Kiedy tylko iluzja zniknęła, Alemir bez słowa ruszył wzdłuż korytarza, gdy stwierdził że bolą go ręce.
Po chwili się zorientował, że to od mocnego, bardzo mocnego zaciskania ich w pięści.
Zatrzymał się na końcu korytarza i otworzył drzwi, przez które wcześniej przeszedł Cień z nieznanym Alemirowi elfem. Jednak… czemu za nimi była ściana?
Wtedy zabójca przypomniał sobie co zrobił elf w czerwieni – dotknął klejnotu. Postanowił zrobić tak samo. Zdjął skórzaną rękawicę i położył dłoń na wielobarwnym krysztale. Jednak drzwi nadal go nie chciały przepuścić.
- Pomyślmy… - powiedział sam do siebie. – Co on tu… już wiem.
No tak. Elf jeszcze coś wymamrotał. Jednak nie bardzo wiedział. Na początek dobre by było…
- Wyjście. – po czym otworzył drzwi, jednak nadal była za nimi ściana.
- Potrzebuję stąd wyjść – nic.
- Chcę wyjść z pałacu.
- Wyjście na zewnątrz.
- Dziedziniec.
- Kurwa pierdolona mać. Co za pojebana kula… - stwierdził w końcu z frustracją i odszedł kilka kroków. Schylił lekko głowę i schował twarz w dłoni by mu się lepiej myślało.
Nie trwało to długo – wystarczyło wszak wymyślić tylko odpowiednią, krótką i rzeczową komendę. Alemir znów podszedł do kuli i dotknął jej.
- Do holu wyjściowego.
Zabójca westchnął z ulgą, gdy za otwartymi drzwiami nie ujrzał już ściany, lecz to czego pragnął.
Ostatnio edytowane przez Gettor : 27-05-2009 o 00:02.
|