Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2009, 20:47   #44
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Ettariel, Kanithar

Kiedy goście spokojnie się rozsiedli kapłan ugościł ich tak jak był w stanie, zwykłym prostym posiłkiem. Podając im trochę jajecznicy z chlebem miał nadzieje zatrzeć niekorzystne wrażenie jakie bez wątpienia udzieliło się jego gościom po wizycie w gospodzie. Owszem, żadne przeprosiny tego nie naprawią, ale na pewno należały im się jakieś wyjaśnienia. Te rozmyślania szybko przerwała Ettariel zadając pytanie.
- Możesz nam wytłumaczyć, o co tak naprawdę poszło w karczmie? I dlaczego wspomniałeś o jego bogu i przekonaniach? Czyżby obie te rzeczy miały coś wspólnego z tym aresztowaniem? Pochodzę z dalekich stron i to co się tutaj dzieje naprawdę ciężko mi pojąć. Chyba tylko na takim odludziu można ludzi którzy działali zgodnie z prawem wtrącać do więzienia za łamanie tego prawa. Dziwne...
Tager spojrzał na półelfkę, potem na jej towarzysza, który wydawał się być zainteresowany całą tą sytuacją. Milczenie było dość długie, zbyt długie. Jednak zarówno Ettariel jak i Kanithar nie popędzali kapłana w udzieleniu wyjaśnień. Wiedzieli że w końcu musi się otworzyć.
- Ja… przepraszam za to całe zamieszanie. Tanis, ten który aresztował tą czwórkę w karczmie, to bardzo ważny i szanowany członek naszej społeczności. Jest tu… pełni funkcję przełożonego miejscowej straży. Sam ich wybrał i wyszkolił. Może się wydawać że to jak wspomniałaś już, rasista, a także egoista, lub ignorant, który wszystko wie lepiej. Prawda jest nieco inna. Słyszałaś o Hoarze?

Ariadne Nathos, Estera Griff

Gdy Thersos skoczył wymawiać ostatnie słowo drzwi do pomieszczenia się otworzyły i do środka wszedł Tanis w towarzystwie jeszcze jednego strażnika. Szybko przejechał wzrokiem po twarzach zatrzymanych, zatrzymując się na chwilę na Thersosie. Nie wyglądało by miał chęć zamienienia kilku słów z elfem. Moment ciszy trochę się jednak przeciągnął, więc zdając sobie z tego sprawę zwrócił się do strażnika.
- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy…- spojrzał w kierunku Thersosa i uśmiechnął się.- Wiesz co masz robić.
Strażnik, średniego wzrostu i, podobnie jak reszta, chudy, lecz, w odróżnieniu od innych, muskularny, kiwnął głową na znak że rozumie polecenie i ustawił się obok drzwi, opierając się o ścianę. Tanis wskazał tymczasem Ariadne i Esterę.
- Wy dwie. Wychodzić. Bez sprzeciwów tylko.
Kiedy tylko wyszły, co nie obyło się bez prób protestu ze strony jej towarzyszy niedoli i utarczek słownych z przedstawicielem miejscowego prawa, Tanis wskazał dziewczynom dwa krzesła na których, jego zdaniem, powinny usiąść. Następnie sam usadowił się naprzeciw nich i zagadał:
- Wody?- szybkim ruchem złapał stojący obok dzbanek i nalawszy dziewczynom sam nalał sobie, po czym odstawił dzban na bok.- Tak więc, moje drogie, z twojej opowieści i zamkniętych tam w celi mam jako taki pogląd na całą tą sytuację. Jednak chciałbym ją jeszcze raz usłyszeć. A w twoim przypadku- zwrócił się do Estery- nie usłyszałem żadnych wyjaśnień, tym samym jestem ich bardzo ciekaw. Zacznijmy od ciebie. Kim jesteś i co robisz w Hełmie Peldana.

Thersos Quamar, Durkon Norfolk

Ledwo dziewczyny opuściły pomieszczenie a drzwi zamknęły się za nimi, zapadła głęboka cisza. Słychać było tylko oddechy dwóch towarzyszy, krzyki i kroki mieszkańców, przebywających na pobliskim placu, nawet przy odrobinie wytężenia zmysłu słuchu dałoby się usłyszeć jedną z much latających przy kracie, która dawała niewielkie światło. Teraz, kiedy zostali rozdzieleni, sytuacja wydawała się bardziej skomplikowana, tym bardziej że strażnik cały czas był przy nich i gapił się na nich. Chociaż i taki stan rzeczy szybko minął, gdyż z niewiadomych przyczyn mężczyzna mający ich pilnować najzwyczajniej w świecie… zasnął. Oparł się plecami o ścianę i począł cichuteńko pochrapywać.
Chwilę potem jakieś kroki zaczęły przybliżać się w tą stronę, by moment potem ucichnąć. Mimo napięcia jakie się udzieliło i wyczekiwania nic się nie działo. Strażnik jak spał, tak spał nadal, a krzyki dobiegające z placu dobitnie świadczyły że kupcy prześcigają się w proponowaniu swoich towarów przyjezdnym.
Kiedy wydawać by się mogło że przyjdzie im siedzieć w tej celi jeszcze dłuższy czas krata zaczęła się nie wiedzieć czemu wyginać, zatracać swą strukturę, stając się przezroczysta. W końcu całkowicie zniknęła, dając otwór wystarczająco duży, aby zmieścił się w nim zarówno szczupły elf, jak i masywnej budowy krasnolud. Chociaż możliwe że byłaby potrzebna pomoc przy przeciskaniu się w przypadku przedstawiciela brodatej rasy.
 
RyldArgith jest offline