Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2009, 08:45   #51
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
- Opowiesz mi bajkę? - małe usteczka Megan przybrały kształt słodkiego ciasteczka. - Proszę...

Już miała wymyślić jakiś argument, powód byle jaki, który wedle jej mniemania mogłoby przełknąć małe dziecko, gdy nagle poczuła w sobie nieodpartą chęć, przypływ energii, wigor znamionujący chęć tworzenia. Uśmiechnęła się do małej i zaczęła opowieść:

- Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami, żyła sobie królewna...
- A gdzie ta królewna mieszkała?
- No jak gdzie? W zamku mieszkała, a gdzie miałaby? Mieszkała i mieszkała aż tu pewnego dnia....
- Przyleciał smok?
- Nie... pojawił się książę...
- Ooo, i był piękny i mądry i bohaterem był?

Annie zamyśliła się, na chwilę zapomniała gdzie jest i z kim rozmawia. Pochłonęły ją wyobrażenia o księciu...

Miecz wirujący w powietrzu. Pchnięcie... wyrzut muskularnego ramienia... zastawa....czarne oczy wpatrujące się ze magnetyzującym skupieniem... koci krok sprężystych ud, ruch jędrnych poślad...

- Mamo?
- Taak? Ach.. Królewicz przemierzał świat w poszukiwaniu przygód i tej jednej jedynej. Marzył o miłości niezwykłej, zrodzonej szlachetnie, prawdziwej... Nie podróżował w koronie, przywdział kaftan przedni acz skromny w ozdobach, miecz gotowy na wszystko, obijał się o jego udo, gdy jego właściciel wypatrywał celu... I wypatrzył raz w kniei ogromną wieżę. Podjechał do niej zaciekawiony, a uszy jego zalał wtedy śpiew cudny. Wdarł się do jego głowy, owinął nutą wokół członków, pogłaskał czule serce i widząc je chętnym, rozgościł się w nim na dobre.

- Co to znaczy mamuś?

- Co to znaczy? - kobieta uśmiechnęła się, najpierw z wyższością kogoś kto jest wtajemniczony, potem uśmiech jej przybrał tęskny wyraz. - To znaczy, że zakochał się w śpiewie, że jedyne czego pragnął od tej pory to zobaczyć usta, z których wydobywają się tak magiczne i oszałamiające dźwięki. Wiedział, że widząc usta, zobaczy też oczy, nosek, twarzyczkę całą tej pięknej śpiewaczki. Bo co do urody pieśniarki nie miał wątpliwości. Ktoś z takim głosem musiał i wizerunek posiadać jednoznaczny.

- I co? Zobaczył ją?

- Tak. Dziewczyna wyjrzała w końcu przez okno na samym szczycie wieży. Ich oczy spotkały się. Nie trzeba było słów. Tak jak on pokochał ją za śpiew, tak ona pokochała go za niezłomność w spojrzeniu, za upór w chęci wydostania jej z tego więzienia. Zrzuciła mu swoje długie warkocze, a on podjął mozolny trud wspinaczki do szczęścia, które zdawało się być tak niedaleko.

Mniej więcej w połowie drogi poczuł delikatne dotknięcie na ramieniu. Odwrócił głowę i oniemiał. Przed nim, unosząc się w powietrzu , stała najpiękniejsza kobieta jaką widział w swym życiu.

- Czy jesteś pewien? - zapytała.
- Ale czego? - odparł zbity z tropu.
- Czy śpiew może dać ci szczęście? Przecież jej nie znasz, widziałeś tylko przez chwilę, z daleka...
- Ale...
- Co ale... - przekrzywiła główkę filuternie. - Ja jestem tutaj, na wyciągnięcie dłoni.

Patrzył z coraz większym wahaniem. Jej urok oszałamiał go, tam wyżej zaś tkwiła zagadka - właścicielka cudnego głosu, który upajał go do granic.

Czarownica – bo to ona była przecież, ta która uwięziła dziewczynę w wieży, szybkim ruchem palców rzuciła zaklęcie na wychylającą się z okna piękność. W jednej chwili piękna twarz zamieniła się w oblicze budzące dreszcze obrzydzenia. Zbyt długi nos, kurzajki, krzywe zęby...

- Mamo... A to nie jest bajka o Roszpunce?
- Brawo. Dobrze rozpoznałaś mądralo.
- Więc czemu inaczej opowiadasz?
- A czy to ważne?
- Mamo, przecież nie wolno zmieniać bajek!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline