Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2009, 11:47   #276
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Przebywając w bogato zdobionej sali w towarzystwie starych i nowych towarzyszy miał problemy z uporządkowaniem w swej głowie błysku świateł i najrozmaitszych barw wywołujących tęgi ból głowy. Najwyraźniej ucieczka się nie powiodła i został schwytany przez zabójcę Alnera w jakieś pole i wciągnięty do portalu.

Teraz jego porywacz leżał na podłodze bez ducha, a w nowym miejscu pobytu czekali na nich kolejni przedstawiciele szlachetnego rodu Wysokich Elfów. Jeden z nich wyglądał na króla, a pozostali byli magami pełniącymi funkcję jego świty. Przetarł oczy licząc na to, że to jednak kolejny sen.

Potem dojrzał rudą kobietę z ostrzem wbitym w ciało i Sualira. Przypomniał sobie, że to właśnie przez ekscesy jego znajomego wpadł w taką kabałę. Już układał w głowie reprymendę przeznaczoną tylko dla jego długich uszu, gdy ni z tego, ni z owego Sualir wyciągnął ostrze z ciała martwej kobiety. Nagle dotarło do niego co zamierzał zrobić w momencie skierowania się w stronę króla.

- Nie! Stój! – krzyknął, ale nie posłuchał rzucając się w zaślepieniu na władcę. Elf romantyk dosłownie rozprysł się na wszystkie strony barwiąc nieskazitelnie czyste ściany i posadzki obdarzając go kawałkiem swojej nerki, która ześliznęła się po jego ubraniu zostawiając po sobie strugę krwi i uderzyła w ziemię z paskudnym pacnięciem.

Cień w pierwszej chwili był tak osłupiały, że tylko patrzył w miejsce gdzie jego znajomy wydał ostatnie tchnienie. Sam nie potrafił stwierdzić czy wywołało to przerażenie ogromną mocą magów czy też śmierć nieobcej mu osoby. Zdołał przełamać to uczucie dopiero kiedy Bezimienni z pomocą magii uprzątali cały bałagan.

Spojrzał pozornie obojętnie na króla, ale z głęboką skrywaną złością nieustępliwą nawet wobec potęgi jaką Salinar dysponował pod swymi rozkazami. Wrażenia nie poprawiły żądania wyjaśnień tak jakby właśnie wpadli na herbatę, a Sualir zbił jego drogocenną paterę. Widać było, że wróżka (jeśli była bytem rzeczywistym) przeżyła to bardziej od niego, gdyż poczęła krzyczeć bez ładu, ni składu ogarnięta bezbrzeżną rozpaczą wywołując coraz większą irytację króla i nie tylko jego.

Na szczęście cały konflikt załagodził Alemir wykazując fałszywe uniżenie i podejmując się misji zniszczenia jakiegoś statku, nie godząc się na zabicie niejakiego Alarona Elessedila, druida nieznanego Cieniowi, ale będącego wrogiem dla Wysokich Elfów. Gdy byli prowadzeni do wyjścia przez Bezimiennego Cień podjął karkołomną decyzję.

- Panie, uniżenie proszę jeszcze o chwilę czasu na osobności. Na osobności ma się rozumieć jako, że tylko w obecności twych magów byś nie skłaniał się ku wierze w plany podstępnego zamordowania cię w celu pomszczenia mojego towarzysza.

Salinar z wyraźną irytacją popatrzył na niego, lecz się nie odezwał. Cień, uznawszy to za niechętne przyzwolenie, kontynuował siląc się na uroczysty ton:
- Czyż owy Druid jest na tyle dużym utrapieniem dla twego ludu, że zabicie go jest sprawą najwyższej wagi?
- Jeżeli to wszystko, co masz do powiedzenia, to znikaj mi z oczu – warknął król.

- Spokojnie. Tylko wyceniałem towar. Inni nie podjęli się próby zgładzenia tego druida, gdyż podejrzewam z ich strony dawniejsze kontakty z jego osobą. Mnie żadne z nim znajomości nie łączą tedy zabicie go nie będzie dla mnie trudnością.
- Tym bardziej mając wzgląd na mój fach – dodał chyżo po chwili.

Salinar uśmiechnął się paskudnie.
- Skoro jesteś w stanie go zabić, to znajdziesz go na wybrzeżu przy wyspie Filister. Zaprowadzi cię jeden z moich ludzi. Zawołać Armivira – powiedział, a po chwili na środku pokoju zjawił się wysoki, szczupły Elf o czerwonych włosach i oczach z pionowymi źrenicami. Odziany był również w czerwoną szatę, zaś jego skóra była jakby lekko zaczerwieniona.

- Tak, Panie? - zapytał kłaniając się do samej podłogi.
- Ten człowiek podejmie się zabicia Druida... - nagle Armivir prychnął.
- Przepraszam, mój władco.
- Zaprowadzisz go do miejsca, gdzie on się znajduje.
- Oczywiście, mistrzu - odparł, po czym skłonił się ponownie i machnął ręką na najemnika dając mu znak, by podążył za nim przez wrota sali tronowej.

Cień sztywno ukłonił się władcy wkładając dużo wysiłku w zachowanie nie wyrażającego żadnych emocji wyrazu twarzy. Podążył ze elfem w kierunku wrót, ale instynktownie zatrzymał się przy miejscu gdzie zginął Sualir. Spojrzał na ponownie nieskazitelnie czystą posadzkę, przesunął palec po śladzie krwi na ubraniu i podniósł go w górę. Trwało to tylko krótką chwilę, po czym podążył dalej za elfem. Nikt nie był zdolny zinterpretować tego niezwykle specyficznego gestu, nikt nie wiedział o jego znaczeniu. Oznaczał on zarówno smutek, pożegnanie… i żądzę mordu.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 24-05-2009 o 11:53.
wojto16 jest offline