- Najmocniej Was przepraszam, że tak się zachowałem... Ale obiecuję, że się to więcej nie powtórzy - Menkauhor spojrzał hardo na krytykujących go, co stało w jawnej sprzeczności z wypowiadanymi słowami. - Nie pomyślałem przecież, że to może godzić w Wasze dalekosiężne plany związane z łowami na te potworne gobliny. - Gdybym pomyślał logicznie - dodał po chwili. - To bym do niego nie strzelił, a on być może, co jest wielce prawdopodobne by nas zauważył i uciekł. Zanim my wygramolilibyśmy się z tego wykrotu on już dawno hasałby przez leśne dróżki i polanki w stronę kryjówki. Gdyby tam dotarł przed nami, zawiadomiłby pozostałych i to my, podkreślam my, a nie gobliny wpadlibyśmy w pułapkę. A tak problem mamy z głowy. Goblin jest trupem... A jeśli chodzi o podążanie do ich siedliska, to cóż za problem pójść jego śladami, od czegóż mamy tropiciela...
To powiedziawszy otulił się szczelnie kocem, odwrócił w przeciwną stronę i pogrążył w myślach. |