Był słaby jak dziecko... nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Nie potrafił nawet dojść do
Karolinki, kiedy "Ci" po nich przyszli. Nigdy w życiu nie czuł się taki bezradny... chciał chwycić za pistolet, ale zgrabiałe palce nie poradziły sobie z otwarciem kabury.
Nagle ich napastnicy zostali zneutralizowani w iście dziwny sposób. Lepkie macki, które wyszły z nowego portalu szybko przytrzymały i oplotły ich adwersarzy.
Biała Czarodziejka podała omdlałą Karolinkę
Dagacie, a sama z
Niaa pomogła jemu i
Nigelowi przejść przez portal.
*****
Znaleźli się w całkiem innym świecie.
Tim ze zdziwieniem stwierdził, że jest już w stanie stać pewnie na nogach, czuł jakby wracały mu siły. Nie wiedział czy to jakaś właściwość tego nowego świata, czy to podróż przez portal tak na niego wpłynęła.
Poznali Vertę... Opiekunka tego uniwersum była chyba jedną z najbardziej antypatycznych osób jakie widział w swoim życiu.... uosobienie wszystkich negatywnych uczuć. Podobnie jak jej sługa... pokraczny i śliniący się karzeł, ssący obleśnie swój kciuk zbliżał się w kierunku Dagaty.
–
Śpoookojnie, ja was załatam…
Włosy zjeżyły się
Timowi na karku, na sam ton głosu zmutowanego sługi. Nie mógł pozwolić by ten śmierdziel tknął
Wiedźmę czy
Karolinkę. Zagrodził mu drogę, spoglądając z wyższością wynikającą z różnicy wzrostu. Karzeł zatrzymał się przed nim, czując między oczami lufę pistoletu Colta.
- Odejdź śmierdzielu i nie waż się ich tknąć... chyba, że masz kolegę, który Cię posprząta jak nie posłuchasz!!! - w głosie
Tima dało się słyszeć zdecydowanie, podszyte jednak nutką desperacji.