Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2009, 02:55   #93
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Pociągnął z butelki kilka ostatnich łyków. W zasadzie to właśnie wypił ostatnie krople trunku ze swojej butelki i nie miał już nic do picia. Nie miał nawet ochoty szukać kolejnej butelki. Był tylko głodny. Zaczął szukać sobie innego zajęcia, czegoś do odwrócenia uwagi od głodu.


Siedząc na mostku na wpół medytując patrzył przez okno i podziwiał wspaniałe widoki przesuwającej się powoli mgławicy. Zadziwiające jak wszystko zdaje się spokojne w przestrzeni. Nie wiedział z jaką prędkością leciał ich statek i nawet go to nie obchodziło. Jedynie czasem zastanawiał się - "Ile czasu jeszcze musi upłynąć, zanim znajdę wreszcie dla siebie jakieś miejsce w tym całym wielkim wszechświecie?". Nigdy nie zdołał sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Mgławica, którą mijali zmieniała się z czasem, jak zmieniało się ich położenie względem niej. Otulając układ od zewnątrz z ciemnej przechodziła w coraz jaśniejszą i zdawała się budzić jakąś nadzieję w voroksie. Nadzieję, mimo iż zapowiadała tylko kolejny krok.
Krok jeszcze dalej w nieznane.


"Ciekawe ilu moich braci i ile moich sióstr miało okazję to oglądać? Może wcale nie jest to złe życie? Nawet do tej ciasnoty można się przyzwyczaić z czasem." - Po raz pierwszy tęsknota do natury i otwartych przestrzeni zelżała, zamiast ściskać jego serce coraz mocniej. Widok za oknami i uczucie wolności sprawiały iż czuł się niespodziewanie spokojny. - "Gdyby tylko nie ta bransoleta. Może mógłbym się nawet tym zajmować dalej? Może taki plan dla mnie ma wszechstwórca? Przecież to nie musi być wcale złe życie. Może nawet będzie to całkiem nowy etap i udowodnię ludziom, że nie jestem bestią?"

Był ciekawy przestrzeni. Bał się wielkiej kosmicznej pustki i jednocześnie podziwiał ją. Było to coś całkiem innego i nowego. Było to coś, co zastępowało mu szum drzew i powiewy wiatru powierzchni planet. Mimo to gdzieś w głębi tliła się w nim nadzieja, że cała ta podróż skończy się dla niego na Ungavorox, gdzieś wśród drzew.

"Są moimi przyjaciółmi." - Pomyślał nagle i zdał sobie sprawę, że wszyscy obecni na statku nie pasowaliby bez wyjątku do świata z którego pochodził. Traktował ich jak swoje stado, jak swoją rodzinę. Tak na prawdę nie miał już żadnej innej alternatywy i z każdą chwilą podróży zżywał się z towarzyszami. Mimo świadomości, że niektórzy najchętniej zostawiliby go w pierwszym lepszym miejscu, w którym by wylądowali, wiedział że w walce nie mógłby bardziej liczyć na kogokolwiek innego.

Zabawy dzieci nie przeszkadzały mu nawet za bardzo. Był gdzieś pomiędzy widokiem za oknem, a widokiem w swoich wspomnieniach ojczystej planety. Nigdy nie zapomniał jak szumiały tam lasy i pachniało powietrze. Teraz zbliżali się do zupełnie innej planety, niemalże odwrotności Ungavorox. Kiedy wylądowali i zaczęli eksplorować bazę poczuł to samo nieznośne uczucie, które dręczyło go w kolonii karnej. Brakowało tutaj życia, brakowało nawet okien, by zobaczyć chociaż niebo i pustą powierzchnię planety. Na szczęście tym razem był już nastawiony na to i mógł się skupić na zadaniu.

Mimo to nie spodziewał się widoku postaci, jaką napotkali. Zdecydowanie nie tego się spodziewał i tym bardziej na to nie był już przygotowany. Stanął jak wryty słysząc słowa maszyny. "Śpiewają mową gwiazd" - Powtórzył w myślach i przywołał do siebie jeszcze niedawno widziane obrazy. Uspokoił się trochę, ale mimo to stał z tyłu i czekał na to, co zrobią towarzysze.

Był okropnie głodny.
 

Ostatnio edytowane przez QuartZ : 27-05-2009 o 02:59.
QuartZ jest offline