Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-05-2009, 16:53   #41
 
Emma's Avatar
 
Reputacja: 1 Emma nie jest za bardzo znany
Słysząc huk i czując drżenie podłogi pod wpływem opadłego przed chwila ciała Ariadne, Estera poczuła, że już niedługo będzie musiała również stawić czoła czekającym ją i towarzyszy niebespieczeństwom.
Gdy elf poprosił ją o pomoc przy ocuceniu dziewczyny, poczuła, że chyba lekko sie czerwieni. Dlatego też oddaliła swoją rękę od jego dłoni, kiedy zauważyła, jak mężczyzna przedłuża czas potrzebnej bliskości o wiele za długo.
Po chwili dobiero, gdy udało się obudzić omdlałą Ariadne, ważniejsze osoby z pomieszczenia, wraz z oskarżonym o zbrodnię Thersosem zaczęli ponownie dyskusję.

Tanis jednak, po dość krótkim czasie przerwał konferencję i nakazał strażnikom aresztować wszystkich, którzy byli w gospodzie podczas tego całego zamieszania.
Thersos, jak i inni, zostali w szybkim tempie pozbawieni wszelkiej broni.

Droga do strażnicy była dość ktrótka, a strażnicy prowadzili przybyłych przez potężny, robiący niemałe wrażenie plac.
Idąc, Estera zauważyła ciągle wbity w nią tępy wzrok jednego z mężczyzn stojących niedaleko. Dziwak. Ciekawe co go tak interesuje. - Pomyślała, już mocno rozzłoszczona zaistniałą sytuacją. Przecież oni nie mają najmniejszych podstaw, żeby mnie gdziekolwiek zamykać. Thersos i krasnolud też postąpili prawidłowo. Więc o co do licha chodzi temu przeklętemu wszechwiedzącemu władcy? - ciągnęła dalej.
Ciągnęła dopóki jej wzrok ponownie nie napodkał spojrzenia przystojnego i mężnego najemnika. Thersos - powtórzyła w myśli jego imię. Uśmiechnęła się lekko do niego, po czym nie zwracając uwagi nawet na jego reakcję, odwróciła glowę w całkiem przeciwną stronę, udając, że się rozgląda.

Po kilku chwilach, gdy była już pewna, że elf nie patrzy w jej stronę, pokusiła się zerknąć jeszcze raz na jego twarz. W ostatniej chwili zdążyła się odwrócic przed siebie, żeby nie wylądować na ścianie stojącego tuż przed nią szarego budynku. Thersos ma na mnie dziwny wpływ - pomyślała cicho parskając śmiechem.

Sala w której przyszło im czekać do czasu przesłuchania była nadzwyczaj ciasna, a oni ledwo się w niej mieślici.
Po krótkim czasie milczenia padły słowa Thersosa: - No, to teraz przyjmuję zażalenia. Jakby nie było, to mój nie przeciętnej urody rzut wprawił zacnego Tanisa-oszołoma w taki zachwyt. - powiedział po czym głośno i cynicznie się roześmiał.
- My wszyscy jesteśmy tak samo winni temu, że się tu znaleźliśmy jak i Ty drogi elfie. Nie Twoją zasługą jest ten krzyż, który przyszło nam wspólnie nieść, lecz to niesprawiedliwość Tanisa tym zaskutkowała. - odparła Estera, zbliżając się do najemnika i delikatnie gładząc dłonią jego ramię.
- Dobrze, że nie wzięli tamtych dwóch z nami, bo było nie było czym oddychać.
- Tak Panie, masz rację, chyba nieźle będziemy się męczyć razem w tak małym pomieszczeniu - skomentowała spokojnie słowa krasnoluda, lekko uśmiechając się pod nosem.
 
__________________
'Poświęcenie trwania w kłamstwie.
Wszystko się kończy
Wkrótce zrozumiesz
Że byliśmy poza czasem'

Ostatnio edytowane przez Emma : 22-05-2009 o 14:28.
Emma jest offline  
Stary 22-05-2009, 22:22   #42
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
- Hej, odmieńcu. Lepiej okaż skruchę, to może ci się poszczęści i nie oddadzą cię katu, a jedynie powieszą. - słowa Durkona spowodowały kolejny wybuch śmiechu ze strony Thersosa.
Już miał skwitować ten żart jakimś głupawym komentarzem, jednakże głos zabrała Estera. Mówiła tak spokojnie, że jej opanowanie przelewało się na najemnika. Jeszcze ta dłoń. Krasnolud dorzucił uwagę na temat pojemności celi na co natychmiast odpowiedziała dziewczyna.
- Tak Panie, masz rację, chyba nieźle będziemy się męczyć razem w tak małym pomieszczeniu. - po tych słowach uśmiechnęła się lekko.
Thersos zdecydowanym, aczkolwiek delikatnym ruchem położył rękę na dłoni Estery, przytrzymując ją na swoim ramieniu. Delikatnie przekrzywił głowę, opierając ją lekko na ich dłoniach, po czym odrzekł.
- Męczyć... - zniżył nieco głos. - Myślę, że miejsca jest w sam raz. Na pewno się pomieścimy... - spoglądając w oczy Estery już miał dodać parę niejednoznacznie brzmiących słów, gdy nagle siedząca obok Ariadne wyrwała się z letargu.

- Hoar. - jedno słowo, a naznaczone tak dużą dawką cierpienia. Najemnik uniósł brwi, dając wyraz swojemu zdziwieniu. Niechętnie oddalił wzrok od Estery poszukując twarzy krasnoluda. Durkon napotkał spojrzenie Thersosa i kiwnął głową. Już wcześniej domyślał się jakiej istocie może służyć Tanis. Słowa Ariadne tylko te przypuszczenia potwierdziły.
- Hoar? Mości Durkonie, nie wątpię w Twoją wiedzę, nie wątpię również w to, iż rozjaśnisz nam nieco znaczenie tego tajemniczego imienia? - po tych słowach przykucnął obok młodej akrobatki. - Z nami nic Ci nie grozi...
Estera również poszła w ślady najemnika i otoczyła Ariadne z drugiej strony.
- We czwórkę damy sobie radę, mamy jeden cel i wychodzi na to, że jesteśmy teraz drużyną. Być może któryś z obecnych nie zgodzi się z moją opinią, ale wydaje mi się, że możesz liczyć na nasze wsparcie. - powiedziała cichym i łagodnym głosem, dotykając lekko dłoni Ariadne.
Na ten gest akrobatka spojrzała na Esterę, potem zaś na Thersosa i obdarzyła ich obydwoje uśmiechem.
- Przepraszam. - odparła- Zbyt bolesne wspomnienia, z nie tak dawnych czasów. Może… może wam opowiem kiedyś, jak… jak się lepiej poznamy… ale teraz… teraz wolę by to zostało tu - wskazała na siebie.

W tej samej chwili zza drzwi dobiegło ich głuche stuknięcie. Wydawało się, że ktoś niechcący kopnął jakieś wiadro.
- Kto postawił tutaj to drewniane cholerstwo! - krzyk z korytarza uświadomił zamkniętym w celi, iż nie są sami. - A wypchaj się młokosie! Jakbyś mniej o chędożeniu myślał, to byś wiadro zauważył, głupolu. - inny głos, zdecydowanie należący do starszego mężczyzny przygasił nieco okrzyki.
Estera lekko wytrzeszczyła oczy i patrząc z zaskoczeniem na Thersosa, szeroko się uśmiechnęła.
- Chyba mamy towarzystwo za ścianą. - powiedziała cicho chichotając.

Krasnolud wyraźnie lekceważąc te odgłosy wziął się za udzielanie odpowiedzi najemnikowi.
- Półbóg zemsty, nazywany też Dawcą Zagłady. Dość znany w Chessencie, więc pewnie chociażby nieświadomie musiałeś spotkać się z jego wyznawcami... Ogólnie, to jego kapłani posługują się zasadą, że każdego przestępcę musi spotkać adekwatna do popełnionej zbrodni kara. Chodzą zatem po świecie i na własną rękę wymierzają sprawiedliwość, ale naszemu Tanisowi najwidoczniej udało się znaleźć oficjalną posadę.
Thersos wyraźnie zmarszczył brwi, gdy usłyszał o Chessencie. Że też o tym cholerstwie wcześniej za wiele nie słyszałem. - skarcił sam siebie w myślach.

Przysłuchując się wywodowi krasnoluda Ariadne z trudem utrzymywała swe nerwy na wodzy. Już tyle czasu minęło, powoli zapominała o strasznym momencie w jej życiu, momencie który sprawił, że straciła kogoś jej bliskiego. A teraz… pozostało tylko zmierzyć się znowu z koszmarem, którego nie chciała znowu przeżywać. Spojrzała w stronę drzwi. Tam, za nimi, na wolności był ktoś kto ich tu uwięził, a jej kazał przeżywać te same sceny raz za razem. Scena po scenie, słowo po słowie. Tak jakby życie nie było ważne, ważny zaś był symbol na łańcuszku.
- Przykro mi, ale jako niewolnik nie przykładałem zbytniej wagi do religii, więcej słuchałem o sztuce i poezji, aniżeli o bogach. Z twoich słów jednakże jasno wynika, iż nie ma żadnego rozsądnego sposobu, aby przeciwstawić się osądom Tanisa. - po chwili, jakby tknięty jakąś myślą dodał. - A Tager? Z całą pewnością nie sprawiał wrażenie wyznawcy Hoara... Możesz wyjaśnić dlaczego? Domyślasz się, jakiego on jest wyznania?

Huk rozbijanego drewna znowu zakłócił rozmowę. Tym razem wyraźnie ktoś nie miał ochoty obchodzić wiadro dookoła.
- Cholerstwo! - krzyk, inny niż poprzednie. Widać kolejny towarzysz dołączył do zabawy.
- Widzieliście te dwie co są tutaj zamknięte?!
- No no, już ty mi tu o damulkach nie truj dzieciaku. Ledwie coś z gospody wrócił, może daj portkom na dupie się ostać! - starszy głos znowu skarcił krzykacza. - Poza tym widziałem co elf i krasnolud nawojowali w karczmie... Nie ma głupich, żeby się do nich pchać.
- Skończcie pieprzyć, bo mnie na wymioty bierze. Pilnować macie, Tanis mnie przysłał, żebym doglądał. Nie chcecie chyba mieć z nim na pieńku?! - ten trzeci, nowy głos uciął cała dyskusję. Rozmowy umilkły.

- Te dwie? Eh... - blondwłosa opuściła delikatnie głowę i zmarszczyła brwi w zastanowieniu. Chwilę jednak potem pokiwała twierdząco głową z zadziornym uśmiechem i skupiła swoją uwagę na słowach Durkona.

- Chauntea, lub jak sam ją nazwał: Matka-Ziemia. Bogini plonów, upraw, rolników i tym podobnych. - rzekł Durkon po czym strzepnął z włosów pył, który odpadł ze ściany pod wpływem wrzasków strażników. Nie dość, że ciasno, to jeszcze syf. - Spotkałem kiedyś handlarzy niewolników, ale ci raczej zapędzali swoją własność do rąbania drewna niż sztuki. - mruknął. Wzmianka o niewoli przywołała kilka mniej wesołych wspomnień, którymi na razie nie miał zamiaru dzielić się z ledwo co poznanymi ludźmi czy też elfami.
- Może rzeczywiście miałem pewne przywileje w domu mojego zarządcy, jednakże status ten zawdzięczałem raczej ojcu. Zresztą w tej chwili jest to całkowicie nieistotne. - skinął lekko głową Durkonowi, w podzięce za udzielone informacje.

Gdy krasnolud skończył przemawiać, Thersos zwrócił się do siedzącej obok Ariadne.
- Hoar. To bóstwo, którego symbolem jest naszyjnik, w którego posiadaniu jest Tanis. Zapewne ma to związek z twoją przeszłością, skoro na sam jego widok omdlałaś. - delikatnym ruchem dłoni odgarnął z jej czoła kosmyk włosów opadający jej na oczy. - Teraz jednak nie warto zanurzać się w przeszłości, tym bardziej jeśli przynosi ona cierpienie. Każdy z nas ma swoje tajemnice. Póki co, mamy jednolity cel i najlepiej będzie jak na nim skupimy swoją uwagę. Jak się z tego całego gówna wygrzebać... - spuścił głowę w odruchu lekkiego zrezygnowania.

Nie wiedzieć czemu, czy to impuls, chwilowy brak rozumu, ale szybkim ruchem złapała głowę elfa i skierowała jego oczy na swoje.
- Choćby nie wiem co, przysięgnij. Na swoje życie… Przysięgnij że gdy to się skończy, dasz mi miecz… I pozwolisz go zabić… Przysięgnij.
Thersos zmieszany sytuacją i słowami dziewczyny uśmiechnął się niepewnie.
- Tak, jeśli taka jest Twoja wola i cel to możesz liczyć na moje ramię. - delikatnie przechylił głowę do przodu, stukając ją zadziornie czołem w celu rozładowania napięcia. - A teraz zapomnij o nim. Potrzebujesz odpoczynku, wszyscy potrzebujemy...
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline  
Stary 23-05-2009, 11:59   #43
 
Sobol_WPIA's Avatar
 
Reputacja: 1 Sobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znanySobol_WPIA nie jest za bardzo znany
Sytuacja w karczmie z każdą chwilą robiła się coraz bardziej napięta. Przede wszystkimi obecnymi w tawernie strażnik oskarżył kilka osób o usiłowanie zabójstwa:

-Proszę o nie utrudnianie zatrzymania, droga pani- powiedział.- Ci tutaj, a zwłaszcza ten elf, są zatrzymani do wyjaśnienia. Elf natomiast zostaje oskarżonym o usiłowanie zabójstwa i odpowie przed tutejszym prawem.

Sposób w jaki wymawiał słowo elf pozwalał wywnioskować , iż ta osoba ma jakąś głębszą urazę w stosunku do tej rasy.

W odpowiedzi na te słowa pewien nieznany zaklinaczowi mężczyzna wziął w obronę nieznajomego:

-Czy to aby nie przesada? Elf pomógł krasnoludowi, zaś oboje uratowali dobytek Erevanda przed kradzieżą. Powinniśmy im podziękować, nie zaś dążyć do ich aresztowania. To nie godzi się.


Ciekawie rozumieją tutaj znaczenie prawa oraz sprawiedliwości skoro do więzienia chcą wsadzić nie złodzieja ale ludzi którzy uniemożliwili mu popełnienie przestępstwa. Widać muszą ją rozumieć w sposób bardziej ciekawy i egzotyczny niż w mojej krainie.- Pomyślał zaskoczony Kanithar.

Następnie oskarżony zwrócił się do kapłana z prośbo o nie aresztowanie ich. Obiecywał w zamian nie wymigiwać się od procesu który na pewno ich czekał.

Po tym monologu zaklinacz zrozumiał, iż tutejszy kapłan nazywa się Tager oraz, że jest on chyba jedyną osobą która może im pomóc. -Pomyślał mag.

Słowa strażnika rozwiały ostatni promyk nadziej który mieli jeszcze oskarżeni.
Jak do tej pory Kanithar zbyt mało dowiedział się o tutejszym sporze aby stanąć po którejś z jego stron. Nawet gdyby wiedział kto jest tutaj prawy to i tak przypuszczenie nie chciało by mu się mieszać w tutejszy konflikt.- Powyższe rozmyślenia przerwała Ettariel która poczuła się obrażona rasistowskimi komentarzami strażnika i postanowiła zareagować.

- Hola, drogi panie! Masz coś do spiczastouchych?- Po czym ujawniła przed wszystkimi swoje elfie pochodzenie oraz nazwała strażnika rasistą.

Nagłe zachowanie Ettariel postawiło zaklinacza w niezbyt ciekawym położeniu. W oczach wszystkich tutaj nieznajomych mogło się wydawać, że z tego powodu iż podróżują razem musi ich coś łączyć a co oczywiście nic było prawdą. Aby nie współodpowiadać za jej czyny Kanithar powinien odciąć się od niej. Wbrew swojej naturze postanowił jednak pomóc elfce. Oczywiście nie miał zamiaru robić tego bez powodu uznał tylko, iż w tej podejrzanej osadzie przyda mu się pomoc osoby którą zna dłużej niż przez parę minut.
Aby zasygnalizować swą decyzje stanął koło Ettariel chcąc coś powiedzieć ale w międzyczasie strażnik zaczął rozbrajać podejrzanym jednocześnie doszło między Tanisem a elfką do kłótni. Kiedy Tanis powiedział do nie niej:

-Nie jesteś pierwszą i ostatnią, która przeciwstawia się moim osądom. Jesteś tu obca, więc trzymaj język za zębami, zjedz coś, prześpij się i won z mojej wioski...

Zaklinacz aby wyładować z siebie złość prowokacyjnie powiedział:

- A co się stanie jeżeli nie zastosuje się do twoich poleceń. Wsadzisz i ją do więzienia. Ciekaw tylko pod jakim zarzutem?

Po chwili namysłu złośliwie odpowiedział on magowi:

- Powinieneś wiedzieć że na każdego znajdzie się coś za co można go posadzić do więzienia.

W międzyczasie chciał odezwać się Ettariel ale przerwał jej kapłan. Równocześnie Tanis wraz z strażnikami wyprowadzili podejrzanych.

Kiedy wyszli kapłan powiedział do zaklinacza oraz elfki:

-Przykro mi za tą całą scenę, jakie miała miejsce. Była ona niepotrzebna. Rozumiem Tanisa, jednak czasem wydaje mi się że jest zbyt nadgorliwy. To pierwszy raz, kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją, jest to więc dla nas nowe doświadczenie. Módlmy się żebyśmy przetrwali tę próbę sił. Ale ja tu gadam a wy przemoknięci. Wejdźcie do mojej kaplicy. Wysuszycie się, a ja coś przygotuje do zjedzenia.

-Może udamy się tam jak najszybciej.- Odpowiedział kapłanowi.

Po drodze do kaplicy Kanithar spytał Tagera:

- Powiesz nam co się tam wydarzyło?

Kapłan odpowiedział, że z chęcią zrobi to na miejscu.

Po dotarciu do kaplicy kapłan podał im ciepły posiłek. Podczas jedzenia elfka powtórzyła pytanie maga.
 

Ostatnio edytowane przez Sobol_WPIA : 28-05-2009 o 22:11.
Sobol_WPIA jest offline  
Stary 24-05-2009, 20:47   #44
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Ettariel, Kanithar

Kiedy goście spokojnie się rozsiedli kapłan ugościł ich tak jak był w stanie, zwykłym prostym posiłkiem. Podając im trochę jajecznicy z chlebem miał nadzieje zatrzeć niekorzystne wrażenie jakie bez wątpienia udzieliło się jego gościom po wizycie w gospodzie. Owszem, żadne przeprosiny tego nie naprawią, ale na pewno należały im się jakieś wyjaśnienia. Te rozmyślania szybko przerwała Ettariel zadając pytanie.
- Możesz nam wytłumaczyć, o co tak naprawdę poszło w karczmie? I dlaczego wspomniałeś o jego bogu i przekonaniach? Czyżby obie te rzeczy miały coś wspólnego z tym aresztowaniem? Pochodzę z dalekich stron i to co się tutaj dzieje naprawdę ciężko mi pojąć. Chyba tylko na takim odludziu można ludzi którzy działali zgodnie z prawem wtrącać do więzienia za łamanie tego prawa. Dziwne...
Tager spojrzał na półelfkę, potem na jej towarzysza, który wydawał się być zainteresowany całą tą sytuacją. Milczenie było dość długie, zbyt długie. Jednak zarówno Ettariel jak i Kanithar nie popędzali kapłana w udzieleniu wyjaśnień. Wiedzieli że w końcu musi się otworzyć.
- Ja… przepraszam za to całe zamieszanie. Tanis, ten który aresztował tą czwórkę w karczmie, to bardzo ważny i szanowany członek naszej społeczności. Jest tu… pełni funkcję przełożonego miejscowej straży. Sam ich wybrał i wyszkolił. Może się wydawać że to jak wspomniałaś już, rasista, a także egoista, lub ignorant, który wszystko wie lepiej. Prawda jest nieco inna. Słyszałaś o Hoarze?

Ariadne Nathos, Estera Griff

Gdy Thersos skoczył wymawiać ostatnie słowo drzwi do pomieszczenia się otworzyły i do środka wszedł Tanis w towarzystwie jeszcze jednego strażnika. Szybko przejechał wzrokiem po twarzach zatrzymanych, zatrzymując się na chwilę na Thersosie. Nie wyglądało by miał chęć zamienienia kilku słów z elfem. Moment ciszy trochę się jednak przeciągnął, więc zdając sobie z tego sprawę zwrócił się do strażnika.
- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy…- spojrzał w kierunku Thersosa i uśmiechnął się.- Wiesz co masz robić.
Strażnik, średniego wzrostu i, podobnie jak reszta, chudy, lecz, w odróżnieniu od innych, muskularny, kiwnął głową na znak że rozumie polecenie i ustawił się obok drzwi, opierając się o ścianę. Tanis wskazał tymczasem Ariadne i Esterę.
- Wy dwie. Wychodzić. Bez sprzeciwów tylko.
Kiedy tylko wyszły, co nie obyło się bez prób protestu ze strony jej towarzyszy niedoli i utarczek słownych z przedstawicielem miejscowego prawa, Tanis wskazał dziewczynom dwa krzesła na których, jego zdaniem, powinny usiąść. Następnie sam usadowił się naprzeciw nich i zagadał:
- Wody?- szybkim ruchem złapał stojący obok dzbanek i nalawszy dziewczynom sam nalał sobie, po czym odstawił dzban na bok.- Tak więc, moje drogie, z twojej opowieści i zamkniętych tam w celi mam jako taki pogląd na całą tą sytuację. Jednak chciałbym ją jeszcze raz usłyszeć. A w twoim przypadku- zwrócił się do Estery- nie usłyszałem żadnych wyjaśnień, tym samym jestem ich bardzo ciekaw. Zacznijmy od ciebie. Kim jesteś i co robisz w Hełmie Peldana.

Thersos Quamar, Durkon Norfolk

Ledwo dziewczyny opuściły pomieszczenie a drzwi zamknęły się za nimi, zapadła głęboka cisza. Słychać było tylko oddechy dwóch towarzyszy, krzyki i kroki mieszkańców, przebywających na pobliskim placu, nawet przy odrobinie wytężenia zmysłu słuchu dałoby się usłyszeć jedną z much latających przy kracie, która dawała niewielkie światło. Teraz, kiedy zostali rozdzieleni, sytuacja wydawała się bardziej skomplikowana, tym bardziej że strażnik cały czas był przy nich i gapił się na nich. Chociaż i taki stan rzeczy szybko minął, gdyż z niewiadomych przyczyn mężczyzna mający ich pilnować najzwyczajniej w świecie… zasnął. Oparł się plecami o ścianę i począł cichuteńko pochrapywać.
Chwilę potem jakieś kroki zaczęły przybliżać się w tą stronę, by moment potem ucichnąć. Mimo napięcia jakie się udzieliło i wyczekiwania nic się nie działo. Strażnik jak spał, tak spał nadal, a krzyki dobiegające z placu dobitnie świadczyły że kupcy prześcigają się w proponowaniu swoich towarów przyjezdnym.
Kiedy wydawać by się mogło że przyjdzie im siedzieć w tej celi jeszcze dłuższy czas krata zaczęła się nie wiedzieć czemu wyginać, zatracać swą strukturę, stając się przezroczysta. W końcu całkowicie zniknęła, dając otwór wystarczająco duży, aby zmieścił się w nim zarówno szczupły elf, jak i masywnej budowy krasnolud. Chociaż możliwe że byłaby potrzebna pomoc przy przeciskaniu się w przypadku przedstawiciela brodatej rasy.
 
RyldArgith jest offline  
Stary 25-05-2009, 11:51   #45
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Marzenia o odpoczynku zostały rozwiane z bestialską bezwzględnością przez otwierające się drzwi do celi. Tanis w asyście strażnika ponownie stanął na przeciw Thersosa. Zmierzył go wzrokiem, jednakże nie wypowiedział nawet słowa pod jego adresem. Najemnik wpatrywał się w rycerza nie kryjąc płonącej w jego oczach nienawiści.
- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy…- spojrzał w kierunku elfa i uśmiechnął się.- Wiesz co masz robić.
Najemnik uśmiechnął się lekko. Wiedział, że ten strażnik nie stanowi żadnego zagrożenia, dziwił się trochę Tanisowi. który wydawał się być bardzo pewny siebie. Jak na kogoś kto stoi w jednej celi z osobą mogącą poderżnąć mu gardło, zbyt pewny siebie.
- Wy dwie. Wychodzić. Tylko bez sprzeciwów... - Tanis wskazał tymczasem Ariadne i Esterę.
Dziewczyny po chwili zastanowienia ruszyły w kierunku drzwi, najemnik spojrzał na rycerza wyraźnie wściekły.
- Jeśli spadnie im włos z głowy... - wysyczał przez zęby, po chwili jednak zmierzył go nieco bardziej spokojnym spojrzeniem. - Zresztą, nasze spotkanie w cztery oczy może się odwlec... Nie obawiaj się jednak o przedawnienie sprawy o szlachetny wyznawco obłędu.
- Stul pysk odmieńcu! Twojej sytuacji już raczej i tak nic nie może pogorszyć. Usuń się w cień i czekaj cierpliwie, i na ciebie przyjdzie czas. - po tych słowach wraz z dziewczynami opuścił cele pozostawiając jednego strażnika wewnątrz. A to miła odmiana.

W celi zapadła grobowa cisza. Thersos spoglądał na krasnoluda wsłuchując się w odgłosy dobiegające z zewnątrz, dźwięki wydawane przez mieszkańców osady. Strażnik wpatrywał się w nich dość nachalnie, po pewnym czasie obraz jaki miał przed oczami wyraźnie go znużył, ponieważ zwyczajnie zasnął. Czyjeś kroki zbliżające się do celi wyrwały najemnika z letargu. Ciągle zastanawiał się co zrobić, żeby pomóc pozostałym, tym samym nie pogarszając ich sytuacji. Nie martwił się o własną osobę, przywykł do rozmaitych kłopotów, poza tym nikt nigdzie na niego nie czekał. Okrzyki kupców dobiegające z bazaru nasilały się, słuch elfa poddawany działaniu tak przeszywającej ciszy wyostrzał się. Nawet latająca przy kracie mucha potrafiła irytować w takich warunkach.

Thersos wodził wzrokiem po ścianach celi kucając oparty o jedną z nich. Po swojej prawej stronie miał drzwi i drzemiącego obok nich strażnika. Typowego gwardzistę w skórzanej zbroi, uzbrojonego w miecz i włócznię. Po lewej natomiast była ściana wychodząca na zewnątrz, zwieńczona na górze kratą, przez którą wpadały do celi promienie słoneczne.


Cela tak na prawdę po dłuższym zastanowieniu nie wydawała się już taka malutka, teraz jednakże nie miało to znaczenia. Czas płynął, a najemnik w milczeniu zachodził w głowę.

Że też nie mógł tylko mnie zamknąć. Czym tamci zawinili... Jego chory bóg wymaga od niego sprawiedliwości, narzuca mu dziwne prawa, jednakże czy ten bóg nakazuje karać za krzywe spojrzenia? Aż dziw, że nie kazał pojmać wszystkich w gospodzie... Chociaż szczerz mówiąc, jeśli tylko takim aresztem dysponuje to raczej nie rozum, o który nie śmiał bym go posądzać, a brak możliwości uniemożliwił mu takie posunięcie. Ciekawe jak się mają sprawy z tą dwójką, która przybyła do osady tuz po nas... I ta dziewczyna, którą zaprezentował mieszkańcom kapłan. Dałbym sobie głowę uciąć, że ma coś ciekawego do powiedzenia... Zresztą czemu tak bardzo interesuje ją nas los, najpierw to spojrzenie na placu, potem te obserwacje w oknie. Ta cała osada... wygląda tak spokojnie. Czy możliwe jest, że jedynym zagrożeniem jest ten obłąkany rycerz? Jak mam to rozumieć...

Zmącone promienie słoneczne dobiegające zza krat wyrwały go z rozmyślań. Skierował swój wzrok w stronę przygaszonego światła. Metalowe pręty zaczęły się dziwnie wyginać, po chwili zwyczajnie znikając. A to co za czary... - w tej samej chwili spojrzał na krasnoluda, który przecież był magiem. Ten jednakże spoglądał na kraty z takim samym zadziwieniem. Thersos podniósł się szybko i podszedł pod powstały otwór. Wyprostował się i wyciągnął ręce ku górze, wyjście było tuz nad jego palcami, wystarczyło delikatnie podskoczyć aby się chwycić murku. Wolność na wyciągnięcie ręki... - myśli pchające go do ucieczki zaczęły napływać do jego głowy coraz intensywniej.

Odwrócił się do krasnoluda.
- Mości Durkonie, w tym momencie nasze drogi na jakiś czas się rozchodzą. - mówił niemalże szeptem, nie chcąc ryzykować przebudzenia strażnika. - Nie oznacza to jednak, iż zamierzam was w potrzebie opuścić, myślę jednak, iż na wolności, nawet poszukiwany, zdziałam więcej niż tutaj. Poza tym to właśnie mnie Tanis darzy taką nienawiścią, was natomiast obdziela jedynie resztkami swojego chorego obłędu. - spojrzał na strażnika. - Udam się do Tagera z nadzieją na krótki azyl w jego domu, jeśli mnie nie ukryje to znajdę inne wyjście, może gospodarz ocalonego dobytku? Muszę odnaleźć tą wojowniczą ślicznotkę i jej towarzysza, muszę także dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna o płonąć oczach. W celi na pewno nie uzyskam odpowiedzi na dręczące mnie pytania...
Oparł rękę na ramieniu krasnoluda spoglądając na jego twarz. Wiedział, że mądry czarodziej zrozumie jego intencje i z całą pewnością do zaistniałej sytuacji podchodzi mniej emocjonalnie.
- Pilnuj ich, ktoś musi. - uśmiechnął się lekko i odwrócił ku ścianie z usunięta kratą.

Ponownie wyprostował ręce i delikatnie wybijając się pochwycił się murku. Poczuł, iż przy silniejszym wyskoku może chwycić się z drugiej strony. Wybił się ponownie, tym razem mocno zaciskając ręce na gzymsie wystającym na zewnątrz. Podciągnął się i z kocią wręcz gracją prześlizgnął się na zewnątrz.
- Bywaj. - wyszeptał kierując usta w stronę otworu.

Przed sobą miał kolejny budynek, z prawej strony natomiast rozpościerał się plac. To niezbyt mądre... - skwitował w myślach pomysł wędrówki pośród mieszkańców i przywarł szybko do ściany przed sobą. Skradając się przemknął na tyły, tam wyprostował się nie chcąc przyciągać zbędnych spojrzeń. Gdy oddalał się od celi wydawało mu się, że widzi dziwny cień, który stał najpierw chwilkę przed dziurą, po czym wślizgnął się do środka. Chyba faktycznie jest ze mną źle... - Thersos przetarł oczy, po czym ruszył przed siebie kierując się w stronę świątyni.
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk

Ostatnio edytowane przez Raincaller : 25-05-2009 o 12:05.
Raincaller jest offline  
Stary 27-05-2009, 09:58   #46
 
WiedzminBerengar's Avatar
 
Reputacja: 1 WiedzminBerengar nie jest za bardzo znany
Gdy tylko drzwi do celi się otworzyły Ariadne poczuła że ktoś klepie ją w ramię. Spojrzawszy w tą stronę zauważyła Esterę, która wskazywała jej drzwi, a raczej postać, która stała teraz w nich. Tanis. Człowiek bez serca, bez litości. Przełożony tego całego cyrku, zwącego się strażą. Thersos także patrzy na niego, na pewno z taką samą nienawiścią jak i ja. A gdyby tak podejść, wyciągnąć miecz z jego pochwy i uderzyć? To nie mogłoby być takie trudne…

- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy... Wiesz co masz robić.

Słowa Tanisa wyrwały ją z rozmyślań. Teraz go zauważyła. Był ktoś jeszcze, jeden ze strażników. Jedyne co mogła teraz to patrzeć na swego oprawcę i nienawidzić jego, jak i przeklętego symbolu, który reprezentował. Nawet nie miała ochoty wstać i dać mu w twarz. Chwilę potem Tanis wskazał ją, oraz będącą obok niej Esterę.

- Wy dwie. Wychodzić. Bez sprzeciwów tylko.
Kiedy tylko to powiedział Thersos od razu był przy nim i gapiąc się na Tanisa rzekł.

- Jeśli spadnie im włos z głowy... Zresztą, nasze spotkanie w cztery oczy może się odwlec... Nie obawiaj się jednak o przedawnienie sprawy o szlachetny wyznawco obłędu.
- Stul pysk odmieńcu! Twojej sytuacji już raczej i tak nic nie może pogorszyć. Usuń się w cień i czekaj cierpliwie, i na ciebie przyjdzie czas.


Znalazłszy się w drugim pomieszczeniu, stanowiącym, według domyśleń Ariadne, pokój strażników, została poproszona o zajęcie miejsca na jednym z dwóch krzeseł, ustawionych blisko siebie. Spełniła tę prośbę. Naprzeciwko zaś usadowił się Tanis. Przyjrzawszy się im rzekł:
- Wody?
Już miała odmówić, jednak ich prześladowca był szybszy i rozlał do wszystkich kubków wodę. Następnie zwrócił się do nich.

- Tak więc, moje drogie, z twojej opowieści i zamkniętych tam w celi mam jako taki pogląd na całą tą sytuację. Jednak chciałbym ją jeszcze raz usłyszeć- po czym spojrzał pytająco na Esterę.- A w twoim przypadku nie usłyszałem żadnych wyjaśnień, tym samym jestem ich bardzo ciekaw. Zacznijmy od ciebie. Kim jesteś i co robisz w Hełmie Peldana.

Spokojnie wysłuchała odpowiedzi towarzyszki i oczekiwała dalszego rozwoju wypadków. Przeczuwała że to przesłuchanie może być długie. Bardzo długie.
 

Ostatnio edytowane przez WiedzminBerengar : 27-05-2009 o 10:07.
WiedzminBerengar jest offline  
Stary 28-05-2009, 11:04   #47
 
Memo's Avatar
 
Reputacja: 1 Memo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumnyMemo ma z czego być dumny
Durkon ziewnął zakrywając usta dłonią i pokręcił się trochę na pryczy z zamiarem ucięcia sobie krótkiej drzemki. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo nagle wpadł ten błazen Tanis i jakiś strażnik.
- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy… - spojrzał w kierunku Thersosa i uśmiechnął się. - Wiesz co masz robić.
Krasnolud zerknął na elfa, który ledwo dostrzegalnie wykrzywił wargi. Mam nadzieję, że nie planuje nic głupiego pomyślał niepokojąc się trochę o swój los. Jak się okazało, przyszli po Esterę i Ariadne, które po krótkiej utarczce słownej między Thersosem a Tanisem, wyszły bez słowa.
Gdy drzwi zatrzasnęły się za kapłanem Hoara, zapadła dość niezręczna cisza. Przerwało ją dopiero chrapanie strażnika. Ciekawe jaka według tych ludzi jest kara za zaniedbanie obowiązków.
Durkon spojrzał na kratę, która dawała trochę światła i sprawiała, że duchota nie była jakoś szczególnie dotkliwa, aczkolwiek wciąż nieprzyjemna. Nagle, krata zaczęła się wyginać, stawać przezroczysta i ostatecznie zniknęła.
Co jest? Nie podoba mi się to... Może chcą nas wrobić w próbę ucieczki?
- Mości Durkonie, w tym momencie nasze drogi na jakiś czas się rozchodzą – wyszeptał Thersos. – Nie oznacza to jednak, iż zamierzam was w potrzebie opuścić, myślę jednak, iż na wolności, nawet poszukiwany, zdziałam więcej niż tutaj. Poza tym to właśnie mnie Tanis darzy taką nienawiścią, was natomiast obdziela jedynie resztkami swojego chorego obłędu. - spojrzał na strażnika. – Udam się do Tagera z nadzieją na krótki azyl w jego domu, jeśli mnie nie ukryje to znajdę inne wyjście, może gospodarz ocalonego dobytku? Muszę odnaleźć tą wojowniczą ślicznotkę i jej towarzysza, muszę także dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna o płonąć oczach. W celi na pewno nie uzyskam odpowiedzi na dręczące mnie pytania...
Krasnolud skrzywił się lekko i odradzająco kiwnął głową na boki, elfa jednak to nie przekonało i zaczął wychodzić.
- Bywaj, Thersosie – mruknął za wychodzącym najemnikiem.
- Bywaj – usłyszał odpowiedź.
Mam nadzieję, że go nie złapią. Skradanie się po niewielkiej wsi w środku dnia nie wydaje się najlepszym pomysłem. Mogłem okryć go całunem niewidzialności, ale pewnie strażnik by się obudził... A te kraty... Co to za cholerstwo mogło być?

Rzut na czarostwo
[Rzut w Kostnicy: 26]
 
__________________
Wszystko wolno, hulaj dusza
Do niczego się nie zmuszaj
Niczym się nie przejmuj za nic
Nie wyznaczaj sobie granic

Ostatnio edytowane przez Memo : 28-05-2009 o 11:07. Powód: rzut
Memo jest offline  
Stary 29-05-2009, 22:01   #48
 
Emma's Avatar
 
Reputacja: 1 Emma nie jest za bardzo znany
Gdy dzielny Thersos zakończył mówić, przez pomieszczenie, w którym cisnęli się już kawał czasu, przepłynęło chłodne powietrze. Estera delikatnie wychyliła głowę chcąc lekko się ochłodzić, gdy w drzwiach stanął Tanis w towarzystwie nieprzeciętnie muskularnego strażnika. Oczy Tanisa na dość długą chwilę powędrowały na elfa. Jasnowłosa poklepała Ariadne po ramieniu, chcąc sprawić, by ta również spostrzegła złowrogi wzrok władcy. Po chwili jednak zwrócił się do strażnika.
- Ty tu pilnuj. Jeśli uznasz że wykonują podejrzane ruchy... Wiesz co masz robić. - tym razem jego oczy powtórnie skierowały się na twarz najemnika.
- Podejrzane ruchy...- parsknęła Estera pod nosem...
- Proszę wybaczyć mości Tanisie, ale jedyną osobą, która w moich oczach wygląda na podejrzaną, jesteś Ty. Przyprowadziłeś mnie tutaj, choć tak naprawdę nie sądzę żeby to było konieczne. Myślę, że pozostali również przyznają mi rację. - dokończyła.
Strażnik potwierdził jasność polecenia kiwając głową i w posłuszeństwie swemu panu, ustawił się przy drzwiach. Dłoń Tanisa wskazała Esterę i Ariadne.
- Wy dwie. Wychodzić. Bez sprzeciwów tylko.
- Tak Panie, naturalnie, jak sobie życzysz...Tylko, czy mógłbyś wytłumaczyć mi najpierw dlaczego to my, czyli te, które nie wyrządziły nikomu krzywdy, mamy wyjść w pierwszej kolejności? Jaką mamy gwarancję na to, że nie ukarzesz nas w swej niesprawiedliwości za niepopełniony przez nas czyn? - odparła Estera przez zęby, oczekując jakiegoś poparcia ze strony Ariadne, po czym z wolna ruszyły w stronę wyjścia.
- Jeśli spadnie im włos z głowy... Zresztą, nasze spotkanie w cztery oczy może się odwlec... Nie obawiaj się jednak o przedawnienie sprawy o szlachetny wyznawco obłędu.
- Stul pysk odmieńcu! Twojej sytuacji już raczej i tak nic nie może pogorszyć. Usuń się w cień i czekaj cierpliwie, i na ciebie przyjdzie czas.
Do uszu dziewczyn dobiegła jedynie ledwo słyszalna wymiana zdań między Thersosem, a Tanisem. Estera lekko uśmiechnęła się pod nosem w przekonaniu, że Pan nie dałby rady dzikiemu najemnikowi.
Na zewnątrz, Tanis wskazał dziewczynom proste, drewniane krzesła, na których nakazał usiąść. Jasnowłosa rozejrzała się, po czym postanowiła jednak spełnić rozkaz tutejszego władcy.
- Wody?
Estera nie zdążyła nic odpowiedzieć, gdyż szybkim ruchem złapał dzban z woda i napełnił nią naczynia dla siebie i dziewczyn po czym podał im.
- Mogłybyśmy dowiedzieć się wreszcie, z jakiego powodu nas tu sprowadz... - podjęła dziewczyna.
- Tak więc, moje drogie, z twojej opowieści i zamkniętych tam w celi mam jako taki pogląd na całą tą sytuację. Jednak chciałbym ją jeszcze raz usłyszeć. A w twoim przypadku - zwrócił się do Estery - nie usłyszałem żadnych wyjaśnień, tym samym jestem ich bardzo ciekaw. Zacznijmy od ciebie. Kim jesteś i co robisz w Hełmie Peldana.
Estera spojrzała na chwilę na Ariadne.
- Jestem Estera Griff. Trafiłam tutaj przypadkiem, podróżując w poszukiwaniu przygody. Dotychczas wiodłam niezbyt ciekawe życie. Także jak widać - jestem zwykłym wędrowcem, pragnącym jedynie znaleźć jedzenie i schronienie. Kocham naturę i nigdy bym nikogo nie skrzywdziła. Wydarzenie które miało miejsce w Hełmie Peldana, nie jest niczym ze mną powiązane. Tak się przytrafiło, że byłam akurat na miejscu. Mogę przemówić jednak na korzyść krasnoluda i elfa. Nie sądzę żeby powinni oni ponieść jakąkolwiek karę. Działali zgodnie ze swoją naturą i zgodnie z dobrem. Tamci ludzie zasłużyli sobie na karę, nie my. Obawiam się, że nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie.
- Nie pytałem się ciebie o to co kochasz, ani o twoje zdanie w tej sprawie. Odpowiadaj rzeczowo jak pytają. A teraz, powiedz co się tam wydarzyło. Czy prawdą jest to, że dwóch mężczyzn, człowiek i elf, podeszło do lady i rabowało dobytek Erevanda?
- Rzeczowo, tak? Ależ jak sobie życzysz jaśnie panie.

Tanis spojrzał krzywo na dziewczynę, jakby chciał by przestała się wymądrzać. Co ona, taka ważna?
- Odpowiadaj na pytanie. I bez komentarza.
- Ledwo weszłam do gospody i zdołałam się rozgościć, gdy zasiadający niedaleko mężczyźni, tak jak mówisz - człowiek i elf podeszli do lady i zaczęli okradać właściciela. Z pomocą przyszli kolejno, najpierw krasnolud, potem elf. Działali w imię dobra.
- powiedziała Estera, ale nie czuła szczególnej sympatii do Tanisa. Lekko zmarszczyła brwi i czekała na jego reakcje.
Mężczyzna spojrzał tymczasem na Ariadne, która była ciekawa co wyniknie z tego przesłuchania. Jednak póki co nie kwapił się do zadawania jej pytań, zapewne chcąc dowiedzieć się jak najwięcej od jej towarzyszki, zanim zacznie rozmawiać z nią. Tanis pokiwał głową słysząc odpowiedź Estery.
- Rozumiem. Z raportu wynika że strażnik widział panią na tyłach sali. Czemu tak daleko usiadłaś, skoro było tak dużo miejsc wolnych i to nawet przed kazaniem Tagera?
- W zasadzie, to jestem tutaj pierwszy raz i zamierzałam pójść, gdy tylko zdołam się posycić..Wszystko jednak potoczyło się inaczej. Nie chciałam rzucać się w oczy ani robić zamieszania swoją osobą. Widać, że właściciele i pracownicy mają w Hełmie Peldana dużo pracy.
- Może i mają. Na pewno więcej przez tych o tam
- wskazał palcem na drzwi do celi.- Chociaż na pewno tym samym napędzili klientele. Ludzie żądni są posłuchać wieści, a ta na pewno jest warto kilku kufli piwa.
Po czym podrapał się po swojej koziej bródce.
- Tak, bez wątpienia... - Tanis bardzo obrzydzał dziewczynę, więc na widok jego ruchów wykrzywiła grymaśnie usta.
- Wracając do tematu... Kiedy się zaczęła ta cała awantura, to co robiłaś? Siedziałaś w kącie? Pomogłaś w jakikolwiek sposób?
- Nie. Jak już mówiłam - nie zamierzałam robić zamieszania swoją osobą i nie zrobiłam dosłownie nic. Może to dobrze, może źle. Pewnie się ze mną Tanis nie zgodzi, ale to ja jeśli już powinnam zostać ukarana. Nie udzieliłam nikomu pomocy. Nikomu. W przeciwieństwie do mężczyzn, których zamknięto z nami.
Tanis uśmiechnął się do Estery ukazując pożółkłe zęby. Niektóre nawet wypadły. Wyglądało to niezbyt zachęcająco. Odkaszlnął, po czym zwrócił się do Ariadne.
- No a co z tobą? Skąd i jak się nazywasz, co robisz tutaj.
Dziewczyna przełknęła ślinę, zastanawiając się jednocześnie do czego zmierza trzymając je tutaj. Nic nie zrobiliśmy przecież.
- Ariadne Nathos. Członkini ekipy cyrkowej, tego który się rozłożył tu niedaleko, na wzgórzu. A jestem w osadzie, gdyż chciałam odpocząć od codziennym zajęć, których nie miałam akurat tego przedpołudnia i zamierzałam bliżej poznać waszą osadę.
- Gdzie byłaś tego przedpołudnia, gdy miało miejsce starcie w karczmie?
- Najpierw byłam na placu, podczas kazania…

- Z elfem- głos Tanisa nie brzmiał zbyt miło, jakby na samą wzmiankę o przebywającym w celi Thersosie robiło mu się niedobrze. Widać było że go nie znosi, tak samo jak i Thersos nie przepadał za Tanisem.
- No tak, czy to zbrodnia?
- Co… co było potem?
- Wróciliśmy do gospody, gdzie Thersos usłyszał jakiś hałas. Po chwili zaś wywalił drzwi. Nie widziałam dokładnie wnętrza izby, gdyż widok zasłaniał właśnie Thersos. Potem był tylko rzut i usłyszałam jak coś dużego upada. Kiedy wbiegłam, zaraz po elfie, to zobaczyłam mężczyznę w kałuży krwi, drugiego, elfa, zwijającego się z bólu.

- Czy ta dziewczyna- wskazał palcem Esterę.- była obecna w sali, gdy przybyłaś?
- Tak, siedziała na tyłach karczmy.

Tanis upił łyk wody, postukał palcami o blat stołu, by ostatecznie rzec:
- Wydaje mi się że to wszystko co chciałem wiedzieć. Proszę nie opuszczać wioski, być może będą nam panie potrzebne.
 
__________________
'Poświęcenie trwania w kłamstwie.
Wszystko się kończy
Wkrótce zrozumiesz
Że byliśmy poza czasem'
Emma jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172