Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2009, 12:03   #88
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Atak był dla Lexintona kompletnym zaskoczeniem. Baron czasami trochę polował i nieco znał obyczaje zwierząt. Żadne znane mu zwierze nie atakowało grupy ludzi, jeśli nie było zagrożone. Tylko w jednym znanym mu wypadku wykazywało taki stopień agresji. Gdy było wściekłe.
W jednej chwili został pchnięty, by w następnej ujrzeć opędzającą się Adę. Strzelił niemal odruchowo. Z tej odległości nie mógł spudłować i z łatwością trafił w łopatkę. Kula Windermara trafiła w łapę bestii, a mimo to ta miała siłę po dwóch postrzałach uciec. W pierwszym odruchu Jim ruszył za nią. Szybko jednak zawrócił. Nie wiedział w jakim stanie są obie kobiety. Krzyk Courtney mógł świadczyć o jej zranieniu, z kolei atak na Adę wyglądał groźnie. Nie bez znaczenie dla wstrzymania pościgu był głos rozsądku mówiący, że po wystrzeleniu pistoletu do jego ponownego nabicia jest praktycznie bezbronny.
- Sir Virgilu ! – krzyknął do towarzysza – Musimy zawrócić.
Nie odbiegli daleko, już po chwili Jim dostrzegł zza pni drzew Adę i Courtney, gdy wtem Irlandka uniosła w górę dłoń i wypaliła, gdzieś przed siebie.
Baron w kilku skokach był już przy niej po drodze chwytając gałąź pozostawioną przez lady Lovelace. Osłona śmieszna i nieadekwatna do sytuacja, nie miał jednak pod ręką nic innego.
Stanął przy Irlandce i patrząc w kierunku w którym posłała kulę spytał ?
- Nic Ci nie jest ? Trafiłaś w coś ?
Od strony dworu słychać było nadciągającą pomoc. Co dziwne była to strona, w którą wypaliła dziewczyna. Najwyraźniej zatem odsiecz natrafi na cel wystrzału. Zatem baron miał chwilę, by zająć się Courtney. Przyklęknął przy niej i niemal od razy zobaczy rozdarte pazurami ubranie i wysączającą się z ran krew. Na szczęście jak mógł to ocenić swym niedoświadczonym okiem, rany nie były głębokie. Zadane jednak zostały pazurami, które zapewne do najczystszych nie należały. Na całe szczęcie bestia nie ugryzła Courtney i nie groziła jej wścieklizna.
Baron wyciągnął piersiówkę z sherry i z przepraszającym :
- Będzie piekło. – polał alkohol na zadrapania.
Courtney syknęła, ale i tak trzymała się dzielnie, , po za tym pieczenie w ranie przywróciło jej zdolność kojarzenia:
- Jim sprawdź, ja... obawiam się, że zabiłam pana Sharpe.
Nie bacząc na chłód nocy Lexinton zdjął kurtkę i oderwał mocnymi szarpnięciami rękawy swej jedwabnej koszuli, by obwiązać zadrapania.
- Trochę to melodramatyczne, moja droga, ale zawsze chciałem być bohaterem.
Jakby dopiero dotarł do niego sens wypowiedzianych przez Courtney słów, skomentował :
– Nonsens skarbie. Cóż doktor Sharpe by robił teraz w krzakach ? Ale jeśli Cię to uspokoi pójdę sprawdzić.
Dodał z uśmiechem maskując niepokój i strach o dziewczynę. Miał nadzieję że doda jej tym trochę otuchy. Kwestię pocieszenia Ady pozostawił całkowicie w gestii Virgila. Nie sądził by Lady Lovelace prócz przestrachu poniosła jakiś poważny uszczerbek.
Baron wstał i sprawnie nabił pistolet. Z bronią w ręku zaczął iść w stronę, gdzie Courtney posłała kulę. Jeśli dziewczyna w coś w ogóle trafiła musiało być to jakieś zwierzę. Sharpe nie zdążyłby tak szybko znaleźć się na polanie przed odsieczą. A jeśli to była ranna bestia ? Jim w napięciu wpatrywał się w ciemność gotów do strzału.
 
Tom Atos jest offline