Potworom najwyraźniej nie podobał się ognisty podmuch jaki zgotował im eladrin. Trzęsły się i wydawały z siebie odgłosy bólu, próbując otrząsnąć się z szoku. Jeden z nich, ten przed którym swordmage umknął ostatnią teleportacją, wyglądał już bardzo źle, brocząc krwawą mazią i z przysmalonym chitynowym pancerzem.
Mimo to miał dość siły by wykonać taki sam niewiarygodny skok jak jego pobratymiec. Nieszczęsny atak jednak znowu najwyżej wywołał uśmiech na twarzy Erevana.
Drugi pajęczak chyba zaczął uciekać- wycofał się błyskawicznie, o wiele za szybko by Eveningfall zdążył zareagować. Zaraz jednak okazało się, że po prostu przygotował sobie rozbieg by rzucić się wściekle na ofiarę, która wcale a wcale nie chciała się grzecznie poddać i umrzeć.