Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2009, 22:35   #26
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Gdy większość udała się na zakupy, Recco przez chwilę zastanawiał się czy sobie tego nie odpuścić, w końcu miał przy sobie zapasu na co najmniej 10dni. Ostatecznie uznał, że nie warto zdradzać wszystkich atutów i ruszył kupić trochę prowiantu. Dokupił jedzenia na trzy dni i zabrał jeszcze dwie butelki bardzo lekkiego wina.

W drodze choć panowało milczenie, które mu ewidentnie nie pasowało, postanowił go nie przerywać. W końcu odezwał się krasnolud.
-Co żeście takie milczki?!- rzekł stanowczo, lecz dość optymistycznie jak na sytuację drużyny. –Opowiedzcie o sobie coś więcej niż tylko…- mówił potakując głową jakby odliczał, lub się spowiadał –Jestem magiem i potrafię czarować, He He.- zaśmiał się gromko na koniec wypowiedzi. –Ja jestem z Mithrilowej Hali, lecz gdy to wszystko się stało, byłem w Silvermoon u wuja.- wyjaśnił brodacz –Mam nadzieję, że niebawem Alustriel zarządzi wymarsz pod moje rodzinne ziemie by przepędzić zielone ścierwo spod bram miasta tysiąca kopalni.- rzekł stając na chwilę w miejscu, jakby nagle na coś wpadł –Psia mać! Dlaczego jeszcze tego nie zrobiła to ja nie wiem!- dodał po chwili drapiąc się paluchem po potylicy.

- Chcesz więcej wiedzieć. Wiele w tobie nadziej - odpowiedział brodaczowi ze śmiechem - Ja chciałem poznać tylko imiona, a nasz nocy przyjaciel wygrażał mi pięściami przed twarzą. Cóż ci mogę powiedzieć o sobie.
Nazywam się Recco d'Aglo ród mój pochodzi z ziem Aglorond, niedaleko miasta Velprintalar. Ojciec mój miał tam wspaniała winnicę, i choć wiem, że krasnoludy z natury wolą piwo, to jak przeżyjemy tą wojnę, obiecuję postawić winno pochodzące z winnicy ojca. Sam wiele podróżowałem, gównie na morzach, na wspaniałym statku kapitana Nathanela Visquero. Wiele można by mówić o tym cośmy na tym statku przeżyli, ale chyba najważniejsze, że się przeżyło. Jak będzie czas i ktoś będzie chciał posłuchać, to chętnie opowiem tych przygodach. - dodał, a na jego twarzy przeskoczył uśmiech. Widać przypomniał sobie jakiś stary dowcip lub sytuację. - Obecnie podróżuję, szukam i zwiedzam. - Tu zakończył i dał się wypowiedzieć innym.

Gdy przyszło do rozbijania obozu, Recco który do tej pory niósł na plecach tylko lekki wyglądający na pusty skórzany plecak, a przy boku rapier. Właściwie jakby się zastanowić to co byli z nim na zakupach zauważyli, że niema ich nawet ze sobą. Teraz jednak wyjął z owego plecaka najpierw namiot, który rozłożył, a zaraz potem ciepły koc. Gdy była jego kolej przejął wartę, a następnie przekazał ją kolejnej osobie.
Na ranem został zbudzony przez Willa, moment potem dowiedział się o goblinie, słyszał jak wspaniały mistrz zakonny wybrzydza i jak ktoś mu już sie odciął, obejrzał się kto to, bo uwaga była przednia. Zamierzał później pogratulować zaklinaczowi udanej riposty. Sam by dogryzł mnichowi, ale teraz były ważniejsze rzeczy. Zresztą był zajęty wychodzeniem druga stroną z obozu. Zabrał tylko plecak, ale już rapier zostawił, uznał, że w lesie i tak niema miejsca na finezję więc sztylety sprawdza się lepiej. Zamierzał rozejrzeć się czy nie maja więcej goblinów na tyłach i po bokach. Gdy opuszczał obóz, powiedział tylko do Elvitha, którego właśnie mijał.
- Sprawdzę tyły, nie zastrzelcie mnie jak będę wracał. - po czym ruszył. Zamierzał odejść ze 30 metrów i porozglądać się czy nie ma więcej zielonoskórych.
 
deMaus jest offline