Właściwie Elvith miał wszystko czego potrzebował, ale postanowił udać się wraz ze swoimi towarzyszami na bazar i dokupić trochę jedzenia, na wypadek gdyby przyszło spędzić im trochę czasu z dala od cywilizacji. Zastanawiał się też czy kupić butelkę jakiegoś mocniejszego trunku, ale kiedy zobaczył, że d’Algo kupuje wino zrezygnował z tego pomysłu. Ostatecznie zawsze można coś wyżebrać.
W drodze na bazar i poza mury miasta elf wyjaśnił też tym z nich, którzy dołączyli nieco później kto jest kim w drużynie i czym się mniej więcej zajmuje. Oczywiście nie zapomniał dodać też paru barwnych komentarzy, niekoniecznie zgodnych z prawdą. Swoją gadaninę przerwał zaraz po opuszczeniu bram miasta i przez resztę drogi podobnie jak pozostali milczał. W drodze rozmyślał trochę nad początkiem ballady mającej opisać ich przygodę, ale stwierdził, że póki co ma za mało materiału na coś sensownego. W końcu wyraźnie przedłużające się milczenie przerwał krasnolud. Elvith pragnąc zaspokoić ciekawość brodacza odpowiedział: - Jak już mówiłem pochodzę z wyspy Evermeet, ostoi wszystkich szlachetnych i wolnych elfów tego świata, miejsca kwitnącej kultury i wielu badań magicznych. – powiedział z lekką dumą w głosie. – Na kontynent przybyłem, aby przeżyć jakąś ciekawą przygodę i zaznać sławy jako znakomity minstrel. Dlatego też nie omieszkam opisać naszych przeżyć podczas tej wyprawy w mojej balladzie. Mam już nawet pierwsze zwrotki. – zakończył z uśmiechem.
Kiedy nadszedł czas odpoczynku elf przez dobre pół godziny brzdąkał na lutni i cicho nucił wesołą piosenkę. Później wyjął śpiwór i zapadł w krótki sen, ponieważ niedługo przyszła jego kolej na pełnienie warty. Warta była nudna i w sumie nic się nie wydarzyło, więc Elvith z radością powitał jej koniec i zbudził kolejnego towarzysza, a sam ponownie otulił się śpiworem. Zbudziło go dopiero szturchnięcie Willa, który powiedział mu o goblińskim zwiadowcy. Elf już miał zasugerować, że ktoś powinien pójść za nim i dowiedzieć się czy w pobliżu nie ma więcej zielonoskórych, kiedy Menkauhor wystrzelił z kuszy i goblin wydał agonalny pisk. Elvith chciał skrytykować pochopność działań ludzi, ale został uprzedzony przez tropiciela. Pokiwał, więc tylko głową zgadzając się z diablęciem i dodał: - Najlepszym wyjściem byłoby pójście za tym zwiadowcą i dowiedzenie się czy w okolicy nie czai się więcej tych plugawych stworzeń. Za pochopne działania podejmujecie. Na przyszłość sugeruje najpierw myśleć później strzelać.
Kiedy Azrael powiedział, że idzie na rekonesans Elvith w duchu stwierdził, że teraz to jedyne sensowne działanie. Zaskoczyło go jednak że Recco też postanowił zbadać teren. Jego zdaniem jedna osoba spokojnie powinna sobie z tym poradzić. Wzruszył jednak tylko ramionami i odpowiadając na słowa łotrzyka powiedział: - Z tymi tutaj niczego nie obiecuję.
Po czym zwracając się do reszty towarzyszy: - Cóż poczekajmy tutaj na naszych towarzyszy i zjedzmy może coś, bo wątpię żeby ktoś jeszcze usnął. Jednak czekając na nich bądźmy na wszelki wypadek gotowi do obrony, gdyby pojawiło się, więcej goblinów.
__________________ Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole. |