A zaczynało się robić już tak przyjemnie! Pocałunki mężczyzny kierowały się w dobrym kierunku, gdy pojawiła się ta stara baba! Na takim pustkowiu! To było aż niewiarygodne. Keira westchnęła z lekką rezygnacją, niespiesznie podciągając spodnie i nakładając koszulę tak, by zasłonić swoje wydatne piersi. Nie wstydziła się, ale czuła się lepiej, rozmawiając z kimś przynajmniej w pozornie pełnym stroju. Uśmiechnęła się do staruszki, gdy ta wspomniała o jej delikatnej skórze, wychodząc zza pleców Craiga. -Moja skóra nie jest taka delikatna, na jaką wygląda, Mono.
Zastanawiała się tylko, skąd staruszka wiedziała to wszystko, skoro z wioski przebyli tu konno prawie od razu i to jadąc w miarę szybko. -Masz swoją chatę gdzieś niedaleko? To chyba dość daleko od wioski, zwłaszcza pieszo. -Moja chata stoi w połowie drogi między wioską, a tą doliną, jest jednak dobrze ukryta i niełatwo do niej trafić. Pewnie dlatego nie zauważyliście jej, choć minęliście o zaledwie kilka kroków. Mam tu większość ziół, które potrzebne mi są do wytwarzania mikstur.
Podeszła bliżej przyglądając im się uważnie. Jej spojrzenie wydawało się przenikliwe i bardzo inteligentne.
Keira zastanawiała się, czy kobieta jest tylko zielarką, czy może tutejszą wiedźmą, znającą też tajniki magiczne, albo chociaż guślarskie. -Tworzysz tylko ziołowe mikstury, Mono? Mogłybyśmy wymienić się wiedzą, też znam receptury na kilka pożytecznych mieszanek.
Mona słuchała Keiry, ale wyraźnie nie spuszczała wzroku z ciała mężczyzny. Creig poczuł się trochę dziwnie pod tym uważnym spojrzeniem. Niczym obiekt handlu na targu niewolników. Podniósł z ziemi koszule i zaczął ja zakładać słuchając odpowiedzi staruszki.
- Pozyskiwanie wiedzy to bardzo cenna rzecz. Zwłaszcza na takim odludziu, gdzie nie ma kogoś odpowiedniego by porozmawiać o sztuce. Nie znalazłam dotąd kogoś godnego podjęcia się u mnie nauki, ale możesz pokazać mi co umiesz, to może się zastanowię.
Słysząc taka odpowiedź mężczyzna parsknął rozbawiony. Zdecydowanie ta kobieta miała tupet. Z pewnością była kimś więcej niż tylko tutejsza zielarką. Storm również się uśmiechnęła. -Moje mikstury mają w sobie wiele magii. Mogłyby ci się przydać. Znam się na nich lepiej, niż na wywarach ziołowych i lekach. Stąd moja propozycja, wybacz, nie mam ochoty znów być czyjąś uczennicą.
Również spojrzała na ubierającego się Craiga, przygryzając wargę w swoim stylu. -Moc moich leków, to tylko dary natury i wiedza wielu pokoleń – Mona pokiwała głową przyglądając się młodszej kobiecie – Chyba rzeczywiście masz rację. Jesteś już za stara na rozpoczęcie nauki – po czym mrugnęła wesoło i zaczęła rechotać. -Za to mogę utrzymać tę moją starość w niezmienionym stanie przez najbliższe kilkadziesiąt lat, jeśli nie więcej.
Keira uśmiechnęła się uprzejmie. Craig doszedł do wniosku, że dalsze pozostawienie rozmowy w rekach kobiet może przynieść dość nieoczekiwane i niekoniecznie przyjemne skutki. Uniósł lekko w górę dłoń i powiedział z uśmiechem:
-Moje miłe panie, nie wiem jak wy, ale ja chętnie spróbuję tutejszego miodu i posłuchałbym o tej ziemi, od kogoś to tak dobrze ją zna i rozumie.
Czarodziejka skinęła głową, chociaż tak na prawdę nie miała szczególnie zadowolonej miny. Może dlatego, że kobieta miała za dużo cech jej mistrza? W każdym razie wysłuchanie tej kobiety nie byłoby najgorszym pomysłem. Zielarka pokiwała głową: -Zapraszam, zapraszam w me skromne progi. Proszę chodźcie za mną, pokażę wam najkrótszą drogę - Potem dziarskim krokiem, jak na osobę w jej wieku, ruszyła przed siebie.
Oboje poszli za nią, biorąc konie za uzdy. Tak jak mówiła staruszka - nie było to za daleko, chociaż domek postawiony był w ciekawym, odgrodzonym od najłatwiejszych przejść miejscu. Strome zbocze prawie uniemożliwiało zjazd na koniu a i zejście na nogach nie było zbyt proste. Keira w pewien sposób podziwiała tę kobietę - nie widziała w mieście tak sprawnych babć w jej wieku! A ta tutaj wydawała się drogę w obie strony pokonywać codziennie. Ciekawe czy to też dzięki swoim miksturom?
Ostatnio edytowane przez Sekal : 16-05-2009 o 18:31.
|