| Post we współpracy z Manjim Gdy Inglorin dostrzegł idącego w jego kierunku siva dał mu znak kiwnięciem głowy, aby ten podążył za nim, a sam skierował się jak najdalej od zgromadzonych przy wejściu do karczmy klientów. Postanowił ukryć się przed ich wzrokiem za drewnianą szopą. - Co dalej robimy z tą nieumarłą? - zapytał bezpośrednio Maahr, kiedy już znaleźli się poza zasięgiem słuchu postronnych.
- Nie wiem. Ale myślę, że jej osoba to śmierdzące gówno, w które wdepnęliśmy. Więc jeśli sama pójdzie precz nie ma kłopotu. Prawda?
Siv pokiwał ze zrozumieniem głową, ale nic nie powiedział. Problem polegał na tym, że potrzebował tych pieniędzy i nie widział obecnie innej możliwości zarobku. - A może ktoś z... magów - to słowo wymówił z wyraźną niechęcią i niemal obrzydzeniem - chciałby zbadać to... ten przypadek? - Któryś z tutejszych magów, możliwe specjalista od nekromancji, przemienił tą panienkę. Pytanie teraz, co było powodem tej przemiany. Może była jego uczennicą i odkryła jakiś sekret. Może to być także magia jakiegoś bóstwa lub innej istoty. A to - potrząsnął naszyjnikiem obwiązanym w skóry - i ona są 'kluczem' do zagadki. Czy jesteś na tyle ciekaw aby odkryć tą zagadkę? - Właściwie to wolałbym dać sobie z tym spokój, a już na pewno nie jestem ciekaw tajników nekromancji, ale z drugiej strony... - zawiesił na chwilę głos, jakby dyskutując sam ze sobą. Koniec końców była to jakaś duża sprawa i niewykluczone, że będzie można coś na niej zyskać - więcej niż przy pracy w kanałach. - Musimy się temu przyjrzeć. Myślisz, że da się na tym zarobić więcej niż na zwykłych zwłokach? - A co jeśli ona jest szlachcianką? Albo ważną osobistością? Gdyby była nikim ważnym to czy ktoś zadałby sobie tyle trudu stworzeniem specjalistycznego przedmiotu magicznego i odprawieniem skomplikowanego rytuału? Już i tak jesteśmy w dupie. Jak twórca zombi się dowie, że ona 'ożyła' to pewnie zada sobie jeszcze trochę trudu aby i nas załatwić. - Może i tak - zgodził się Maahr. - Ale czy nie dałoby się podrzucić jej komuś innemu? - To nie powinno być trudne, ale... czy tego chcemy? - I w tym cały problem! - krzyknął poirytowany siv. Kilku widzów niedawnego pokazu obejrzało się w ich stronę. - Bo co my tak właściwie o niej wiemy? Ile mogła leżeć w tym kanale? I czy ktokolwiek jeszcze by się nią interesował? A to twoje "badanie" też niewiele wykazało.
- Pewnie, że nie wykazało, bo jej nie badałem. Spróbujmy najpierw dowiedzieć się czegoś więcej a potem postanowimy, czy dać sobie spokój czy robić coś dalej. Myślę, że tobie łatwiej będzie jej wyjaśnić w jakiej jest obecnie sytuacji. Zwróć jej uwagę na zagrożenie jej życia to w chęci chronienia go może zacznie chętniej współpracować. - Właśnie - usta siva rozciągnęły się w uśmiechu. W jego umyśle nagle pojawiła się pewna ciekawa myśl. - W końcu kto jak nie ona może nam dostarczyć jakichś informacji? A jeśliby tak dało się... Mówiłeś, że jesteś alchemikiem, prawda? - Jestem. Tak więc racz o tym pamiętać i nie mylić mnie z nekromantami. - Tak, tak, nie o to mi chodzi - rzucił pospiesznie Maahr. - Widzisz, tak się składa, że potrzebuję sporo opium, a nie mam na nie pieniędzy. Jeśli potrafiłbyś je stworzyć... lub coś podobnego w działaniu, to może dało by się wykorzystać naszą znajomą do pomocy? - To się dobrze składa, bo akurat znam receptę na coś 'od-lo-to-wego'. Ile tego potrzebujesz? Bo sporo to mało precyzyjna miara. A poza tym to nie wyglądasz na 'lotnika'... - "Lotnika"? A, chodzi ci o to, że... Nie, to nie dla mnie, muszę dostarczyć opium jako zapłatę dla pewnego człowieka. A potrzebuję tego tak około piętnastu kilogramów. - Chwileczkę, czy Ty chcesz komuś zapłacić w opium? I czy ta osoba to 'latacz', 'ćpun', 'jaracz'... - kolejno odliczał odginając palce. - No tak, z tego, co wiem, to pewnie jeden z największych... "lotników" w mieście. A co to za różnica? Inglorin nie dowierzał w to co słyszy - Maahr, jestem Alchemikiem i Handlowcem. Dlatego nie przywykłem do darmowych porad. Choć chętnie ci pomogę jeśli Ty pomożesz mi. Przyznam się, że nie czuję się najbezpieczniej z kuszą z której nie umiem strzelać, a to moja jedyna broń. Pomogę ci jeśli Ty będziesz moim ochroniarzem. Co Ty na to?
Siv dopiero teraz przypomniał sobie to, co słyszał o monopolu Gildii na narkotyki i coś jakby cień przemknęło po jego twarzy. - Ochroniarz? Przez długi czas byłem strażnikiem w mojej ojczyźnie, więc chyba sobie poradzę. Musimy tylko znaleźć jakieś lepsze miejsce, bo Gildia Alchemików nie będzie zachwycona jak nas nakryje. - Nie martw się gildią, nie mam zamiaru być dla nich konkurencją. Ot znam rynek konsumpcyjny i wiem jak się po nim poruszać. Wiem jak zbijać z ceny i kupować taniej no i posiadam narkotyki znacznie mocniejsze niż opium.
Pewność siebie półelfa wyraźnie podniosła na duchu Maahra. - W takim razie bierzmy się do pracy. Zorientuj się, gdzie moglibyśmy zacząć pracę, a ja w tym czasie postaram się wyciągnąć coś od tej zombie. - Zanim się zabierzesz do pracy to postaraj się porozmawiać z nią bez świadków, tutaj informacja to chodliwy towar. Po obiedzie pójdziemy do tego któremu chcesz płacić opium i może uda nam się utargować coś więcej. - Cóż, chcę od niego kupić pewną mapę, nie obchodzi mnie co jeszcze posiada, ale faktycznie, może znać kogoś, kto kupiłby więcej naszego towaru. - Nie, nie, nie. Mojego 'towaru' nie zamierzam rozprowadzać, jest zbyt dobry i zbyt szybko stałby się popularny. Inna sprawa gdy będę należał do gildii alchemików. Ja zajmę się kupowaniem mapy, a Ty się upewnisz, że byle oprych nie rozwali mi głowy. - Rozumiem. W takim razie pójdę już do naszej histeryczki bo pewnie się już niepokoi.
Po tych słowach Maahr wrócił do pozostawionej samej sobie nieumarłej i postarał się jak najostrożniej i najspokojniej wytłumaczyć jej położenie. Z początku szło mu to niezbyt składnie, robił dłuższe pauzy, ale w miarę mówienia jego wypowiedź była coraz bardziej przekonująca. Mimo jednak niepewności brzmiącej w głosie, wszelkie próby przerwania mu starał się powstrzymywać gestem ręki. - Posłuchaj... Chodzi mi o to, że... Pewnie myślisz, że jestem porywaczem lub kimś w tym stylu, a mój przyjaciel chciałby cię w jakiś sposób wykorzystać. Wiem, że to właśnie tak wygląda, ale musisz mi uwierzyć, że nie mam z tym nic wspólnego. Bo widzisz... dziś rano, kiedy pracowałem w kanałach, wtedy... w pewnym momencie zauważyłem ludzkie ciało... to znaczy ciebie leżącą na stercie odpadków i spróbowałem cię przesunąć i wtedy ty jakby ożyłaś... Bo mam nadzieję, że wiesz, że obecnie jesteś, hmm... nie do końca żywa, to znaczy nieumarła? I cały problem polega na tym, że jeśli ktoś przemienił cię w nieumarłą i gdzieś... no, gdzieś porzucił, to pewnie nie chciałby, żebyś się obudziła. I być może będzie chciał się ciebie pozbyć, a przy okazji pozbędzie się wtedy mnie i mojego przyjaciela. Wobec tego musisz powiedzieć mi wszystko, co wiesz o swojej przeszłości: kto cię przemienił, czy miałaś wcześniej jakichś wrogów i kim byłaś, kiedy jeszcze... za życia. A tak w ogóle, to jak ty się nazywasz? |