Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2009, 19:16   #79
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Coś się działo, czuł gromadzącą się w okolicy magię, czyżby mu uwierzyli?
Kroki sporej grupy ludzi odbijały się echem od mokrych i porośniętych ścian lochu. Wychudzona postać nazywająca się niegdyś lordem Tyharem wstała i podeszła do kraty.
Może mnie ułaskawią? Albo choć dadzą kromkę chleba?
Z drugiej strony słyszał znajomy odgłos kroków więziennego strażnika.


Kilku uzbrojonych ludzi stało pod jego celą, w mroku nie mógł dostrzec ich twarzy, nic nie mówili. Jeden z nich skrywający swe oblicze pod ciężką czarną szatą przemówił gdy strażnik podszedł do nich.
-Zabieramy więźnia na przesłuchanie.-Głos był pozbawiony wyrazu, emocji. Nic nie pozwalało go zidentyfikować.
Serce podeszło mu do gardła. Wiedział czym jest przesłuchanie, tyle razy był na nim obecny. Źrenice rozszerzyły się ponad wszelką naturalną możliwość.
-Ufam, że panowie mają stosowny dokument.
-Oczywiście.
Zakapturzony skinął głową. Korytarz wypełnił metaliczny dźwięk dobywanej broni. Strażnik odskoczył i wyciągnął swój miecz. Ostrze napastnika przecięło powietrze. Śmierć przyszła błyskawicznie. Bez refleksji zerwał z niedowierzającego w własną śmierć ciała klucze do celi.
Drzwi się otworzyły do środka wszedł zakapturzony i kazał je za sobą zamknąć. Wyciągnął dłoń, wyszeptał parę słów, poskręcane kraty uderzyły w przeciwległą ścianę.
-Witaj mistrzu. Szkoda nam cię łapać podczas próby ucieczki, ale cóż...
Urwał ściągając kaptur. Wynaturzenie człowieczeństwa. Twarz tak zdeformowana, że nie dało się precyzyjnie umiejscowić oczu, nosa i ust. Całość pokryta ropnymi naroślami. Tyhar cofnął się w kąt odrażony widokiem swego ucznia, tego co potrafi z człowiekiem praktykowanie magi czarowników. Dzięki niemu zmienił strony konfliktu.
-Choć i tak dziwie się, że udało ci się złamać zaklęcia na twych kajdanach. Jednak to już nie ma znaczenia.
Cios w tył głowy pozbawił go przytomności.


Obudził się, ruszył rękami jednak te ani drgnęły. Rozejrzał się. Był przykuty do krzesła, z tymi durnymi kajdanami na rękach. Skoncentrował wolę. Ból przeszył jego ramiona. Wszedł jego były uczeń wraz z swoimi pomocnikami. Poznał wszystkich, byli skuteczni, bardzo skuteczni. Od każdego wyciągali przyznanie się do winy.
-Może masz jakieś pytania nim zaczniemy?
-Król was tu przysłał?
-Artur? Nie ośmieszaj się. Dobry władca nie uciekłby się do naszych metod.
-Baltazar?
-Nie żyje. Jego uczeń też nas nie przysłał, nawet nie wie o tym co się tu dzieje. Jednak wszystko jest zgodnie z prawem.-Coś w rodzaju uśmiechu pojawiło się na twarzy tego czegoś.- Mówiąc krótko wiesz o nas za dużo. Dlatego przyznasz się o wszystkich zbrodni, oraz poprosisz o śmierć przez powieszenie. Wiesz co będziemy robić, tak będzie łatwiej dla wszystkich.
Oczy gorączkowo przeczesywały pomieszczenie w poszukiwaniu czegoś co go uratuje. Strach napędzał determinacje, przebił się przez krępujące go zaklęcie. Kajdany zatrzeszczały.
Zadany stalową rękawicą cios w twarz przerwał koncentracje.
-Nie próbuj tego więcej.
-Przyznam się do wszystkiego!-Chciał wykrzyczeć, jednak zdołał tylko wycharczeć.
-Oszukujesz mnie mistrzu. My chcemy SZCZEREGO wyznania. A uwierz mi będzie szczere. Od czego zwykliśmy zaczynać. Od paznokci mam racje? Łatwo wyrwać a jaką atmosferę prawdomówności wprowadzają. I to na samym początku.
Tyhar szaleńczo rzucał się w krześle.
-Wiesz jak to będzie wyglądać. Choć nie wiesz o moich postępach. Z dumą informuje cię, że opracowałem zaklęcia które są niezrównane w zadawaniu bólu, ale to zostawmy na koniec.
-Arcymag Olidrin jest moim zwierzchnikiem i to on powinien mnie sądzić!
-Więc on wydawał ci polecenia? Może go też przepytamy, gdy wszystko nam powiesz. Nie martw się zajmiemy się nim, w naszej świętej misji nadanej nam przez ciebie. Lecz teraz powiedz nam, kto wie o nas?
-Nikt.
-Kto?
-Nikt, przysięgam.- Mag niemal płakał z strachu.
-Uważam, że kłamiesz. Mistrzu, zaczynajcie.
Skinął głową na jednego z osiłków. Proces rozpoczął się.


-Arcymagu. Gdzie jest lord Tyhar?
-Wasza wysokość wybaczy, ale nie wiem. Próbował uciec z więzienia, jednak został schwytany i zabrany na przesłuchanie. Jednak gdzie dokładnie to nie wiem. Na pewno jest to gdzieś odnotowane.
-Nie wydaje ci się to dziwne? Kajdany miały tłumić magie, a jednak kraty zostały zniszczone zaklęciem.
-Możliwe. Nie zwróciłem na to uwagi od czasu ofiary Baltazara nie mogę się skupić. Jednak sprawdzę to. Niedługo powianiem wrócić.
-Uważaj na siebie coś tu jest nie tak. Weź z sobą kilku strażników.
Czarodziej roześmiał się odchodząc.
-Straż ma ciebie pilnować, ja sam sobie poradzę. Nawet gdyby założyli mi kajdany Tyhara, to sam je stworzyłem i potrafię je otworzyć beż żadnych problemów.
Król patrzył jak odchodzi. Coś mu tutaj nie pasowało. Jednak jeżeli stwierdził, że sobie poradzi to chyba wie co mówił. W końcu został uznany przez Baltazara za najpotężniejszego maga swych czasów. Ale poczucie niepokoju nie mogło go opuścić.
-Panie, czas przygotować się na spotkanie z władcami innych królestw.
-Tak, tak już idę.
Rozmyślania musiały zostać przerwane. Polityka. Westchnął ciężko i ruszył przygotować się. Orkowie byli pokonanie, teraz tylko doprowadzić do przywrócenia statusu z przed wojny.
 
Matyjasz jest offline