Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2009, 23:37   #51
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Oplotła go ciaśniej i jęknęła głośno wraz z nim, gdy dochodził mocno i długo w jej wnętrzu. Nie wypuszczała go z siebie jeszcze przez dłuższą chwilę, rozkoszując się tym uczuciem. Zdecydowanie będzie musiał się zrehabilitować, bo Keira miała ochotę na więcej i znacznie dłużej! Wreszcie, gdy opadł obok niej, przytuliła się, spoglądając na jego wciąż gotową do działania męskość. Zamruczała mu do ucha, lekko przygryzając.
-Dobrze, że służący posprząta to, co właśnie ze mnie wycieka. Kiedy ostatnio byłeś z kobietą?
Zachichotała mu do ucha. Klepnął ją w pośladek rozkoszując się jego jędrnością i kształtem.
-Cóż za niestosowne pytanie, moja pani – powiedział żartobliwym tonem, dziewczyna zaś wciąż radośnie się śmiała.
-Stosowne do tego, co we mnie wlałeś, mój panie!
-Masz ochotę poznać szczegóły mojego życia erotycznego... No więc taaak. Pierwsza była chyba pomocnica w naszym zamku, miałem wtedy dwanaście lat, a ona była kilka lat starsza od mnie i miała największe piersi jakie w życiu widziałem. Nigdy już nie spotkałem kobiety z takim biustem... Prawie mnie wtedy udusiła - Craig zaśmiał się rozbawiony tym wspomnieniem – Potem była żona jednego z przyjaciół mojego ojca. Doszła do wniosku, że młodemu chłopakowi przyda się trochę praktycznej edukacji...
Keira słuchała uważnie. Jednocześnie przełożyła nogę przez jego ciało, kładąc się najpierw na jego torsie, a potem prostując. Siedziała teraz na nim okrakiem i bezwstydnie ocierała się o niego swoją bardzo teraz mokrą kobiecością. Przygryzła wargi, wzdychając cicho i patrząc mu w oczy z figlarnym spojrzeniem.
-Mów dalej...


Westchnął czując jej ciało poruszające się na nim i mając przed oczami rozkoszny widok jej falujących piersi. Próbował mówić dalej, ale zaczynało mu to przychodzić z coraz większym trudem:
-Kiedy... skończyłem piętnaście lat ojciec... stwierdził, że potrzeba mi więcej obycia w świecie... wysłał mnie na dwór... na służbę... Damy na dworze... gorliwie pogłębiały moją edukację...
A ona sunęła powoli w dół, w końcu tymi drugimi wargami dotykając najwrażliwszego punktu na ciele mężczyzny. Ocierała się o niego mocno, pogłębiając jeszcze ich podniecenie. Mówienie też przychodziło jej z trudem.
-Zostałeś dobrze wyedukowany... Lubiłeś to nauczanie...? Przekażesz mi trochę tej wiedzy...?
-Z początku tak... ale... szybko doszedłem do wniosku, że... nie odpowiada mi rola zabawki w ręku... znudzonych dam dworu. Dlatego... wstąpiłem na służbę – Jęknął w odpowiedzi na jej działania - W wojsku... nie było wiele czasu na igraszki... Cormyr... prowadził właśnie swoją... kolejną wojnę... Och Keiro... - Wypchnął swe biodra starając się pogłębić kontakt z dziewczyną, a gdy powoli wsunęła go sobie do środka, prawie wykrzyczał:
Nauczę... czego zechcesz...
-Taką mam nadzieję... Młodzi magowie byli słabymi mentorami... A twoje ciało daje mi taką rozkosz! Jesteś taki duży... Och!

Zaczęła go powoli ujeżdżać, poruszając się w górę i w dół, aż do końca. Miłosnymi jękami głośno wyrażała swoje zadowolenie.
-To jest... niesamowite... Mam nadzieję... że nie znudzę ci się... nigdy!
Przyspieszyła nieco, kładąc dłonie na twardych mięśniach jego torsu. Pieścił jej uda i biodra z rozkoszą poddając się rytmowi jaki narzuciła. Przeniósł dłonie na piersi by je także obdarzyć pieszczotą. Uniósł głowę i gdy nachyliła się w jego kierunku i zacisnął usta na stwardniałym ciemnym wzgórku, obrysował go językiem i wessał mocniej, wywołując mimowolny jęk kobiety, która już przestawała się kontrolować. Wciąż spragniona, wciąż nie w pełni zaspokojona, poruszała się na nim coraz szybciej i szybciej, czując coraz intensywniej każdą pieszczotę. Już nawet nie próbowała nic mówić, odrzucając głowę do tyłu i krzycząc z prawdziwej rozkoszy, która zbliżała się wielkimi krokami. Patrzył na nią z zachwytem gdy nieskrępowana poddawała się swym odczuciom. Jej oczy błyszczały tajemniczym blaskiem. Jej krzyk, gdy doszła do szczytu ekstazy wypełnił komnatę. Jej mimowolne skurcze doprowadziły go do ponownego wyzwolenia. Keira opadła na kochanka, drżąc jeszcze z podniecenia i przyjemności. Pocałowała go w usta:
-Będziemy to często powtarzać, mój panie...
-Jestem na twoje rozkazy o pani... – objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego mocno.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 19-05-2009 o 09:09.
Sekal jest offline  
Stary 21-05-2009, 16:43   #52
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Savras popatrzył na leżącą u jego boku kobietę. Uśmiechała się z wyraźnym zadowoleniem. Była tak cudownie wyuzdana i namiętna, ale jemu najwyraźniej udało się ją zaspokoić. Przynajmniej na razie. Na myśl o kolejnych i na jego ustach pojawił się uśmiech. Powoli obrysował palcem jej nagą pierś:
- Masz jakiś pomysł na spędzenie dalszej części dzisiejszego dnia?
- Oj tak... chętnie zrobiłabym zakupy. A potem wróciła do łóżka.

Zaśmiała się radośnie, wypinając nieco pierś, której dotykał.
- Obawiam się, że możliwości zakupów mamy dość ograniczone. Przydałoby się jednak wybrać do jakiegoś większego miasta w miarę niedaleko. W tym miasteczku, do którego posłaliśmy posłańców, wielu fachowców raczej nie znajdziemy - Rozprostował dłoń obejmując miękki wzgórek. Pasował idealnie do jego dłoni - Najbliższe wchodzące w grę to chyba Sultim. To w miarę wolne od wpływów Thay, całkiem spore, portowo - kupieckie miasto. Niestety droga w jedną stronę zajmuje ponad tydzień.
-Nie bój się, mam kilka zwojów z zaklęciem teleportacji. A w mieście możemy kupić kilka innych. Oczywiście sami fachowcy i kupcy będą musieli przyjechać sami, chyba sobie poradzą.

Pokiwał głową słysząc jej słowa:
- Zwłaszcza jeśli pojadą w obstawie żołnierzy, którzy także są nam potrzebni. Co do teleportacji: Doskonały pomysł w taki sposób załatwimy wszystko i na wieczór wrócimy do zamku - Jego dłoń przesunęła się niżej gładząc płaską powierzchnię brzucha Keiry - Hmm... Wybacz że nie spytałem Cię wcześniej... Stosujesz jakieś zabezpieczenia?
Roześmiała się, całując go w usta.
- Nie martw się tym, dziecko pojawi się dopiero wtedy, gdy będziemy chcieli. Jeśli będziemy chcieli- mrugnęła wesoło - a co do wojska, masz rację. Ale to bym załatwiła inaczej, za pomocą werbowników. Niech oni zrobią to za nas, my wynajmiemy terach ich. I kilku bardziej doświadczonych i wyższych stopniem. Potrzebna nam lojalność ludzi w takim miejscu jak to.
- Dzieci nie stanowią problemu, tutaj jest dla nich sporo miejsca
- Roześmiał się - Najpierw jednak musimy wzmocnić i zabezpieczyć to miejsce. Więc jak? Sporo jest do załatwienia, więc jeśli chcemy zrobić to dziś, chyba dobrze byłoby wyruszyć jak najszybciej?
Skinęła mu głową, podnosząc się z łóżka. Z niesfornym uśmiechem starła za pomocą pościeli to co wciąż z niej wypływało.
-Hm, masz jakieś konkretne życzenia co do tego, jak mam się ubrać?


Patrząc na idealną linie jej pośladków powiedział żartobliwie:
- Najpiękniej wyglądasz tak jak teraz, ale chyba powinnaś założyć coś świadczącego o pozycji jako żony lorda. Obawiam, się, że zanim zaczniemy rozmawiać z ludźmi muszę sobie także zakupić stosowne ubranie. Moja garderoba jest dość ograniczona i raczej surowa, zdecydowanie zbyt mało reprezentacyjna.
- Moje suknie również nie są odpowiednie dla nowej... pozycji. Założę jednak te skromniejsze, chociaż mam też takie, które odsłaniają prawie cały mój biust. Te zachowam na przyjęcia, jeśli jakieś wyprawimy.

Mrugnęła do niego, zakładając niespiesznie bieliznę i suknię, tą samą, w której tu przyjechała. Oczywiście już upraną i wysuszoną. Nie pozostawało mu nic innego jak samemu włożyć na siebie części garderoby porzucone wcześniej bez skrupułów na podłodze.
- Mam pieniądze w banku cormyrskim, ale nie wiem jak na tych ziemiach zapatrują się na tamtejsze kwity bankowe. Na wszelki wypadek zabierzemy więc trochę gotówki. Czy chcesz jeszcze coś zabrać? - Sam otworzył kufer maga i przesypał z niego trochę złotych monet do sporego skórzanego mieszka i dwóch mniejszych sakiewek. Jedną podał kobiecie drugą przypiął do swojego pasa. Przypasał miecz, a do sakwy wrzucił resztę pieniędzy.
-Mam zamiar jeszcze dziś wrócić do naszego zamku, więc raczej nie będzie mi nic trzeba. A jak będzie - kupię.
- Dobrze. Ja też jestem gotów. Ruszajmy więc.
 
Eleanor jest offline  
Stary 25-05-2009, 15:10   #53
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ubrana i wyszykowana, przeglądała przez chwilę magiczne pergaminy, które ze sobą przywiozła. Wyjęła jeden z tuby na zwoje i dobrze zapieczętowała wieczko. Musiała je wziąć ze sobą, trzeba było przecież wrócić. Ostatecznie zdecydowała się na zabranie jeszcze sakiewki z komponentami i kilka mniejszych drobiazgów, co oczywiście wiązało się z ubraniem pasa, do którego mogła to wszystko przymocować. Niewidzialnego służącego też by wzięła, ale nie miała pojęcia jak reagują na teleportację, więc pomysłu zaniechała. Zamiast tego wezwała jeszcze trzech innych i nakazała im sprzątanie zamku, zaczynając od samej góry. Potem rozwinęła zwój, spoglądając na Craiga.
-Nigdy tak silnej teleportacji nie używałam. Co prawda nie jest to chyba konieczne, ale lepiej mieć pewność. Obejmij mnie mocno, to nie przeniosę się sama. Mistrz tłumaczył, że działa to obszarowo, ale pierwsze razy są trudne i wolę się nie pomylić.
Craig podszedł do niej od tyłu, objął w pasie i przytulił do swojego torsu. Nie chciał ograniczać Keirze możliwości ruchu przy rzucaniu zaklęcia, a taka pozycja zapewniała to w miarę dobrze. Pocałował ją delikatnie w ucho szepcząc:
-Na szczęście.
Kobieta uśmiechnęła się do siebie, po czym uniosła pergamin i silnym, dźwięcznym głosem odczytała jego zawartość. Magia pojawiła się nagle, wyczuwalna nawet dla osób nie mających z nią nic wspólnego. Powietrze otuliło ich szczelnie, po czym nastąpił gwałtowny błysk, kierując im ku miejscu, które Keira wykreowała w swoim umyśle. Do portu miasta Sultim.

W ich nozdrza najpierw uderzył zapach ryb. Potem dopiero wróciły pozostałe zmysły, odbierając zgiełk portu wielkiego miasta, świecące na błękitnym niebie słońce, a także resztę otoczenia - w tym przypadku średnio pięknie wyglądający zaułek, z którego widać było nabrzeże. Keira westchnęła, wyjmując stopę z jakichś śmieci.
-Nie chciałam rzucać się w oczy.
Rozejrzała się wokół. Port na szczęście był wolnym miastem, chociaż oczywiście wpływy Thay i Mulhorandu zauważyć się dało. Oba kraje zapewne bardzo chciałyby je zagarnąć i jednocześnie oba się nawzajem neutralizowały. Było ponoć dość bogate, ale jak zawsze nie wszędzie było to widać. Port był raczej obskurny, kamienice zapadały się nieco, a wszędzie chodzili skromnie ubrani ludzie. Za to ruch był ogromny, jako jedyny wolny port w okolicy, ściągał większość kupieckich statków, zwłaszcza tych, które nie miały specyficznych umów z najbliższymi krajami. Storm ruszyła ku wyjściu z zaułka, w który ich przeniosła.
-Od czego zaczniemy? Wolałabym się nie rozdzielać, znalezienie się potem w takim mieście może być trudne.
-Może więc zaczniemy od krawca?
Craig mrugnął do niej wesoło. Dziewczyna zagryzła wargi.
-Chcesz jakiegoś wynająć, czy może popatrzeć jak przymierzam bieliznę?
Roześmiała się, rozglądając teraz po porcie.
-Może wynajmiemy jakiegoś przewodnika? Tylko przejeżdżałam przez to miasto.
Craig rozejrzał się po ruchliwej portowej uliczce:
-Proponuję wynająć coś takiego - wskazał na niewielki powozik zaprzężony do jednego konia i po za miejscem dla woźnicy posiadający z tyłu wygodne miejsce dla dwóch osób - Nie tylko wygodniej będzie nam się przemieszczać i dotrzemy szybko tam gdzie będziemy chcieli, ale dodatkowo będziemy wyglądać dostatecznie nobliwie. Co do krawca... zobaczymy, czy znajdziemy kogoś chętnego na przyjazd do nas, przynajmniej czasowy. Musimy jednak zakupić kilka rzeczy już teraz no i oczywiście, że jestem bardzo zainteresowany przymiarkami - mrugnął do czarodziejki.

Podeszli do jednego z "przewoźników", czy jakkolwiek się oni sami nazywali. Na szczęście porozumiewali się we wspólnym, a nie w jakimś lokalnym dialekcie, toteż nie było problemu z dogadaniem się. Usiedli z tyłu.
-Do krawca, dobrego.
Pojazd ruszył, zaś oni mogli podziwiać wątpliwe uroki miasta, dokładniej zaś dzielnicy portowej. Ulice były tu brukowane i szerokie, ale za to całkiem wypełnione ludźmi, wozami i zwierzętami. Wszędzie coś sprzedawano, wszędzie też było widać tragarzy i załadowane wozy.
-Jak myślisz Craig, znajdziemy tu kogoś wartego zaufania? W takiej ciżbie wybór kilku solidnych ludzi może zająć wieki! Może jednak powinniśmy wynająć pokój w karczmie? Oczywiście w lepszej dzielnicy...
Posuwali się naprzód w ślimaczym tempie. A miała nadzieję załatwić to w jeden dzień! W tym mieście musiało być kilkadziesiąt tysięcy ludzi i to może nawet bez przyjezdnych. Inna sprawa, że w końcu na pewno znajdą tu wszystko czego potrzebują.
 
Sekal jest offline  
Stary 26-05-2009, 20:44   #54
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Uwaga Keiry była jak najbardziej słuszna, tak duże miasto miało sporo do zaoferowania, choć zdobycie wszystkiego co potrzebują może zająć sporo czasu. Gdyby udało się nawiązać jakieś interesujące znajomości handlowe, mogłyby one potem prosperować dla dobra zamku i okolicznych ziem.
- Możemy później poszukać jakiegoś zajazdu, gdzie spotykają się i nocują bogatsi kupcy i handlarze. Najpierw jednak, oczywiście po odwiedzinach u krawca – powiedział spoglądając na dziewczynę z uśmiechem – chciałbym zaangażować kogoś doświadczonego na dowódcę straży w twierdzy. Jeśli będzie to odpowiedni człowiek sam sobie zorganizuje podwładnych.
Przy ostatnich słowach skrzywił się, wciągając w nozdrza okoliczne ”aromaty”. W miarę jak oddalali się od portu powietrze zaczynało się zmieniać. Zapach ryb i wody został wyparty przez jeszcze gorszy gnijących śmieci i uryny.
- Tutejsza aura dokładnie mi przypomina dlaczego postanowiłem zamieszkać na wsi.
- A ja lubię miasta. Wychowałam się w jednym z najwspanialszych. Oczywiście zazwyczaj spędzałam czas w znacznie lepszych dzielnicach. Waterdeep jest naprawdę piękne, kiedyś cię tam zabiorę, sam zobaczysz.
- Oczywiście są i piękne miasta. Po za tym zwłaszcza te duże, mają też swoje zalety, które jestem w stanie docenić, choćby to że wszystko można w nich dostać jeśli tylko ma się wystarczająco wiele pieniędzy, a tych dzięki szczodrobliwości pewnego maga nam nie brakuje! Ja jednak wole zapachy łąk czy lasów. Może to sentyment z dzieciństwa?
- Wzruszył ramionami.
Wjechali właśnie do lepszej dzielnicy, bo nieprzyjemne zapachy zaczęły zanikać. Także budynki tutaj były znacznie okazalsze i czyste. Okna często miały przyozdobione kwiatami, a w parterach widoczne były kupieckie sklepiki i rzemieślnicze warsztaty.
- To dzielnica handlorzy – Przewoźnik obrócił się w ich kierunku z wyjaśnieniem. Mówił we wspólnym z dziwnym akcentem, ale bez problemu można go było zrozumieć – Jeśli szanowne państwo życzą, możemy podjechać tu niedaleko jest całkiem zręczny szwacz, ale damulki to sie rychtują zazwyczaj u Bone Marita, to podobno najszykowniejszy krawiec w naszym mieście, no ale też i piekielnie moc trza tam wybulić. Mnie wszystko jedno gdzie postoje, skoro zapłacone z góry za dniówke...?
Craig popatrzył na czarodziejkę nachylił się do niej i szepnął:
Słyszałem, że w takich miejscach klienci mają specjalne pokoje, do przymierzania strojów i dostają nawet w tym czasie lekkie posiłki. Wyjątkowy nacisk kładą podobno zazwyczaj na elementy bielizny...
Na jej twarzy widział lekkie niezdecydowanie więc odpowiedział:
- Pojedziemy najpierw do pobliskiego krawca i zakupie coś dla siebie, a potem do Bone Marita, moja żona zasługuje na wszystko co najlepsze – mrugnął do dziewczyny.

Pobliski krawiec okazał się rzeczywiście doskonałym znawcą swego rzemiosła. Craig zamówił dla siebie po całkiem znośnej cenie kompletną garderobę, a także eleganckie ubranie, w które od razu się przyodział. Keira też znalazła w jego ofercie dla siebie kilka interesujących rzeczy. W trakcie rozmowy okazało się także, że mogą wynająć jednego z wyuczonych czeladników, by udał się z nimi do twierdzy. Postanowili przemyśleć tę ofertę, chłopak był młody, ale pełen entuzjazmu i wyraźnie palił się do tej pracy.

Potem wyruszyli w dalszą drogę, by obejrzeć przybytek najsłynniejszego w Sultim mistrza krawieckiego. Już sam budynek, wyłożony jasnym kamieniem i otoczony kolumnowym portykiem z prowadzącymi nań kilkunastoma stopniami sprawiał imponujące wrażenie. Przed drzwiami stało dwóch służących w eleganckim odzieniu, którzy otwierali je przed wchodzącymi i wychodzącymi gośćmi. Także i przed nimi otwarły się bezszelestnie podwoje królestwa stroju.
 
Eleanor jest offline  
Stary 29-05-2009, 13:29   #55
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Keira nie wybierała dla siebie nic u zwykłego krawca. Nie miała takiej potrzeby, sporo strojów przecież przywiozła z Waterdeep, a proste materiały drażniły jej skórę. Posiadanie krwi genasi miało i swoje wady w końcu. Za to przyjęciu chłopaka na krawca przyklasnęła.
-Powinniśmy go wziąć. Oczywiście nie uszyje nic pięknego i wykwintnego, ale po to możemy się zawsze udać do krawca do dużego miasta. A potrzebujemy kogoś, kto będzie szył stroje dla służby czy żołnierzy. Przecież nie mogą wyglądać jak zebrane naprędce pospolite ruszenie.
Na widok budynku owego Bone Marita, zaniemówiła lekko. Jej suknie co prawda były z dobrych materiałów, ale nigdy nie były najwyższej jakości. Teraz to mogło się zmienić, chociaż tak na prawdę pewnie nie powinni wydawać zbyt wiele na stroje. Tylko, że była kobietą, teraz racjonalność przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy wchodzili powoli do wyściełanej sali, w której przyjmowano klientów. Posadzono ich w wygodnych fotelach, podając kieliszki z winem.
-Wiesz Craig, nigdy nie byłam w takim miejscu. Czuję się wręcz... skrępowana.
Mrugnęła do niego, widząc jak zbliża się do nich niewielki, starszawy już mężczyzna z kozią bródką i binoklem na jednym oku. Uśmiechnął się, bez pytania kierując swoje słowa głównie do Storm.
-Witajcie, witajcie u Bone Marita! Jakie to stroje sprowadzają was w te progi, szanowni goście?
Mówił z dziwacznym akcentem i lekko przekręcał słowa, ale nie było to istotne. Miał dobrze szyć i projektować. Keira odpowiedziała mu pięknym uśmiechem.
-Najpierw chciałabym zobaczyć coś bardziej... oficjalnego, ale jednocześnie delikatnego. A potem garderobę bardziej prywatną i delikatną.
Przygryzła wargi, widząc jak krawiec się śmieje. Pokazał im kierunek.
-Proszę za mną, na pewno znajdziemy coś odpowiedniego!

Wybór był... zbyt duży, by Keira mogła się zdecydować w rozsądnym dla Craiga czasie. Dokładnie oglądała każdą suknię i co jedynie przemawiało na jej korzyść to to, że odrzuciła na początek wszystkie ciemne, mając ochotę wybrać coś jasnego, jak to było w jej stylu. Przynajmniej jeśli chodzi o suknie. Przechadzała się pomiędzy manekinami, dotykała, gładziła i w końcu przymierzała to, co zaproponował jej krawiec. Korzystała z małego pokoiku, na razie nie korzystając z osobnej sali, którą można było zająć. Obawiała się, że przy przymierzaniu w niej sukni nie wyszliby od Bone Marita tego dnia. A tak udało się jej zdecydować.


-Podoba się? Mam nadzieję. Cena na szczęście nie gra teraz roli, bo zwariować można by było!
Roześmiała się. Po chwili zaś na jej twarzy zagościło tajemnicze spojrzenie, którym obdarzyła Savrasa.
-To teraz możemy przejść się do tego pokoiku i przymierzyć kilka sztuk bielizny.
Krawiec również nie pozostawał obojętny na wdzięki Keiry, wodząc za nią wzrokiem. Teraz zaś się ocknął i wskazał drogę. Dziewczyna już zdążyła wybrać kilka sztuk intymnej garderoby. Gdy więc weszli, przekręciła klucz w zamku, wskazując kochankowi sofę.
-Siedź i podziwiaj.
Mrugnęła do niego i schowała się za parawanem, dość długo zakładając na siebie kolejne części stroju. Samodzielne wiązanie gorsetu było trudne, ale nie musiał być przecież zawiązany dokładnie. W końcu wyszła i stanęła przez Craigiem w zmysłowej pozie, opierając się o stół.
-Podobam ci się taka? Podniecam i prowokuję?
Zagryzła wargi, patrząc na niego lubieżnie i pożądliwie.

 
Sekal jest offline  
Stary 31-05-2009, 18:39   #56
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Craig z rozbawieniem przyglądał się podnieceniu dziewczyny gdy oglądała kolejne kreacje, a potem niektóre z nich zakładała na siebie i prezentowała mu się z wdziękiem. Przygotował się psychicznie na to, że przez dłuższy czas nie opuszczą tego miejsca. Na szczęście miał dla siebie wygodna kanapę, smaczne wino, a także maleńkie zakąski w postaci owoców, kawałków sera i mięsa, nabijanych na kawałki zaostrzonych patyczków. Wszystko pomyślane tak, aby mężczyzna towarzyszący damie w jej sprawunkach nie poczuł się zniecierpliwiony i nie zechciał wyjść przed sfinalizowaniem kosztownych zakupów. W końcu jednak Keira podjęła decyzję, a jej widok w nowym nabytku w pełni rekompensował oszałamiającą cenę, jaką należało za niego zapłacić. Wyglądała przepięknie, jak prawdziwa arystokratyczna dama, dodatkowo jej sposób poruszania się, wrodzony wdzięk i elegancja dawały jej z pewnością naczelne miejsce w tym snobistycznym gronie. Nie jedna matrona zzieleniałaby z zazdrości na taki widok.

Propozycje przejścia do wydzielonego pomieszczenia przyjął z szerokim uśmiechem. Pomyślał, że cokolwiek wymyśliła ta kusicielka z pewnością okaże się bardzo przyjemne... No i nie pomylił się w najmniejszym stopniu! Gdy ja zobaczył ubraną tylko w bieliznę, i to jaka bieliznę! Poczuł jak jego własne ubranie robi się nagle wyjątkowo niewygodne. Słysząc jej pytanie zmrużył lekko oczy i powiedział gardłowym głosem wyciągając do niej rękę:
- Najlepiej się o tym przekonasz jak na mnie działasz, jeśli podejdziesz do mnie bliżej...
Ruszyła naprzód wolnym krokiem, prowokująco poruszając biodrami stanęła między jego rozsuniętymi udami i obdarzyła go przeciągłym prowokującym uśmiechem.
- Tak mój Panie...?
Słysząc zmysłowy ton w tych słowach i czując ocierające się o jego mięśnie jej długie i szczupłe, odziane tylko w jedwabne pończochy, nogi, z najwyższym trudem zdołał wykrztusić:
- Uklęknij...
Uśmiechnęła się do niego.
- Jak sobie życzysz...
Klękała powoli, by dokładnie oglądał jej biust. Dłonie przeniosła na jego krocze, gładząc schowaną w spodniach twardość. Spojrzała w górę, oblizując wargi i czekając na polecenia. Craig rozparł się wygodnie na kanapie, na której siedział. W jego oczach pojawił się ogień gdy mówił:
- Uwolnij go...
Powoli rozpinała mu pas, a potem troki spodni. Uśmiechnęła się, widząc jak to na niego działa. Nigdy co prawda nie robiła dobrze mężczyźnie za pomocą ust, ale teraz była gotowa na nowe doświadczenia. I jeszcze ją to podniecało!
- Widzę, że podoba ci się mój nowy strój.
Na chwile wstrzymał oddech czując poczynania czarodziejki i patrząc białe, krągłe piersi Keiry uniesione w górę dzięki zręcznej konstrukcji gorsetu.
- Jest doskonały – podniósł dłoń i delikatnie musnął jej ciało, przesuwając aż do krawędzi wykończonej czarną koronką. Wsunął palec do środka i uwolnił nabrzmiały pączek. Potem to samo uczynił z drugim. Obrysowując ich kształt wyszeptał:
- Chcę poczuć go w twoich ustach...
Westchnęła, czując jego dotyk, ale odepchnęła lekko męską dłoń.
- Z rozkoszą, mój Panie.
Objęła go dłonią i powoli włożyła sobie do ust, głęboko, ciasno obejmując wargami. To było... całkiem ciekawe uczucie! Czuła jak pulsuje, jak rośnie jeszcze bardziej. Nie spodziewała się, że to również i jej sprawi przyjemność, ale coraz bardziej wilgotna kobiecość zdradzała ją bardzo wyraźnie. Powoli zaczęła poruszać głową w przód i w tył, dość niewprawnie, ale za to z pasją i namiętnością. To było coś, co każdy mężczyzna wyobrażał sobie w najbardziej erotycznych snach: Kochanka piękna, namiętna i pieszcząca go w taki sposób. Craig odchylił głowę na oparcie poddając się jej rozkosznym zabiegom. Przez chwile pozwolił jej poznawać swoje ciało ustami i językiem w powolnym pieszczotliwym rytmie, ale potem przestało mu to wystarczać. Położył swą dłoń na jej dłoni:
- Zaciśnij ją mocniej i poruszaj tak..
Poprowadził ją demonstrując o co mu chodzi, a dziewczyna zamruczała, nie wypuszczając go z ust i przyspieszyła, pomagając sobie szczupłą dłonią. Było to troszkę męczące, ale jęk mężczyzny wynagradzał jej to w pełni. Nie zamierzała przestawać, nawet wiedząc jak to się skończy. Rozkosz rozlewała się po jego ciele, docierając do wszystkich zakończeń nerwów. Spazmy wstrząsały nim raz po raz. Zabiegi kobiety wznosiły go coraz wyżej i wyżej. Wreszcie nie mając już siły dłużej się powstrzymywać pozwolił sobie na gwałtowne wyzwolenie. Szczytował w jej ustach, a z jego wyrwał się mimowolny krzyk. Z głośnym jękiem przyjęła jego soki do ust, uznając z zaskoczeniem, że ten smak całkiem jej pasuje. Połknęła wszystko i oblizała wciąż naprężoną męskość, spoglądając ku górze z zalotnym uśmiechem. Nachylił się w jej kierunku i wpił wargami w karminowe usta:
- Jesteś niesamowita Keiro – wyszeptał odrywając się od niej na chwilę – To było cudowne. Dziękuję.
Zaśmiała się tylko, obejmując go ramionami.
- W takim razie resztę bielizny wezmę bez przymierzania. Będziesz miał niespodziankę. Twój krzyk chyba słyszeli wszyscy w tym budynku.
Obróciła się i odeszła w stronę parawanu, kołysząc biodrami bardzo prowokująco. Roześmiał się słysząc jej ostatnie słowa. Pewnie była to prawda, ale zupełnie mu nie przeszkadzała świadomość, że inni mogą wiedzieć co tu robili. Podejrzewał, że większość klientów tak sobie uprzyjemniała kosztowne zakupy. Poprawił ubranie doprowadzając się do porządku. Gdy czarodziejka wróciła, także był gotowy do wyjścia. Zapłacili ignorując zupełnie porozumiewawcze spojrzenia właściciela i ruszyli na podbój miasta.
 
Eleanor jest offline  
Stary 15-06-2009, 12:43   #57
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Prawdę mówiąc to miała ochotę na jeszcze, ale rozumiała to, że najpierw trzeba było załatwić interesy. Opuścili więc przybytek, ale tu szybko wyszedł pewien problem.
-Musimy wynająć woźniców z wozami, jeśli planujemy kupić tu więcej rzeczy. Ubrania jeszcze przeniosę przez portal, ale nic więcej się nie zmieści. A w tym zamku przecież nic nie ma!
Na szczęście ich przewodnik znał miasto prawie doskonale, zwłaszcza w tych mniej zamożnych dzielnicach. Szybko wpadł na pomysł, gdzie mogą być ludzie do wynajęcia i ruszył swoim dziwacznym "wozem" jak wciąż nazywała to Keira. Ale nie ujechali daleko. Widok alejki, w którą wjechali, przywrócił uśmiech na twarz kobiety.


Przytuliła się do Craiga niespodziewanie, dając mu buzi w policzek.
-Poradzisz sobie z tymi woźnicami, prawda? Nie oddalę się stąd zbyt daleko, tam dalej widzę jakieś tkaniny...
Oczy jej zabłysły a mężczyźnie nie pozostało wiele więcej niż zgodzić się i zostawić ją tu samą. Zresztą i tak na pewno go to nie interesowało, wybieranie zastawy, tkanin czy ozdób nie było nigdy domeną mężczyzn. A ona z rozkoszą zagłębiła się w ten świat. Długo przyglądała wszystko po kolei, przechodząc od jednego okazu do drugiego, od jednego stoiska do następnego. Starała się dobrać wszystko pod kolor, chociaż dominował kolor niebieski we wszystkich odcieniach i trochę czerwony, który jej bardzo pasował do Craiga. Gdy już skończyła z porcelaną, zajęła się tkaninami, z pomrukiem zadowolenia zagłębiając się pomiędzy bele różnokolorowego materiału.


Raczej zdawała sobie sprawę, że kupiła za dużo. Z drugiej strony przecież się nie zmarnuje? Były tu jedne z tańszych materiałów, nie planowała tworzyć wystrojów z najdroższych jedwabiów, ale i tak swoje kosztowały. Ściemniło się już prawie całkiem, gdy wreszcie skończyła wybierać. Savras i ich przewodnik wrócili już jakiś czas temu, ale mogli tylko cierpliwie czekać. Storm powitała ich uśmiechem.
-Jutro jak podjadą tu wozy, to zapakują wszystko. Trochę tego jest. Ale jeśli uda nam się zatrudnić ochronę, to nie powinno być problemów. Zostali tylko najemnicy, materiały do wykonania mebli i remontu oraz fachowcy? Tym się już zajmiesz, prawda, mężu?
Mrugnęła do niego, siadając obok.
-Teraz mam ochotę coś zjeść i wypić za udane zakupy.
Przewodnik już wiózł ich do karczmy.
 
Sekal jest offline  
Stary 15-06-2009, 21:48   #58
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
~To wprost niesamowite ile czasu kobiety potrafią spędzić na zakupach!~ pomyślał Craig dyskretnie ukrywając ziewanie przed Keirą, pokazująca mu z entuzjazmem kolejny zestaw porcelanowych talerzy. Jemu naprawdę było wszystko jedno czy będzie jadał na białej porcelanie w zajączki czy różowej w żółte kaczuszki, byle talerz był na tyle głęboki by zupa nie przelewała się przez jego krawędzie, był doskonały, a czy był z porcelany, szkła drewna czy metalu... jakie to miało znaczenie?
Pogodził się także z myślą, że jego twierdza zamiast w stonowanych kolorach czerni i zieleni, tonęła będzie w różnych odcieniach błękitu: To była cena za rozkosznie ponętne ciało w łóżku i w sumie, jak o tym pomyślał, doszedł do wniosku, że jest ją gotów zapłacić.

Patrzył jak zmysłowo poruszając biodrami krąży wokół rozłożonych materiałów, a pomocnicy kupca rozwijają kolejne na każde skinienie.
Wyobraził sobie nagą Keirę leżącą na tych zwojach kolorowych tkanin, wyciągając do niego zachęcająco dłonie. Na twarzy mężczyzny pojawił się mimowolny uśmiech, a dziewczyna pokiwała głową zadowolona: Jej też bardzo podobała się materia, którą mu pokazywała, będzie idealna na zasłony w sypialni.
- A co myślisz o tym? - Czerwony atłas kosztował majątek, ale po był taki wspaniały w dotyku – Podobałaby ci się taka pościel? - Rzuciła mu kokieteryjne spojrzenie.
- Piękna – W jego wyobraźni, kolorowe zwoje zmieniły się w łoże pokryte krwistoczerwoną, błyszczącą materią, ale istota wizji pozostała bez zmian. Takie zakupy były w sumie całkiem przyjemne.
W końcu czarodziejka zdecydowała, że ma już większość rzeczy jaka jest jej potrzebna do przyozdobienia twierdzi i ku ogromnemu zadowoleniu Savrasa, a zwłaszcza jego żołądka, który powoli zaczynał się dopominać o swoje prawa, zaproponowała udanie się na obiad.

Ponownie, tym razem przy wyborze gospody, zdali się na opinie przewodnika, który jak dotychczas nie zawiódł ich oczekiwania.
Na pierwszy rzut oka miejsce, w które ich przyprowadził, nie wyglądało zachęcająco. Przede wszystkim dlatego, że było straszliwie zatłoczone, a zdanie które wypowiedział widząc ich reakcję na to tylko wzmogło niepewność mężczyzny:
- Kiej jeno poprobujecie pultoka na łobiod bydziecie w doma bezco tukej telko luda.
Craig jakoś nie był przekonany czy ma ochotę próbować czegoś co może nosić nazwę „pultok” jednocześnie obijając się łokciami o współjedzących. Poza tym co do diabła mogło znaczyć, ze znajda się po tym posiłku w domu? Że jest taki wspaniały, czy że będą szybko szukali ustronnego miejsca w wiadomym celu?
Właściciel gospody, przysadzisty i jowialny, widząc w drzwiach wahających się i jednocześnie bardzo dostojnie wyglądających klientów przybiegł natychmiast i z zapraszającym gestem powiedział:
- Witam wasze łaskawoście w moich skromnych progach, zaraz przygotuje wygodny stoliczek przy oknie dla jaśniepaństwa. Proszę za mną proszę...
Zawiesił głos z nadzieją spoglądając na przybyłych. Savras wzruszył ramionami i ruszył za nim prowadząc przed sobą wyraźnie rozbawioną Keirę. Postanowił zaryzykować, jak by nie było taka ilość posilających się ludzi, świadczyła na korzyść tego lokalu.
Szynkarz poprowadził ich do niewielkiej bocznej salki z przygotowanym i całkiem pustym stolikiem.


Na pytające spojrzenie mężczyzny gospodarz rozciągnął usta w uśmiechu i odpowiedział:
- Dla specjalnych gości - po czym dodał – Polecam zupę krabową i specjalność zakładu: Indyka w cieście.
- Putlok?
- Zapytał domyślnie Craig na co właściciel rozpłynął się w uśmiechach:
- To mój indyk taki sławny, że przychodzą do mnie tak wspaniali zagraniczni goście – Zatarł ręce z radości i zawołał w kierunku szynku:
- Hida przynieś no najlepszego wina dla naszych gości tylko migusiem dziewczyno!
Mag chrząknął i zadał jeszcze jedno dręczące go pytanie:
- Dobry człowieku „będziemy w domu” dlaczego tutaj takie tłumy?
Karczmarz pokraśniał jeszcze bardziej z zadowolenia i odpowiedział:
- Oczywiście że zrozumiecie i to już po pierwszym kęsie! - Powiedział z niezachwianą pewnością w głosie.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 15-06-2009 o 22:32.
Eleanor jest offline  
Stary 16-06-2009, 17:03   #59
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Keira weszła do gospody krokiem szlachcianki, trzymając Craiga pod ramię. To i ich strój zrobił odpowiednie wrażenie, by zaprowadzono ich do stolika dla specjalnych gości. Ceny na pewno też były specjalne, ale kobieta nie przejmowała się nimi w najmniejszym stopniu. Nigdy nie była dobra w liczeniu złota, czemu teraz miałaby zacząć? Usiadła na stole, zakładając nogę na nogę i uśmiechając się słodko do kelnera.
-Chętnie spróbujemy tych dań, gospodarzu. Jesteśmy tak głodni, że potem pewnie będziemy mieli ochotę na deser.
Przygryzła wargę, odprowadzając mężczyznę spojrzeniem. Podano już wino, więc wzięła kielich w dłoń i uniosła w górę.
-Za pomyślne zakupy. Wynająłeś już pokoje? Bo jak wypiję za dużo, to robię się bardzo niegrzeczna.
Mag w odpowiedzi wzniósł swój lekko w górę i uśmiechnął się lekko.
- Z pewnością bez problemu znajdziemy jakiś pokój do wynajęcia, nasz przewodnik okazał się jak dotychczas doskonała inwestycją.
Keira wypiła łyczek, przez chwilę delektując się smakiem. Pochodziła z Waterdeep a to tam ponoć było wszystko co najlepsze, w tym również wina czy jedzenia. Dlatego nawet obcobrzmiące nazwy jej nie przerażały w żaden sposób.
-Całkiem niezłe to wino, chociaż znam się na tym raczej słabo. I chyba nierozcieńczone. Nie wiem czy to dobrze. Chociaż i tak pewnie dziś nic nie załatwimy.
Roześmiał się i powiedział z kpiącą miną:
-No no czyżby zakupy tak bardzo cię zmęczyły? Wyglądałaś jak w swoim żywiole... - Upił trunku lekko smakując jego aromatyczny bukiet - Jeśli jedzenie choć dorówna trunkowi będę bardzo zadowolony z obiadu.

Storm odpowiedziała mu tylko spojrzeniem. Cóż, mężczyźni przecież słynęli z tego, że byli tacy niedomyślni! Sączyła wino, szybko prosząc o nowy kieliszek tego trunku. Potem zaś przyszła owa zupa z krabów, wraz ze swoim zapachem.
-Ponoć zapach jest w nich najgorszy.
Wzięła ostrożnie łyżkę i spokojnie zaczęła jeść. Na szczęście jako kobiecie nie nałożono jej za wiele. Powiedzmy, że nie znalazł w sobie zamiłowania do owoców morza i ich przetworów, jeśli miałby być ze sobą szczery, Craig musiałby przyznać, że w zasadzie nigdy nie lubił ryb, ani czegokolwiek co swym smakiem je przypominało. Popatrzył na jedzącą naprzeciw dziewczynę, która też nie wyglądała na zachwyconą i odsunął ledwo napoczętą porcję:
-Mam nadzieję, że drugi danie mnie nie rozczaruje - powiedział bez entuzjazmu.
Keira tylko wzruszyła ramionami.
-Mogłeś wybrać co innego, mężu. Na drugie jest mięso, to chyba mężczyźni lubią bardziej?
-Spotkałaś kiedyś mężczyznę, który nie lubi mięsa? - odpowiedział żartobliwie pytaniem. Kobieta uśmiechnęła się, ale nie powiedziała nic, kierując wzrok w dół a potem wychylając cały kieliszek wina na raz.
-Niektórzy magowie nie lubią mięsa. Ale niewielu mężczyzn poznałam wystarczająco dobrze.
-No więc moja teoria jest taka: Mężczyzna który nie jada mięsa, jest mięczakiem. Jak ostryga, którą osobiście, mimo jej podobno rewelacyjnych właściwości uważam za okropne świństwo! Natomiast ty kochanie może powinnaś trochę zwolnić tempo? - Z pewnym niepokojem popatrzył na pusty kieliszek czarodziejki. Kobieta dotknęła swoich warg, a rumieniec już pokrył jej policzki.
-Chyba tego potrzebuję. Najwyżej zaniesiesz mnie, gdzie będzie trzeba, prawda?
-Z noszeniem nie będzie problemu, ale wolałbym byś była przytomna kiedy już doniosę cię do jakiegoś łoża - Mrugnął do niej wesoło. Przyniesiono już
drugie danie, a polany sosem indyk zarówno pięknie wyglądał jak i pachniał, gdy kelner postawił go na stole. Keira poczekała, aż jej nałożą i bez słowa wzięła sztućce. Poczekała aż mężczyzna weźmie kęs do ust i odezwała się.
-Po alkoholu jestem bardziej niż chętna i gotowa, misiu. I lubię mocno.
Dobrze, że po winie rumieniec nie mógł się już powiększyć. Ale lubiła prowokować i przyglądała się reakcji Craiga.
Na szczęście jako mag ćwiczył opanowanie, więc nie zakrztusił się mięsem, które właśnie przeżuwał, a było ona naprawdę rewelacyjne: aromatyczne, soczyste, miękkie, po prostu idealne. Naprawdę szkoda by było nim pluć. Przełknął i nabierając kolejny kęs rzucił w przestrzeń:
-Może kucharz dałby się namówić na pracę w naszym zamku? - Mina Keiry warta była tej próby samokontroli. Ale niewiele było widać, bo kobieta również zaczęła jeść. Odezwała się dopiero po tym, jak przełknęła.
-Nie wiem czy przekonasz go, tutaj najwyraźniej dobrze zarabia. No i oczywiście będziesz musiał go przekonać, by nie tykał się ryb.
Wzięła kolejny łyk z kielicha. Nie mówiła więcej, wszystko i tak było widać w oczach mężczyzny.
 
Sekal jest offline  
Stary 25-06-2009, 22:59   #60
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Przez chwilę Craig delektował się cudownym smakiem mięsa, a potem powiedział z krzywym uśmiechem:
- Mam nadzieję, że w górach nie znajdą zbyt wielu ryb, a jeśli nawet... będziemy karmić nimi służbę, podobno są bardzo pożywne...
Przerwało mu gwałtowne otwarcie się drzwi wejściowych z hukiem uderzających o ścianę i czterech mężczyzn, wchodzących przez nie do środka. Sposób w jaki się poruszali, w jaki zaciskali dłonie i miny mówiące, że czują się panami świata, zwiastowały jedno: Kłopoty.
Savras popatrzył z uwagą na Keirę. Zastanawiał się czy natychmiastowe wyjście nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Kobieta jednak nie zwracała uwagi na to co się dzieje, ze spokojem oddawała się dalszemu spożywaniu posiłku. Jak na gust Creiga robiła to ze zbyt wielką obojętnością!

Tymczasem zakapiory podeszły do szynku i jeden z nich wyciągnął niewielkiego barmana za ubranie do połowy lady. Nachylił się nad nim i warknął:
- Gdzie Quinton?
Mały człowieczek trzymany w wielka siłą nie miał wyraźnie siły by wykrztusić słowo, wskazał tylko ręką na zaplecze bezradnie wybałuszając oczy. Odrzucony na ścianę osunął się na ziemię przy charakterystycznym odgłosie tłuczonych butelek. Najwyraźniej część zapasu trunków właściciela właśnie przestała istnieć.
Mężczyźni pospiesznie przeszli w głąb gospody i po chwili do uszu dość pośpiesznie wymykających się z lokalu klientów doszły odgłosy tłuczonej zastawy i głośnej wymiany zdań:
- Nie zapłaciłeś w terminie Quinton!
- Mówiłem twojemu szefowi, że nie będę płacił haraczu!
- Keira i Savras poznali głos właściciela, który ich witał.
- Teraz nawet gdybyś chciał płacić jest za późno! Hogel nie może sobie pozwolić by ludzie uchylali się od należnych mu opłat! Przyszliśmy, by się upewnić, że ta buda spłonie do fundamentów – zarechotał kolejny ze zbirów, a mag poczuł charakterystyczny zapach palącego się drewna...
- Dach się pali kochanie – powiedział przełykając kolejny kawałek mięsa - Wygląda na to, że Ci panowie nie pozwolą Ci na zjedzenie deseru, ale nasze szanse na zdobycie kucharza wyraźnie wzrosły.

Sala obok była już całkowicie pusta.
Keira wytarła usta ściereczka i położyła ją na stole. Wstała i podeszła do Creiga, który także uniósł się do pozycji stojącej.
- Ech, czyli musimy się stąd wynieść. Przytul się do mnie, dobrze? Chyba, że chcesz pomóc kucharzowi, ja wychodzę.
- Wiesz moja droga... Chyba wole rozpalać płomienie niż je gasić
– Powiedział obejmując dziewczynę. Na chwilę otoczyła ich magiczna mgiełka, a potem pojawili się na zewnątrz koło drzwi od zaplecza, dokładnie na czas by zobaczyć wychodzących drabów ciągnących wyrywającego się karczmarza. Zaczęli się zabawiać poszturchując go i przerzucając sobie jak zabawkę, śmiejąc się przy tym rechotliwie.

- Myślę, że teraz możemy mu pomóc... - Craig uśmiechnął się do czarodziejki.
- Kochanie, jestem najedzona i nie mam nawet czarów bojowych. Pomogę ci, ale nie licz na to, ze się dołączę. Jestem delikatną kobietą.
Uniosła ręce i wyszeptała zaklęcie, a mag poczuł jak jego zmysły wyostrzają się, a mięśnie błyskawicznie reagują na przekaz myśli. Uśmiechnął się zadowolony, w przeciwieństwie do Keiry miał ochotę na odrobinę ruchu. Podszedł do stojącego najbliżej mężczyzny i delikatnie dotknął go w ramię, gdy ten odwrócił się w jego kierunku rzucając krótkie:
- Czego palancie! – Spotkał się z pięścią Savrasa, która precyzyjnie wymierzona w szczękę posłała go na ziemię u stóp zaskoczonego karczmarza. Trzej kolejni wyraźnie zaprawieni w burdach, rzucili się na Craiga z pięściami, z zaskoczeniem i zdecydowanie za późno zauważając, że ich ciosy chybiły celu. Skurczybyk był zdecydowanie za szybki!
Wykorzystując siłę ataku największego z przeciwników przeciw niemu, mag skoczył na niego z boku, z całej siły uderzając w goleń. Odgłos pękającej kości zmieszał się z okrzykiem bólu padającego na kolana bandyty. Cios drugą nogą w podbródek wyeliminował kolejnego gracza z rozgrywki.
Savras stanął w rozkroku i skinął na pozostałą dwójkę:
- Który następny?
Wykrzywione złością gęby skrywały za sobą chyba jednak odrobiny rozsądku, bo chwyciwszy nieprzytomnych towarzyszy pod ramiona oddalili się pośpiesznie w ciemny zaułek niedaleko.
- Szkoda... - Powiedział mag odprowadzając ich wzrokiem – W dzisiejszych czasach naprawdę trudno o powaznych przeciwników.
- Ratujcie moją gospodę...
- Żałośnie zawołał karczmarz do zgromadzonych wokół gapiów. W tym momencie z głośnym trzaskiem i w snopie iskier palący się dach runął do wnętrza. Płomienie buchnęły z okien. Craig pociągnął Quintona z dala od padającego na ziemie gradu szkła.
- Jestem zrujnowany... – Właściciel palącej się gospody pochylił głowę ze smutkiem – Wszystkie oszczędności poszły na to przedsięwzięcie!
Mag poklepał go przyjaźnie po ramieniu:
- Nie martw się przyjacielu mamy dla ciebie z żoną wspaniałą propozycję.
 
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172