Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2009, 16:43   #52
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Savras popatrzył na leżącą u jego boku kobietę. Uśmiechała się z wyraźnym zadowoleniem. Była tak cudownie wyuzdana i namiętna, ale jemu najwyraźniej udało się ją zaspokoić. Przynajmniej na razie. Na myśl o kolejnych i na jego ustach pojawił się uśmiech. Powoli obrysował palcem jej nagą pierś:
- Masz jakiś pomysł na spędzenie dalszej części dzisiejszego dnia?
- Oj tak... chętnie zrobiłabym zakupy. A potem wróciła do łóżka.

Zaśmiała się radośnie, wypinając nieco pierś, której dotykał.
- Obawiam się, że możliwości zakupów mamy dość ograniczone. Przydałoby się jednak wybrać do jakiegoś większego miasta w miarę niedaleko. W tym miasteczku, do którego posłaliśmy posłańców, wielu fachowców raczej nie znajdziemy - Rozprostował dłoń obejmując miękki wzgórek. Pasował idealnie do jego dłoni - Najbliższe wchodzące w grę to chyba Sultim. To w miarę wolne od wpływów Thay, całkiem spore, portowo - kupieckie miasto. Niestety droga w jedną stronę zajmuje ponad tydzień.
-Nie bój się, mam kilka zwojów z zaklęciem teleportacji. A w mieście możemy kupić kilka innych. Oczywiście sami fachowcy i kupcy będą musieli przyjechać sami, chyba sobie poradzą.

Pokiwał głową słysząc jej słowa:
- Zwłaszcza jeśli pojadą w obstawie żołnierzy, którzy także są nam potrzebni. Co do teleportacji: Doskonały pomysł w taki sposób załatwimy wszystko i na wieczór wrócimy do zamku - Jego dłoń przesunęła się niżej gładząc płaską powierzchnię brzucha Keiry - Hmm... Wybacz że nie spytałem Cię wcześniej... Stosujesz jakieś zabezpieczenia?
Roześmiała się, całując go w usta.
- Nie martw się tym, dziecko pojawi się dopiero wtedy, gdy będziemy chcieli. Jeśli będziemy chcieli- mrugnęła wesoło - a co do wojska, masz rację. Ale to bym załatwiła inaczej, za pomocą werbowników. Niech oni zrobią to za nas, my wynajmiemy terach ich. I kilku bardziej doświadczonych i wyższych stopniem. Potrzebna nam lojalność ludzi w takim miejscu jak to.
- Dzieci nie stanowią problemu, tutaj jest dla nich sporo miejsca
- Roześmiał się - Najpierw jednak musimy wzmocnić i zabezpieczyć to miejsce. Więc jak? Sporo jest do załatwienia, więc jeśli chcemy zrobić to dziś, chyba dobrze byłoby wyruszyć jak najszybciej?
Skinęła mu głową, podnosząc się z łóżka. Z niesfornym uśmiechem starła za pomocą pościeli to co wciąż z niej wypływało.
-Hm, masz jakieś konkretne życzenia co do tego, jak mam się ubrać?


Patrząc na idealną linie jej pośladków powiedział żartobliwie:
- Najpiękniej wyglądasz tak jak teraz, ale chyba powinnaś założyć coś świadczącego o pozycji jako żony lorda. Obawiam, się, że zanim zaczniemy rozmawiać z ludźmi muszę sobie także zakupić stosowne ubranie. Moja garderoba jest dość ograniczona i raczej surowa, zdecydowanie zbyt mało reprezentacyjna.
- Moje suknie również nie są odpowiednie dla nowej... pozycji. Założę jednak te skromniejsze, chociaż mam też takie, które odsłaniają prawie cały mój biust. Te zachowam na przyjęcia, jeśli jakieś wyprawimy.

Mrugnęła do niego, zakładając niespiesznie bieliznę i suknię, tą samą, w której tu przyjechała. Oczywiście już upraną i wysuszoną. Nie pozostawało mu nic innego jak samemu włożyć na siebie części garderoby porzucone wcześniej bez skrupułów na podłodze.
- Mam pieniądze w banku cormyrskim, ale nie wiem jak na tych ziemiach zapatrują się na tamtejsze kwity bankowe. Na wszelki wypadek zabierzemy więc trochę gotówki. Czy chcesz jeszcze coś zabrać? - Sam otworzył kufer maga i przesypał z niego trochę złotych monet do sporego skórzanego mieszka i dwóch mniejszych sakiewek. Jedną podał kobiecie drugą przypiął do swojego pasa. Przypasał miecz, a do sakwy wrzucił resztę pieniędzy.
-Mam zamiar jeszcze dziś wrócić do naszego zamku, więc raczej nie będzie mi nic trzeba. A jak będzie - kupię.
- Dobrze. Ja też jestem gotów. Ruszajmy więc.
 
Eleanor jest offline