broni byłoby zbyte wzruszeniem ramion tak jak w przypadku Sualira. Zresztą żaden Kruk nie pojawiał się w zasięgu wzroku od dłuższego czasu. Nagle w jego głowie narodził się plan zdobycia broni, dość ryzykowny w zamierzeniach i, być może, śmiertelny w skutkach.

Biegiem udał się na miejsce zbrodni i zabrał stamtąd narzędzie zbrodni nie bacząc na świadków, ani na pozostawione ślady.
- Zabieram na wnikliwsze badania – powiedział.
Wyszedł z komnaty, schował sztylet i ruszył tym razem prosto do celu nie zbaczając z wyznaczonego szlaku. Zbliżając się do celu nie słyszał już odgłosów walki, jeno jakieś tajemnicze ryki. Ostrożnie się podkradł i zajrzał do komnaty gdzie rozgrywały się tajemnicze wydarzenia. Serce podjechało mu do gardła na widok gigantycznego, ognistego demona rodem z najgorszych koszmarów. Zobaczył również elfa otoczonego barierą ochronną i swoich towarzyszy. Oraz towarzyszy jego towarzyszy. Jednym z nich był, sądząc po ubiorze, jakiś mężczyzna, ale nie widział dokładnie jego twarzy. Poza nim znajdował się jeszcze czarny kot i… wróżka? Przetarł oczy na chwilę tracąc wiarę, że zbudził się z tego dziwacznego snu. Musiał dobrze nadstawić ucha żeby, pomimo ryków, zrozumieć o czym rozmawiają z elfem. Zamierzali się poddać i pomóc mu w realizacji jego niecnych zamiarów. Cień stężał usłyszawszy wymianę zdań z Alemirem. Więc to ten elfi mag jest zabójcą Pierwszego Ministra, w takim razie rasizm Nadoficera okazał się uzasadniony. Spojrzał na sztylet świadomy swej bezradności wobec takiej potęgi. Kompletnie nie wiedział co robić do czasu aż usłyszał pytanie Alemira o jakiegoś Revinaha. Usłyszawszy odpowiedź mordercy pojął, że to imię tego potwora.
„ Kurwa. Ten gość to jakiś pieprzony psychopata. Chce użyć tego czegoś do zniszczenia pałacu i zabicia wszystkich w okolicy. Ofiarą jego chorych ambicji padnie nie tylko pałac, ale cały Orfal też pójdzie w gruzy. W ładną aferę się wpakowałem. Muszę ostrzec magów nim on zrealizuje ten zamiar.”

Biegiem udał się w drogę powrotną. Elf mógł go usłyszeć, ale nie dbał o to. Musiał odnaleźć magów, powiadomić ich o wszystkim. Tylko oni mogą powstrzymać tego potwora i jego pana. Przez chwilę rozważał ujawnienie się i przyłączenie do elfa w celu uniknięcia ofiary ze swej osoby, ale nie zamierzał popierać rewolucjonistów, tym bardziej chorych umysłowo. Mógłby uciec stąd pozostając neutralnym, ale i tak nie zostałby wypuszczony. W takim razie pozostawało już tylko donosicielstwo. Poszukiwania planował rozpocząć od miejsca zbrodni.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 16-05-2009 o 13:54.
wojto16 jest offline