Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2009, 23:01   #21
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Widząc jak mózg pada, przeklął w duchu głupotę Gordona. To był jedyny, który mógł im coś powiedzieć. Drugi choć trafiony wszystkimi czterema zaklęciami, zdołał umknąć za róg, to jeszcze gorzej, bo jak skoro oni nic się nie dowiedzą, to lepiej by o nich też nie wiedziano, choć teraz mozna tylko liczyć, że padnie od ran. Odwrócił się akurat aby zobaczyć jak Gusin obrywa sztyletem po udzie. Podniósł dłoń, wypowiedział zaklęcie i z jego wycelowanych palców, poleciał w bandytę snom ognia.


//Schorching Ray
 
deMaus jest offline  
Stary 14-05-2009, 23:24   #22
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Gordon rzucił się ślepo w pościg. Napiął wszystkie mięśnie i zaczął gonić "mięśniaka" w nadziei na to, że uda mu się doskoczyć i położyć go trupem. Nie chciał świadków, nawet jeżeli mieli do czynienia ze zwykłymi bandytami, to każdy, nawet najlichsza płotka, będzie próbowała zemsty.
 
homeosapiens jest offline  
Stary 18-05-2009, 19:51   #23
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Walka trwała. Mimo, że jeden z bandytów już nie żył, a drugi zwiewał ile tylko sił miał w nogach, pozostała dwójka zachęcona pojawieniem się pierwszej krwi na ciele krasnoluda - nie miała zamiaru przegapić potyczki.

Caraewn, kiedy już zadbał o własny tyłek, mógł włączyć się do walki i nie planował pozbawić pozostałych w boju bandziorów nieświadomych jego zdolności. Ustawił się na dogodniejszej pozycji i zaczął pospiesznie grzebać w woreczku z komponentami wyciągając z niego sproszkowany liść rabarbaru ukryty w niewielkiej fiolce i jakiś mały kawałek mięsa, a drugą ręką wygrzebując z kieszeni miniaturkę rzutki do gry w darta. Zmieszał pospiesznie w dłoni proszek z fiolki z owym suszonym kawałkiem 'czegoś' wypowiadając słowa, w wyniku których komponenty uległy efektownemu zwęgleniu, a na ich miejscu w dłoni czarodzieja pojawiła się kopia trzymanej w drugiej ręce rzutki. Carewn zamachnął się w stronę jednego ze zbirów, z którym walczył Gusin i celując niepewnie, nie wiedząc dokładnie jak rzucić, żeby nie trafić krasnoluda, wykonał lekki zamach i posłał ociekającą zieloną cieczą strzałkę wprost w walczących. Niestety, może jego zdolności magiczne prezentowały się całkiem nieźle, jednak umiejętność rzucania do celu - raczej miernie - lotka przeleciała obok Gusina, a łotr korzystając z ukrycia jakie dawało mu przysadziste ciało krasnala wywijającego toporem zdołał uchylić się przed pociskiem. Szczęściem w nieszczęściu nie trafił swojego...

Gordron nie dbając o rozwój potyczki za nim rzucił się ślepo w pościg za zbiegłym przeciwnikiem, lecz niestety dobiegając do narożnika budynku, za którym zniknął łotr, ze zdziwieniem stwierdził, iż najwyraźniej tym razem pozostawią po sobie świadków. Ulica była kompletnie pusta i jedynie wisząca nisko zaraz za rogiem latarnia kołysała się, zostawszy najpewniej potrącona przez uciekającego osiłka, który musiał grzmotnąć się w nią głową.

Mesto widząc kiepski raczej rezultat ostatniego zaklęcia, postanowił sięgnąć tym razem po odrobinę większy kaliber. Wskazał palcem na bandziora, z którym walczył Gusin i wypowiedział kilka sylab w języku, w którym zapisywane są zwoje z zaklęciami, a które w wolnym tłumaczeniu można tłumaczyć jako 'spal się na popiół'. Z dwóch palców czarodzieja, które a moment rozpaliły się do czerwoności wystrzeliły dwa trzaskające ogniem promienie. Niestety wyglądało na to, że albo drużynowi magowie mają problemy z myśleniem, albo po prostu przeceniają swoje bojowe zdolności. Na drodze promieni stał zarówno Caraewn, jak i Gusin to też udane trafienie w cel nie należało do najprostszych i również tym razem spełzło na niczym, przynajmniej w przypadku jednego z promieni, który osmalając odrobinę włosy i brodę Gusina pomknął w mur. Na szczęście jeden z promieni bezbłędnie, z trudem naprowadzony, trafił bezbłędnie w twarz zbira stapiając mu nos i oczy z resztą twarzy i zagotowując mózg - zbój sztywny i dymiący padł na glebę i nie miał się już podnieść - nim upadł był martwy.

Gusin widząc, że jego kompani najwyraźniej postanowili uczynić sobie z niego tarczę celniczą, bądź przynajmniej potrenować jego kosztem własną celność - zszedł im z drogi, tak na wszelki wypadek, gdyby mieli zamiar próbować jeszcze raz. Na końcu wziął wymach od dołu mając w zamiarze uczynić z pozostałego Ognistego Noża eunucha. Biorąc pod uwagę fakt, że Gusin bądź nie bądź był w miarę wyszkolonym wojownikiem i poszukiwaczem przygód o niezłym dorobku, a jego przeciwnik zaledwie jakimś byle nożownikiem żerującym zazwyczaj na ofiarach, którym nawet do głowy nie przyszłoby się bronić, efekt był z góry do przewidzenia. Gdyby Gusin ciął dokładniej, ptaszek zbója pofrunąłby ku niebiosom, jednak krasnolud nie miał na celu ciąć z chirurgiczną precyzją - rąbał na odlew byleby ze skutkiem. W efekcie zbir zawył z bólu witając w ten sposób nowy etap w swoim życiu, które w kontekście stojącego przed nim wściekłego Gusina, mogło okazać się krótkie. Następny cios nadszedł z góry... było po walce, a kompania była na najlepszej drodze do zyskania sobie miana rzeźników nie różniących się wiele od Ognistych Noży...

Usłyszeliście ciężkie kroki, w dużej ilości i chwilę potem zza domu przy, którym trzęsły się jeszcze trupy dwóch zbirów wybiegło pięciu Purpurowych Smoków mających pełne determinacji, surowe twarze mówiące same za siebie 'stójcie, albo wam zrobimy z dupy bagno'. Odziani w ciężkie kolczugi z nałożonymi na nie kamizelkami z godłem Cormyru. Troje z nich trzymało w rękach pokaźne miecze, które jakością wykonania z pewnością nie ustępowały ostrzu dzierżonemu przez Gusina, pozostałą dwójka trzymała wycelowane w Caraewna i Mesto ciężkie kusze, gotowi wystrzelić w każdej chwili.

- Na kolana z twarzą pochyloną do ziemi! - wrzasnął jeden z nich, pełniący najwyraźniej funkcję dowódcy patrolu. Był to wysoki i rosły chłop o ciemnych brwiach i groźnym spojrzeniu, który od wielu miesięcy zmagał się zapewne z Ognistymi Nożami, chcąc utrzymać w mieście porządek i prawo.
- Coś mi się zdaje, że będzie was czekać stryczek! - wydarł się ponownie mężczyzna podchodząc bliżej wraz z resztą straży - Na kolana powiedziałem!

 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 18-05-2009 o 20:06.
Cosm0 jest offline  
Stary 18-05-2009, 20:18   #24
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Mestu ukląkł posłusznie i ale nie zamierzał milczeć, choć domyślał się jak to się skończy.
- Tak tu się traktuje jedynych skutecznych obrońców miasta? To my odwalamy za was robotę i łapiemy Ogniste Noże, a kiedy ci próbują się mścić, wy przybiegacie na gotowe, wymachując kuszami. Pięknie. Nie dość, że sami o bezpieczeństwo zadbać nie umieją, to jeszcze aresztują tych, co potrafią. Ogniste Noże, mają tu raj. Nie dziwię się, że się tu zadomowili, skoro i straż i słynne Purpurowe Smoki, walczą w ich obronie. -Mówił głośno i spokojnie. Zastanawiał się, kiedy oberwie od strażnika, ale kontynuował - Krzyczeć każdy potrafi, panie Smoku - powiedział to z pogardą - Ale jak zlikwidujesz lub schwytasz tylu członków Ognistych Noży co my, to dopiero wtedy będziesz mógł szafować stryczkiem. Teraz się nie przechwalaj, i zadbaj, aby zabrano te ciała, bo po pierwsze chcę odebrać za nie nagrodę, a po drugie niech zobaczą, w strażnicy kto tu odwala prawdziwą robotę. - Po tych słowach o ile nie przerwano mu wcześniej zamilkł. Uznał, że dostatecznie zdenerwował dowódcę patrolu. Choć wiedział, że może za to faktycznie zawisnąć, zwłaszcza jeśli dowódca uzna, że nie warto zabierać ciał, ale zamierzał zyskać sławę, pogromcy Ognistych noży, inaczej nie było by sensu, jeśli mieszkańcy okolicznych domów usłyszeli jego przemowę, a był pewny, że walka ich pobudziła i że mówił dość głośno. To raz, że gang dowie się o nich, a dwa Smoki, ich raczej nie powieszą, wszak ludzie lubią bohaterów, którzy walczą w ich obronie.
 
deMaus jest offline  
Stary 19-05-2009, 08:38   #25
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Gordron zawrócił do swoich. Najzwyczajniej zrozumiał, że pościg na ślepo nie ma sensu. Schował pokaźny miecz w pochwie i rzekł:

-Ten silnoręki uciekł. Cholera, teraz będziemy musieli się mieć na baczności. Pieprzeni zabójcy...

Wtem zobaczył patrol rycerzy, o których tyle słyszał i których podziwiał - w końcu. Widząc ich zacięte twarze oparł miecz o ścianę, co w związku z brakiem u niego jakiegokolwiek innego uzbrojenia było raczej pewną oznaką jego nie agresywnych zamiarów. Przynajmniej na północy...

-Witajcie Panowie Rycerze. Zawsze chciałem poznać jakiegoś z Was. Wybaczcie, me imię Gordron. Nie ma sensu się denerwować, na polecenie komendanta straży polujemy na bandziorów, tych tam, Noże Ogniste, ale rozumiem, wasz niepokój. Ludzie pomordowane leżą na ulicy, reakcja więc bezbłędna. Obaczcie jednak, że myśmy jeno szukali noclegu, a oni do nas, żebyśmy się do gaci rozdziali, dali wszystko i że Noże są i niby, że im wolno... Powiem szczerze, nie strzymałem i temu tutaj co leży przyrąbałem w łeb, nie będzie tutaj na mnie jakiś kmiot, co tylko od pleców to potrafi walczyć pułapek robił i rozbierać się kazał. Wżdy stwierdziłem, że obrona li konieczna to, bo tak z majątku ograbić się nie dam, a i łapać ich mieliśmy, w końcu żywego się nie udało, ale chyba lepszy martwy, niźli wcale...


Rozejrzał się po okolicy. Poprawił pas i przyjrzał się dowódcy.

-Wybaczcie psubratu magusowi, on niemiły pewnie dla was, on tylko magików ceni. Dla mnie to najlepiej, by my żyli ze sobą dobrze, wszak jedną stronę sznura ciągniemy. Do komendanta niedaleko, on potwierdzi, że Noża przywiedlim za dnia. Szczerze, z takimi jak Wy, to, oczywiście po służbie, trunku jakiegoś bym się napił i o tym co się w życiu przydarzyło pogaworzył, a nie tu tak jaki zbój na glebę się pokładał. Można by bez tego? Miecz odłożyłem, wrogi nie jestem, sprawa wyjaśni się zapewne tak szybko, jak kto okiem mruga.


Spojrzał pytającym wzrokiem na dowódcę. Miał nadzieję, że nie będzie z tym wszystkim problemów.
 
homeosapiens jest offline  
Stary 19-05-2009, 11:20   #26
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Purpurowy Smok był wyraźnie zaszokowany sytuacją. Tym też sposobem dowódca patrolu stał się 'purpurowy' i to w dosłownym tego słowa znaczeniu - słowa Mesto trafiały jak kamyczki z procy w słonia - jedynie co mogły zrobić to tylko go rozwścieczyć, a biorąc pod uwagę sytuację i to jak ona wyglądała z perspektywy straży czarodziej, który podobno ceni sobie intelekt powinien wykoncypować, iż pyskowanie to ostatnia rzecz jaką powinien teraz robić i zamiast tego skupić się na spokojnym wyjaśnieniu całej sprawy. Dowódca stojący przy Gusinie skinął na jednego ze swoich kompanów, który natychmiast schował miecz i podszedł do krasnoluda zakładając mu ciężkie kajdany łączące ze sobą obręcze na nadgarstkach i nogach, stalowym łańcuchem, sam zaś podszedł do klęczącego Mesto, schylił się do poziomu jego oczu, złapał za kark i powiedział patrząc prosto w oczy i dmuchając w twarz, gdy powoli, cicho i metodycznie zaczął przedkładać czarodziejowi to w jakiej sytuacji się znalazł:

- Powiem Ci synku coś co powinieneś sobie dobrze zapamiętać... bardzo dobrze... - przerwał na chwilę patrząc jak jego podkomendny kończy skuwać krasnoluda kajdanami - Zamiast strzępić sobie język o kamień radziłbym Ci zacząć intensywnie myśleć jak się z tego wytłumaczysz, bo może Ci nie starczyć na to nocy w celi do jutrzejszego poranka, bo na razie to jesteście podejrzani o potrójne morderstwo.

Mężczyzna podniósł się na pełną swoją wysokość i po raz kolejny skinął, tym razem na drugiego swojego podkomendnego, który podszedł do dowódcy podając mu ciężkie kajdany. Nie cackając się zbytnie z pyskatym magiem i nie obdzielając go zbyt dużą ilością wolnego miejsca.

- Zakuj tego drugiego maga. Do czasu wyjaśnienia sprawy macie ich traktować tak jak całą reszt tych szumowin... mimo, że ci tutaj nie wyglądają mi na jednych z nich - zagrzmiał swoim tubalnym głosem, który powodował, że podkomendki w trymiga wypełniali rozkazy, lecz nie z trwogi acz szacunku.

Sam dowódca zajął się z kolei Gordronem. Słowa wojownika spowodowały, że mina dowódcy nieco się rozluźniła, a i nastawienie do grupy najwyraźniej odrobinę złągodniało - kajdany zamknęły się na przegubach kończyn Gordrona wystarczająco mocno, by gdyby przyszło mu to do głowy, nie mógł sprawić dużych problemów lecz jednocześnie na tyle lekko by nie sprawiać niepotrzebnego dyskomfortu.

- Dobrze, że jest w tej zgrai ktoś kto rozsądnie mówi - powiedział Purpurowy Smok do Gordrona, gdy zamykał ostatnią obręcz - Nie wyglądacie mi na Ogniste Noże, jednak jeśli za Twoimi słowami kryje się tyleż samo rozsądku, co się zdaje to zrozumiesz pan, że musimy sprawa wymaga wyjaśnienia.

- Nie musicie się już martwić o nocleg. Najbliższą noc spędzicie w areszcie, a jutro z rana zobaczy się co macie do powiedzenia w tej sprawie - rzekł mężczyzna, tym razem do was wszystkich.

Nie stawiając żadnego oporu przy aresztowaniu sprawiliście, że straż bardziej skora była uwierzyć w waszą niewinność, jednak jak powiedział dowódca - sprawa wymagała wyjaśnienia, a nie on jest osobą odpowiedzialną za ustalenie biegu wydarzeń to też dzisiejszą noc spędzić musieliście w celach czekając na naczelnika straży. Wszyscy zostaliście poprowadzeni uliczkami Suzail do tego samego budynku, do którego dzisiejszego dnia dostarczyliście poszukiwanego listem gończym przestępcę. Tej nocy mieliście okazję zwiedzić jednak inne części kompleksu niż gabinet naczelnika straży. Zostaliście poprowadzeni schodami w dół do piwnic. Pomieszczenia były zadbane, jednak widać było wyraźnie, że nie mają zapewniać luksusów. W powietrzu czuć było zapach, który zazwyczaj towarzyszył piwnicom więc dało się wyczuć, że zeszliście pod ziemię. Ściany i podłoga nie były wykonane z cegły, acz z mocnego kamienia, przeszliście przez kolejne drzwi do długiego korytarza z celami po obu stronach. Niektóre cele były zajęte, z niektórych dochodziło ciche pochrapywanie z innych jakieś mamrotanie. Osadzono was w osobnych celach i powiedziano, że zostaniecie tutaj do rana, do czasu przybycia naczelnika.


~*~

Gdzieś pośród murów Suzail:
Pośród murów Suzail, lecz w pewnej odległości od strażnicy, sprawę dzisiejszego aresztowania z wasza pomocą jednego ze znaczniejszych Ognistych Noży oraz incydent jaki wydarzył się przy próbie waszego rabunku omawiała grupa kilku osób. Sala, w której się spotykali byłą dobrze ukryta pośród gwaru miejskiego, zarówno przed ciekawskimi oczami pospólstwa jak i czujnym wzrokiem straży. W ciągu całej działalności Ognistych Noży miejsce spotkań tej grupy było kilkukrotnie zmieniane, a każdorazowe nakładanie ochrony przed magicznym sprawdzaniem i kapłańskim wieszczeniem spowodowało, że sama tajemnicza natura tego miejsca zaczęła stanowić ochronę, gdyż wiele ludzi po prostu przestało wierzyć w jego istnienie. Miejsce, którego nikt nie widział, ani którego nie można było wykryć musiało być mitem w związku z czym straż od dawna przestałą poszukiwać komnaty spotkań sześciu tajemniczych postaci, którym przewodziła siódma persona, posiadająca jak się zdawało, władzę nad pozostałymi sześcioma. Wszyscy nosili mocno naciągnięte na głowę kaptury, a twarze przesłaniały skrytobójcze chusty skrywające twarze. Wszyscy starannie pielęgnowali swoją anonimowość, gdyż jakikolwiek uchybek od tej tajemnicy prawdopodobnie skończyłby się pojmaniem przez Purpurowe Smoki lub Wojennych Magów, bądź też cichym mordem na zlecenie kogoś z tej cichej grupy, kto lepiej utrzymywałby swoją tożsamość w tajemnicy. W tej kryjówce znikały tożsamości z powierzchni. Nim ktokolwiek z tutaj zebrany wchodził do tej komnaty, upewniał się że kaptur i chusta dają dostatecznie dobrą osłonę twarzy. Byli to Ogniści Noże - to im przysługiwały te tytuły, jednak w ciągu pewnego czasu miano to zaczęto pośród pospólstwa przypisywać wszystkim należącym do organizacji zbirom. Wszyscy nosili na szyjach okrągłe medaliony z symbolami zastępującymi ich imiona. Symbole wskazywały z jakiej dzielnicy pochodziła owa persona. W ten sposób w sali siedział, bądź siedziała: Przybranie Wschodnie, Przybramie Zachodnie, Doki Wschodnie, Doki Zachodnie, Dzielnica Centralna oraz Dzielnica Zamkowa, a u szczytu stołu na kamiennym siedzisku przypominającym tron siedziała osoba, której medalion wyróżniał się spośród pozostałych - był to skierowany ku dołowi sztylet otoczony płomieniami - to był Pradziad Skrytobójców - tajemniczy przywódca tej organizacji. To on był absolutnym przełożonym wszystkich Ognistych Noży w mieście, o którego istnieniu większość z nich nawet nie wiedziała w myśl zasad wedle, których działała organizacja - wiedza każdego poszczególnego Ognistego Noża ograniczała się do znajomości jednego swojego przełożonego, tego o stopień wyżej w hierarchii, tego przed którym bezpośrednio odpowiadało się za własną działalność. Wszyscy inni pozostawali nieznani, chyba że z kimś się pracowało. Sześć dzielnic i sześciu przywódców, z których każdy odpowiadał za wszystko co działo się w jego dzielnicy. Niewielkie płomienie palące się w wiszących na ścianach kinkietach rzucały delikatne światło na zebranych, siedzących przy wielkim stole wyciosanego z pojedynczego bloku obsydianu o złotych żyłkach, a taniec płomienia powodował, że wszystkie cienie w komnacie zdawały się być w ruchu. Małe ścienne paleniska dawały także odrobinę przyjemnego ciepła - kryjówka pomimo letniej pory, była zimna i wilgotna. Pośród tej scenerii przemawiał cicho się Przybramie Wschodnie, jako ostatni spośród Ognistych Noży zdając relację.

- Wieści z Przybramia Wschodniego nie są dziś pomyślne... - spuścił głowę zerkając dyskretnie w stronę szczytu stołu - ...jakaś grupa poszukiwaczy przygód doprowadziła jednego z naszych z Marsember do strażnicy.

Przybramie Wschodnie zamilkł czekając na jakąś odpowiedź. Nie oczekiwał nagany - w końcu nie mógł nic zrobić, aby to się nie stało. Nikt w tej sali zapewne nie wiedział, że tak się stanie.

- Czy to już wszystko co chcecie mi powiedzieć? - zapytał mężczyzna z symbolem noża na szyji, a jego głos brzmiał jak syk - zmieniony zapewne magicznie.

W odpowiedzi wszyscy zgodnie skinęli głowami.

- Czyżby? - zapytał Pradziad Skrytobójców, a w jego głosie narastała irytacja dająca się słyszeć nawet w tym syku - Czyli Doki Zachodnie nie uznają za słuszne poinformować mnie o tym, że Purpurowe Smoki złapały grupę, mającą podpalić magazyny Crownsilverów?! Dzielnica Zamkowa nie pomyślała, żeby raczyć podzielić się informacjami o stawiającej opór przy płaceniu haraczu grupie sklepikarzy, a Przybramie Wschodnie sądzi, że ukryje przede mną fakt, że ta sama grupa poszukiwaczy przygód, która dostarczyła naszego człowieka z Marsemberu straży spuściła łomot naszej ekipie rabunkowej?!?! - zaległa głęboka cisza - No pytam się?!?!
- Zamierzaliśmy - odpowiedzieli wszyscy cicho.
- Czyżby...
- Chciałem zająć się tą grupą... załatwić ich po cichu i przedłożyć tą sprawę tutaj już załatwioną - odezwał się Przybramie Wschodnie - Zapewniam, Aże moja grupa egzekucyjna zajmie się tymi poszukiwaczami przygód[...]


~*~


Poranek przywitać miał was wolnością. Zostaliście wezwani ze swoich cel do tego samego gabinetu naczelnika straży, Halvundrara Cormaerila.

- Co wy sobie do cholery myślicie?! - wrzasnął na was, gdy tylko weszliście do gabinetu i zamknęliście za sobą drzwi - Za kogo wy się tutaj macie hmm żeby wyczyniać takie rzeczy w tym mieście co?! Zostajecie wypuszczeni tylko dlatego, że znaleziono dowodu, że tamte dymiące kawałki mięsa to faktycznie były Ogniste Noże i dlatego, że wyświadczyliście wczoraj niewątpliwą przysługę Koronie!

Widać było, że mężczyzna jeszcze z wami nie skończył i zrobił sobie przerwę tylko, żeby otrzymać jakiekolwiek, nawet idiotyczne wyjaśnienia.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 19-05-2009, 11:42   #27
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Na słowa Smoka Mesto tylko się uśmiechnął, Zastanawiał się, czy by jeszcze nie dopiec rycerzowi, ale uznał, że to wystarczy. Uznał, że pozwolił się skuć i poprowadzić do celi, cały czas się uśmiechając.
- Jedno mam do powiedzenia, w moim plecaku jest różdżka leczenia, użyj jej na Gusinie, jeśli łaska. Resztę załatwimy rano. -

Rankiem po zaprowadzeniu do gabinetu naczelnika i wysłuchaniu wrzasków odpowiedział spokojnym choć nieco zirytowanym głosem.
- Jakie rzeczy wyczynić? Bronić się? Wybacz, ale na bramie nie pisało, że trzeba pozwalać się okradać każdemu rabusiowi. Zostaliśmy napadnięci i musieliśmy się bronić. Zrobiłbyś lub radził postąpić inaczej? Zresztą widzę, że konkretni i skuteczni ludzie nie są tu mile widziani. Gordron lepiej się z wami dogaduje, więc niech on mówi. - Zamilkł i czekał na, aż reszta coś powie.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 19-05-2009 o 17:55.
deMaus jest offline  
Stary 23-05-2009, 01:46   #28
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Gordron popatrzył się z powątpiewaniem na dowódcę i wyciągnął fajkę z plecaka. Stary zwyczaj, nauczył się palić od Istry. Od "Płomienistej" nie raz tak śmierdziało fajkami, w różnych smakach, kalibrach i kolorach, że Jaspar potrafił się zakrztusić. Stare dzieje, ciekawe co teraz te gnojki robią?

-Panie naczelniku...


Gordron zrobił krótki wstęp, który miał być chyba wyrazem szacunku.

-Wie Pan, że naszej winy tu nie było, a jako i że jak się dowiadujemy dowody na to, że to Ogniste Noże były są w pańskim posiadaniu, w naszym powinno się znaleźć kilka sztuk złota. Nie żebym ja tu był tym najbardziej zachłannym na złoto, ale umowa jest umowa.

W sumie nawet na wpół składnie to wyszło, Kensai poczuł coś w rodzaju dumy.

-Już wiemy, że lubi Pan pokrzyczeć. Częsta cecha u dowódców i cenna, bo tak łatwiej wchodzi do głowy coś, jak jeszcze w uszach trzeszczy po minucie. Lepiej jednak do konkretów - Nożyczki wiedzą już, że się pojawiło sie nowe zagrożenie na horyzoncie i zapewne nie będą nas witać chlebem i solą, gdy następnym razem spotkamy ich w nocy na ulicy. Macie dla nas jakieś informacje?

Jak jest czas na zastanowienie, to i łatwiej przychodzą mądre słowa.
 
homeosapiens jest offline  
Stary 23-05-2009, 10:44   #29
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
- Ale ten… myśmy w honorowej walce ich pokonali. To największa duma dla wojownika zginąć w walce…- odrzekł zaskoczony Gusin, pocierając dłonią swą rudą brodę w głębokiej konsternacji. Nie rozumiał, czemu dowódca miał im za złe to, co zrobili. Tylko się bronili, a ze swojej strony Gusin nie czuł się pokrzywdzony. Ci złodzieje naprawdę nie zasłużyli na tak honorową śmierć.

- Ten no… przecież i tak byli źli, nie? To ja se myślę, że trochę przesadzasz, ten no… dowódco. U nas w podziemiach to albo jesteś silny i żyjesz, albo jesteś słaby i potwory Cię zabijają. Naprawdę, nigdy nie zrozumiem, czemu te ludzie tak boją się śmierci…- stwierdził, ostatnie zdanie mówiąc niezwykle filozoficznym tonem jak na krasnoluda. Spojrzał w górę, gładząc swą brodę i zastanawiając się nad tym, co tak właściwie rozzłościło jego rozmówcę.
 
Kaworu jest offline  
Stary 23-05-2009, 23:49   #30
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Halvundrar Cormaeril patrzył na was i słuchał, i własnym uszom uwierzyć nie umiał. W jego oczach wy kompletnie nie rozumieliście o co mu się rozchodziło, co początkowo wkurzyło go nie na żarty jednak po chwili wyraz jego twarzy rozluźnił się i mężczyzna powiedział, tym razem spokojnie:

- To Straż jest od trzymania tutaj porządku, a nie każda napotkana grupa najemnych mieczy - tak było od pokoleń i tak pozostać musi. Nikt wam nie dał prawa do urządzania samosądów na ulicach - Mesto chciał coś powiedzieć, a dowódca zauważywszy to kontynuował tym bardziej stanowczym tonem jakby chcąc powiedzieć 'synku nie przerywaj mi' - Powiem wam, że byście w kiepskiej sytuacji byli, gdyby nie wasze ostatnie zasługi i tylko i wyłącznie dzięki nim zostajecie wypuszczeni. Pamiętajcie jednak, że w tym mieście krwawe łaźnie na ulicach nie są mile widziane.

W głowie Halvundrara rodził się pewien plan, w którym mieliście wziąć udział. Pomimo całej swojej niechęci do waszych metod działania i nieprzychylnemu do was nastawieniu, dowódca dostrzegał istotną rolę, jaką moglibyście odegrać w tym mieście. Jak każdy dowódca straży, również Halvundrar Cormaeril miał zwierzchników, z którymi owe plany należało najpierw omówić. Nie podlegało wątpliwości, że jesteście kompetentnymi osobami, może jedynie z niewłaściwymi metodami, ale z nieznanych mu powodów zdawaliście się osobiście angażować w sprawę Ognistych Noży, a wiadomo że własne sprawy człowiek załatwia najlepiej.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 23-05-2009 o 23:59.
Cosm0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172