Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2009, 15:10   #53
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ubrana i wyszykowana, przeglądała przez chwilę magiczne pergaminy, które ze sobą przywiozła. Wyjęła jeden z tuby na zwoje i dobrze zapieczętowała wieczko. Musiała je wziąć ze sobą, trzeba było przecież wrócić. Ostatecznie zdecydowała się na zabranie jeszcze sakiewki z komponentami i kilka mniejszych drobiazgów, co oczywiście wiązało się z ubraniem pasa, do którego mogła to wszystko przymocować. Niewidzialnego służącego też by wzięła, ale nie miała pojęcia jak reagują na teleportację, więc pomysłu zaniechała. Zamiast tego wezwała jeszcze trzech innych i nakazała im sprzątanie zamku, zaczynając od samej góry. Potem rozwinęła zwój, spoglądając na Craiga.
-Nigdy tak silnej teleportacji nie używałam. Co prawda nie jest to chyba konieczne, ale lepiej mieć pewność. Obejmij mnie mocno, to nie przeniosę się sama. Mistrz tłumaczył, że działa to obszarowo, ale pierwsze razy są trudne i wolę się nie pomylić.
Craig podszedł do niej od tyłu, objął w pasie i przytulił do swojego torsu. Nie chciał ograniczać Keirze możliwości ruchu przy rzucaniu zaklęcia, a taka pozycja zapewniała to w miarę dobrze. Pocałował ją delikatnie w ucho szepcząc:
-Na szczęście.
Kobieta uśmiechnęła się do siebie, po czym uniosła pergamin i silnym, dźwięcznym głosem odczytała jego zawartość. Magia pojawiła się nagle, wyczuwalna nawet dla osób nie mających z nią nic wspólnego. Powietrze otuliło ich szczelnie, po czym nastąpił gwałtowny błysk, kierując im ku miejscu, które Keira wykreowała w swoim umyśle. Do portu miasta Sultim.

W ich nozdrza najpierw uderzył zapach ryb. Potem dopiero wróciły pozostałe zmysły, odbierając zgiełk portu wielkiego miasta, świecące na błękitnym niebie słońce, a także resztę otoczenia - w tym przypadku średnio pięknie wyglądający zaułek, z którego widać było nabrzeże. Keira westchnęła, wyjmując stopę z jakichś śmieci.
-Nie chciałam rzucać się w oczy.
Rozejrzała się wokół. Port na szczęście był wolnym miastem, chociaż oczywiście wpływy Thay i Mulhorandu zauważyć się dało. Oba kraje zapewne bardzo chciałyby je zagarnąć i jednocześnie oba się nawzajem neutralizowały. Było ponoć dość bogate, ale jak zawsze nie wszędzie było to widać. Port był raczej obskurny, kamienice zapadały się nieco, a wszędzie chodzili skromnie ubrani ludzie. Za to ruch był ogromny, jako jedyny wolny port w okolicy, ściągał większość kupieckich statków, zwłaszcza tych, które nie miały specyficznych umów z najbliższymi krajami. Storm ruszyła ku wyjściu z zaułka, w który ich przeniosła.
-Od czego zaczniemy? Wolałabym się nie rozdzielać, znalezienie się potem w takim mieście może być trudne.
-Może więc zaczniemy od krawca?
Craig mrugnął do niej wesoło. Dziewczyna zagryzła wargi.
-Chcesz jakiegoś wynająć, czy może popatrzeć jak przymierzam bieliznę?
Roześmiała się, rozglądając teraz po porcie.
-Może wynajmiemy jakiegoś przewodnika? Tylko przejeżdżałam przez to miasto.
Craig rozejrzał się po ruchliwej portowej uliczce:
-Proponuję wynająć coś takiego - wskazał na niewielki powozik zaprzężony do jednego konia i po za miejscem dla woźnicy posiadający z tyłu wygodne miejsce dla dwóch osób - Nie tylko wygodniej będzie nam się przemieszczać i dotrzemy szybko tam gdzie będziemy chcieli, ale dodatkowo będziemy wyglądać dostatecznie nobliwie. Co do krawca... zobaczymy, czy znajdziemy kogoś chętnego na przyjazd do nas, przynajmniej czasowy. Musimy jednak zakupić kilka rzeczy już teraz no i oczywiście, że jestem bardzo zainteresowany przymiarkami - mrugnął do czarodziejki.

Podeszli do jednego z "przewoźników", czy jakkolwiek się oni sami nazywali. Na szczęście porozumiewali się we wspólnym, a nie w jakimś lokalnym dialekcie, toteż nie było problemu z dogadaniem się. Usiedli z tyłu.
-Do krawca, dobrego.
Pojazd ruszył, zaś oni mogli podziwiać wątpliwe uroki miasta, dokładniej zaś dzielnicy portowej. Ulice były tu brukowane i szerokie, ale za to całkiem wypełnione ludźmi, wozami i zwierzętami. Wszędzie coś sprzedawano, wszędzie też było widać tragarzy i załadowane wozy.
-Jak myślisz Craig, znajdziemy tu kogoś wartego zaufania? W takiej ciżbie wybór kilku solidnych ludzi może zająć wieki! Może jednak powinniśmy wynająć pokój w karczmie? Oczywiście w lepszej dzielnicy...
Posuwali się naprzód w ślimaczym tempie. A miała nadzieję załatwić to w jeden dzień! W tym mieście musiało być kilkadziesiąt tysięcy ludzi i to może nawet bez przyjezdnych. Inna sprawa, że w końcu na pewno znajdą tu wszystko czego potrzebują.
 
Sekal jest offline