Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2009, 12:59   #13
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Lazaret przy świątyni Garlen, Travar


Noc była dla Tavarti ciekawym doświadczeniem. Damarri nie miała bowiem spokojnego snu. Orczyca całą noc się wierciła, jej dłonie błądziły po ciele dziewczyny, jej piersi ocierały się o plecy Tavarti, a jej uda o pośladki...W dodatku mówiła przez sen.- No kochasiu...pokaż ile z twych przechwałek... było prawdą...hmmm...tak lubię...ej, złośniku...sprawny masz języczek...oby reszta...równie sprawne...
W dodatku, pomiędzy kolejnymi słowami chichotała. Mimo tego, Tavarti usnęła dość szybko. Obecność orczycy działała bowiem kojąco. Ciepło bijące z jej ciała dawało poczucie bezpieczeństwa....Sen więc przyszedł jak złodziej, cicho i niezauważenie.
Rankiem Tavarti zbudziło łaskotanie koło ucha włosów i ciepły dotyk warg połączony z nieco chłodniejszym dotykiem kłów...Buziak w policzek od nachylonej nad nią orczycy.
- Ile jeszcze zamierzasz spać, co?- Damarri mruknęła i spojrzała na ciało Tavarti, uśmiechając się dodała.- Zakładajmy szatki i nie dawajmy chłopcom powodu do ślinienia za darmo. Dwie urocze kobietki, nagie w jednym łóżku... Ciekawe, czy starczyłoby opanowania Alweronowi, by zamknąć rozdziawione szeroko usta.
Orczyca wstała i powoli zaczęła się ubierać, po czym spojrzała przez ramię i rzekła żartobliwym tonem głosu.- No, no...i pomyśleć, że tylko przeleżałyśmy obok siebie całą noc.
Po czym zaczęła zaplatać włosy w warkocz, dodając.- Ty się ubierz, a ja przyniosę nam śniadanie.
Ubrana w szaty głosicielki Damarri wyszła zostawiając Tavarti samą. Dziewczyna pamiętała wczorajszy dzień i upajała się tym faktem. Jak przyjemnie mieć imię i przeszłość...nawet jeśli sięga ona tylko jeden dzień wstecz.

Pukanie do drzwi...ciepły głos Alwerona.- Mogę wejść?
Otrzymawszy pozwolenie wszedł i rzekł.- Wyglądasz lepiej niż wczoraj...Cieszy mnie, że szybko dochodzisz do zdrowia, chciałbym z tobą porozmawiać o dzisiejszym badaniu. Przeprowadzi je jeden z Rady Pięciu, to wielki zaszczyt. Tar’vik, troll ksenomanta. I z tego powodu musisz coś wiedzieć...
Spojrzał na Tavarti oczekując konkretnej reakcji. Nie zauważywszy jednak spodziewanej miny, na twarzy dziewczyny, spytał.- Nie wiesz, co to ksenomancja?
Przeczący ruch głową dziewczyny, elf skwitował westchnieniem.- W takim razie ci wytłumaczę. Ksenomancja to magia skupiająca się na badaniu ksenoświatów, stanu nieśmierci i...horrorów. To dość mroczna i ponura gałąź magii i nie wszędzie...Powiem wprost. To nie jest sztuka magiczna, którą można się chlubić.
Usiadł obok dziewczyny mówiąc.- Ale tym się nie martw, Tar’vik jedynie zbada twój wzorzec i sprawdzi czy ...Ale...Może nie wywołujmy skeorxa z dżungli?
Tavarti miała wrażenie, że Alweron coś pomija i mówienie o ksenomancji wyraźnie napawało go niechęcią.
Tymczasem do pokoju weszła Damarri spoglądając na oboje. Na jej ustach wykwitł uśmieszek, gdy mówiła.- Czyżbym przegapiła coś ciekawego? Alweronie, nie tracisz czasu, co? Ale oprócz pacjentek są w świątyni głosicielki spragnione twej...uwagi.
-Nie wiem o czym mówisz.- odparł dyplomatycznie elf.
- Oboje wiek niewinności mamy za sobą.- rzekła orczyca wzruszając ramionami.- Darujmy sobie... udawanie. Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Damarri, przyszedłem tu tak prędko, ponieważ za godzinę Tar’vik ją przebada.- rzekł spokojnym tonem Alweron.
-Tar’vik? Dlaczego on? Nie mogli wysłać kogoś...innego?- rzekła Damarri stawiając tacę z jedzeniem. Dwoma talerzami wodnistej zupki warzywnej, dwoma kubkami pełnymi zimnej wody oraz pajdami chleba.
- Ponoć...wśród trupów, znaleziono nietypowe zwłoki. Zasuszone.-odparł Alweron patrząc się w podłogę.
- I dlatego musieli przysłać tego horrorofila? Przecież on jest pokręcony, bardziej niż typowy troll. Bardziej niż typowy ksenomanta!- rzekła gniewnie Damarri.
- Ale jest doświadczonym adeptem i znawcą astralnych bytów.- rzekł Alweron, a orczyca spojrzała na elfa mówiąc.- Może i jest, ale ja na miejscu jego pobratymców, obcięłabym mu głowę, nie rogi.
-I właśnie w tym problem.-
rzekł Alweron do Tavarti.- Nie pytaj i nie zwracaj uwagi na brak rogów na jego czole...Bywa na tym punkcie, drażliwy.
-Ucinanie rogów, tak właśnie trolle piętnują tych, których wyganiają ze swej osady.-
dodała orczyca.- Pozbawionym rogów trollom w ogóle nie można ufać. Nie mają nawet trollowego honoru... cokolwiek miałoby to znaczyć.
Alweron spojrzał na Tavarti mówiąc.- A teraz opowiedz mi co sobie wczoraj przypomniałaś...Nie staraj się jednak niczego sobie przypominać na siłę. Wczorajsze zdarzenia świadczą, że tragedia Żelaznego Orła jest dla ciebie zbyt świeżym...i zbyt bolesnym doświadczeniem.
Podczas gdy Tavarti opowiadała, Damarri jadła swój posiłek. A gdy skończyła opowiadać, Alweron wstał i rzekł.- Damarri, jak skończycie...Przyjdźcie do mego pokoju.
Orczyca przytaknęła głową w odpowiedzi i podsunęła Tavarti talerz z zupą, mówiąc.- Wiem, to iluzja jedzenia...ale chorzy nie mogą jeść ciężkostrawnych posiłków. I takie dania przygotowywane są w świątyni. Jak skończymy badanie, to zabiorę cię na prawdziwy posiłek.

Lazaret przy świątyni Garlen, Travar, pokój Alwerona


Wędrówka do pokoju Alwerona nie była zbyt długa...A sam pokój niewiele różnił się wielkością od pokoju Tavarti. Był też niewiele bardziej umeblowany. Było w nim tylko dodatkowo jedno krzesło i biurko. Niewielka półka na książki, na której stały dwie w miękkiej okładce, oraz dwa grube zwoje. Zaś ścianę zdobił kunsztownie wykonany gobelin przedstawiający parę elfów tańczących wśród drzew.
- Alweron sam go utkał. Nasz opiekun świątyni, ma zręczne paluszki.- mruknęła cicho Damarrii, gdy Tavarti spojrzała na ów gobelin.
Oprócz elfa, w komnacie byli też krasnolud i człowiek, których Tavarti widziała na schodach.
Elf przedstawił ich, wpierw krasnoluda, potem człowieka.- Tavarti to jest... Karrack Drein, zastępca szefa straży miejskiej i ...- człowiek jednak wszedł elfowi w słowo, mówiąc zaskakująco dźwięcznym i wysokim tonem głosu. -Arimas Cienistostopy, przedstawiciel kompanii Handel Lądowy, właściciela Żelaznego Orła, powietrznej galery która nieszczęśliwie się rozbiła, a którą podróżowałaś, pani.
Ostatni osobnik w zgromadzonej tu grupce, wyróżniał się wzrostem...Wyższy nawet od elfa, a jednocześnie bardzo chudy. Ciemne włosy miał związane w kucyk. Z twarzy podobny do orka, choć kikuty, na jego czole zaprzeczały pokrewieństwu z tą rasą...Wzorzysta i dość kolorowa szata, nie potrafiła jakoś mu dodać uroku. Zwłaszcza że same wzory pokrywające szatę, było jakby złowieszcze. Do tego w niedużej klatce trzymał stworzenie przypominające jedynie z grubsza małego humanoida ze skrzydełkami. Który od czasu do czasu błyskał zielonym światłem. Także długa różdżka wyrzeźbiona w kształt wychudzonej dłoni ( i to w tak dalece doskonała w detalach, że czasami Tavarti wydawało się iż rzeczywiście jest to dłoń nieboszczyka).

Tavarti od razu domyśliła się iż musi to być ów Tar’vik, trollowy ksenomanta. Początkowo troll skupiony był, na uwięzionym w klatce stworzonku. Po czym jego wzrok spoczął na Tavarti. Było to spojrzenie zimne i analityczne, nie wyrażało żadnych uczuć, ani przyjaźni, ani wrogości. Co najwyżej lekkie zaciekawienie.
- A to jest...-elf chciał przedstawić trolla, lecz ten gestem mu zabronił. Troll rzekł do Tavarti.- Usiądź wygodnie na łóżku i odpręż się.
Tar’vik odstawił klatkę na biurko i rzekł kucając przed dziewczyną.- Moje badanie cię nie zaboli, nie będziesz czuła dyskomfortu. Twoja współpraca przy badaniu, choć nie jest konieczna, to może być przydatna. Odpręż się więc i skup na tym, by obniżyć swe bariery ochronne. Każda żywa istota je ma, także i ty... Po prostu, zrelaksuj się i otwórz na mnie...
Po tych słowach troll spoglądał na dziewczynę, gapił się na nią intensywnie... jednak Tavarti miała wrażenie, że nie patrzy na jej ciało, lecz spogląda w jej duszę i umysł.
Podczas gdy była badana, Alweron przekazywał krasnoludowi i człowiekowi relacje, jaką mu zdała Tavarti.
Po kilkunastu minutach troll wstał, nieco się chwiejąc...Widać było, że takie wytrwałe spoglądanie odrobinę go zmęczyło. Jednak jego ton głosu pozostał chłodny i opanowany, gdy mówił.- Interesujące. Jesteś ciekawym przypadkiem Tavarti. Twój wzorzec, został zniszczony za pomocą potężnego nazwanego zaklęcia, egzotycznej wersji strzaskania wzorca. Przyznaję że, choć słyszałem o takim czarze, nigdy nie miałem okazji go zobaczyć jak rzucany. Nie potrafię go też odwrócić. Mimo to, interesującą osobą byłaś i jesteś. Zanim twój wzorzec został strzaskany, byłaś potężną adeptką. A i teraz masz w sobie spory potencjał, którego nie powinnaś zmarnować. Wiem też czemu, ów czar został użyty. Po to, by za pomocą magii związać twój wzorzec z magicznym przedmiotem, klejnotem, który masz przy sobie. Tak potężną magię mógłbym przełamać po odpowiednich przygotowaniach, ale... choć mogę rozerwać twe więzy z klejnotem. To twego wzorca naprawić nie mogę. Talenty i wspomnienia z twego dawnego życia, są dla ciebie na zawsze stracone. Szkoda, że nie poznałem maga, który rzucił na ciebie te czary, ani nie ostała się w katastrofie, jego księga czarów. Owe zapiski byłyby zapewne fascynującą lekturą.
- A znamię Horrora? -
spytał Alweron.- Czy Tavarti jest...naznaczona?
- Nie.-
w głosie trolla było słychać pewien zawód tym faktem.- Tavarti nie jest naznaczona. Po tym względem jej wzorzec, jest czysty.
-Garlen niech będą dzięki.-
prawie równocześnie rzekli to, i Alweron i Damarri.
Opierając się na lasce troll spojrzał na dziewczynę, mówiąc.- Obecnie, pilne obowiązki nie pozwalają mi się tobą zająć...dogłębnie. Ale gdy minie Wielka Gra i jeśli będziesz zainteresowana, lepiej poznaniem tego klejnotu. Zgłoś się do mnie. A póki co, wiedz, że kamień jest przedmiotem magicznym, o kilku wątkach splecionych dość mocno z twym wzorcem. Nie stanowi to jednak zagrożenia dla ciebie. A pozytywnie świadczy o twym potencjale. Możesz stać potężną bohaterką tej krainy. O ile znajdziesz w sobie dość siły i odwagi, by podążać ścieżką adepta.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline