Ciężarówka lada chwila miała wybuchnąć. Płomienie powoli się do niej zbliżały, tak jak drapieżnik zbliża się do ofiary. Jeszcze chwila, a drapieżnik wykona swój skok i zatopi kły w krtani bezbronnego stworzenia. Wyglądałoby na to, że nic się nie da zrobić. Jednak ktoś chce spróbować.
- MJ, uciekaj, jak najdalej, ja spróbuję wrócić po skrzynki z bronią - powiedział ten żołnierzyk i puścił się biegiem w stronę pojazdu.
"No tak, przecież w kabinie jest broń" przypomniał sobie najemnik. To, że facet chce popełnić samobójstwo zupełnie mu nie przeszkadzało. Ale to, że tamten rusza by zmierzyć się ze śmiercią twarzą w twarz, podczas, gdy Scorpion stoi bezpiecznie z tyłu, zwyczajnie go wkurzało.
- Ej! A ty gnojku za kogo się uważasz?! - krzyknął za nim. - Za jakiegoś pieprzonego bohatera?! Idę z tobą!
Nie za bardzo podobało mu się, że może zostać zabity przez eksplodującą ciężarówkę, ale nie zamierzał stać w takiej chwili z boku. Ten "komandos" na pewno nie będzie od niego lepszy. Co to, to nie. Puścił się za nim biegiem. |