Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2009, 17:34   #29
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Okolica zdawała się być nieprzyjazna dla kompanów. Czuli bowiem na sobie czyjś wzrok. Nikt jednak mimo usilnych prób odnalezienia źródła tego uczucia, nikt nie dopatrzył się tajemniczego obserwatora. Teren, na którym się znajdowali był swego rodzaju granicą, między iglastym laskiem a trawiastymi wyżynami. W zasadzie miejscami, było to idealne miejsce kryjówki goblinów. Jednak mimo uśmiercenia, zielonoskórego zwiadowcy, okolica nie zareagowała w żaden sposób, po za gwałtowną ucieczką ptactwa. Wszechobecna cisza, łamana, tylko przez szepty członków grupy, mogła zaniepokoić nawet największego twardziela.

Dwójka z członków grupy, opuściła prowizoryczne obozowisko, by zbadać okolicę. Recco, wyszedł zaledwie kilkadziesiąt stóp, od powalonego konaru, rozglądając się dookoła. Jego bystry wzrok, jednak nie dostrzegł nic godnego uwagi, czy dłuższej obserwacji. Drugi- Azrael powędrował trochę dalej, poszukując w okolicy śladów większej ilości goblinów. Mężczyzna doszedł w końcu do granicy lasku z polaną, stając na gołej ziemi. Faktycznie dostrzegł on ślady goblinich stóp, jednak tylko jednego osobnika. Po dłuższych obserwacjach doszedł do wniosku, że ten teren był obserwowany, tylko przez jednego zwiadowcę.

Gdy dwójka kompanów powróciła do obozu, można było ruszyć w dalszą drogę. –To co idziem, czy szukamy jeszcze zielonych ryjów?- rzucił gromko brodacz. –Wiecznie czujny Helm, trzyma nad nami pieczę. Jestem za bezzwłocznym wyruszeniem w drogę.- odrzekł błyskawicznie ludzki rycerz. –Po za tym, mamy w szeregach jak widać, genialnych strzelców i obserwatorów.- dodał po chwili, spoglądając na Menkauhora –Więc zielonoskórzy nie powinni nam zagrozić.- rzekł, gładząc dłonią rękojeść swego miecza, przepasanego do pasa. –No i w sumie zgadzam się z nim, jeśli goblin by nas zauważył, mógłby donieść o naszej obecności swoim ziomkom, teraz to my mamy atut zaskoczenia.- ciągnął Artemis.

-Tia… Ruszajcie dupska i idziemy, bo szkoda czasu. Im szybciej ruszymy, tym szybciej dojdziemy na miejsce.- skomentował dotychczasową wymianę zdań jednoręki barbarzyńca. Mężczyzna wstał z ziemi i z niemałym trudem zaczął pakować swój śpiwór. Mimo znacznego kalectwa, szło mu to imponująco szybko. –Ruszamy?- spytał, lecz nie czekając na odpowiedź, towarzyszy opuścił kryjówkę zza wielkiego konaru i ruszył w kierunku północnym. Czujni kompani nie zastanawiając się długo, wybrali się w dalszą drogę. Jakiś czas potem, towarzysze opuścili teren lasów i trawiastych wyżyn, przechodząc w teren, skalistych wzgórz i wzniesień. Plener dalszej drogi praktycznie w ogóle się nie zmieniał, po za wysokością wzgórz.

Droga na miejsce trwała dwa kolejne dni. Kompani nocowali pod skałami, pod okiem czujnie pilnując wartowników. W końcu przed nimi otworem stała wąska, górska ścieżka, prowadząca w głąb skał. Pod pobliskim obeliskiem leżały resztki kości, ubrań i temu podobne. –To na pewno tam.- rzekł Artemis, wskazując palcem ścieżkę. Towarzysze stali w cieniu wielkiej skały, by pozostać niezauważonym dla ewentualnych goblińskich obserwatorów. –Nim tam wejdziem, musim ustalić jaki plan!- dodał po chwili krasnolud wybałuszając usta potakując sobie głową, jakby sam chciał utwierdzić się w słuszności swoich racji. –A może Ty Elvith, znasz jakąś sztuczkę, która sprawi, że znikniesz? Mógłbyś tam wejść i sprawdzić co i jak?- rzucił po chwili zaintrygowany rycerz z symbolem Helma na piersi…
 
Nefarius jest offline