Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2009, 17:11   #16
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Kaspar Landos
Modlitwa ponoć pozwala radzić sobie z problemami. Póki co objawienie nie nadeszło ale przynajmniej cichy kościółek pomagał skupić swoje własne myśli. Kościółek był nawet spory oczywiście daleko mu było do katedr. Samych miejsc siedzących było z 300, a kościół mógł pomieścić dwa razy tyle stojących. Owszem nie byłoby wtedy czym tu oddychać a między ludzi nie wcisnąłbyś nawet ostrza sztyletu. Proste obrazy na ścianach miały przedstawiać życie proroka. Kunsztowi malowideł brakował dużo do dzieła sztuki a jeszcze więcej do witraży Rodian, które miałeś niedawno okazje oglądać.
Po za Tobą w kościele była tylko trójka osób. Młody, może dwudziestoletnia kobieta z dzieckiem i barczysty podrostek. Kobieta klęczała zatopiona w modlitwie a jej pięcioletni syn siedział obok wyraźnie się nudząc. Podrostek natomiast klęczał dwie ławki za Tobą i żarliwie się o coś modlił.

Gerhard de Varrejo
-Bracie Lucjuszu czy chcesz powiedzieć, że w katedrze sługa Jedynego nie może czuć się bezpiecznie? Jakże to możliwe? Przecież to katedra?
-Nie wiem panie ale takie są fakty.
-Czy mógłbyś mi wyjaśnić Bracie, co masz na myśli? Wspominasz też, że ta jest do innych Ci znanych niepodobna – chętnie coś więcej usłyszałbym w tej sprawie, nawet, jeśli jest to zawiła kwestia teologiczna, bowiem z logiką, dzięki Jedynemu, problemów jeszcze nie mam. Z chęcią obejrzałbym tę świątynię. Czy mógłbyś w trakcie zapoznać mnie choćby pobieżnie z naturą wątpliwości, jakie wzbudza w Tobie to miejsce, Bracie?
-Ależ oczywiście panie. Nie chodzi mi o braki w logice natomiast o wiedze o Rodianach. Jednak jeśli sobie kapitanie życzysz. Przede wszystkim pismo Rodian sprawia wrażenie jakiejś dziwnej odmiany tego z którym do tej pory się stykałem. Chodzi mi o specyficzny akcent, rozbudowane zdania i słowa jak i nieznane mi konstrukcje gramatyczne. Można to przyrównać do mowy czy pisma szlachcica z Kordu i pasterza z Bardani.

Właśnie obeszliście główną część katedry. Cała zbudowana z wielkich bloków kamienia jakie nie raz widziałeś podczas wizyt w Ragadzie. Witraże w ogromnych, strzelistych oknach barwiły resztki dziennego światła. Kamienne, czarne ławy stały równo poustawiane, zupełnie jakby niedawno tu nie wydarzyła się tragedia. Lampa, którą niósł mnich oświetlała najbliższą przestrzeń ale czyniła mroki w reszcie kościoła jeszcze trudniejszymi do przebicia. Spojrzałeś jeszcze raz na witraże w momencie w którym mnich po odchrząknięciu kontynuował swoją mowę. Patrzyłeś jak resztki nikłego Agaryjskiego światła wpadają przez witraż by po chwili całkowicie zniknąć. Tłum wysokich, idealnie zbudowanych ludzi niósł trumnę do katedry. Sądząc po wyglądzie była to katedra w której teraz byłeś. Nie oświetlani Rodianie stali się dziwnie mroczni, wieko trumny się zatrzęsło jakby ktoś w nie walił. Oni chcą pochować kogoś żywcem! To nie Rodianie! Ktoś złapał Ciebie silnie za ramię i potrząsnął. Zamrugałeś. Witraż znów przedstawiał procesje Rodian, teraz nieśli urnę.
-Może dokończymy naszą rozmowę gdzie indziej a po świątyni oprowadzę w dzień, dobrze? W nocy te witraże źle działają na osoby bez święceń kapłańskich.

Rand von Horn
Selvyn popatrzył na Ciebie nienawistnym wzrokiem.
-Ciszej... Przed chwilą zasnąłem, rzygać mi się chce...
Spojrzał na Ciebie i zaraz zaczął składniej mówić.
-Coś rozwłóczyło miejscowego księżulka ale to już wiesz. Katedra dziwnie działa na ludzi, sprawia, że mają zwidy. Na wszystkich bez święceń. Co odważniejsi mówią, że kapłanek nie był do końca święty i dlatego dopadły go zwidy. Tylko od kiedy zwidy rozwłóczają. Inni gadają, że to devir no ale deviry nie mają wstępu do katedr. W każdym razie zwidy "atakują" dopiero po zmroku, jak ktoś patrzy na witraże.
Argan rzucił Selvynowi bukłak, ten ledwo go złapał, skinął barbarzyńcy głową i się napił. Wyglądał jakby przez ten czas gdy Ty spałeś pił i to nawet ostro.
-Pytałem o innych duchownych. W mieście jest braciszek, ponoć chodząca dobroć i egzorcysta. Ten drugi ponoć jest aspołecznikiem, wiesz o co mi chodzi? Księżulkowie posłali po inkwizytora, jeszcze nie przyjechał. Z ciekawostek to jeszcze dwie osoby rozpytywały się w karczmie. Jeden młody, taki trochę zniewieściały z włosami ściągniętymi w kucyk. Dobry jest, prawie nic o sobie nie mówił a dowiedział się sporo. Drugi był taki trochę niejaki... Uważał na odruchy ale nie tak jak jego kumpel, widać było, że jest wojskowym i to niezłym.
 
Szarlej jest offline