Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2009, 11:20   #26
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Purpurowy Smok był wyraźnie zaszokowany sytuacją. Tym też sposobem dowódca patrolu stał się 'purpurowy' i to w dosłownym tego słowa znaczeniu - słowa Mesto trafiały jak kamyczki z procy w słonia - jedynie co mogły zrobić to tylko go rozwścieczyć, a biorąc pod uwagę sytuację i to jak ona wyglądała z perspektywy straży czarodziej, który podobno ceni sobie intelekt powinien wykoncypować, iż pyskowanie to ostatnia rzecz jaką powinien teraz robić i zamiast tego skupić się na spokojnym wyjaśnieniu całej sprawy. Dowódca stojący przy Gusinie skinął na jednego ze swoich kompanów, który natychmiast schował miecz i podszedł do krasnoluda zakładając mu ciężkie kajdany łączące ze sobą obręcze na nadgarstkach i nogach, stalowym łańcuchem, sam zaś podszedł do klęczącego Mesto, schylił się do poziomu jego oczu, złapał za kark i powiedział patrząc prosto w oczy i dmuchając w twarz, gdy powoli, cicho i metodycznie zaczął przedkładać czarodziejowi to w jakiej sytuacji się znalazł:

- Powiem Ci synku coś co powinieneś sobie dobrze zapamiętać... bardzo dobrze... - przerwał na chwilę patrząc jak jego podkomendny kończy skuwać krasnoluda kajdanami - Zamiast strzępić sobie język o kamień radziłbym Ci zacząć intensywnie myśleć jak się z tego wytłumaczysz, bo może Ci nie starczyć na to nocy w celi do jutrzejszego poranka, bo na razie to jesteście podejrzani o potrójne morderstwo.

Mężczyzna podniósł się na pełną swoją wysokość i po raz kolejny skinął, tym razem na drugiego swojego podkomendnego, który podszedł do dowódcy podając mu ciężkie kajdany. Nie cackając się zbytnie z pyskatym magiem i nie obdzielając go zbyt dużą ilością wolnego miejsca.

- Zakuj tego drugiego maga. Do czasu wyjaśnienia sprawy macie ich traktować tak jak całą reszt tych szumowin... mimo, że ci tutaj nie wyglądają mi na jednych z nich - zagrzmiał swoim tubalnym głosem, który powodował, że podkomendki w trymiga wypełniali rozkazy, lecz nie z trwogi acz szacunku.

Sam dowódca zajął się z kolei Gordronem. Słowa wojownika spowodowały, że mina dowódcy nieco się rozluźniła, a i nastawienie do grupy najwyraźniej odrobinę złągodniało - kajdany zamknęły się na przegubach kończyn Gordrona wystarczająco mocno, by gdyby przyszło mu to do głowy, nie mógł sprawić dużych problemów lecz jednocześnie na tyle lekko by nie sprawiać niepotrzebnego dyskomfortu.

- Dobrze, że jest w tej zgrai ktoś kto rozsądnie mówi - powiedział Purpurowy Smok do Gordrona, gdy zamykał ostatnią obręcz - Nie wyglądacie mi na Ogniste Noże, jednak jeśli za Twoimi słowami kryje się tyleż samo rozsądku, co się zdaje to zrozumiesz pan, że musimy sprawa wymaga wyjaśnienia.

- Nie musicie się już martwić o nocleg. Najbliższą noc spędzicie w areszcie, a jutro z rana zobaczy się co macie do powiedzenia w tej sprawie - rzekł mężczyzna, tym razem do was wszystkich.

Nie stawiając żadnego oporu przy aresztowaniu sprawiliście, że straż bardziej skora była uwierzyć w waszą niewinność, jednak jak powiedział dowódca - sprawa wymagała wyjaśnienia, a nie on jest osobą odpowiedzialną za ustalenie biegu wydarzeń to też dzisiejszą noc spędzić musieliście w celach czekając na naczelnika straży. Wszyscy zostaliście poprowadzeni uliczkami Suzail do tego samego budynku, do którego dzisiejszego dnia dostarczyliście poszukiwanego listem gończym przestępcę. Tej nocy mieliście okazję zwiedzić jednak inne części kompleksu niż gabinet naczelnika straży. Zostaliście poprowadzeni schodami w dół do piwnic. Pomieszczenia były zadbane, jednak widać było wyraźnie, że nie mają zapewniać luksusów. W powietrzu czuć było zapach, który zazwyczaj towarzyszył piwnicom więc dało się wyczuć, że zeszliście pod ziemię. Ściany i podłoga nie były wykonane z cegły, acz z mocnego kamienia, przeszliście przez kolejne drzwi do długiego korytarza z celami po obu stronach. Niektóre cele były zajęte, z niektórych dochodziło ciche pochrapywanie z innych jakieś mamrotanie. Osadzono was w osobnych celach i powiedziano, że zostaniecie tutaj do rana, do czasu przybycia naczelnika.


~*~

Gdzieś pośród murów Suzail:
Pośród murów Suzail, lecz w pewnej odległości od strażnicy, sprawę dzisiejszego aresztowania z wasza pomocą jednego ze znaczniejszych Ognistych Noży oraz incydent jaki wydarzył się przy próbie waszego rabunku omawiała grupa kilku osób. Sala, w której się spotykali byłą dobrze ukryta pośród gwaru miejskiego, zarówno przed ciekawskimi oczami pospólstwa jak i czujnym wzrokiem straży. W ciągu całej działalności Ognistych Noży miejsce spotkań tej grupy było kilkukrotnie zmieniane, a każdorazowe nakładanie ochrony przed magicznym sprawdzaniem i kapłańskim wieszczeniem spowodowało, że sama tajemnicza natura tego miejsca zaczęła stanowić ochronę, gdyż wiele ludzi po prostu przestało wierzyć w jego istnienie. Miejsce, którego nikt nie widział, ani którego nie można było wykryć musiało być mitem w związku z czym straż od dawna przestałą poszukiwać komnaty spotkań sześciu tajemniczych postaci, którym przewodziła siódma persona, posiadająca jak się zdawało, władzę nad pozostałymi sześcioma. Wszyscy nosili mocno naciągnięte na głowę kaptury, a twarze przesłaniały skrytobójcze chusty skrywające twarze. Wszyscy starannie pielęgnowali swoją anonimowość, gdyż jakikolwiek uchybek od tej tajemnicy prawdopodobnie skończyłby się pojmaniem przez Purpurowe Smoki lub Wojennych Magów, bądź też cichym mordem na zlecenie kogoś z tej cichej grupy, kto lepiej utrzymywałby swoją tożsamość w tajemnicy. W tej kryjówce znikały tożsamości z powierzchni. Nim ktokolwiek z tutaj zebrany wchodził do tej komnaty, upewniał się że kaptur i chusta dają dostatecznie dobrą osłonę twarzy. Byli to Ogniści Noże - to im przysługiwały te tytuły, jednak w ciągu pewnego czasu miano to zaczęto pośród pospólstwa przypisywać wszystkim należącym do organizacji zbirom. Wszyscy nosili na szyjach okrągłe medaliony z symbolami zastępującymi ich imiona. Symbole wskazywały z jakiej dzielnicy pochodziła owa persona. W ten sposób w sali siedział, bądź siedziała: Przybranie Wschodnie, Przybramie Zachodnie, Doki Wschodnie, Doki Zachodnie, Dzielnica Centralna oraz Dzielnica Zamkowa, a u szczytu stołu na kamiennym siedzisku przypominającym tron siedziała osoba, której medalion wyróżniał się spośród pozostałych - był to skierowany ku dołowi sztylet otoczony płomieniami - to był Pradziad Skrytobójców - tajemniczy przywódca tej organizacji. To on był absolutnym przełożonym wszystkich Ognistych Noży w mieście, o którego istnieniu większość z nich nawet nie wiedziała w myśl zasad wedle, których działała organizacja - wiedza każdego poszczególnego Ognistego Noża ograniczała się do znajomości jednego swojego przełożonego, tego o stopień wyżej w hierarchii, tego przed którym bezpośrednio odpowiadało się za własną działalność. Wszyscy inni pozostawali nieznani, chyba że z kimś się pracowało. Sześć dzielnic i sześciu przywódców, z których każdy odpowiadał za wszystko co działo się w jego dzielnicy. Niewielkie płomienie palące się w wiszących na ścianach kinkietach rzucały delikatne światło na zebranych, siedzących przy wielkim stole wyciosanego z pojedynczego bloku obsydianu o złotych żyłkach, a taniec płomienia powodował, że wszystkie cienie w komnacie zdawały się być w ruchu. Małe ścienne paleniska dawały także odrobinę przyjemnego ciepła - kryjówka pomimo letniej pory, była zimna i wilgotna. Pośród tej scenerii przemawiał cicho się Przybramie Wschodnie, jako ostatni spośród Ognistych Noży zdając relację.

- Wieści z Przybramia Wschodniego nie są dziś pomyślne... - spuścił głowę zerkając dyskretnie w stronę szczytu stołu - ...jakaś grupa poszukiwaczy przygód doprowadziła jednego z naszych z Marsember do strażnicy.

Przybramie Wschodnie zamilkł czekając na jakąś odpowiedź. Nie oczekiwał nagany - w końcu nie mógł nic zrobić, aby to się nie stało. Nikt w tej sali zapewne nie wiedział, że tak się stanie.

- Czy to już wszystko co chcecie mi powiedzieć? - zapytał mężczyzna z symbolem noża na szyji, a jego głos brzmiał jak syk - zmieniony zapewne magicznie.

W odpowiedzi wszyscy zgodnie skinęli głowami.

- Czyżby? - zapytał Pradziad Skrytobójców, a w jego głosie narastała irytacja dająca się słyszeć nawet w tym syku - Czyli Doki Zachodnie nie uznają za słuszne poinformować mnie o tym, że Purpurowe Smoki złapały grupę, mającą podpalić magazyny Crownsilverów?! Dzielnica Zamkowa nie pomyślała, żeby raczyć podzielić się informacjami o stawiającej opór przy płaceniu haraczu grupie sklepikarzy, a Przybramie Wschodnie sądzi, że ukryje przede mną fakt, że ta sama grupa poszukiwaczy przygód, która dostarczyła naszego człowieka z Marsemberu straży spuściła łomot naszej ekipie rabunkowej?!?! - zaległa głęboka cisza - No pytam się?!?!
- Zamierzaliśmy - odpowiedzieli wszyscy cicho.
- Czyżby...
- Chciałem zająć się tą grupą... załatwić ich po cichu i przedłożyć tą sprawę tutaj już załatwioną - odezwał się Przybramie Wschodnie - Zapewniam, Aże moja grupa egzekucyjna zajmie się tymi poszukiwaczami przygód[...]


~*~


Poranek przywitać miał was wolnością. Zostaliście wezwani ze swoich cel do tego samego gabinetu naczelnika straży, Halvundrara Cormaerila.

- Co wy sobie do cholery myślicie?! - wrzasnął na was, gdy tylko weszliście do gabinetu i zamknęliście za sobą drzwi - Za kogo wy się tutaj macie hmm żeby wyczyniać takie rzeczy w tym mieście co?! Zostajecie wypuszczeni tylko dlatego, że znaleziono dowodu, że tamte dymiące kawałki mięsa to faktycznie były Ogniste Noże i dlatego, że wyświadczyliście wczoraj niewątpliwą przysługę Koronie!

Widać było, że mężczyzna jeszcze z wami nie skończył i zrobił sobie przerwę tylko, żeby otrzymać jakiekolwiek, nawet idiotyczne wyjaśnienia.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline