Trzy postacie, gruby krasnolud, zwinny niziołek i wysoki mężczyzna, przemykały wzdłuż ścian domostw jednej z uliczek Graiholm. Wszyscy starali się poruszać szybko i cicho, ale tylko przedstawicielowi małego ludu wychodziło to idealnie. Ethan z podziwem przyglądał się zwiadowczej pracy Snafu i śmiał się w duchu z jego kąśliwych uwag na temat tuszy krasnoluda Garracka. W pewnym momencie niziołek wstrzymał ich gwałtownym gestem i wyjrzał za róg jednego z domostw. Po chwili ruchem ręki przywołał do siebie towarzyszy i szepnął - Spójrzcie ostrożnie za róg.
To co zobaczyli nie napawało ich optymizmem. Cztery bestie, których ciała były obrzydliwie połączone z metalem pancerza i broni, przeszukiwały okolicę. Między nimi z gracją poruszały się dwie elfki Tagosai. Sądząc z wyglądu jedna była wojowniczką, a druga czarodziejką.
Nerwowe komentarze Snafu i Garracka nie wróżyły zbyt dobrze. -Proponuję tak, ja rzucę w nich butlą z olejem - szepnął MacBrght - Snafu poprawi ogniem alchemicznym, a ty Garracku przywal jakąś kulą ognia, czy innym czarem obszarowym.
- Jak to ich nie załatwi od razu, a raczej nie załatwi, to znajdziemy się w poważnych kłopotach- rzekł z dezaprobatą niziołek. - Ja też uważam że to durny pomysł - powiedział Garrack - I skąd ci przyszło do głowy że znam takie czary, moja magia oparta jest na szkole inwokacji. - Więc zróbmy to w którymś z opustoszałych domów -nie dawał za wygraną Ethan - Wejdziemy do środka zabarykadujemy drzwi i ostrzelamy drani z piętra z kusz, a także przypalimy ich ogniem. Gdyby udało im się sforsować drzwi zwiejemy na dach. Olejem i ogniem alchemicznym najprawdopodobniej załatwimy ich przy wyjściu na dach, ale gdyby i to zawiodło lub gdyby dom zaczął gwałtownie płonąć to zwiejemy dachami do innego mieszkania. - Jest to ryzykowny plan, ale może się udać - rzekł krasnolud -mam nadzieję że nie dopadną nas zanim wywalisz drzwi.
Towarzysze jak najszybciej udali się w stronę najodpowiedniejszego ich zdaniem budynku. Ethan nabrał rozpędu i natarł całym ciałem na zamknięte drzwi, które zatrzeszczały ale nie puściły. Zaalarmowane
hałasem bestie wyłoniły się z za rogu ulicy. Rycerz uderzył jeszcze raz. Tym razem zamek puścił i drzwi z hukiem walnęły o ścianę. "Na Cromaga, dobrze że mieszkańcy opuścili miasto, gdyby ktoś był w środku pewnie nie zdołałbym wyważyć drzwi, które z pewnością zamknięte by były na zasuwę."- pomyślał z ulgą Ethan.
Gdy wszyscy znaleźli się w środku, MacBright szybko założył belkę na haki, blokując drzwi, a zrobił to w ostatnim momencie o włos unikając metalowych szponów ścigacza, które przebiły się przez drewno. - Nie zdążymy zablokować wszystkich wejść i okien, ale łatwo będzie nam zablokować schody.- zawołał rycerz- Więc na górę panowie, na górę!
Na piętrze Snafu i Garrack udali się do okien by magią i bełtami opóźnić wrogów, a Ethan zbierał szafki, kufry, krzesła i wszystkie inne graty jakie znalazł i rzucał je na schody. Gdy skończył polał gruzowisko olejem, wyjął fiolkę ognia alchemicznego, a następnie napiął kuszę i czekał. Pierwszy potwór wlazł przez okno, rozwalając okiennicę. Gdy zbliżył się do schodów MacBright klęcząc na jednym kolanie oddał strzał, a następnie odłożył kuszę i wziął butelkę z ogniem alchemicznym by użyć jej gdy tylko bestia wejdzie na stopnie. |