Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2009, 16:04   #94
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
- Ty mi teraz pokaż... jaszczura... I mi się na zaczaim... Tak, zabijemy go... boleśnie.
- A Ty ciągle swoje, co? Nie możesz choć na chwilę przestać myśleć o tej twojej bezsensownej wojnie i zemście?! -
Kris patrzył na Groka z mieszaniną oburzenia i pogardy, cały czas wymachując gwałtownie rękami. - Skąd ta ślepa nienawiść do całej rasy jaszczuroludzi? Co jakiś jeden konkretny gad jest ci winien oprócz tego, że urodził się po złej stronie barykady? Jak w ogóle możesz myśleć w ten sposób?! To prowadzi tylko i wyłącznie do coraz gorszego zła. I to z obu stron! Oko za oko, ząb za ząb, hę? Naprawdę chcesz zabić jaszczura, którego za nami wysłali? Tak ci to jest potrzebne, tak bardzo tego pragniesz? Chcesz nasycić swój cholerny, pokręcony głód krwi ty... ty... sadysto! Tak, dokładnie! Jesteś pieprzonym sadystą bez uczuć i bez sumienia, który nawet nie zastanawia się nad swoim bestialskim, zwierzęcym zachowaniem! - Kris prawie podskoczył, celując długim palcem prosto między oczy goblina. Jego mina jednoznacznie wskazywała na pełne obrzydzenie, wstręt do Groka, całej jego bezdusznej rasy i konfliktu z jaszczuroludźmi. Chłopak oddychał dużo szybciej niż na początku swojej przemowy, ale przestał gestykulować, jakby opadł z sił. Opuścił głowę i zniżył nieco ton głosu. - Dalej chcesz dopaść tego gada? Ciągle uważasz, że twoja postawa jest w porządku? Bo ja nie! - Kris podniósł wzrok. - Po jaką cholerę uganiać się za jednym, obślizgłym jaszczurem, kiedy można załatwić ich kilka naraz? Leszy pomysł, co? Hę? Prawda? Aha! No pewnie, że lepszy! - Kris, cały czas mówiąc, stanął po prawej stronie Groka, obrócił go w stronę okna i objął jednym ramieniem, drugim jakby zarysowując w powietrzu linię horyzontu. - Wyobraź sobie z jak wielką nawiązką odpłacisz się jaszczurom, kiedy ucierpi kilka, albo nawet kilkanaście tych wstrętnych gadów. Czy nie będzie wspaniale mieć tej świadomości, że padalce poczuły wreszcie co to znaczy zadzierać z goblinami? Już czujesz ten najsłodszy, najrozkoszniejszy ze smaków? Taaak, to smak zemsty, smak, który... auuu! - Kris trzymał się obiema dłońmi w miejscu tuż nad lewym uchem, gdzie trafił go sękaty koniec szamańskiego kostura. Właściciel drąga natomiast splunął kilkukrotnie na podłogę, w międzyczasie wyrzucając z siebie jakieś goblińskie zwroty, najwidoczniej zalegające w jamie ustnej tak samo uciążliwie jak ślina. - Aua! Ah... Rozumiem, że to tylko przejaw entuzjazmu. Następnym razem nie ekscytuj się tak kiedy usłyszysz o moim kolejnym genialnym planie, bo przestanę widzieć zza tych wszystkich guzów... Cholera, to naprawdę bolało!

W trakcie oporządzania konia Kris przekazał swojemu klientowi szczegóły planu. Chłopak zdjął z wozu kuszę, kilka bełtów, flakon z oliwą i pochodnię. Z przekonaniem opowiadał goblinowi, jak zaczają się wieczorem w okolicach murów odgradzających Port od reszty miasta i będą wystrzeliwać w stronę jaszczurów podpalone bełty, owinięte nasączonym oliwą materiałem. Mówiąc o materiale Kris zdjął z głowy chustę, z pełną powagą podziękował jej "za wszystko" i zaczął rozdzierać na mniejsze skrawki. Twierdził, że będąc w ukryciu, przykładowo w ciasnej przestrzeni między dwoma budynkami, będą mogli wystrzelić nad murami kilkanaście bełtów, z których co najmniej połowa trafi w jaszczury, bądź portowe szałasy, podpalając je i tym samym wywołując chaos, ogromne zniszczenia i śmierć gadów...

Na szczęście rozmowa nie wymagała dotykania goblina, więc chłopak nie dorobił się następnego sińca.

*

Wieczorem Kris zakradł się wraz z Grokiem w okolice bramy do Portu. Droga była dwa razy dłuższa niż ostatnim razem, kiedy chłopak szedł w to miejsce, gdyż wybierał najciaśniejsze, najciemniejsze, najbrudniejsze i najbardziej śmierdzące uliczki i przejścia. Wszystko po to, żeby nie zwracać uwagi straży. Raz towarzyszący mu goblin musiał wręcz siłą odciągać go od dwóch podpitych satyrów, siedzących na rozwalonych beczkach i grających w kości, za to później Kris szarpał się chwilę z Grokiem, tłumacząc mu, że pewien zakapturzony osobnik przechodzący niedaleko nich wcale nie jest jednym z jaszczuroludzi, których rzekomo za nimi wysłano i nie powinni do niego celować z kuszy.

Kiedy chłopak wreszcie znalazł dla siebie i swojego towarzysza odpowiednie miejsce, czyli takie, z którego ich nie widać, w które nikt oprócz setek pająków nie zagląda, i z którego bardzo łatwo uciec... do "Szczurzej Nory", załadował pierwszy bełt. Grok mamrocząc coś o zapłacie i sprawiedliwości podpalił pocisk i zaczął rechotać triumfalnie.
- Smacznego sukinsyny - mruknął Kris wystrzeliwując bełt w stronę Portu.

Pocisk przeleciał nad murem, ale nie wywołał obiecywanej przez chłopaka katastrofy. Nagle zrobiło się jakby ciszej... i po chwili Grok wskazał krzywym paluchem na niewyraźną, cieniutką strużkę dymu unoszącą się gdzieś ponad murami, tam, gdzie zniknął bełt. Goblin i Kris wydali pełne radości okrzyki, jakby dopiero co powalili smoka, po chwili jednak zaczęli uciszać jeden drugiego, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jednak był w pobliżu, gotowy donieść na nich przedstawicielom prawa.

- Ty strzelać dalej, haha! My już być kolejny mały krok bliżej do wygrana wojna z jaszczurami! Strzelać, strzelać, a jaszczury uciekać z płonącymi ogony do jeziora, buehehe! - Grok najwidoczniej był w swoim żywiole. Jego zapału i chęci do działania starczyłoby na cały oddział najemników.

Drugi płonący bełt wystrzelił osmalając łuczysko upuszczonej przez Krisa kuszy, parząc palce chłopaka i pozostawiając ubytek w czuprynie goblina. Nieco za dużo oliwy. Jednak atakującej Port dwójce nic z tych rzeczy nie przeszkodziło w pełnym skupienia oczekiwaniu na efekt kolejnego strzału... do czasu, kiedy zgodnie, mimo że bez słów, stwierdzili, że efektu brak. Grok warknął niezrozumiale dla Krisa, zapewne przeklinając siarczyście.

- My musimy już stąd iść. Nic więcej nie zrobić naszymi ognistymi bełtami - mruknął.
- Teraz? Dopiero się zaczęło, hehe! - Kris najwyraźniej inaczej widział całą sytuację.
- I znów człowiek myśleć, że mądrzejszy od Grok! Właśnie, że człowiek wcale nie myśleć! Albo bardzo rzadko! Tylko wtedy, jak obmyślać atak na jaszczury, Grok odzyskać nadzieja, że ludzie w ogóle myśleć! Dalej nie widzieć, że straże, o tam, przy bramie, rozglądać się za napastnik? Człowiek ciągle za głupi, żeby samemu sobie poradzić z jaszczury, my teraz udać się daleko stąd, żeby nikt nas nie podejrzewać...
- Rób co chcesz, ja zostaję. Też nie lubię tych brzydali z Portu i mam zamiar napsuć im krwi.


Kris załadował kolejny bełt, podpalił go trochę niezdarnie, wycelował i wystrzelił. Jedyne co w ten sposób uzyskał, to zwrócenie uwagi wspomnianej przez Groka straży na swoją kryjówkę. Zza portowych murów dobiegały gwałtowne okrzyki i odgłosy biegających jaszczurów... A przynajmniej tak identyfikował je Kris. Ciężko stwierdzić, czy był to przypadek, czy skutek ostrzału, ale jedno było pewne: trzech strażników szybkim krokiem kierowało się w stronę chłopaka i nieustannie krytykującego go goblina. Kris najszybciej jak mógł schował bełty i kuszę za pas, zgasił pochodnię, którą podpalali pociski i pociągnął za sobą Groka. To ostatnie nie było jednak konieczne, bo goblin o dziwo pędził wąskimi uliczkami dużo szybciej od chłopaka.

*

- To gdzie jest ten sługa?
- Powinien się wkrótce zjawić.
- Jestem! Jak zawsze zwarty i gotowy do pomocy -
rzucił Kris wpadając razem z Grokiem do karczmy Ratkina i przewracając się zaraz przed otwartymi drzwiami. Jego zapał był szczery, jednak brudny, spocony, z poparzonymi palcami i goblinem próbującym się z pod niego wydostać nie wyglądał na najlepszy materiał do usługiwania. Przynajmniej nie miał nadpalonych włosów, tak jak Grok, więc jednak nie wszystko stracone...
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline