Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2009, 21:11   #15
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Lazaret przy świątyni Garlen, Travar


Zanim dotarła do drzwi pokoju, zauważyła zdyszaną Damarri...Ta spojrzała na Tavarti uśmiechnęła się i rzekła.- Jesteś strasznie szybka dziewczyno, tym razem nie nadążyłam za tobą. Mogłabyś się z jednorożcem ścigać.
No...tak. Mogła to przewidzieć. Orczyca martwiła się o nią, i wyszła zapewne zaraz za nią, by sprawdzić co się z nią stało. To takie przyjemne uczucie, być ważną dla kogoś.
Przez głowę dziewczyny przepłynęły wspomnienia porannej rozmowy przy posiłku...

Lazaret przy świątyni Garlen, Travar, około godziny wcześniej


- Nie skądże, ale proszę o mniejsze porcje. My ludzie jemy częściej a mniej. – Tavarti zachłysnęła się chlebem podczas chichotu, a Damarri kilkoma klepnięciami w plecy jej pomogła. Po czym rzekła z uśmiechem.- Co racja, to racja...szkoda by twe ciało się roztyło, zanim przypomnisz sobie, jak smakują mężczyźni. A z obecną figurą, nietrudno ci będzie opleść każdego z nich wokół swego paluszka.
- Powiedz mi, czym się tak martwicie? I czym jest skeorx? - Tavarti wypluwała z siebie pytania pomiędzy kolejnymi łyżkami - I przede wszystkim, czego mi nie powiedział?
- Skeorx? Nie pamiętasz opowieści Hralla? Duży zielony tygrys z kolcami na ogonie, który przyozdobił mu buźkę szramami. Tyle, że tygrysy nie są tak krwiożercze. A skeorxy atakują wszystko co się rusza, nie bojąc się niczego i nigdy nie ustępując z pola walki.-
mruknęła Damarri, połykając kolejną porcję zupy.- Alweron obawia się, że jakiś Horror cię naznaczył. Koszmary, utrata pamięci...Horrory potrafią robić straszliwe rzeczy z umysłem Dawcy Imion tylko po to sprawić mu ból, którym się żywią. Ale poczciwy elf, woli nie mówić o takich sprawach. Wierzy, że myślenie bądź mówienie o Horrorach, przyciąga ich uwagę.
-A przyciąga?-
Tavarti nagle poczuła się nieswojo. Ale Damarri uspokoiła ją słowami.- Kto wie...Dla mnie to przesąd. Te astralne bestie bywają potężne, ale nie popadajmy w panikę. Pogadajmy o czymś ciekawszym. Chciałabyś pójść do łóżka z Alweronem?
To pytanie, rzucone przez orczycę jakby od niechcenia, zdziwiło Tavarti, wręcz zaskoczyło. A Damarri uśmiechnęła się mówiąc.- Widzisz? I już nie myślisz o Horrorach.

Lazaret przy świątyni Garlen, Travar, chwila obecna


Tavarti uśmiechnęła się...Damarri potrafiła chyba każdy jej smutek rozproszyć, każde zmartwienie uczynić mniejszym. W każdym razie, dotąd jej się to zawsze udawało.
-Widzę że już ci lepiej.- rzekła orczyca uśmiechając się.- Muszę kiedyś dokładnie obejrzeć twoje nogi. Jestem pewna, że mam bardziej umięśnione, więc jakim cudem biegasz szybciej ode mnie?
Damarri otworzyła drzwi i Tavarti weszła do środka. Spojrzenia całej czwórki przebywającej w pokoju elfa, skupiły się na dziewczynie, zatroskane Alwerona, skonsternowane krasnoluda i człowieka, obojętne trolla.
- Przepraszam, już mi lepiej. - Tavarti uśmiechnęła się szeroko do wszystkich, którzy przebywali w pokoju. Skłoniła się głęboko.
- Dodam jeszcze coś o tym cieniu. Pamiętam, że walczył z elfem. Elf zginął, przekazał mi klejnot, a cień... - zawahała się przypominając sobie to paskudne spojrzenie - ... cień, który widziałam. Całkiem czarne przewiercające mnie oczy, nienawiść i gnijące członki. Zdaje się, że chodziło o kamień. - Zza paska wyjęła klejnot i pokazała go obecnym.
Na te słowa na twarzy elfa wystąpiła bladość, Karrack i Arimas....wydawali się zaskoczeni. A w oczach trolla, w końcu pojawił się błysk zainteresowania. Jednak nie klejnot wzbudził jego uwagę.
- Muszę uważnie przyjrzeć się tym zwłokom. – rzekł Tar’vik po chwili, po czym wziąwszy klatkę ze stworzonkiem, ruszył w kierunku w drzwi. I wyszedł, z nikim się nie żegnając. Krasnolud zamyślił się i dopiero po chwili rzekł.- Mogę cię zapewnić panienko, że nikt oprócz ciebie nie przeżył katastrofy. Ów „cień”, zapewne jakiś rodzaj ożywieńca, również.
Po czym szturchnął Arimasa, ten odwrócił się do niego i spytał.- Co?
- Lista.- mruknął Karrack cicho. A Arimas rzekł.- Lista? Jaka...aaaa, ta lista.
-Tavarti, tak?- spytał człowiek o fizjonomii urzędnika, po czym rzekł podając jej zapisaną kartkę papieru.- Przyszły wieści z Vivane, oto lista pasażerów „Żelaznego Orła”.

Cytat:
Alfarel Sussinara
Laeticia el’Kharim
Lorraine Silversong
Dr’iik Cestali
Garnock “Pogromca Zgrzytaczy” Hlarg
Sl’ith Escalani
Altea Rubaric
Siedem imion: trzy kobiece, cztery męskie. I wszystkie obce. Żadne z imion nie wywoływało skojarzeń u Tavarti. Ale przecież któreś z nich, należało do niej...Musiało należeć.
-Poza tym, mój pracodawca chciałby wynagrodzić jakoś tobie bolesne przeżycia. I zapewnił iż dostarczy funduszy pozwalających stanąć ci na nogi.- kontynuował Arimas.
- Doprawdy? Widzę, że masz dość tłustą kieskę przy sobie.- rzekła znienacka Damarri uśmiechając się złowieszczo.
- Ale co to ma...-zdziwił się mężczyzna, ale orczyca przerwała mu kontynuując.- Możesz więc zacząć wynagradzać od razu. Daj kieskę. Jej zawartość przyda się na odzież dla Tavarti. Omasu na pewno ci to wynagrodzi.
-Ale...- Arimas chciał protestować, lecz krasnolud dodał stając po stronie Damarri.- Daj jej sakiewkę, nie bądź małostkowy Arimas. Nie wypada.
Orczyca chwyciła sakiewkę, potem Tavarti i energicznie wyszła ciągnąc dziewczynę za sobą. Dopiero za drzwiami, znikł z twarzy Damarri lisi uśmieszek, a pojawiła się troska.- Możesz się mi wypłakać na piersi Tavarti, jeśli czujesz taką potrzebę. Nie mam co prawda tak wielkiego biustu jak Khala, ale powinien wystarczyć.
A po chwili rzekła potrząsając ciężką kieską.- A jak już poczujesz się lepiej, to mamy sporą sumkę do wydania. Powinnaś się zabawić Tavarti. To co byś chciała sobie kupić? Na jakie rozrywki masz ochotę? No, śmiało...Dzisiaj pieniądze nie są problemem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 23-05-2009 o 09:51.
abishai jest offline